Rowery Orbea: co nowego w kolekcji 2025?

Sprawdź, jakie nowe modele pojawiają się w kolekcji hiszpańskiej marki Orbea na sezon 2025!

Drukuj
Orbea

W sezonie 2025 Orbea nie zwalnia tempa. Do kolekcji dołączyło kilka bardzo interesujących propozycji, które nie dość, że mają ciekawe rozwiązania techniczne, to dodatkowo są jednymi z najlżejszych na rynku. Sprawdzamy, co nowego w kolekcji!?

Orbea to ciekawy rynkowy gracz, o którym warto pamiętać, gdy szukamy roweru mającego dobrze nam służyć. Hiszpańska marka może pochwalić się ciekawymi geometriami ram, dopracowaną kinematyką zawieszeń w swoich rowerach oraz umiejętnością połączenia powyższych cech z niską masą. To istotny wyróżnik i znak rozpoznawczy Orbei – szczególnie w rowerach MTB i e-MTB, gdzie bardzo często ich sprzęt zalicza się do grona najlżejszych na rynku. Nie mniej ciekawie prezentuje się program MyO, który pozwala na kastomizację rowerów Orbea na etapie ich zakupu. Klienci mogą decydować o zmianach koloru czy wyposażenia. 

 

 

W kolekcji na 2025 rok Hiszpanie przygotowali duże nowości przede wszystkim w segmencie elektryków – nowe odsłony mają ich dwa flagowe fulle e-MTB, czyli Wild i Rise. Do tego dochodzi jeszcze rekreacyjny hardtail e-MTB Urrun i miejski elektryk Urrun. Fani klasycznych rowerów mogą oczywiście narzekać i pytać, dlaczego tyle dzieje się w segmencie e-bike, a tak niewiele wśród klasycznych rowerów. Na obronę Orbei dodamy jednak, że w kolekcji 2025 nowy jest Avant, czyli szosówka endurance, a także ciekawe zmiany pojawiły się w fullu do XC, czyli modelu Oiz. Nie zapominajmy też, że całkiem niedawno (na sezon 2024) premiery miały modele Rallon i Occam, czyli analogowe rowery enduro i trail. Z kolei plotki głoszą, że wkrótce pojawić się też ma nowa Alma, czyli wyścigowy hardtail do XC i maratonów, który… no właśnie, nie wiadomo, czy będzie hardtailem, czy softailem, ponieważ szpiegowskie zdjęcia z Pucharów Świata pokazywały nam rower, którego nie ma w kolekcji i który wydaje się być właśnie nową Almą. Jednak w okolicy węzła suportowego był osłonięty specjalnym pokrowcem, kryjącym jakieś innowacyjne rozwiązanie, którym Orbea nie chciała się jeszcze dzielić… Poczekajmy więc na oficjalne informacje w tej sprawie, a tymczasem poniżej prezentujemy Wam nowe modele na 2025 rok, które zostały już zaprezentowane. 

 

Orbea Wild

 

 

Orbea Wild to elektryczny full enduro, którego przeznaczeniem są najcięższe trasy i najbardziej agresywne szlaki. W odsłonie na 2025 rok mamy do czynienia z całkowicie nowym modelem, gdzie zmienia się rama, kinematyka i skok zawieszenia oraz system wspomagania. Nowy Wild toczy się kołach 29” (z opcją przejścia na mullet), ma 170 mm skoku przód / tył, a zawieszenie nie dość, że ma o 10 mm ugięcia więcej, to dodatkowo jest bardziej progresywne i jednocześnie bardziej czułe na małe uderzenia. Dostępne są modele na karbonowych ramach OMR oraz tańsze wersje aluminiowe. Poza tym subtelnie stuningowano geometrię – przykładowo kąt główki wypłaszczono o pół stopnia i obecnie wartość ta wynosi 63,5 stopnia.

 

 

Dużo nowego dzieje się w obszarze systemu wspomagania, ponieważ Wild napędzany jest przez najnowszą jednostkę Bosch Performance CX Line, która nadal ma 85 Nm maksymalnego momentu obrotowego, ale ma być jeszcze bardziej płynna i naturalna w odczuciach z jazdy, szybsza w kontekście reakcji oraz cichsza w porównaniu do poprzedniej generacji. Motor może być zasilany z baterii o pojemności 600 Wh dla riderów chcących jak najlżejszego roweru lub 750 Wh, aby osiągać większy zasięg. Obie kompatybilne są też z ekstenderem montowanym w miejscu koszyka na bidon. W ofercie jest też wersja Wild ST ze skokiem skróconym do 150 mm zarówno z tyłu i z przodu. Ten wariant może mieć tylko koła 29” i jedynie aluminiową ramę. Karbonowe Wildy kosztują od 33 999 zł do 53 999 zł. Modele oparte o aluminiowe ramy (potrójnie cieniowane i polerowane spawy) zaczynają się od 28 999 zł i kończą na 32 999 zł, a wersja ST kosztuje od 24 999 zł do 27 999 zł. 

 

Orbea Rise 

 

 

Orbea Rise to lżejszy i mniejszy full e-MTB w kolekcji hiszpańskiej marki. Można skategoryzować go jako trailówkę, która występuje w dwóch opcjach LT i SL, czyli z dłuższym i krótszym skokiem. LT ma 150 mm ugięcia z tyłu, a SL 140 mm. Obie wersje toczą się na kołach 29”. Najciekawsze jednak jest to, że nowy Rise jest mocniejszy, ma więcej skoku, a waży tyle samo, co poprzednia generacja! Silnik to – wzorem poprzednika – Shimano EP8 RS, który teraz ma jednak dwa tryby działania i sprawia, że Rise może być wyraźnie mocniejszy! RS mode posiada maksymalny moment obrotowy 54 Nm (jak dawny Rise) i ma dawać naturalne wrażenia z jazdy, a także być oszczędny dla baterii. Natomiast RS+ mode to nowość, tu maksymalny moment wynosi aż 85 Nm, czego bez wątpienia brakowało w przygaszonej poprzedniej wersji Rise’a. Jest on też dostępny przy niższej kadencji, co dodatkowo pozwoli poczuć charakterystyczny mocny ,,ciąg”. Zasilanie odbywa się za sprawą lekkiej baterii 420 Wh lub 630 Wh dla riderów szukających nieco większego zasięgu, nawet kosztem podniesionej masy roweru. Obie mogą korzystać z ekstendera o pojemności 210 Wh.

 
 

 

Wersja LT, mająca 160 mm skoku z przodu i 150 mm skoku z tyłu, ma bardziej progresywne zawieszenie, niż poprzednik i może pracować zarówno z powietrznymi, jak i sprężynowymi damperami. Tutaj kąt główki jest też mocno zbliżony do tego, co znamy z endurowego Wild’a, ponieważ wynosi on 64-64,5 stopnia. Z kolei lekka wersja SL ma 140 / 140 mm skoku i kinematykę zoptymalizowaną nie tylko pod dobre właściwości zjazdowe, ale również z naciskiem na wydajność podczas pedałowania pod górkę. Krótszy skok sprawia, że geometria oczywiście jest nieco mniej progresywna, tutaj kąt główki wynosi 65,5 stopnia. Rise ma też mocno obniżony przekrok, rowery bez problemu mieszczą droppery 200 mm, a L i XL mogą mieć nawet sztyce ze skokiem 230 mm. Ciekawą cechą jest też asymetryczna budowa w okolicy dampera, gdzie zastosowano charakterystyczną rozpórkę dla podniesienia sztywności ramy.  Rise – jak przystało na SL’a – występuje głównie na ramach karbonowych, ale dostępny jest również w opcji na ramie z aluminium. Ceny wahają się od 24 999 zł do 52 999 zł.

 

Orbea Avant 

 

 

Avant to rower z kategorii endurance, czyli komfortowy sprzęt dla amatorów kręcenia szosowych kilometrów. Oparto go o aluminiową ramę, której geometria dostosowana jest do wymagań amatorskiej i rekreacyjnej jazdy. Ciało układa się na Avancie w wygodnej, nieco mniej sportowej pozycji, a styl prowadzenia powinien być stabilny i bezpieczny. Rower ma dość długą górną rurę, do tego stromą podsiodłówkę i łagodny kąt główki ramy. Jak zwykle w przypadku Orbei, spawy są wypolerowane na gładko, więc rama ma tzw. ,,carbon look”. Widelec jest oczywiście karbonowy. Przewody są zintegrowane i w całości biegną wewnątrz ramy. Maksymalnie zmieszczą się tutaj opony 35 mm, natomiast fabrycznie Avant wyjeżdża na ogumieniu 28 mm. Jak przystało na rower o rekreacyjnym charakterze, producent nie zapomniał o schowku na potrzebne wyposażenie – to ten charakterystyczny element pod dolną rurą ramy. Oczywiście korzystanie z niego nie jest konieczne, można go łatwo zakładać lub ściągać. Ceny modelu Avant zaczynają się od 6499 zł, a kończą na 9599 zł. 

 

Drobne zmiany w Orbea Oiz

 
 

 

Ciekawostki pojawiły się też na wyposażeniu modelu Oiz, który nie jest już nowy, ale zyskał cztery ciekawe nowości, jakie zagościły w jego wyposażeniu. Dla niewtajemniczonych dodamy, że Oiz to lekki, wyścigowy full do XC i maratonów, który ma 120 mm skoku zawieszenia tył / przód. Co więcej, waży genialnie niewiele, bowiem topowa wersja (w fabrycznej specyfikacji) osiąga wynik 9,98 kg! Na sezon 2025 wyposażono go w nowe koła OQUO (marka własna Orbei) i nowy zintegrowany kokpit OC (szerokość kierownicy 760 mm / kąt mostka -20 stopni / długość mostka 75 lub 90 mm do wyboru). Ponadto Oreba zrobiła swojego droppera OC MP10 o masie 419 gramów przy skoku 100 mm. Najciekawiej jednak prezentuje się nowa manetka OC Squidlock, która teraz ma tylko dwie dźwignie pod kciuk, a obsługuje sztycę i trzypozycyjną blokadę zawieszenia. 

 

Orbea Urrun i Orbea Diem

 
 

 

W kolekcji pojawiły się też dwa bardziej użytkowe i rekreacyjne elektryki. Orbea Urrun to rekreacyjny aluminiowy hardtail e-MTB z górnej półki. Toczy się na kołach 29” i ma 120 mm skoku widelca. Jest wspomagany przez silnik z modelu Rise, czyli Shimano EP8 RS i posiada baterię o pojemności 630 Wh. Ceny za Urruna wahają się od 17 999 zł do 21 999 zł.

 

Z kolei Orbea Diem to nowoczesny elektryczny rower miejski z piękną zintegrowaną konstrukcją. W topowej wersji oparty został o mocny silnik silnik Shimano EP8 oraz piastę Enviolo i pasek Gates’a – ten zestaw oferuję integrację silnika z piastą i automatyczną zmianę biegów. Jest też tańsza wersja z napędem paskowym Gatesa’a, silnikiem Shimano EP6 i wielobiegową piastą Shimano Nexus oraz podstawowy wariant, gdzie mamy klasyczny napęd łańcuchowy, zewnętrzną przerzutkę i jednostkę Shimano EP6. Ceny wahają się od 16 999 zł do 25 999 zł.

 

Strona producenta: www.orbea.com

Obserwuj nas w wiadomościach Google: bikeworld.pl

 

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj