Pierwsze wrażenia: system Bosch Performance Line SX

Bosch Performance Line SX - wrażenia z pierwszej jazdy na lekkim systemie wspomagania e-bike od światowej potęgi.

Drukuj
Pawlikowski Media

Najlepszy stosunek masy do mocy wspomagania? Do tego tytułu może aspirować nowy system Boscha, który mieliśmy okazję wstępnie poznać - przedstawiamy pierwsze wrażenia z jazdy na lekkim systemie wspomagania Bosch Performance SX.

Chyba każdy z nas doskonale pamięta, że od początku boomu na rowery elektryczne większość zgodnie wytykała ich jedną, główną wadę - wysoką masę. Nie dziwi więc, że po uporaniu się z większością problemów wieku dziecięcego, konstruktorzy rowerów elektrycznych wzięli się za ich odchudzanie, a obecnie segment lekkich e-MTB łamiących bez większych problemów barierę nawet 16-17 kg jest na mocnej fali wznoszącej. Początkowo niszę lekkich e-bike'ów zauważyli mniejsi producenci systemów wspomagania, tacy jak np. Fazua czy Mahle. Obecnie także Ci najwięksi gracze mają coś do zaoferowania w lekkim segmencie - tu mowa rzecz jasna głównie o systemie Bosch Performance Line SX, który swoją premierę miał w 2023 roku i na dobre pojawi się na rynku w elektrykach rocznika 2024.

 

Zobacz też: 

 

 

 

 

 

Najważniejsze informacje

Nowy silnik Boscha na pierwszy rzut oka nie różni się za bardzo od flagowego silnika Bosch Performance CX Line, który osiąga dla przypomnienia 85 Nm momentu obrotowego. Kształty i rozmiary wydają się podobne, jednak warto odnotować, że w rzeczywistości silnik Performance SX jest o 20% mniejszy, niż jego "pełnowymiarowy" starszy brat. W nowym silniku zmieniono sposób montażu go do ramy - SX mocowany jest bezpośrednio - ta informacja podejrzewamy będzie interesować głównie producentów ram e-bike'ów. Silnik Bosch Performance SX względem CX-a jest znacząco lżejszy - ten pierwszy osiąga masę 2,05 kg, podczas gdy drugi jest cięższy o około 0,85 kg. Mniejsze rozmiary, mniejsza masa, zatem ograniczony został też tu moment obrotowy, który odpowiada za to, jak sprawnie silnik ciągnie pod górę - w SX to przyzwoite 55 Nm. Bosch Performance SX jest oczywiście wysoce wodoodporny (zgodnie z IP54), a jego Q-Factor został pomniejszony do 160 mm dla bardziej naturalnych odczuć z pedałowania - takich jak w rowerze bez wspomagania.

Pierwsze wnioski? SX nie jest najlżejszym silnikiem w swojej klasie, ale oferuje świetny stosunek masy do momentu obrotowego. Dla przykładu nieco lżejszy TQ HPR 50 to już 50 Nm momentu obrotowego i masa 1,85 kg. Warto też mieć na uwadze, że SX oferuje maksymalną moc na poziomie 600 W. To nie jest moc znamionowa silnika, która zgodnie z prawem wynosi 250 W, wartość 600W to peak mocy, który silnik SX poprzez inteligentne oprogramowanie zapewnia tylko w wyjątkowych sytuacjach na trasie. 

 

 
 

 

 

Do dyspozycji w systemie Performance Line SX mamy 4 tryby wspomagania: ECO, TOUR, E-MTB oraz TURBO. Bosch zaprogramował też dla elektrycznych graveli, szosówek czy rowerów miejskich tryb SPRINT (chociaż to oczywiście producenci rowerów mają ostatnie słowo, jak zaprogramowany będzie ich e-bike), który występuje w miejsce E-MTB, jaki spotkamy w górskich elektrykach. Oba wspomniane tryby to progresywne programy, natomiast SPRINT jest zaprogramowany tak, żeby reagować mocniej przede wszystkim na jazdę z wysoką kadencją. Program SPRINT wspomaga na 280%, z kolei E-MTB to 340% wspomagania. W tym miejscu w ogóle trzeba nadmienić, że system Bosch Performance Line SX jest bardzo wrażliwy na kadencję i docenia szybkie kręcenie korbami - odczuwamy podczas jazdy, że wspomaga nas mocniej, kiedy kręcimy szybciej. To wynika m.in. z mniejszej ilości Nm - najbardziej elastyczne silniki, takie jak chociażby 85-niutonometrowy silnik CX Line ciągną mocniej nawet przy jeździe z niską kadencją. 

W każdym z wypadków należy pamiętać, że do systemów Bosch mamy dostęp z poziomu aplikacji eBike flow w której możecie dostosować najważniejsze parametry, takie jak dynamika, maksymalny moment obrotowy, poziom wsparcia.

 

 

 

 

Baterie

Wraz z wejściem SX-a na rynek Bosch pokazał też nową baterię: CompactTube 400 jak sama nazwa wskazuje ma pojemność 400 Wh, a jej masa to nieco poniżej 2 kg. Tak to już jest, że obecnie w lekkich elektrykach spotykamy też akumulatory o mniejszej pojemności. Jeśli jednak ktoś będzie potrzebował dodatkowego zasięgu, warto mieć na uwadze, że Bosch ma coś takiego jak bateria dodatkowa PowerMore o pojemności 250 Wh, którą montujemy w miejscu koszyka na bidon - takie rozszerzenie daje nam już 650 Wh jak w systemach e-MTB o "pełnej mocy". PowerMore to dodatkowa masa na poziomie 1,6 kg. Może się więc okazać, że na prawdziwie całodniowe eskapady w góry lepiej będzie wziąć zapasową CompactTube do plecaka albo, jeśli planujemy postój w schronisku, możemy wziąć do plecaka nową ładowarkę Boscha 2A, która jest 25% lżejsza i 40% mniejsza niż dotychczasowa ładowarka 4A (ona za to naładuje nam akumulatory szybciej niż wersja kompaktowa). 

 

 

 

 

Sterowanie / Wyświetlacze

W naszym testowym KTM Macina Scarp SX spotkalśmy najbardziej wylajtowany zestaw kontrolera, ograniczonego jedynie do przycisków oraz ledowego wyświetlacza zintegrowanego z górną rurą ramy - poprzez kolor podświetlenia pokazuje on jedynie aktualny poziom wspomagania oraz orientacyjny stan naładowania baterii. Pełne informacje możemy uzyskać poprzez podłączenie się smartfonem do systemu. Wraz z premierą SX Bosch pokazał jednak także minimalistyczny kontroler z wyświetlaczem - kompaktowy Purion 200.

 

 

 

 

Pierwsze wrażenia z jazdy

Nowy system Boscha testowaliśmy w naprawdę wymarzonym otoczeniu - na trasach Babia Góra Trails oraz na wyprawie dookoła Babiej Góry, której trasa liczyła 60 km i około 1600 metrów przewyższenia. Warto w ogóle zacząć od tego, że podczas prezentacji sporo uwagi poświęcono zmniejszonym oporom stawianym przez silnik kiedy jest wyłączony - i faktycznie to jak lekko silnik kręci bez prądu jest w Boschu godne pochwalenia. Pod koniec pierwszego dnia jazdy nasze baterie były już na mocnym wyczerpaniu, więc na szlaku używaliśmy jedynie trybu ECO. Zdarzyło się, że poprzez nieuwagę wyłączyliśmy system i przez chwilę nawet nie zauważyliśmy, że wspomaganie przestało działać - to było na lekkim podjeździe. W górach więc trzeba przezwyciężyć głównie wyższą masę całego e-bike'a, a na płaskim jazda z wyłączonym wspomaganiem będzie jeszcze mniejszym problemem. Sprawa poboczna to przypadkowe kliknięcie przycisku kontrolera. Trzeba być uważnym, w jakim położeniu ustawimy manetkę na kierownicy, żeby takie przypadki nie zdarzały się na co dzień. Generalnie ergonmię kontrolera oceniamy dobrze, bo potrzebne nam przyciski są w zasięgu kciuka praktycznie w każdej sytuacji. 

Jeśli chodzi o sam charakter pracy silnika, to Performance Line SX zachowuje część z charakteru swojego starszego brata Line CX - moc podawana jest w sposób zdecydowany od pierwszego ruchu korbą, a reakcja silnika na ten ruch jest błyskawiczna. Jeżdżąc w trybach e-MTB czy Turbo i z kadencją powyżej 80 obrotów na minutę silnik SX charakterem swojej pracy w pierwszym odczuciu wcale nie odbiega jakoś diametralnie od Line CX. To oczywiście tylko pierwsze wrażenia, jednak w naszej ocenie i w określonym, bardziej sportowym stylu jazdy ograniczenie do 55 Nm w ogóle nie ogranicza zabawy z jazdy czy poczucia ciągu do góry. Faktem jest, że SX jest mniej elastyczny niż CX i to na wprost wynika z mniejszego momentu obrotowego. Bosch Performance Line SX wydaje się pracować nawet nieco bardzej "naturalnie" pod względem dawkowania mocy wspomagania, ale może to też wynika z algorytmu bardziej czułego na kadencję. Tego dokładnie nie wiemy. Kiedy przekraczamy granicę 25 km/h odcięcie wspomagania również dokonuje się bardzo naturalnie, bez żadnego szarpnięcia - praktycznie nie jesteśmy w stanie zauważyć momentu, w którym system się wyłącza. W naszej ocenie SX jest też bardziej cichy niż flagowiec dedykowany do najcięższych zadań.

 

 

 

 

Na własnej skórze przekonaliśmy się, że na łatwych technicznie podjazdach 55 Nm momentu obrotowego SX-a spokojnie daje sobie radę i wyciągnie nas pod górki nie do podjechania o własnych siłach. SX w naszej ocenie może tracić jedynie na trasach mega nierównych, na których musimy nacierać na kamienie i korzenie, które nie zawsze pozwolą kręcić z równą, wysoką kadencją. To zresztą do takich zadań Bosch stworzył limitowaną wersję silików CX z dopiskiem Race, w który nie trzeba nawet wykonać pełnego obrotu korbą, żeby system zaczął działać. Podczas pokonywania bardziej technicznych podjazdów będziemy musieli po prostu dać więcej pary ze swoich nóg, dlatego bardziej sportowo zorientowani rowerzyści pewnie będą zadowoleni. ;)

Podsumowanie

Oczywiście 1,5 dnia na szlaku i to w dodatku prowadząc test na jednym e-bike'u to zdecydowanie za mało, żeby móc napisać dokładną recenzję - trzeba pamietać, że każdy system e-bike osadzony jest w jakimś innym "ekosystemie" - w tym przypadku w e-bike'u KTM-a, który również rzutuje na odczucia z jazdy. Wydaje nam się jednak, że mając bardzo dobry punkt odniesienia do systemu CX jesteśmy w stanie stwierdzić, na ile prawdziwe są najważniejsze cechy nowego systemu deklarowane przez Boscha. Lekkość i kompaktowość - tu nie ma z czym dyskutować, mamy jasne dane, wg których klasyfikujemy system SX jako świetny pomost pomiędzy superlekkimi i słabszymi jednostkami, a tymi pełnowymiarowymi. Charakter pracy SX-a bardzo nam się spodobał, system jest naturalny, wysoce responsywny, pracuje ciszej i w większości sytuacji szlakowych nie daje odczucia braku ciągu pod górę. Z drugiej strony jest czuły na jazdę z wysoką kadencją i nie lubi powolnego ugniatania. Oczywistym też jest, że seryjnie większość elektryków z SX-em będzie oferowała mniejszy zasięg, natomiast całe szczęście nowy silnik kręci się super lekko po odcięciu prądu. Naszym zdaniem mamy tu do czynienia z świetnie zapowiadającym się systemem, który zyska wielu fanów - my chcemy więcej!

Strona producenta: bosch-ebike.com/pl