Test: Koga Roqa Allroad – gravel i szosa endurance w jednym?

Sprawdź nasze wrażenia z testów roweru Koga Roqa Allroad, który sprytnie łączy w jednym modelu cechy gravela i komfortowej szosówki.

Drukuj
Koga Roqa Allroad Szary Szum

Koga Roqa Allroad toczy się na szutrowych oponach o szerokości 40 mm i bardzo przypomina rasowego gravela, jednak – tak naprawdę – posiada typowo szosowy rodowód. Całość tworzy ciekawą mieszankę, którą skutecznie tłumaczy dopisek Allroad w nazwie. Sprawdziliśmy, jak Roqa spisuje się w praktyce!

Galeria
Galeria: Koga Roqa Allroad Zobacz pełną galerię

Koga Roqa Allroad w pierwszym kontakcie do złudzenia przypomina typowego gravela. Przede wszystkim ma dość agresywne opony Continental Terra Trail o szerokości 40 mm, a prześwit w ramie jest na tyle duży, że śmiało można założyć tu nawet szersze ogumienie – do 45 mm. Do tego producent wyposażył ją w napęd SRAM Apex AXS XPLR 1x12, czyli zestaw dedykowany konkretnie do graveli. Ponadto znajdziemy tu kierownicę z mocną flarą i typowe dla graveli bikepackingowe mocowania pozwalające na montaż dodatkowych akcesoriów, torebek, większej liczby koszyków na bidony oraz błotników. Bez zastanowienia, gdy patrzymy na Roqę, można pomyśleć, że to nowoczesny gravel o sportowej linii ze zintegrowanym, bardzo czystym wyglądem. 

 

Jednak – co czuć w zasadzie od razu po wejściu na rower – to gravelowe wyposażenie jest nieco mylące, bo choć szutrówka Kogi jest całkiem sprawna w terenie, to tak naprawdę jest rowerem stojącym gdzieś pomiędzy typową szosą, a gravelem. W zasadzie zapisane jest to nawet w nazwie modelu, bo w końcu kategoria rowerów allroad to właśnie endurance’y z opcją założenia szerszych opon i wjechania na trudniejsze szutry, jak również leśne czy polne dukty. 

 

Potwierdza to szybka inspekcja kolekcji holenderskiego producenta. Okazuje się, że model Roqa występuje w niej w czterech wariantach. Trzy z nich to specyfikacje typowo szosowe oparte o łyse opony szerokie na 32 mm i szosowe napędy 2x12, a jedna to właśnie terenowa Roqa Allroad, którą mieliśmy okazję przetestować. Ramy są niemal identyczne, bowiem Allroad’a różni od pozostałych jedynie obecność dodatkowych mocowań, o których wspominaliśmy na początku artykułu. 

 

Czy Allroad to fajny pomysł?

Zanim przejdziemy do konkretów związanych z budową i specyfikacją testowanego modelu oraz – co najważniejsze – naszych wrażeń z jazdy, najpierw kilka słów o kategorii rowerów Allroad, które dedykujemy dla mniej wtajemniczonych czytelników. Jest to bowiem stosunkowo młoda kategoria rowerów, która pojawiła się na rynku jako efekt mocnej ewolucji graveli w kierunku trudnego terenu. Dziś gravele to bardzo często rowery o mocno terenowym i przygodowym charakterze, a nie tak jak 10 lat temu ,,szosy z możliwością wjechania w teren”. Rowery szosowe endurance też ,,urosły” i coraz częściej fabrycznie stoją na szerokich oponach 32-35 mm, jednak ich terenowe możliwości wciąż ograniczają opony typu slick. Stworzyła się więc spora luka między szosami ograniczającymi nas do asfaltów, a gravelami, którym obecnie coraz bliżej do MTB. Tą lukę zapełniły właśnie allroady, będące mniej więcej tym, czym gravele były jeszcze kilka lat temu. Mówimy o rowerach bardzo uniwersalnych, które pozwalają szybko i sprawnie jeździć po szosach, szutrach, a także po leśnych i polnych duktach. Głównie z nastawieniem na jazdy po nawierzchniach utwardzonych, przygotowanych przez człowieka, ale z opcją – jeśli trzeba – przejechania nawet krótkich odcinków totalnego off-roadu

 

 

Widać też trend, że coraz częściej allroad’ami stają się po prostu rowery szosowe endurance ubrane w odpowiednio szerokie i terenowe opony. Tak właśnie jest w przypadku Kogi, która dołącza do grona firm mających w swojej kolekcji rower allroad będący po prostu odpowiednio wyekwipowaną szosówką. Ogólnie można skwitować, że rowery tego typu wpisują się idealnie w potrzeby osób, które jeżdżą przeważnie po dość łatwych trasach i szukają jednego uniwersalnego roweru, który pozwala pojechać na wycieczkę i nie zastanawiać się, czy droga jest pokryta asfaltem, czy tłuczniem. Allroady są bardzo wszechstronne, ale przede wszystkim na drogi – nawet fatalne, ale jednak drogi – a już nie na typowe bezdroża, gdzie potrzebny będzie przygodowy gravel lub po prostu MTB.

 

 

Rama gotowa na więcej!

Rama modelu Roqa swoją geometrią zdecydowanie jest bardziej szosowa, niż gravelowa. Czuć to podczas jazdy w trudnym terenie i na sypkich nawierzchniach, gdzie brak stosownej stabilności wskazuje na zbyt krótką bazę kół, brak odpowiednio długiego tylnego trójkąta, niewielki BB drop, czy krótki reach. Tak naprawdę to żaden problem, a raczej wskazówka, dla kogo i do czego odpowiedni będzie ten rower. Zdecydowanie mamy do czynienia z szosówką endurance, która może więcej, niż z gravelem o terenowym DNA. O tym wszystkim jeszcze powiemy, ale tak naprawdę terenowe możliwości modelu Roqa Allroad związane są przede wszystkim z tym, że producent przygotował w ramie tire clearance wynoszący aż 45 mm. W fabrycznej specyfikacji założył z kolei ogumienie 40 mm i tym samym – dosłownie – otworzył rowerowi endurance drogę… na każdą drogę. Samo zachowanie roweru i jego styl prowadzenia jest jednak nadal bardziej szosowy. Dlatego jej zastosowanie widzimy przede wszystkim na trasach o umiarkowanej trudności. Na pewno Roqa nie jest gravelem na singletracki i w trudne góry, a raczej właśnie podręcznikowym, wszechstronnym allroadem. 

 

 

Wróćmy jednak do ramy. Dużo dobrego możemy powiedzieć o jakości Kogi. Przyzwyczaiły nas do tego jej aluminiowe ramy, a jak się okazuje karbonowe również trzymają wysoki poziom w tym zakresie. Wykonanie, detale, lakier, czy spasowanie elementów – to wszystko pozostaje na bardzo dobrym poziomie. Jeszcze lepsze wrażenia przynosi jazda. Mamy najwyraźniej do czynienia z dobrą mieszanką karbonowych tworzyw i przemyślanym układem włókien. Rama wykazuje się wysoką sztywnością, co jest bardzo odczuwalne podczas przyspieszeń i w precyzji wykonywanych manewrów, a jednocześnie daje sporo komfortu w obszarze absorpcji drgań. Oczywiście nie tylko sam karbon daje tu dobre efekty na polu amortyzacji. Istotna jest też sztyca o średnicy 27,2 mm ze zintegrowanym zaciskiem, czy wyraźnie obniżone i odpowiednio cienkie rurki tylnego trójkąta. Bez dwóch zdań czuć, że to dobra rama i to jest jedna z największych zalet tego modelu, jaką zaczynamy niezwłocznie notować, gdy wsiadamy na rower! 

 

 

Poza tym jest tu dużo powszechnie spotykanych obecnie rozwiązań. Oczywiście na tej liście znajdziemy zintegrowane prowadzenie przewodów, sztywne osie kół, czy lekko asymetryczne dolne widełki tylnego trójkąta, które pozwalają na utrzymanie dużej przestrzeni na oponę. W oczy rzuca się też masywna mufa suportowa, która wpływa na dobrą dynamikę podczas podkręcania tempa, o czym mówiliśmy przed momentem. Kropką nad i są wspomniane otwory montażowe na błotniki i dodatkowy ekwipunek. Minus, jaki zaobserwowaliśmy podczas jazdy to hałasujące przewody hamulcowe, które uderzają o wnętrze ramy na wertepach i brukach. To drobne wyłamanie z legendarnej jakości montażu rowerów Kogi, które są składane w Holandii na jednoosobowych stanowiskach. Nie ma tam taśmy montażowej, a cały rower od A do Z buduje jeden mechanik. Zresztą jego podpis zawsze mamy w specjalnej książęce, jaka jest dołączana do roweru. Naszego montera można więc odrobinę skrytykować, ponieważ faktycznie peszel założony w testowym egzemplarzu jest zbyt krótki lub w ogóle go nie ma. Na liście małych niedogodności możemy jeszcze zapisać łatwo przekręcającą się gumową osłonę zacisku sztycy, którą zdarzało nam się przesunąć np. podczas znoszenia roweru po schodach. Te dwie sprawy to jednak detale, spośród których pierwszy jest możliwy do banalnej poprawy. Sprawy pomijalne i nie burzące bardzo dobrego wrażenia z ogólnej jakości wykonania.

 

 

Co na liście wyposażenia?

Wariant Allroad został oparty o bezprzewodową, elektroniczną grupę napędową SRAM Apex AXS XPLR, czyli zestaw 1x12. Prosty i ładny wygląd, dobra ergonomia, czy ogólna przyjazność oraz łatwość operowania tymi komponentami to ich podstawowa zaleta. Przerzutka działa bardzo dobrze, hamulce są odpowiednio mocne i mają łatwo wyczuwalną modulację, a zakres przełożeń dostarczany przez kasetę 11-44 i przednią tarczę 42T jest całkowicie wystarczający w tego typu rowerze. Nawet stopniowanie biegów w kasecie jest fajne, ponieważ trzy najtwardsze koronki mają interwał co jeden ząbek, czyli 11-12-13, co bardzo ułatwia dobór kadencji przy intensywnych jazdach z wysoką prędkością. To jedna z przewag najtańszej kasety SRAM Apex XPLR względem jej droższych braci, gdzie biegi są stopniowane następująco – 10-11-13 – i między 11 a 13 jest wyraźna dziura, która irytuje podczas jazdy. 

 

 

Poza tym są tu koła Mavic Allroad SL obute w opony Continental Terra Trail 40 mm z mieszanki Pure Grip, czyli wariant podstawowy tej zwijanej opony. Zestaw – mimo agresywnego jak na gravel bieżnika – jest całkiem szybki i dynamiczny podczas jazdy. Minusem są dość wąskie (jak na obecne standardy) obręcze – ich wewnętrzna szerokość to tylko 22 mm, czyli trochę mało do opon 40 mm. Objawia się to w niedostatecznie dobrym podparciu bocznych ścianek opon, które skutkuje tym, że tracimy pewność w zakrętach, gdy jeździmy na niskich ciśnieniach. Warto w związku z tym stosować nieco wyższe ciśnienie, aby zachować stabilność opon przy agresywnych manewrach. Poza tym większych uwag nie mamy, może jedynie warto dodać, że tańsza wersja Conti (wyższa to Black Chili) jest wyraźne mniej przyczepna na twardych nawierzchniach, ale ogólne wrażenie z zastosowanych opon i kół pozostają dobre. Czepiamy się szczegółów, bo wiemy, że na rynku są już lepsze rozwiązania, ale dla 90% użytkowników będą to sprawy pomijalne…

 

 

Na liście wyposażenia znajdziemy jeszcze karbonową sztycę i siodło z karbonowymi prętami, co odczuwalnie podnosi komfort jazdy, natomiast z przodu zastosowano aluminiowe kierownicę i mostek. Kierownica jest szeroka i ma pokaźną flarę, co – obok gravelowych opon i napędu – jest trzecim elementem czyniącym Roqę bardziej szutrową, niż jej szosowe warianty. Gięcie kierownicy jest wygodne i ergonomiczne, a górny chwyt super komfortowy dla dłoni dzięki dobrze wyprofilowanemu i szerokiemu podparciu, jednak dolny pozostaje bardzo cienki. Do tego stopnia, że aż prosi się o gęste nawinięcie owijki. Fabrycznie jest ona tak nawinięta tak, że chwyt jest mało pewny i dłonie szybko męczą się na wyboistych zjazdach. To jednak sprawy mocno indywidualne, chociaż wspomnianej ,,grubości” wielu osobom może tutaj brakować. Całość składa się na realną wagę 9200 gramów, co jest dobrym wynikiem zważywszy, że podajemy masę rozmiaru XL z pedałami i dętkami w kołach. Zastąpienie ich (co oczywiście jest możliwe) przez płyn uszczelniający pozwoli jeszcze odrobinę zejść z masy. 

 

 

Wygodna pozycja na rowerze i dobre zachowanie na wertepach

Sylwetka ciała na testowanym rowerze jest zdecydowanie podporządkowana wygodzie i amatorskiej jeździe. Krótka górna rura, krótki reach i wysoka główka oznaczają jedno – siedzimy w mało wyciągniętej i dość wyprostowanej – jak na szosowo-gravelowe realia – pozycji. Zdecydowanie jest to układ ciała, który sprzyja długim eskapadom, podczas których ponad aerodynamikę oczekujemy wygody i przyjemności z jazdy. Komfortowa pozycja ciała to nie koniec wygód, bowiem rama zapewnia odczuwalnie dobre tłumienie, które doceniamy, gdy drogi stają się dziurawe i wyboiste. 

 

 

Komfort w siodle nieraz zaskoczył nas podczas testowych kilometrów. O ile małe nierówności skutecznie załatwiają duże objętościowo opony, o tyle głębsze doły, luźno rozrzucony tłuczeń i większe uderzenia naprawdę dobrze ogarnia elastyczny w płaszczyźnie pionowej tył roweru. Tylny trójkąt w parze ze sztycą naprawdę dobrze pracują i podbijają efekt bardzo wygodnego roweru. Przód nie jest zły, ale to tył pracuje tu wyraźnie lepiej. Na pewno dużo pomoże sama owijka, czy też jej grubsze nawinięcie – o czym pisaliśmy… choć naturalnie karbonowa kierownica również byłaby tu mile widziana. Jednak nawet w fabrycznej specyfikacji jest dobrze. Roqa to bez wątpienia bardzo wygodny rower – zarówno w obszarze amortyzacji nierówności, jak również pozycja za kierownicą. To jedna z największych zalet tego sprzętu! 

 
 

 

Dynamika jazdy i styl prowadzenia

Zważywszy endurance’owy charakter Koga zaskakująco lekko przyspiesza i łatwo nabiera prędkości pod każdym zakręcie. Odpowiednio sztywna rama daje świetne wrażenia podczas stawania w korby, czy po prostu mocnego deptania z siodła. W każdym scenariuszu czuć, że para nie idzie w gwizdek i rower chętnie nabiera prędkości. Dzięki temu ma się poczucie fajnej szosowej dynamiki tego roweru i bardzo sprawnie pokonuje się wszelkie podjazdy. Zapędy do jazdy z wysokimi prędkościami ogranicza mało wyciągnięta pozycja ciała oraz szeroka kierownica. Fizyki nie da się oszukać, tak samo jak nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. Koga sprawia wrażenia roweru szybkiego do około 32-34 km/h, powyżej tych prędkości mało pochylone ciało z szeroko rozłożonymi łokciami stanowi duże opory powietrza i ciężko jest je przełamać. To oczywiście zrozumiałe, allroad zbudowany na bazie szosy endurance tak właśnie powinien się zachowywać. 

 

 

Zalety płynące ze wspomnianej sztywności ramy nie ograniczają się do dobrego przenoszenia mocy. Czuć je również w prowadzeniu, które jest precyzyjne i dobrze wyczuwalne. Manewry i nasze ruchy na rowerze są przewidywalne, a w jeździe dobrze czuć, co się dzieje. Trzeba mieć jednak świadomość, że styl prowadzenia jest tu dość mocno rekreacyjny. Rower preferuje spokojne manewry i długie łuki, aniżeli agresywne wyścigowe zmiany kierunków i szybkie korekty linii przejazdu. Wyprostowana pozycja skutkuje mocnym odciążeniem przedniego koła, co zdecydowanie uspokaja cały rower. Do dynamicznej jazdy wymagana jest aktywna praca ciałem i mocne pochylanie się na kierownicę w celu dociążania przedniego koła. 

 

 

Roqa zdecydowanie najlepiej odnajduje się na asfaltach, szutrach i duktach, gdzie drogi są szerokie, a zakręty czy nawroty pozostają łagodne. W tych miejscach prowadzi się przyjemnie i płynnie. Gdy przyjdzie nam pokonywać wypłukane przez ulewne deszcze zjazdy, czy terenowe singletracki z korzeniami lub trasy z dużą ilością luźnych kamyków zaczniemy czuć, że DNA tego roweru jest jednak szosowe. W takich warunkach dość łatwo o poślizgi w zakrętach i poczucie nerwowości, które w terenie jest wynikiem szosowej geometrii. Roqa na oponach 40 mm przejedzie wszystko, ale w tych newralgicznych miejscach trzeba będzie nieco zwolnić względem tego, co mógłby zrobić tam typowy gravel. Coś za coś… jak do gry wchodzi allroad to zawsze idziemy na kompromisy. Jest trochę wolniej na szosie i trochę mniej dzielnie w terenie, ale sumarycznie rower daje naprawdę dobre wrażenia z jazdy. Po prostu nie oczekujmy od niego zwinności przełajówki… a na pewno będziemy zadowoleni!

 

 

Podsumowanie 

Koga Roqa Allroad to udana propozycja wszechstronnego roweru na szutry, leśne drogi i każdej klasy szosy, która powinna zadowolić wymagających i świadomych klientów. Główne zalety, jakie czujemy podczas jazdy to wysoki komfort, dobra dynamika i przewidywalne prowadzenie. Rower ma świetnie wykonaną ramę, która zapewnia jednocześnie wysoki poziom sztywności i dobre tłumienie drgań. Dzięki temu mamy do czynienia ze sportowym przyspieszeniem i przewidywalnym zachowaniem podczas wykonywania manewrów. Siedzimy tu wyprostowani, co sprzyja rekreacyjnym rowerzystom i długim dystansom, a mieszanka odpowiednio sztywnej ramy z dobrą jakością amortyzowania dziur zapewnia bardzo przyjemną i przede wszystkim płynną jazdę w terenie. Roqa to świetna propozycja dla amatorów, którzy szukają roweru na wysokim poziomie mogącym pełnić funkcję szosy i gravela w jednym. Nie jest jeszcze przesadnie drogi, a oferuje naprawdę fajne wrażenia z jazdy!

 

Cena: 12 799,20 zł 

Polski dystrybutor: www.rowerystylowe.pl