Spis treści:
Miejskie rowery elektryczne Citylite:ON to nowość w kolekcji Canyona, a nasz testowany model to propozycja z kolekcji na 2026 rok, która jest już dostępna w sprzedaży w ich sklepie internetowym. Niemiecki producent anonsuje ten sprzęt jako lekki i uniwersalny rower do miasta, który ma być na tyle komfortowy i szybki, aby stanowić najlepszy środek codziennej lokomocji. Warto wspomnieć, że poza modelem z elektrycznym wsparciem w ofercie są też wersje analogowe, których założenia konstrukcyjne są identyczne. Napędzane wyłącznie siłą ludzkich mięśni Citylite’y ważą około 6,5 kg mniej za sprawą braku elektrycznego systemu wspomagania i wymagają od rowerzysty nieco więcej wysiłku podczas jazdy.
Bowiem dla kontrastu – zdradzając już na początek odrobinę szczegółów – na naszym Citylite:ON’ie zmęczyć się jest znacznie ciężej, gdyż jest to rower o zdecydowanie dużej mocy i ogromnym poziomie wsparcia. Zanim przejdziemy do detali warto zacząć od dwóch ciekawostek, jakie związane są z tym modelem. Po pierwsze producent zwalnia nas z podejmowania decyzji w zakresie wariantu wyposażenia, jaki wybrać podczas zakupów. Canyon Citylite:ON jest dostępny tylko w jednej wersji, za to nie byle jakiej! Od razu ze świetnym silnikiem Boscha, piastą planetarną Shimano Nexus oraz napędem paskowym Gates’s, a to wszystko zamknięte w ładnej ramie z masą zintegrowanych i ergonomicznie dopracowanych elementów. Można by rzec projekt kompletny, oparty o ,,wszystko, co najlepsze” do rowerów miejskich. Tym bardziej ciekawy, gdy weźmiemy pod uwagę, że kosztowo wcale nie wypada źle, bo przy 13 499 zł za taką specyfikację można śmiało uznawać go nawet za bardzo atrakcyjnego cenowo.
Jak to wszystko działa w praktyce i czy w tej ,,na papierze” dobrej ofercie kryją się jakieś realne ograniczenia? O tym wszystkim piszemy w dalszej części artykułu, natomiast kończąc wstęp jeszcze słowo o drugiej – obiecanej – ciekawostce. Jest nią bowiem ograniczony wybór rozmiarów. Są tylko dwie opcje ramy – pierwsza, z niskim przekrokiem, którą można stosować w przedziale wzrostu od 155 cm do 180 cm oraz druga, z poziomą górną rurą (jak w naszej testowej wersji) dla wzrostu od 165 cm do 195 cm. Czy to kwestia uproszczenia wyboru dla klientów, czy pierwsza oszczędność Canyona (bo w oczywisty sposób ogranicza to w pewnym stopniu koszty produkcji)? Tego nie wiemy… natomiast mając go w rękach i nogach testera o wzroście 194 cm możemy powiedzieć, jak wpływa to na osoby będące na skraju rozmiarówki. Warto jeszcze dodać, że modele Citylite podlegają konfiguracji na etapie zakupu. Poza wariantem ramy możemy wybierać kolorystykę oraz konfigurować wyposażenie dodatkowe. Najlepiej zobaczcie sami, jak to wygląda w praktyce na ich stronie: canyon.com.
Canyon Citylite:ON – koncepcja i podstawowe fakty
Testowany model to rower od A do Z przygotowany z myślą o miejskim zastosowaniu. Fundamentem jest w nim aluminiowa rama, w której estetycznie ukryto baterię w dolnej rurze, a centralny silnik równie ładnie ulokowano w węźle suportowym. Ciekawy design, charakterystycznie ,,opuszczona” rura górna przy główce ramy oraz estetyczne malowanie, to wszystko cechy, o które Canyon zadbał i bez dwóch zdań to po prostu ładna konstrukcja. Dodatkowo ciekawy efekt robi przejście z matowego malowania na błyszczące na wysokości główki ramy i na widelcu przednim. Z jednej strony całość jest dość prosta wizualne, a z drugiej czuć tu dobry smak, elegancję i doby styl.
Skoro doszliśmy już do widelca, to warto podkreślić, że jest on sztywny. Producent zrezygnował z amortyzatora przedniego, a rolę wygładzania nierówności mają na siebie wziąć jedynie opony o szerokości 47 mm, które założono na koła w rozmiarze 27,5 cala oraz amortyzowana sztyca podsiodłowa. Drobne wibracje powinien rozproszyć też sam widelec, gdyż jest on karbonowy, a tego typu konstrukcje mają spore zdolności w aspekcie tłumienia drgań. Generalnie jednak cała omówiona forma jedynie podkreśla, że miejscem przeznaczenia tego roweru są nowoczesne ośrodki miejskie, gdzie spodziewana jest dobra jakość dróg.
W oczy rzuca się kompletność tego roweru, zarówno w aspekcie integracji, jak i wyposażenia. Ewidentnie mamy tu koncepcję pojazdu, który ma nam służyć i być jak najbardziej bezobsługowy oraz gotowy na różne zadania. Fabrycznie dostajemy elektryka z pełnym i to bardzo przemyślanym wyposażeniem dodatkowym. Są tu dwa bagażniki stałe z systemem szybkiego wpinania i wypinania MIK HD. Do tego rower posiada zintegrowane, zasilane z baterii silnika, oświetlenie stałe. Zadbano nawet o detale, jak choćby blokadę tylnego koła, ergonomiczny dzwonek, stabilną nóżkę, czy solidne, naprawdę skutecznie chroniące błotniki. Z naszego punktu widzenia najciekawsze są jednak szczegóły. Jednym z nich jest gniazdo ładowania baterii systemu e-bike ulokowane na szczycie górnej rury ramy, nieco poniżej kierownicy. Świetny patent, szczególnie gdy odniesiemy go do często spotykanych gniazdo zlokalizowanych znacznie niżej, do których trzeba się mocno schylać, co np. w miejscu pracy może być mało komfortowe przy dojeżdżaniu w eleganckim stroju. Niby detal, ale pokazujący zaangażowanie, z jakim inżynierowie i konstruktorzy Canyona podchodzili do tego projektu.
Pozostałe ,,duże rzeczy”, czyli system napędowy oraz hamulce to – jak już wspomnieliśmy – najlepsze, co może spotkać nas w rowerze miejskim. Za zmianę biegów odpowiada 5-stopniowa przekładnia planetarna (biegi ukryte w tylnej piaście) Shimano Nexus, a sam napęd nie posiada łańcucha, a pasek zębaty. System Gates z paskiem Carbon CDC (zębatki CDX) to rozwiązanie ciche, czyste, bezobsługowe (nie wymaga smarowania) i do tego znoszące znacznie większe przebiegi, niż klasyczny łańcuch. Do tego są tu jeszcze hydrauliczne hamulce tarczowe oferujące dużą siłę hamowania i łatwe wyczucie stylu ich pracy oraz komfortowy kokpit z wygodnym lekkim gięciem kierownicy i profilowanymi chwytami. To wszystko razem tworzy wygodną i przyjemną maszynę do przymykania miejskimi ulicami, a gdy zajdzie potrzeba to ten rower da się nawet gdzieś wnieść. Nie jest może wagi piórkowej, ale przy realnej masie 24,190 kg (z koszykiem, który widzicie na zdjęciach) to nadal możliwe. Przy rowerach bliżej 30 kg, te dodatkowe 5 kg bolą już bardzo mocno…
Mocny silnik i bateria średniej wielkości
Poza przemyślaną konstrukcją ramy i odpowiednim wyposażeniem, drugim filarem naszego Canyona’a jest bardzo udany silnik Bosch Performance Line, który legitymuje się maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 75 Nm, mocą szczytową 600 W i maksymalnym wsparciem 340%. Dla zainteresowanych jest to jednostka o kodzie BDU3460. Wspomniane liczby stojące z tym silnikiem spokojnie wystarczają do zapewnienia komfortowego wsparcia podczas jazdy po górach, a tutaj mamy tak mocny motor w zwykłym rowerze do codziennej jazdy po mieście. Oznacza to tylko tyle, że mocy jest w bród i jeszcze trochę. Niezależnie od tego, czy ważymy sporo, czy mamy rower objuczony bagażem, w trybie turbo żadne skrzyżowanie, czy krótkie podjazdy nie stanowią problemu. Rower rozpędza się bardzo dynamicznie i błyskawicznie osiąga swój limit wspomagania, czyli około 25-26 km/h.
Taki styl przekłada się na bardzo przyjemną jazdę po mieście. Do celu dojeżdżamy szybko, z przyjemnością i uśmiechem na twarzy, bo ten rower jest naprawdę dynamiczny, a jazda na nim – dzięki temu – to czysta frajda. Można nie tylko znacznie przyspieszyć dojazd do pracy, czy na zakupy, ale przy okazji nawet się przy tym nie zmęczyć. Oczywiście dla chętnych są też słabsze tryby wspomagania, w wśród nich bardzo ciekawy Auto, gdzie silnik wspomaga nas automatycznie odpowiednią dawką mocy. W praktyce mamy więc duże ułatwienie podczas ruszania i rozpędzania, a następnie przy około 20 km/h trzeba już odrobinę mocniej pedałować. Jednak w rezultacie ten tryb naprawdę skutecznie oszczędza baterię, a przy tym daje bardzo naturalne odczucia z jazdy. I tutaj płynnie dochodzimy do pierwszego ograniczenia tego roweru. Bateria ma pojemność 400 Wh, czyli nie jest zbyt duża, zapewne producent zdecydował się na taki ruch głównie dla odchudzenia roweru oraz faktu, że w mieście pokonujemy krótkie dystanse i posiadamy możliwość częstego ładowania. Być może brał pod uwagę również aspekt kosztowy, kto wie? Natomiast fakty są takie, że piłując go mocno w trybie turbo baterii starczy na jakieś 45 km. Czy to dużo czy mało, to już zależy od indywidualnych potrzeb i preferencji. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że wielu użytkowników woli mieć większe pojemności baterii i ładować rowery rzadziej. Taka jest cena lekkości i niskiej masy kompletnego roweru.
Komfort, pozycja i wrażenia z jazdy
Pozycja za kierownicą dużo zależy od… wzrostu potencjalnego nabywcy. To pokłosie rozmiarówki, gdzie jedna wielkość ramy pasuje na przedział wzrostu wynoszący aż 30 cm. W naszym przypadku była dość krótka i mało pochylona, ale gdyby użytkownik był na początku przedziału, czyli miał np. 170 cm to odczucia byłyby zgoła inne. Oczywiście w każdym scenariuszu kierownica jest tu wysoko, czyli sylwetka nie będzie zbyt pochylona, ale osoby niższe będą czuły, że rower jest dłuższy, niż przykładowo te mierzące 185 - 195 cm. Taki urok i swoiste ograniczenie szerokiego przedziału rozmiarowego, jaki zastosował tu producent. Nie mniej jest to rower miejski i pozycja ciała generalnie jest wygodna i mało pochylona.
Styl prowadzenia absolutnie pokrywa się z tym, jaki jest koncept tej maszyny. Citylite:ON prowadzi się bardzo przyjemnie, stabilnie i pewnie. Łatwo pokonuje się nim zakręty, nawet przy wyższych prędkościach. Całość jest odpowiednio sztywna i daje poczucie bezpieczeństwa – tak podczas manewrowania, jak i ostrego awaryjnego hamowania. Gdy przyjdzie nam zawrócić lub lawirować gdzieś w korku między innymi pojazdami, to nie spodziewajcie się tu większych problemów. Nie jest to może król zwrotności, ale wyczucie jego rozmiarów i tego, jak rower skręca jest tak proste, że każdy sobie na nim poradzi. Odnośnie jazdy warto jeszcze dodać, że w przypadku dużego pośpiechu całkiem sprawnie da się kręcić powyżej prędkości wspomagania. Silnik stawia niewielki opór, a gładkie opony lekko się toczą. Jest ku temu zapas przełożeń w piaście Nexus, a sama masa roweru w terenie płaskim jest jeszcze na tyle akceptowalna, że okazjonalne podkręcenie pod 30 km/h jest tu realnie możliwe.
Na koniec aspekt wygody w kontekście tłumienia drgań, czyli jazdy po mniej równych drogach. Canyon jak ryba w wodzie czuje się na równych trasach – niezależnie czy to asfalt, beton, równa kostka, czy jakieś szutry. To zdecydowanie jego domena. Z kolei stare zniszczone ulice, czy wybrukowane starówki miast to nie są miejsca, które polubimy na tym rowerze. Brak amortyzacji zmusza tam do zwolnienia tempa jazdy i wstawania z siodełka. Podobnie zresztą jest podczas przejeżdżania przez krawężniki. To sztywny rower, bez amortyzatorów i to po prostu czuć.
Podsumowanie
Canyon przygotował bardzo interesującą propozycję szybkiego, użytkowego elektryka do codziennej jazdy po mieście. Rower świetnie się prowadzi i jest bardzo dynamiczny. Do tego nowocześnie wygląda i daje masę frajdy z commutingowej jazdy. Wręcz zachęca, aby zamiast alternatywnych pojazdów wybrać właśnie go. Styl prowadzenia, dynamika jazdy i omawiane wcześniej użytkowe cechy to bez dwóch zdań jego największe zalety. Główne ograniczenia to średni komfort podczas jazdy po dziurawych drogach i dość mała bateria o pojemności 400 Wh, która wymaga częstszego ładowania, niż w przypadku większych akumulatorów. Warto jednak dodać, że dwie wspomniane wady jednocześnie wpływają na kolejną zaletą tego roweru, czyli stosunkowo niską masę. Kropką nad i dla roweru, który świetnie sprawdza się w mieście są całkowicie bezobsługowe komponenty – napęd paskowy i piasta planetarna. Jedyne, co warto wziąć pod uwagę to baczne zwrócenie uwagi na rozmiar ramy – do wyboru są tylko dwie opcje i warto upewnić się, że nasze potrzeby w zakresie pozycji za kierownicą pokrywają się z tym, co jedna z nich może nam zaoferować. Poza tym jest to świetny rower, szczególnie do jazdy po mieście na dystansach dziennych nie przekraczających 40-50 km.
Cena: 13499 zł
Strona producenta: www.canyon.com











