Nowości w rowerowej kolekcji Cannondale 2021

Podczas prezentacji zobaczyliśmy, co nowego w kolekcji rowerów na sezon 2021 przygotował kultowy Cannondale.

Drukuj
Szymon Wołdziński

Kolekcję rowerów Cannondale’a na sezon 2021 zobaczyliśmy w nowej siedzibie Aspire Sports tuż pod czeskim Brnem. Był nowy Scalpel, były gravele, elektryki – mówiąc wprost wszystko to, co obecnie w branży rowerowej na językach – jak przystało na jednego z rynkowych trendsetterów.

Przyznamy się Wam, że początek tego roku zapowiadał się na wyjątkowo intensywny, jeśli chodzi o redakcyjne podróże – wszystko miało się zacząć od premiery nowego Scalpela pod koniec lutego w Barcelonie. Co z tego wyszło? Cóż - premierę nowego Scalpela spędziliśmy przed komputerem w „Home Office”. Minęło kilka miesięcy, podczas których Scalpela „oblataliśmy” na polskich trasach. W tym czasie Cannondale nie próżnował też na innych frontach, pokazując jeszcze kilka całkiem ciekawych nowości. A skoro granice już otwarte, to przed kilkoma dniami zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy pod Brno – do nowej siedziby Aspire (dystrybutora m.in. Cannondale’a czy GT w Polsce), która nota bene też została oddana do użytku tuż przed lockdownowym szaleństwem. Nowa siedziba wraz z nowoczesnymi powierzchniami magazynowymi zrobiła na nas bardzo solidne wrażenie. Co jednak ciekawego zobaczyliśmy na ekspozycji nowej kolekcji amerykańskiego Cannondale’a? O tym piszemy poniżej, z kolei sporą część z nowości znajdziecie już na stronie cannondalebikes.pl.

 

Zobacz też:

 

 

 

 

Scalpel – nowa generacja niepowtarzalnego fulla XC

Cannondale Scalpel to marka sama w sobie – od ponad 20 lat jest synonimem tego, co nowoczesne w XC, jest jednym z modeli wyznaczających kierunek rozwoju rowerów z pełnym zawieszeniem, zbudowanych do rywalizacji na najwyższym szczeblu wyścigów XC i maratonów. Nie dziwi więc, że wiele głosów (w tym i nasz) ogłasza Scalpela najważniejszą premierą Cannondale’a na sezon 2021.

Nowy Scalpel jawnie wydaje się kontynuować ścieżkę, którą wytyczył poprzednik – zaprojektowany do XXC, czyli trudnego technicznie cross-country (XC do kwadratu!). Podobnie jak w roku ubiegłym dostępne będą dwie linie modelowe – 100-milimetrowe bolidy stricte wyścigowe oraz legitymujące się 120 mm skoku wersje SE (zwane potocznie DownCountry, co dobrze oddaje zwiększone możliwości zjazdowe Scalpela „na sterydach”). 100-procentową dominację zaznacza tu koło 29”.

 

 
 

 

 

Punktami rozpoznawczymi nowych Scalpeli są oczywiście ramy wykonane z włókna węglowego czy progresywna, nowoczesna geometria (68-stopniowy kąt głowy ramy łączy się tu z ekstremalnie krótkim tyłem roweru, zapewniającym zwrotność w ciasnych wirażach). Nowa generacja wprowadza aktualizację do systemu zawieszenia – znajdziemy tam tzw. flex pivot, czyli zauważalne wypłaszczenie dolnych rur tylnego trójkąta, które z jednozawiasowca wyciska czułość pracy znaną z systemów z ogniwem Horsta (4-zawiasy). W 100 mm wersjach Cannondale montuje swoją kolejną wizytówkę amerykańskiej stajni – charakterystyczne widelce Lefty Ocho w wersji carbonowej, czyli rynkowy wzór jeśli chodzi o lekkość, sztywność boczną i czułość pracy widelca. Do tego rama nowego Scalpela otrzymała w dolnej rurze miejsce na drobne akcesoria – StashKit. Szczegółowo nową generację Scalpela przedstawialiśmy w prezentacji video, a o tym jak model radzi sobie w rzeczywistości możecie przeczytać w teście modelu Carbon 2 – oczywiście z kolekcji 2021.

 

 
 

 

 

W całej linii wyścigowych Scalpeli dominują napędy 1x12. Poza "oblataną" przez nas dwójką (dostępną także w wersji dla kobiet) w gamie modelowej 2021 spotkamy m.in. najbardziej podstawową wersję oznaczoną jako 4 (17 999 zł – wyposażenie to m.in. SRAM NX Eagle dopełniony o kasetę SX i korbę Truvativa czy amortyzator Fox Float Rhythm 32 SC), model 3 – tu czeka już Ocho w wersji aluminiowej i mix komponentów XT / SLX (cena 19 999 zł). Są jeszcze dwie topowe wersje wykonane z najbardziej zaawansowanego włókna węglowego Hi-Mod – Scalpel Hi-Mod 1 to carbonowy Lefty Ocho i wyposażenie z grona Shimano XTR / XT (cena: 39 999 zł) oraz topowy Hi-Mod Ultimate – na jego pokładzie poza węglowym Ocho czeka elektroniczny, bezprzewodowy napęd SRAM XX1 Eagle AXS i dużo węglowych komponentów od Enve (koła, kierownica, sztyca). Cena Ultimate’a to bagatela 56 tys. zł.

 

 

 

 

Wśród Scalpeli SE z doładowaną ilością skoku czekają 3 wersje – SE 1 Carbon bazuje na amortyzatorze RockShox SID Select+ RL oraz damperze SIDLuxe Select+, napędzie 1x12 zbudowanym na podzespołach Shimano XT i SLX (cena: 25 tys. zł), a tańszy SE 2 Carbon ma na pokładzie standardowego SID-a Selecta, ten sam tłumik co u poprzednika oraz napęd SX Eagle z korbą Truvativa (cena: 18 699 zł) – ten model dostępny będzie też w wersji dostosowanej dla kobiet. Oczywiście we wszystkich Scalpelach SE czekają droppery.

 

 

 

 

Nowoczesne MTB dla ludu – Trail

Pozostając jeszcze w terenie, ale już poza światem Pucharów Świata XC, Mistrzostw Galaktyki w XC i Igrzysk Olimpijskich Drogi Mlecznej – premierowymi liniami modelowymi na 2021 są też hardtaile Trail SL oraz Trail SE. Jak pewnie się domyślacie – wersje SL to modele o skoku widelca 100 mm skrojone bardziej jak modele XC, z kolei wersje SE zgodnie z logiką Cannondale’a są ubrane bardziej trailowo – 120 mm skoku widelca łączy się tu z szerszymi oponami i dropperami na seryjnym wyposażeniu.

 

 
 

 

 

To co wszystkie modele łączy to rama – aluminiowa konstrukcja o nowoczesnej geometrii z dużym reachem, 68-stopniowy kąt głowy ramy, chainstay na poziomie 435 mm przy 29-calowych kołach. Rama Traili SL oraz SE ma też sztywną oś koła Boost, stożkową główkę ramy i obniżone rury tylnych widełek dla zwiększenia komfortu. Na rurach seatstay’u nie zabrakło też slotów do przytwierdzenia bagażnika, co dodaje punktów do uniwersalności.

W gamie modelowej spotkamy 4 modele SL oraz 3 SE – ceny startują od 4799 zł i kończą się na 7999 zł. Przewidziano też wersje skrojone z myślą o kobietach.

 

 

 

 

Topstone skrajnie terenowy i pod prądem

Gravelomania napędza specjalizację szutrówek, wśród których dziś moglibyśmy wyodrębnić kilka podgatunków. Do grona graveli Cannondale’a na sezon 2021 dołącza szczególny Topstone Carbon Lefty – jak sama nazwa wskazuje w tym modelu zastosowano autorski amortyzator Cannondale’a. W powyższym przypadku Amerykanie stworzyli całkiem nową odsłonę Lefty’ego – model Oliver cechuje 30 mm skoku i 55 offset widelca. Amortyzator w parze z mikrozawieszeniem z tyłu – znanym już z poprzednich modeli Topstone’a Carbon rozwiązaniu Kingpin (tu także mamy 30 mm ugięcia) – poskutkowało stworzeniem modelu, który śmiało można określić mianem pełnozawieszonego gravela, co jednoznacznie stawia nowe wersje Topstone’a po stronie najbardziej terenowo zorientowanych modeli na rynku. Szczególnie, że nowe wersje stoją na kole 27,5” z bardzo szeroką oponą 47C.

 

 
 

 

 

W ofercie oczywiście nadal znajdziemy wersje Topstone’a Carbon ze sztywnym, carbonowym widelcem (test modelu Topstone Carbon Force eTap AXS 2020 znajdziecie tu: test). Jeśli chodzi o modele z Lefty Oliver na pokładzie do wyboru mamy 3 wersje (w tym jedną dedykowaną kobiecej anatomii). Topowy model oznaczony jako 1 to wydatek rzędu 36 499 zł (na wyposażeniu elektroniczny SRAM Force AXS, carbonowa kierownica i sztyca od Cannondale oraz carbonowe obręcze kół HollowGram 23). Niższy model z numerem 3 (dostępny w wersji dla kobiet) zbudowany został na kombinacji podzespołów Shimano GRX 800 i 600 (plus kaseta SLX oraz hamulce hydrauliczne GRX 400). Jego cena ustalona została na poziomie 18 699 zł.

 

 

 

 

Tam gdzie przecina się linia rozwoju graveli i linia rozwoju elektryków, tam znajdziemy esencję tego, co w rowerówce obecnie jest na językach najczęściej. No i proszę – typowo gravelowe elektryki były kwestią czasu i w sumie nikogo nie zaskakują, będąc dla wielu rowerzystów bardziej sensownym wynalazkiem, niż chociażby szosówki pod prądem.

Do stajni Cannondale’a w sezonie 2021 dołączają w sumie cztery nowe e-gravele – dwa Topstone’y Neo Carbon oraz dwa modele Neo Carbon Lefty – różnice zasadzają się głównie na zastosowanym widelcu (sztywny carbonowy lub Lefty Oliver) oraz na rozmiarze kół i szerokości opon – Neo Carbon stoi na kole 28” z oponą o szerokości 37c, z kolei modele z Lefty to ponownie 650B i 42c.

 

 
 

 

 

W obu przypadkach do dyspozycji mamy ramę z włókna węglowego, które posiadają system zawieszenia KingPin, centralnie ulokowany silnik Bosch Performance CX oraz baterię zintegrowaną z dolną rurą ramy.

 

 
 

 

 

Ceny rozpoczynają się od 21 499 zł za Neo Carbon 4, a kończą na 42 499 za Neo Carbon 1 Lefty. Modele dostępne są już na stronie producenta, a więcej informacji o nich znajdziecie w naszej prezentacji produktowej: Nowe modele graveli Cannondale’a.

 

 

 

 
 

 

 
 

 

 

 

 

Szosa – nowości na aluminiowym froncie

Wśród topowych, carbonowych szosówek w szeregach Cannondale’a rewolucja działa się na przestrzeni minionych dwóch lat, kiedy to świat ujrzała nowa generacja SuperSixa. Cały czas jednym z najszybszych rowerów w peletonie jest też aerodynamiczny SystemSix. W powyższych liniach poza specyfikacjami nie zmienia się wiele..

 

 

 

 

Nowe są natomiast aluminiowe szosówki z grona CAAD Optimo. Wszystkie z nich otrzymały obniżone łączenie rur tylnego trójkąta z podsiodłówką dla zwiększenia komfortu jazdy. Jednocześnie aluminiowe ramy CAAD Optimo prezentują klasyczne podejście do budowy roweru szosowego – mamy tu do czynienia z modelem z kategorii Race, jednak w uładzonym wydaniu amatorskim. W modelach CAAD Optimo spotkamy hamulce szczękowe, widelce z włókna węglowego (full carbon w standardzie tapered). Jeśli zechcemy możemy do CAAD-ów przykręcić błotniki.

W przypadku najbardziej zaawansowanego modelu Optimo 1 do naszej dyspozycji oddaje się podzespoły z grupy Shimano 105 (2x11) dopełnione o korbę FSA Gossamer (5999 zł). Idąc dalej – Optimo 2 bazuje na Shimano Tiagra (2x10) i korbie FSA Omega (5099 zł), a Optimo 3 na Shimano Sora (2x9) i korbie FSA Vero Alloy (4599 zł).

 

 

 

 
 

 

 

E-bike w każdym z segmentów

Wspominaliśmy o elektrycznych odpowiednikach szutrówek, jednak trzeba powiedzieć sobie wprost – dziś już każdy największy producent rowerów ma w swoim portfolio elektryczny odpowiednik każdego z najważniejszych segmentów rowerów „analogowych” – i tak samo jest w szeregach Cannondale’a.

Amerykanie udowodnili już jakiś czas temu, że elektryk nie musi ważyć ponad 20 kg – a to wszystko za sprawą bliskiej kooperacji z hiszpańskim Mahle i ich systemu wspomagania Ebikemotion. Ci z Was którzy czytali nasz test SuperSixa Neo już wiedzą o co chodzi – w przypadku systemu X35 całkowicie zintegrowana bateria z dolną rurą, silnik oraz kontroler sumarycznie ważą 3,5 kg i pozwalają na zbudowanie roweru, który na pierwszy rzut oka wygląda jak klasyczny. Powyższe odbywa się kosztem pomniejszonego zasięgu wspomagania, bo baterie w Ebikemotion mają 250 Wh. Cannondale w przypadku modeli z Ebikemotion postawił sobie zadanie zbudowania roweru, który w trudnych sytuacjach (podjazdy, jazda pod mocny wiatr) pomaga, a w normalnych warunkach w ogóle nie ciąży.

 

 
 

 

 

Oczywiście topowymi modelami z systemem Mahle są szosowe SuperSixy, natomiast poza nimi lekki, hiszpański system e-bike mają także linie Quick Neo SL (uniwersalna konstrukcja urban z kołami 28” i oponami 38c, carbonowym widelcem, hydraulicznymi hamulcami) oraz miejski Treadwell Neo – elegancka konstrukcja do codziennego commutingu oraz weekendowych wycieczek.

Będąc na gruncie miejskim – całkowitą nowością na 2021 jest nowa generacja miejskiego Mavaro Neo. Jest to konstrukcja bazująca na schemacie klasycznej, miejskiej damki z maksymalnie obniżonym przekrokiem. Bateria została tam całkowicie zintegrowana w dolnej rurze, a o dobre prowadzenie dba też centralnie zlokalizowany silnik – za dostawę energii dbają systemy od Boscha – modele różne w zależności od stopnia zaawansowania. Na szczycie hierarchii spotkamy silniki Performance Line CX 250 oraz baterie o dużej pojemności 625 Wh. W nowym Mavaro czeka widelec ze sztywnymi goleniami, nad którymi zlokalizowano pojedynczy amortyzator (pomiędzy koroną a rurą sterową) – konstrukcja nazywa się HeadShok DL50 i oferuje 50 mm ugięcia. W Mavaro Neo czekają sztywne osie kół, pełne wyposażenie użytkowe, znajdziemy też warianty z napędem zbudowanym na pasku Gatesa. Wśród wybranych modeli czekają też ciekawe gadżety – radar, światła do jazdy dziennej. Ceny modeli startują od 18699 zł i kończą się na 28 999 zł.

 

 

 

 

Oczywiście już od dobrych kilku sezonów Cannondale ma też w szeregach przedstawicieli różnych gatunków e-MTB – od najbardziej agresywnych modeli Moterra (wersje carbonowe i aluminiowe), przed Habity Neo po sztywne Traile Neo.

Wśród najbardziej zjazdowo skrojonych modeli Moterra dominują systemy wspomagania od Boscha i baterie o ogromnej pojemności 625 Wh, jednak znajdziemy też warianty bardziej przystępne cenowo – model 5 z silnikiem Shimano STEPS E7000 i mniejszym skokiem zawieszenia (150 / 140 mm) w cenie 17 999 zł. Jednym z najbardziej zaawansowanych i charakterystycznych modeli jest Moterra Neo SE, gdzie carbonowa rama łączy się ze 180-milimetrowym skokiem widelca i 160 skokiem tylnego zawieszenia (uwagę zwraca bardzo dobra cena: 23 799 zł). W linii bardziej ścieżkowo zorientowanych Habitów warto zwrócić uwagę na udoskonalonego Neo 4+ z powiększoną do 625 Wh pojemnością baterii. Sztywny elektryk o trailowej geometrii, centralnie zamontowanym silniku i baterii to model Trail Neo – na pokładzie czekają silniki od Boscha, ceny startują od 13 299 zł, a ciekawostką w bardziej zaawansowanych modelach jest możliwość zamontowania dodatkowej baterii, która naturalnie zwiększy zasięg wspomagania.

Strona dystrybutora: www.cannondalebikes.pl