W lekkim transie - Giant Trance 2

Drukuj

Pamiętacie test Trancea pierwszej generacji? Tak, tak, było to już jakiś czas temu. Od tamtego momentu trochę pozmieniało się w rowerowym świecie. Nic dziwnego, że zmienił się również Trance.

Anatomia

W tym roku Giant zaprezentował w większości modeli z zawieszeniem Maestro zmodyfikowane ramy. O nowościach pisaliśmy już przy okazji testu młodszego, acz hojniej obdarzonego (jeżeli chodzi o wielkość skoku zawieszenia) Trance X 2. W przypadku prezentowanego modelu zmiany dotknęły nie tylko samej ramy, ale i dampera, który dla Gianta został specjalnie zmodyfikowany przez FOXa. Float R z zewnątrz nie różni się niczym od wersji katalogowej. Wystarczy jednak chwila, żeby zorientować się, że ten zamontowany w Trance’ie to zupełnie inny tłumik. Siła platformy Pro Pedal dobrana została tak, by praca dampera jak najlepiej korespondowała z charakterem roweru, jak również, żeby wyeliminować dotychczasowe słabe punkty, przede wszystkim wpływ pedałowania na pracę zawieszenia. Co to natomiast nie uległo zmianie to wartość skoku wynosząca 4,2”, czyli „po naszemu” ~107 mm.



Jak przystało na Gianta ramę zbudowano z dużym pietyzmem i dbałością o szczegóły. I choć dziś hydroformowane rury i bardzo dokładne spawy nie robią takiego wrażenia jak kiedyś, to jednak całość prezentuje się bardzo ciekawie. Istotnym szczegółem, na który warto zwrócić uwagę są wysokiej jakości łożyska maszynowe, których nie powinno załatwić nawet Beskidzkie błoto (przynajmniej przez pewien czas). Co również ważne, Trance wyposażony jest w nowy hak przerzutki. Dla wszystkich, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z Giantami nie robi to wielkiej różnicy – jeżeli po ataku patyka nie chcecie wracać 30 km na nogach i tak musicie kupić zapasowy. Muszę jednak zmartwić tych, którzy w swoim domowym warsztacie posiadają kolekcję haków – sorry, ale stary niestety nie pasuje.

 



W sprawie komponentów tym razem wielkich odkryć nie dokonamy. Większość była już opisywana podczas poprzednich testów. Amor to bardzo zacny a za razem lekki jak na swoją półkę cenową (1620 g – a to za sprawą aluminiowej sterówki) Rock Shox Recon SL. Napęd to mieszanka Shimano, SRAM oraz Race Face. Działa na wysokim poziomie, znów jednak rozciąłem kostkę o wstające gniazdo śruby mocującej korbę RC Ride XC X-Type. Za hamowanie odpowiadają skuteczne, aczkolwiek mało subtelne Strokery Trail od Hayes. Koła są solidne ale niezbyt lekkie. Opony Kenda Nevegal po raz kolejny udowodniły, że nawet na trudnym szlaku zapewniają bardzo dobrą trakcję. Szkoda tylko, ze to ciężka, druciana wersja.

 

 



Poza kobrą od Race Facea pochodzą również bardzo ładne i doskonale wykonane mostek, kierownica i sztyca. Siodło to natomiast lekkie i wygodne WTB Devo Team. Coś jeszcze na temat części? To chyba wszystko. Przejdźmy więc do najważniejszego, czyli do…

… jazdy!

 



Stary Trance był super wygodny tak na zjazdach jak i podczas jazdy w górę. Niestety nie lubił wstawania na pedały i ostrych sprintów. Zawieszenie przysiadało i nie było to zbyt miłe zjawisko. Poza tym rama był cięższa od obecnej o ok. pół kilograma! Nowy Trance znacznie zmienił się pod tym względem. A to wszystko dzięki silnej platformie Pro Pedal. Nawet najmocniejsze deptanie w kobry nie robi na nim dużego wrażenia. Co ciekawe, zawieszenie pozostaje jednocześnie aktywne na wszystkie nierówności. Tylko w pierwszym momencie wyczuwa się przeszkodę pod tylnym kołem, by po ułamku sekundy Pro Pedal pozwolił na ruch tłumika i połknięcie jej w całości. Taka charakterystyka spodoba się wszystkim lubiącym sportową jazdę. Nowy Trance dużo lepiej od poprzedniej wersji sprawdzi się na długim i trudnym technicznie maratonie. Hmm… a może by spróbować z prostą kierownicą i lżejszymi kołami?

 



Potencjał Trance’a jest bez wątpienia spory, ale i tak najchętniej zabrałbym go na kilkudniową wycieczkę w góry. Codziennie spanie w innym miejscu. Ze sobą tylko mały plecak z najbardziej niezbędnymi gratami, tak, żeby bagaż nie przeszkadzał podczas pokonywania długich i szybkich zakrętów, single tracków wijących się między wysokimi świerkami, stromych zjazdów, na których tyłek leży prawie na tylnym kole oraz korzeni tuż przed szczytem góry. No i rower, który z każdą chwilą, każdym pokonanym zakrętem i progiem zachęca do coraz ostrzejszej jazdy w dół, a gdy wypruwasz sobie żyły cisnąc pod górę wygładza ścieżkę, byś mógł szybciej i przyjemniej dotrzeć na kolejny szczyt i znów cieszyć się zjazdem. Samemu bywa ciekawie, ale w góry dobrze jest zabrać garstkę przyjaciół, którzy, jeżeli jeszcze nie kupili Maestro będą z zazdrością zerkać, gdy w lekkim transie będziesz pokonywać kolejne metry wyśmienitej ścieżki. Ech… można się rozmarzyć.

 



Trance to bardzo uniwersalny rower. Dwójka jest rozsądnym kompromisem między ceną a działaniem i przyjemnością z jazdy. Nie oznacza to, że mały tuning nie jest wskazany. Wręcz przeciwnie. W pierwszej kolejności dobrze byłoby odchudzić koła, a w przyszłości również napęd i popracować nad hamulcami. Nigdy nie uda się zrobić z niego stuprocentowego ściganta. Odchyły w stronę FR też są niewskazane.

 

 

 

 

Rama Aluminium AluxX, Fluid Formed, IHS, system zawieszenia Maestro, skok 4.2"
Damper Fox Float R
Widelec RockShox Recon SL air, skok 100mm, TurnKey lock out
Przerzutka przód Shimano Deore
Przerzutka tył Shimano Deore XT Shadow
Korba RaceFace Ride XC X-Type 22/32/44
Kaseta SRAM PG950 11-34
Łańcuch Shimano HG73
Piasty Shimano Deore
Obręcze Alex DP-17
Opony Kenda Nevegal 26x2.1'' Stick-E (F) DTC
Manetki Shimano Deore 27 biegów RapidFire Plus
Hamulce Hayes Stroker Trail
Mostek RaceFace Ride XC
Kierownica RaceFace Ride XC
Sztyca RaceFace Ride XC
Siodło WTB Devo Team

 


Cena: 5899 PLN
Masa: 12,8 (bez pedałów, rozmiar M)
Dystrybutor: Giant Polska Sp. z o.o. (www.giant-bicycles.com/pl-PL/)


Extra galeria z testu:

 

 

 

 

 








Foto: Adam Piotrowski