Nowa szosa Basso SV: aero all-rounder dla amatora!

Poznaj nowy model roweru szosowego Basso SV, który zapowiadany jest jako aero all-rounder stworzony dla zaawansowanych amatorów wyścigowej jazdy!

Drukuj

Basso zaprezentowało nowy model SV, który ma typowo wyścigowe DNA, ale jednocześnie został zbudowany pod potrzeby typowego kolarza amatora, a nie prosa wprost z WorldTour’owego peletonu… Sprawdzamy, co to oznacza w praktyce?

Włoskie Basso – choć nie jest w czołówce najpopularniejszych marek na rynku – to bez wątpienia firma o uznanej renomie, której rowery szosowe, czy gravele budzą zainteresowanie pasjonatów kolarstwa. Zarówno design, jak i właściwości jezdne sprawiają, że modele takie jak wyścigowy szosowy Diamante, czy gravelowy Palta są po prostu ciekawymi propozycjami, na których miło jest zawiesić oko i brać je pod uwagę szukając sportowego roweru do rywalizacji na trasach wyścigów. 

Basso

Nowa propozycja tego producenta to model właśnie z wyścigami powiązany, ale nie tak ściśle jak ich flagowa wyścigówka, czyli uniwersalny Basso Diamante lub aerodynamiczny Basso Diamante SV. Tytułowy SV (skrót od sempre veloce, czyli zawsze szybko) to wprawdzie również model o wyścigowej specyfice, jednak w przeciwieństwie do rodziny Diamante nie został zbudowany z myślą o kolarzach z zawodowego peletonu, a o nas – zwykłych amatorach, którzy kochają ustawki, treningi, czy amatorskie starty. W praktyce oznacza to przede wszystkim drobne zmiany w geometrii, sporo miejsca na szersze opony i… to w zasadzie tyle, bo SV ma nadal być zawsze szybki!

Basso

Wszechstronna aerodynamiczna rama

Ideą jaka stała z nowym modelem było stworzenie roweru uniwersalnego, który ma być lekki, dopracowany pod kątem opływowej sylwetki, komfortowy i gotowy na sprawne pokonywanie dróg wszelakiej jakości. Rama nawiązuje więc optycznie dość mocno do Diamante SV, choć widać w niej wyraźnie większy sloping i nieco wyższą pozycję kierownicy, która względem siodła nie jest usytuowana aż tak nisko jak w Diamante. To właśnie jedna z najbardziej znaczących różnic między tymi modelami. Celem było podniesienie stacku, tak aby pozycja nie była aż tak pochylona, jak ma to miejsce w rowerach dla kolarskiej elity. To oczywiście fajne posunięcie, bo przecież nie ma nic gorszego, niż piękny zintegrowany rower szosowy ze stosem podkładek pod mostkiem… Przy okazji mamy też większy sloping, co oznacza wyżej wysuniętą sztycę podsiodłową, dzięki czemu rosną jej możliwości do amortyzowania nierówności. Basso podkreśla, że dzięki temu SV jest wyraźnie bardziej komfortowy ,,w siodle”, choć w kluczowych miejscach (główka ramy i okolice mufy suportu) sztywność jest nawet wyższa, niż w Diamante! Komfort można zresztą dość mocno poprawić sobie oponami, bowiem te zmieszczą się aż w rozmiarze 35 mm (na obręczach 25 mm). To oczywiście oznacza, że wjechać możemy śmiało nawet na najgorsze bruki, czy szutry, gdy wyposażymy się w odpowiednie ogumienie. 

Basso

Komfort i nieco bardziej zrelaksowana pozycja to zdecydowanie ukłony w stronę ,,szosowego Kowalskiego”, ale – jak już mówiliśmy na wstępie – nie zapomniano o tym, by cała reszta była na poziomie typowej wyścigowej szosy. Basso zapowiada więc bardzo responsywne i dynamiczne prowadzenie, lekkość i dopracowanie aerodynamiczne. Rama została wykonana z karbonowego kompozytu Torayca T1100 i T1000, w rozmiarze 53 cm bez malowania i haka oraz zacisku waży 780 gramów (szkoda, że takie liczby podaje producent, bo przecież kupujemy pomalowane ramy z hardware’m, ale cóż zrobić…), a do tego widelec to 370 gramów bez dociętej rury sterowej. Z kolei o szybkość dba przede wszystkim dopracowany aerodynamicznie widelec, główka ramy i dolna rura głównego trójkąta. Uwagę zwraca tutaj mocno charakterystyczne przejście widelca w dolną rurę, a poza tym to aero-klasyka, dużo mocno spłaszczonych profili i rury kammtail. 

Kropką nad i są nowe zintegrowane kokpity, które występują w dwóch całkowicie innych gięciach, jak również wielu kombinacjach długości mostka i szerokości kierownicy. Do wyboru jest kokpit Fuga z węższym górnym chwytem i większą flarą (przykładowo w klamkomanetkach 37 cm, a 40 cm w dolnym chwycie), a do tego ergonomicznie giętym do tyłu górnym chwytem lub Levita o bardziej klasycznym gięciu i z mniejszą flarą (np. 40 cm w łapach / 42 cm w dropie). Poza tym SV ma nowy zacisk sztycy, który ułatwia jej amortyzowanie wibracji, dając więcej swobody karbonowemu wspornikowi do pracy. Pozostałe standardy to wszystko, co aktualne – mocowanie kół na sztywne ośki, zaciski flat mount, w pełni zintegrowane prowadzenie przewodów. Suport to standard PressFit 86,5. Producent przewidział 5 lat gwarancji na ramę. 

Basso

Basso SV 2025 – linia modelowa

Basso przygotowało w kolekcji 4 warianty wyposażenia nowej szosy oraz frameset. Nie ma tu miejsca na budżetowe specyfikacje. Podstawowa wersja zaczyna się od ceny 7949 Euro, za którą otrzymujemy SV ubranego w osprzęt Shimano Ultegra Di2 i w karbonowe koła DT Swiss ERC 1600. Wyżej mamy już tylko topowe specki na Shimano Dura-Ace Di2, SRAMie Red AXS, czy Campagnolo Super Record Wireless, które kosztują 10 499 Euro za wersję na Shimano i 11 999 Euro za SV na Campie lub SRAMie. Zestaw ramowy (rama, widelec, kokpit, sztyca, stery) kosztuje 4999 Euro. Rower występuje w 7 rozmiarach od 45 cm do 61 cm. 

Wszystkie modele można zobaczyć na stronie producenta: bassobikes.com

Obserwuj nas w wiadomościach Google: bikeworld.pl

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj