Test: Gravelowy widelec RockShox Rudy XPLR

Testujemy widelec o małym skoku dedykowany specjalnie do terenowych rowerów z barankiem

Drukuj
RockShox Rudy XPLR Mariusz Sobczak

Gravelowej "ekploracji" ciąg dalszy. Po recenzji dedykowanego do tej grupy rowerów napędu SRAM Rival XPLR, teraz kolej na następnego członka rodziny z grupy SRAM - amortyzator RockShox Rudy XPLR. Sprawdzamy go w praktyce i próbujemy odpowiedzieć na pytanie - po co i dla kogo jest amortyzator w rowerze z barankiem?

Gravele są niezmiennie na fali - wystarczy spojrzeć na liczbę nowych imprez szutrowych w kraju i to, że większość z nich ma już zamknięte listy startowe lub choćby sprawdzić dostępność grup napędowych do rowerów szutrowych, których po prostu brakuje. Taki trend jest widoczny oczywiście nie tylko w Polsce, stąd producenci starają się wykorzystać ten fakt i rozbudowują swoje portfolio produktów dedykowanych do tej grupy rowerów. Coraz bardziej poszerzane jest też spektrum potencjalnych zastosowań graveli, którym w niektórych przypadkach coraz bliżej do rowerów górskich. Stąd ramy mieszczące opony o szerokości często przekraczającej 50mm, opuszczane sztyce, a od niedawna również dedykowane amortyzatory. O premierze SRAMowskiej rodziny XPLR pisaliśmy tutaj. Amerykanie, znani z wprowadzania innowacyjnych rozwiązań (jak choćby napęd 1x -  również w gravelach), jako pierwsi pokazali widelec do rowerów z barankiem, który w międzyczasie pojawił się już w ofercie pozostałych dużych "graczy" na rynku. Poznajcie nasze wrażenia z jazdy z RockShox Rudy XPLR na pokładzie!

Zobacz też:

 

 

Budowa

Inżynierowie RockShoxa, tworząc amortyzator do nowej rodziny rowerów, nie poszli na skróty. Nie wzięli po prostu jednej ze swoich konstrukcji przeznaczonej do rowerów mtb i zmniejszyli jej skok, tylko usiedli do deski kreślarskiej i stworzyli ten gravelowy widelec od podstaw.

Oczywiście znajdziemy w nim rozwiązania stosowane w widelcach mtb (jak choćby ten sam tłumik i sprężynę), ale zostały one zmodyfikowane względem pierwowzorów tak, aby lepiej odpowiadać na wymogi stawiane amortyzacji w rowerach szutrowych. A są one zupełnie inne niż w widelcach do rowerów górskich. Z założenia widelec ten ma tłumić drobne wstrząsy, czyli być maksymalnie czuły w początkowym zakresie skoku, co ma przyczynić się do redukcji drgań odczuwanych na kierownicy powodujących zmęczenie kolarza. Jednocześnie ma ratować w przypadku mocnych uderzeń spowodowanych najechaniem na kamień lub wpadnięciem w niezauważoną dziurę zmniejszając szansę na dobicie opony i w konsekwencji złapanie kapcia.

Górne golenie mają 30mm średnicy, czyli 2mm mniej niż drugi „najchudszy” widelec w kolekcji Rock Shoxa – SID SL. Również "konkurencja", czyli FOX i SR Suntour zdecydowały się użyć w swoichwidelcach gravelowych golenie o średnicy 32mm. Podobnie jak korona i taperowana rura sterowa, wykonane są z aluminium, z kolei golenie dolne są ze stopu magnezu. Dolne golenie mają owalny przekrój delikatnie spłaszczony od frontu oraz wyraźnie zwężają się ku dołowi. Przy otworach do ośki przedniego koła są niewiele szersze niż sztywne widelce. Dzięki temu cała konstrukcja wygląda lekko i jest niewątpliwie bardziej aerodynamiczna niż widelce mtb, co ma przecież niebagatelne znaczenie w rowerach przeznaczonych do szybkiej jazdy nie tylko w dół. W końcu widelec to pierwsza i bodaj największa „przeszkoda” (oprócz oczywiście kolarza), na drodze opływającego nas powietrza gdy jedziemy rowerem.

 
 

 

W lewej goleni znajdziemy sprężynę Solo Air, w prawej z kolei w wersji Ultimate (jedynej dostępnej w sprzedaży detalicznej) znajduje się znany choćby z SID’a SL tłumik Charger Race Day z blokadą skoku na goleni. W testowanej przez nas, podstawowej wersji Rudy’ego, kartridżowy tłumik takowej blokady nie posiada. Pracę tłumika wspiera nowy olej Maxima Plush dodatkowo redukujący tarcie i wyciszający pracę widelca.

W obydwu wersjach jedyną dostępną dla użytkownika regulacją (oczywiście poza ciśnieniem w sprężynie powietrznej) jest tłumienie odbicia – zmiany dokonujemy przy pomocy klucza imbusowego 2.5mm, a śruba odpowiadająca za regulację znajduje się w tylnej części prawej dolnej goleni. Skok widelca to 30 lub 40 mm, a offset wynosi 45mm (dostępna jest też wersja z offsetem wynoszącym 51mm). Amortyzator może pomieścić opony o szerokości do 50mm i ma 3 gniazda na śruby do montażu dedykowanych błotników – zarówno krótkich jak i pełnej długości.

 
 

 

Rozwiązaniem niewystępującym w widelcach mtb jest również mocowanie zacisku hamulcowego. Rudy posiada mocowanie w standardzie flat mount, dzięki czemu możemy zamontować minimalistyczne zaciski szosowe nowej generacji. Montując zacisk bezpośrednio do widelca będzie on współpracował z tarczą o średnicy 160mm, jeśli skorzystamy z adaptera, możemy założyć tarczę o średnicy 180mm.

 

 

Obydwie wersje występują w kolorze czarnym, a Ultimate dodatkowo w kolorze piaskowym (zwanym przez RockShoxa „Kwiqsand”).

Uwaga dla bikepackerów – widelec nie posiada mocowania pod sakwy, także jeśli ktoś jeździł do tej pory na wyprawy z bagażem przytwierdzonym do przedniego widelca to powinien to wziąć pod uwagę przy zakupie.

Na koniec zostawiliśmy ostatnią, jedną z kluczowych naszym zdaniem informacji, czyli wagę. Wersja Ultimate z nieprzyciętą rurą sterową oraz osią przedniego koła waży niecałe 1.300 gramów.

 

Wrażenia z jazdy

Jeszcze zanim Canyon Grizl (dzięki wielkie Canyon Polska za użyczenie roweru do testu!) wyposażony w Rudy’ego zawitał w naszej redakcji, podczas jednej z „redakcyjnych”, gravelowych właśnie przejażdżek, mieliśmy żywiołową dyskusję na temat przydatności i w ogóle sensu amortyzacji w rowerach z barankiem. Mikołaj, ceniący sobie przede wszystkim prędkość i dynamikę roweru był mocno sceptyczny, z kolei ja, również z raczej sportowym „backgroundem”, ale jednocześnie z nutką ultrasa w żyłach, widziałem przestrzeń do zastosowania takiego „usprawnienia”. Z tym większą ciekawością przystąpiliśmy więc do testu!

 

 

Widelec napompowaliśmy do 110 PSI (rekomendowane ciśnienie dla wagi 60kg, czyli wyraźnie więcej niż w widelcach mtb), szybka regulacja tłumienia odbicia i w drogę!

Naszym poligonem doświadczalnym były bezdroża na północ od Wrocławia. Runda, na którą wybraliśmy się z Rudym na pokładzie, to zarówno szerokie i gładkie szutrówki (wały Widawy), kilkanaście kilometrów asfaltu, ale również wąskie leśne single czy polne drogi pełne kolein i „tarki” po maszynach rolniczych oraz jak to często na takic polnych drogach bywa, porozrzucanymi luźnymi kamieniami i cegłówkami, gdzie o defekt spowodowany dobiciem nietrudno. Początek i koniec trasy płaskie jak stół, ale środkowo jej część to przejazd przez Wzgórza Trzebnickie, także kilka stromszych odcinków zarówno w dół jak i w górę również się znajdzie. Niecałe 90km, około 500m przewyższeń, trochę ponad 3 godziny jazdy. Słowem, „przekrojowa” gravelowa runda o długości i nawierzchni pozwalającej poczuć zmęczenie nie tylko w nogach. Bardzo podobną pętlę przejechaliśmy niedawno na rowerach ze sztywnymi widelcami, więc mieliśmy dobry punkt odniesienia.

Testowany przez nas egzemplarz to wersja z mniejszym, wynoszącym zaledwie 30mm skokiem. Tak mała wartość skoku powoduje, że praca widelca jest niemalże niezauważalna, co wcale nie znaczy, że nieodczuwalna. Rudy ugina się bardzo płynnie i gładko już od pierwszego centymetra skoku, skutecznie zmniejszając odczuwane na kierownicy wstrząsy. Największą różnicę w stosunku do jazdy na rowerze ze sztywnym widelcem poczuliśmy na wspomnianej powyżej tarce oraz odcinkach kostki brukowej – to naprawdę działa!

Jednocześnie nawet przy bardzo mocnym uderzeniu (co niestety udało nam się sprawdzić wpadając w dziurę), mimo małego skoku, nie usłyszymy charakterystycznego stuku dobitego amortyzatora. Inżynierom udało się osiągnąć bardzo progresywną charakterystykę pracy sprężyny w końcowym zakresie skoku.

Za sprawą amortyzacji poprawia się również trakcja przedniego koła – widelec wybierając drobne wstrząsy powoduje, że opona mniej „odbija się” od podłoża i ma z nim lepszy kontakt. Pokonując jednak bardziej techniczne odcinki, na przykład single z korzeniami, musimy pamiętać, że widelec ma tylko 3cm skoku, a jego głównym zadaniem jest niwelowanie wstrząsów, a nie wybieranie dużych przeszkód jak w przypadku amortyzacji w rowerach mtb, także jeśli chcemy pokonać jakiś trudniejszy odcinek, nadal musimy starannie dobierać ścieżkę przejazdu i „pracować” całym ciałem podrzucając przednie koło nad przeszkodami.

 

 

Nasz egzemplarz to podstawowa wersja, pozbawiona blokady – ta, jak już wspominaliśmy, dostępna jest tylko w topowej wersji Ultimate. Co prawda ze względu na mały skok podczas sprintów widelec nie pompuje tak jak sztućce przeznaczone do mtb, ale jednak na dłuższych odcinkach asfaltu lub równego szutru chętnie zablokowalibyśmy widelec, szczególnie przy bardziej dynamicznej jeździe, gdzie po każdym zakręcie stajemy w korby żeby rozpędzić rower do prędkości „przelotowej”.

Co do sztywności widelca nie mamy żadnych zastrzeżeń, ale musimy w tym miejscu zaznaczyć, że przy masie testera wynoszącej około 60kg, ciężko o „porządną” weryfikację tego aspektu.

Jakie są nasze wnioski po przejechaniu całej rundy? Otóż niejednoznaczne.

Nasz testowy Grizl to wersja bardzo „uterenowiona” – na pokładzie oprócz Rudy’ego XPLR znalazł się też dropper oraz opony Schwalbe G-Bite o słusznej szerokości 45mm. W efekcie cały rower waży powyżej 10kg, czyli ponad 2kg więcej niż rower, którym jechaliśmy tę rundę dwa tygodnie wcześniej. Rezultatem było przejechanie całej trasy ze średnią prędkości około 2km/h niższą w zbliżonych warunkach i przede wszystkim z podobną, jeśli nie większą, intensywnością wysiłku. Tam, gdzie dwa tygodnie wcześniej jechaliśmy równo, teraz musiałem jechać wyraźnie mocniej niż Mikołaj, który obydwie jazdy odbył na tym samym rowerze. Z drugiej strony wyraźnie szybciej i pewniej jechałem odcinki z gorszą nawierzchnią (szczególnie zjazdy usiane drobnymi kamieniami). Po zakończeniu całej rundy również odczuwalne zmęczenie rąk i pleców, chociaż raczej nieznacznie, ale było mniejsze. Oczywiście w tym aspekcie im dłuższa jazda tym niewątpliwie redukcja zmęczenia będzie bardziej odczuwalna, nasze 90 km to ledwie rozgrzewka do ultra.

 

Podsumowanie / dla kogo ten widelec

Tu przechodzimy do sedna sprawy. Rudy to udana konstrukcja, a praca widelca ma niewątpliwie pozytywny wpływ na zwiększenie komfortu jazdy. Amortyzator poprawia trakcję w trudnym terenie, mamy też większy margines bezpieczeństwa przed potencjalnym defektem, bo widelec bierze na siebie znaczną część uderzenia. Ma to jednak swój koszt. Przede wszystkim dokładamy około 1kg do masy roweru w stosunku do sztywnego widelca. Dodatkowo mimo, że Rudy jest dużo bardziej „aero” niż widelce mtb, nadal siłą rzeczy daleko mu na tym polu do opływowych konstrukcji sztywnych widelców. W końcu w przypadku, gdy nie mamy wersji Ultimate, odczuwalny jest też brak blokady podczas dynamicznych przyspieszeń.

Powyższe „za” i „przeciw” przemawiają za konkluzją, że nie ma uniwersalnej dla wszystkich odpowiedzi czy montować amortyzator do gravela. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie biorąc pod uwagę szereg czynników, takich jak choćby poziom trudności pokonywanych tras oraz ich długość, ale również to, czym dla kogoś jest jazda gravelowa oraz, na koniec, wziąć pod uwagę swoją kondycję fizyczną i ewentualne problemy zdrowotne.

 

 

Osobom, które mają dobrą kondycję fizyczną i w jeździe gravelowej cenią sobie przede wszystkim możliwość zjazdu z utwardzonej drogi i eksplorację terenów niedostępnych szosówką, ale nie chcą jednocześnie rezygnować z prędkości i dynamiki, amortyzator może nie do końca przypaść do gustu. Jeśli jednak ktoś nie przykłada dużej wagi do „cyferek”, planuje całodniowe eskapady w zróżnicowanym terenie lub na przykład start w wyścigu ultra, dodanie amortyzowanego widelca może być świetnym rozwiązaniem umożliwiającym przejechanie bardziej komfortowo większej ilości kilometrów. Będzie też dodatkowym wsparciem dla osób, które mają małe doświadczenie w jeździe terenowej i nie czują się zbyt pewnie na rowerze z barankiem lub tych, których głównym ogranicznikiem jest na przykład ból pleców.

 
 

 

W celu zwiększenia komfortu jazdy na gravelówce, można poszukać go w komponentach, których wymiana nie wiąże się z żadnymi kompromisami. Mamy na myśli zainwestowanie w ergonomiczną (dla nas!) kierownicę, owijkę, koła, dobrej jakości opony zalane mlekiem. Zakup kierownicy i kół z włókna będzie sumarycznie niewiele droższy niż kupno widelca, a zyskujemy nie tylko na wygodzie, ale również na masie roweru, także taki upgrade ma same plusy.

Jeśli jednak zrobiłeś już powyższe i nadal wracasz z roweru „wytelepany”, Rudy będzie dla Ciebie świetnym rozwiązaniem!

Cena

  • Rudy Ultimate XPLR (wersja z blokadą) – około 4099 zł

Strona producenta: www.sram.com