Spis treści:
Chyba nikogo nie musimy przekonywać, że gravel to jeden z najważniejszych i najprężniej rozwijających się obecnie segmentów rynku i każdy producent poświęca wiele uwagi, aby jego oferta rowerów szutrowych przyciągnęła jak najwięcej potencjalnych nabywców.
Jeszcze kilka lat temu rower gravelowy był, w zależności od producenta, "ugrzecznioną" szosą lub przełajem z dodanymi otworami montażowymi na akcesoria, większym prześwitem na opony i inaczej zestopniowanym napędem. Te czasy mamy jednak dawno za sobą. Gravele to "pełnoprawne", przemyślane i coraz bardziej dopieszczone konstrukcje. Skoro wspomnieliśmy już o trendach, to trudno nie zauważyć tendencji rosnącej specjalizacji maszyn przeznaczonych do jazdy po szutrach. Nie wystarczy już powiedzieć "mam gravela", bo na rynku znajdziemy gravele wyprawowe, mocno zbliżone do hardtaili (czego przykładem jest montowanie amortyzowanych widelców i super płaskie kąty) gravele przygodowe, przez tzw. allroundery po konstrukcje dużo bardziej sportowe czy wręcz stricte wyczynowe jak choćby najnowszy, aerodynamiczny Ridley Kanzo Fast. Boom na gravele w każdej postaci trwa w najlepsze!
Lista wyników
Orbea Terra - priorytet: wszechstronność
Ewolucję szutrówek świetnie widać również na przykładzie testowanej przez nas Orbei. Nie jest to wszak pierwsza generacja Terry. Prace nad nowym modelem projektanci baskijskiej marki rozpoczęli z tak zwaną "czystą kartką", czyli postanowili zbudować Terrę od podstaw. Myślą nadrzędną jaką się kierowali, było stworzenie roweru, który ma przede wszystkim dawać frajdę z jazdy, będąc jednocześnie dynamicznym i komfortowym, a przy tym zarówno zwinnym na krętych ścieżkach i stabilnym na szybszych odcinkach. Jeden rower, który ma sobie poradzić w praktycznie każdym terenie i z każdym wyzwaniem, jakie postawi przed sobą (i swoją maszyną) jeździec - dlatego też w sekcji gravel nie znajdziemy innej serii graveli (no może poza tym, że Terra dostępna jest w wersjach carbonowych oznaczonych jako M oraz wersjach aluminiowych, oznaczonych jako H). W naszych rękach znalazł się model M30 z włókna węglowego.
Aby być w stanie zrealizować wszystkie przyjęte założenia projektowe i pogodzić często przeciwstawne cechy, jak choćby stabilność i zwinność, oraz zapewnić możliwie dużą wszechstronność roweru, zastosowano kilka bardzo ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych.
Pierwszym z nich są asymetryczne dolne widełki tylnego trójkąta. Dzięki nim Terra spokojnie mieści opony o szerokości 45mm (50mm w przypadku kół 27,5", widelec niezależnie od rozmiaru koła "przyjmie" opony 50mm). Drugą zaletą takiego rozwiązania jest możliwość założenia przedniej zębatki o maksymalnej wielkości 44 zębów w przypadku napędów 1x, z kolei w napędach wyposażonych w dwie zmieniarki, mniejsza tarcza może mieć 34 zęby, czyli możemy założyć kompaktową korbę szosową. Większy prześwit uzyskano również odpowiednio profilując rurą podsiodłową, która zwęża się w miejscu, gdzie opona jest najbliżej ramy. To rozwiązanie ma również zwiększać komfort, bo podsiodłówka ma dzięki takiej budowie lepiej pochłaniać drgania, nie tracąc nic na polu sztywności bocznej. Skoro już poruszyliśmy aspekt sztywności to warto zwrócić uwagę na niezwykle masywny, wyróżniający na pierwszy rzut oka Terrę, węzeł suportu, który sprawia, że rower bardzo dynamicznie przyspiesza. Wyposażono go dodatkowo w "otwór rewizyjny", dzięki któremu możemy przeprowadzić przewód hamulcowy i pancerz (e) przerzutkowy bez konieczności zdejmowania korby.
Rama posiada mocowania na 3 koszyki na bidon oraz pełne błotniki, oraz świetny schowek w dolnej rurze (więcej o Lockr, bo tak nazwali go Hiszpanie, w dalszej części tekstu), na tym jednak ukłon w stronę bikepackerów się kończy. Terra w wersji M, czyli zbudowana na carbonowej ramie, zdradza w tym miejscu swój sportowy charakter. My nie odbieramy tego jako wady, bo wszelakie otwory montażowe na widelcu czy tylnych widełkach, oprócz tego, że podnoszą masę roweru, to na pewno go również nie upiększają. Mimo wszystko, chętnie widzielibyśmy otwory do zamocowania torebki na górnej rurze ramy jako ukłon w stronę "ultrasów", bo jednak z nawet najlepszego schowka w ramie nie da się bezpiecznie korzystać w trakcie jazdy.
Miłośnicy dłuższych eskapad nie zostaną jednak z pustymi rękami - Orbea ma przecież jeszcze Terrę z aluminium. Geometria i widelec przedni są identyczne jak w wersji z włókna, ale otrzymujemy dodatkowe otwory montażowe do zamontowania tylnego bagażnika.
Wracając do Lockr, bo to kolejna bardzo mocna strona Terry. Analogiczne rozwiązanie stosuje co najmniej kilku innych producentów, ale w przypadku Orbei bardzo przypadł nam do gustu dwuczęściowy pokrowiec/narzędziownik chowany w ramie.Pierwsza jego część, wykonana z cienkiego materiału przypominającego ortalion, idealnie mieści dętkę (nawet taką do opon 45mm), natomiast druga, wykonana z neoprenu, pomieści pompkę, łyżki i inne niezbędne narzędzia. Obydwa elementy połączone są ze sobą rzepem, dzięki czemu możemy je swobodnie rozdzielać. Co ważne, taka konstrukcja oraz rozmiar obydwu części sprawiają, że bardzo łatwo wyjąć je z ramy. W klapie, chroniącej dostęp do schowka, umieszczono gumkę, za którą możemy wsunąć nabój CO2 lub mini-narzędziownik, dzięki czemu nie będą uderzały o pompkę.
Otwierając schowek zwróciliśmy również uwagę na bardzo wysoką jakoś wykonania ramy. Klapka jest idealnie spasowana z ramą, a przed dostępem wody dodatkowo chroni gumowa uszczelka. Krawędzie otworu są idealnie wygładzone, podobnie jak cała dolna rura wewnątrz, a kanały, którymi poprowadzono przewody w ramie są po pierwsze praktycznie niewidoczne, a po drugie ich długość sprawia, że nie ma szans na przesunięcie kabli korzystając ze schowka.
Podobnie jak we współczesnych szosówkach, wszystkie kable, łącznie z przewodem przedniego hamulca, są poprowadzone wewnątrz ramy. Są one "zbierane" pod dedykowanym wspornikiem kierownicy i wchodzą w ramę przez główkę sterową. Takie rozwiązanie nie tylko świetnie wygląda, ale sprawia również, że bez obaw o kolizję z pancerzami założymy praktycznie dowolną torbę na kierownicę - niezwykle popularne rozwiązanie w gravelowym światku, szczególnie wśród fanów dłuższych eskapad. Mostek jest bardzo ładnie zintegrowany z ramą, a jego kształt dobrze współgra z profilem górnej rury, dzięki czemu przód roweru wygląda lekko i jednocześnie "aero". O dobrą aerodynamikę dba również przedni widelec z wydłużonymi goleniami, króre mają "ostrą" krawędź czołową oraz minimalistyczną koroną, które mają jak brzytwa przecinać strumień powietrza.
Wygląd ma znaczenie
Terra, niezależnie od wybranej konfiguracji, dostępna jest w trzech "fabrycznych" malowaniach. Do naszej redakcji trafił rower w kolorze nazwanym przez pdoducenta Infinity Green. O gustach się ponoć nie dyskutuje, ale w naszej, subiektywnej oczywiście opinii, Terra w tym malowaniu prezentuje się obłędnie! Wielowarstwowy lakier ma matowe wykończenie, ale w promieniach słońca "przebija" się wewnętrzna, metaliczna i delikatnie mieniąca się warstwa. Jego transparentność sprawia rownież, że doskonale widać ułożenie warstw włókna węglowego, które mają różną strukturę w zależności od miejsca zastosowania (przykładowo przy mocowaniu zacisku tylnego hamulca wyraźnie widać "kratkę"). Do tego dochodzą dodające całemu rowerowi dynamiki, rozszerzające się ku dołowi czarne paski na przednim widelcu oraz eleganckie, grafitowe logo na główce ramy i na łączeniu tylnych widełek z rurą podsiodłową oraz nazwa modelu na górnej rurze. Wizualnie to naszym zdaniem jeden z najładniejszych graveli na rynku.
Dodatkowo w ramach programu Orbea myO mamy możliwość sami "pomalować" swój rower. Schemat graficzny pozostaje bez zmian, ale możemy wybierać spośród dokładnie 27 kolorów ramy, 26 kolorów widelca i tylu samo kolorów logo Orbea, 3 kolorów pasków na przednim widelcu oraz 2 dodatkowych detali na ramie, dowolnie mieszając je sobą, tworząc w ten sposób zupełnie unikatowy rower. Kreator dostępny na stronie producenta pozwala podejrzeć nasze "dzieło" w 6 różnych rzutach dzięki czemu możemy od razu upewnić się, że rower będzie odpowiadał naszej wizji. Równie wyjątkowe jest też to, że taka customizacja kosztuje dokładnie 0 zł! Oczywiście przetestowaliśmy możlwości kreatora, czego przykładowy efekt znajdziecie poniżej.
Sam zbuduj swój rower
Orbea oferuje 6 "gotowych" konfiguracji Terry opartych na carbonowej ramie - po 3 z napędem z jednym blatem z przodu lub wyposażonych w przednią przerzutkę. Po wybraniu odpowiadającej nam "bazy" (grupy napędu) możemy dopasować rower do naszych potrzeb i upodobań, wybierając jeden z kilku dostępnych w konfiguratorze kompletów kół czy opon, ale też zmienić kierownicę lub siodełko. Warto zaznaczyć, że w przypadku "podmiany" danego komponentu na inny podobnej klasy, zmiana nie wymaga dopłaty. Do tego dochodzi wspomniany już wcześniej wybór jednego z trzech gotowych wariantów kolorystycznych lub zabawa w grafika. Gotowy rower trafia do wybranego przez nas autoryzowanego dealera. Oczywiście jeśli decydujemy się na customizacje to musimy uzbroić się w trochę cierpliwości, czas oczekiwania zależy głównie od dostępności danego rozmiaru ramy, ale szacowaną datę dostawy widzimy już w momencie konfigurowania roweru.
Geometria i jak to wszystko działa w praktyce
Duże zmiany w stosunku do poprzedniej generacji obserwujemy też w geometrii roweru. Nowa rama ma dłuższą górną rurę, większy reach, bardziej płaskie kąty, większy rozstaw kół oraz bardziej obniżony środek suportu od poprzednika, co ma zapewnić lepszą stabilność roweru w trudnym terenie i gdy jedziemy szybko. Jednocześnie zastosowano dosyć krótki mostek i widełki tylnego trójkąta, dzięki czemu rower ma być zwinny i prowadzić się precyzyjnie. Warto podkreślić, że geometria zmienia się w zależności od rozmiaru (jest ich aż 6) tak, aby zapewnić taką samą charakterystykę roweru niezależnie od tego czy dosiadamy Terrę w rozmiarze XS czy XXL.
Trzeba przyznać, że Orbea z racji zawitania do redakcji na przełomie jesieni i zimy nie miała z nami lekko. Kapryśna aura "pozwoliła" nam na jazdę w praktycznie każdych możliwych warunkach, od słonecznych i suchych przejażdżek, przez taplanie w błocie, po jazdę podczas jedynej póki co tej zimy fali mrozów w głębokim, świeżym śniegu.Terra zawitała również na naszą ukochaną przydomową rundę CX aby sprawdzić jak radzi sobie z driftowaniem. W skrócie musiała podołać jako jeden uniwersalny rower do zimowych treningów.
W rowerach gravelowych często przeszkadzała mi ich "mułowatość", przejawiąjąca się zarówno przy próbach dynamicznego przyspieszenia, zachowaniu w bardziej krętych sekcjach, jak i łatwości utrzymywania wyższych prędkości na szosie. Nasza Terra szybko zerwała z tym stereotypem - rower świetnie przyspiesza, a średnie prędkości na odcinku szosowych są tylko nieznacznie niższe niż na prawilnej szosówce. Oczywiście to po części zasługa świetnych opon od Pirelli, jednak najwięcej zasług skrywa oczywiście sam rower, jego wysoka sztywność boczna i lekkość. Jednocześnie Terra zaskakująco dobrze rower prowadził się w ciasnych,krętych sekcjach pętli przełajowej i to mimo niemalże gładkiego bieżnika gravelowych opon. Długa pozycja i bardziej płaskie kąty sprawiają, że na szybkich, szutrowym (vel śnieżnym) zjeździe zachowujemy pełną kontrolę nad maszyną i w miejscach, gdzie na używanym przez nas na codzień zimą rowerze przełajowym mieliśmy "pełnego pampersa", na Terrze jeszcze dokręcaliśmy. Przejażdżka po wydeptanym przez pieszych, ubitym i zmrożonym śniegu (kto miał "przyjemność" ten wie, jak potrafi "wytrzepać") pozwoliła nam też ocenić i docenić bardzo wysoki komfort gravelowej kostrukcji rodem z Kraju Basków.
W tym miejscu warto dodać, że Orbeę mieliśmy ustawioną bardzo komfortowo z całą baterią podkładek pod mostkiem, a mimo tego rower prowadził się naprawdę dobrze. Przy takim ustawieniu 3 godziny w siodle po twardej, zmrożonej ziemi nie zrobiły żadnego wrażenia na naszych plecach i rękach, z kolei wyjmując podkładki uzyskamy niższą, bardziej sportową pozycję i śmiało możemy ustawić się z Terrą na linii gravelowej gonki.
Podsumowanie
Założenia projektowe (niektórzy powiedzą, że "marketingowa gadka") jakie postawili sobie projektanci Orbei były naprawdę ambitne, ale z ręką na sercu musimy przyznać, że Hiszpanie wykonali kawał dobrej roboty! Terra ma znakomitą, bardzo "jezdną" geometrię, która sprawia, że tym rowerem śmiga się po prostu fajnie niezależnie, czy w danym momencie jedziemy asfaltem, równą szutrówką czy też krętym singielkiem w lesie. Dokładamy do tego przemyślaną konstrukcję (schowek Lockr, duży prześwit na opony, kompatybilność z napędami 1x i 2x), wysoką jakość wykonania, możlwość personalizacji oraz subiektywny oczywiście, aspekt wizualny i w rezultacie otrzymujemy jeden z najlepszych rowerów szutrowych jakie mieliśmy okazję testować!
- RAMA Orbea Terra carbon OMR
- DOSTĘPNE ROZMIARY XS S M L XL XXL
- WIDELEC Orbea Terra OMR
- PRZERZUTKA PRZEDNIA Shimano GRX RX810
- PRZERZUTKA TYLNA Shimano RD-RX810
- MECHANIZM KORBOWY FSA Gossamer Pro, 30x46t
- KASETA Shimano 105 R7000 11-34t 11-Speed
- ŁAŃCUCH Shimano HG 601
- KOŁA Orbea Shimano RS470
- OPONY Vittoria Terreno Dry CX-Gravel G2.0 TNT 700x38c
- MANETKI Shimano ST-RX600
- ZACISKI tarczowe hydrauliczne Shimano RX400,
- KIEROWNICA OC GR30 Gravel
- MOSTEK OC RP21
- STERY FSA
- SIODEŁKO Prologo Akero AGX STN, 155mm
- WSPORNIK SIODEŁKA OC2 Carbon 27.2
Strona producenta: www.orbea.com
Strona dystrybutora: pol-sport.com