


Jeszcze kilka lat temu sztywny rower górski był synonimem roweru typu cross-country. "Podjazdowa" geometria, wąskie opony, amortyzator z małym skokiem i możliwie niska masa kosztem większej dzielności terenowej. Na szczęście wraz z wysypem singletracków zarówno w górach, jak i coraz popularniejszych parkach umiejętności zlokalizowanych w pobliżu miast, producenci dostrzegli, że takie rowery "nie dają rady". Oczywiście rozwiązaniem w tym przypadku może być kupno drogiego fulla, który będzie również bardziej kosztowny w serwicie. Wiadomo jednak że nie każdy, kto ma ochotę spróbować ambitniejszej jazdy terenowej chce / może od razu wydać pokaźną kwotę na rower. Dlatego też producenci zaczęli rozszerzać swoje kolekcje o sztywniaki na "sterydach", czyli rowery z dużo agresywniejszą geometrią i bardziej pancernymi komponentami mającymi znieść trudy katowania na szlakach. Tak powstała kategoria ścieżkowych hardtaili, do której właśnie należy nowość od polskiego producenta.
Rama o agresywnej geometrii
Już na pierwszy rzut oka Tabou Snake odróżnia się od "klasycznych" rowerów górskich. Grube opony z agresywnym bieżnikiem, masywne golenie amortyzatora o sporym skoku, duże tarcze hamulcowe czy długi skok opuszczanej sztycy sugerują zastosowanie roweru i intencje, jakimi kierowali się jego projektanci. Spójna z wyposażaniem jest również geometria ramy pierwszej trailówki Tabou. Snake ma bardzo agresywny kąt główki ramy wynoszący 65°, czyli tyle, ile mają współczesne rowery ścieżkowe - to wszystko po to, żeby móc zapewnić pewność prowadzenia nawet na bardzo stromych zjazdach. Stabilność roweru ma tu zapewnić długa baza kół oraz długie tylne widełki mające, niezależnie od rozmiaru 443 mm długości. Dosyć płaski jest również kąt rury podsiodłowej, który ma "konserwatywne" 73°, co w rezultacie daje bardzo długą efektywną długość górnej rury - mimo, że reach jest tu wyraźnie krótszy niż w progresywnych trailówkach. Stosunkowo wysoka jest też główka ramy, mająca w testowanym przez nas rozmiarze M 12cm wysokości. Takie kąty na papierze sugerują pewne i stabilne prowadzenie roweru na szybszych odcinkach w dół, ale rodzą pewne obawy pod kątem jego zwrotności i pokonywania trudnych podjazdów. Jak to wypada w praktyce? O tym piszemy nieco dalej.
Jeśli chodzi o budowę to aluminiowa, wykonana w technologii hydroformowania rama ma wszystkie współczesne standardy, jak choćby sztywną oś w standardzie boost, główkę ramy oversize, wewnętrzne prowadzenie przewodu hydraulicznego i pancerzy w przednim trójkącie (również do droppera) oraz najłatwiejszy pod kątem serwisu standard suportu - wkręcany BSA. Warto dodać, że rama dostępna jest w czterech rozmiarach: S, M, L oraz XL - patrząc na wymiary można zaryzykować stwierdzenie, że rower będzie dobry na osoby w przedziale 160-195cm wzrostu. Rower dostępny jest w jednym, czarno-czerwonym malowaniu (warto zwrócić uwagę na przypominające poziomice grafiki na tylnych widełkach i górnej rurze) i trzeba przyznać, że prezentuje się naprawdę dobrze, chociaż to oczywiście nasza subiektywna ocena.
Wyposażenie
Przy cenie detalicznej wynoszącej niecałe 4,5 tysiąca złotych za nowy rower powinniśmy raczej spodziewać się wyposażenia z co najwyżej średniej półki. Trzeba jednak przyznać, że Tabou wykonało kawał dobrej roboty dobierając komponenty Snake'a 1.0. Naszym zdaniem w rowerze terenowym najważniejszym komponentem (oprócz oczywiście ramy) jest dobrej klasy widelec, a zaraz po nim odpowiednie ogumienie. Zastosowany w Tabou amortyzator to powietrzny Suntour Zeron 36 dysponujący 130 milimetrami skoku masywnych goleni (średnica 36mm). Widelec ma oczywiście regulację tłumienia powrotu oraz możliwość zablokowania za pomocą dźwigni umieszczonej na koronie. Jego praca stoi na naprawdę wysokim poziomie - jest czuły, charakteryzuje się liniową pracą (również w pierwszej fazie skoku) oraz zapewnia dobre podparcie na zjazdach (nie "nurkuje"). Ponadto grube golenie wpływają na większą sztywność całej konstrukcji, która z kolei bezpośrednio przekłada się na precyzję prowadzania roweru - rower jedzie dokładnie tam, gdzie chce rider.
Obszerne opony Kenda El Capo w rozmiarze 2.4 cala z bardzo agresywnym bieżnikiem, założone na szerokie obręcze o wewnętrznej szerokości 30mm idealnie wpisują się w ścieżkowy charakter roweru. Skoro już jesteśmy przy kołach to warto zwrócić jeszcze uwagę na pracę bębenka - bzyczy jak "pszczoła" i błyskawicznie zazębia się do pracy, przez co zupełnie nie odczuwamy tu martwego punktu. Jednocześnie w trakcie testu ani razu nie przeskoczył czy wydał jakiś niepokojący dźwięk. Domykając temat kół to obręcze są przystosowane do zastosowania bezdętkowego, ale drutowe Kendy już nie dają możliwości konwersji na system tubeless, a szkoda,bo jest to niewątpliwie jeden z najlepszych "ekonomicznych" upgrade'ów jaki można zrobić w każdym rowerze terenowym. Niemniej opony to w końcu element ekploatacyjny i gdy te się zużyją, można założyć gumy przystosowane do jazdy na mleku.
Hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano MT200 współpracujące z tarczami o średnicy 180mm zapewniają dobrą siłę hamowania i niezłą modulację, niemniej z racji znacznie dłuższej klamki niż w wyższych modelach, wymagają użycia trochę większej siły i są mniej ergonomiczne. Jeśli jednak ktoś nie miał styczności z topowymi modelami pewnie nie zwróci nawet na to uwagi.
Producent zdecydował się na zastosowanie napędu od microSHIFT - przerzutka, kaseta i manetką pochodzą z grupy Advent X drugiej generacji tego nadal dosyć mało mainstreamowego producenta. Napęd jest 10-rzędowy, a kaseta ma rozpiętość 11-48, co w parze z korbą Prowheel z tarczą o 30 zębach daje dosyć "miękki" setup pozwalający na podjechanie nawet stromych odcinków.
Wyposażenie dopełnia opuszczana sztyca X-Fusion Manic o skoku 150 mm sterowana manetką typu trigger oraz aluminiowa kierownica z lekkim wzniosem o szerokości 760 mm i krótki mostek długości 40mm.
Na sam koniec masa - nasza redakcyjna waga wskazała dokładnie 14,89 kg w rozmiarze M z założonymi pedałami zatrzaskowymi Look X-track.
W chwili obecnej producent oferuje dwa warianty modelu Snake - oprócz testowanego przez nas, tańszego wariantu "1.0", dostępny jest też wyceniony na 5.599 zł, oparty na tej samej ramie, tylko w innym malowaniu (czerwone wstawki zastąpiono szarymi) Snake 2.0. Na jego pokładzie znajdziemy między innymi powietrzny amortyzator Rock Shox Psylo, kompletną, 11-rzędową grupę napędową Shimano Cues U6000, grupę wyższe hamulce Shimano MT410 czy opony Maxxis Rekon.
Wrażenia z jazdy
Muszę szczerze przyznać, że początkowo do tego testu podchodziłem z dystansem. W końcu nowy rower ścieżkowy kosztujący niecałe 4,5 tysiąca złotych musi (przynajmniej w teorii) być dosyć mocnym kompromisem w kwestii klasy zastosowanych komponentów, co ma bezpośrednie przełożenie na odczucia z jazdy. Nie ma też co ukrywać, że bawiąc się w jazdę na rowerze dosyć ambitnie jestem przyzwyczajony do rowerów ze znacznie wyższej półki. Tym większe było moje bardzo pozytywne zaskoczenie po pierwszej jeździe na Snake'u.
Po pierwsze tutaj naprawdę wszystko działa. Począwszy od świetnej pracy widelca, o czym pisaliśmy już wyżej, przez lekko i całkiem szybko pracującego droppera (z czym w przypadku budżetowych konstrukcji bywa bardzo różnie) po napęd. Owszem Advent X ma trochę mniej ergonomiczną manetkę od na przykład Shimano Deore czy Srama NX, a łańcuch mimo włączonego sprzęgła (przełącznik znajduje się na korpusie przerzutki) potrafi "pocałować" widełki, jednak nawet przy najbardziej brutalnych testach nigdy nie spadł z zębatki, a zmiana biegów, choć minimalnie wolniejsza, to jest precyzyjna i niezawodna nawet pod dużym obciążeniem. W rowerze nastawionym na frajdę z jazdy przede wszystkim w dół jest w pełni wystarczajaca.
Geometria ramy w parze z widelcem, pancernymi kołami i "myk-mykiem" pozwalającym opuścić nisko siodło sprawiają, że już po pierwszym odcinku w dół czujemy, że na tym rowerze możemy sobie na sporo pozwolić. Rowerem z łatwością pokonujemy strome zjazdy, a sztywne ścianki dobrze podpartej przez szeroką obręcz opony pozwalają wykorzystać jej wysoki boczny klocek i agresywnie atakować zakręty. Bardziej zaawansowanym użytkownikom zapewne mógłby delikatnie przeszkadzać mało zwrotny tył roweru, natomiast dla początkujących adeptów jazdy ścieżkowej rower zapewnia pożądaną stabilność i duży margines na popełnianie błędów. Na deser podjeżdżanie, bo w końcu i takie odcinki chcąc nie chcąc znajdują się na singletrackach:) Z masą wynoszącą blisko 15 kilogramów Snake'a 1.0 nie nazwiemy górską kozicą mknącą jak błyskawica na szczyt. Płaski kąt podsiodłówki i wysoka główka wymagają też od nas przesunięcia się bardziej na dziób siodła i pochylenia na kierownicę żeby pokonać większe przeszkody czy najstromsze odcinki w górę, ale w sukurs przychodzi nam tylna opona zachowującą świetną trakcję, dzięki czemu jak tylko mamy odpowiednio dużo pary w nogach, to damy radę podjechać na tym rowerze naprawdę sporo. Także owszem, jeździliśmy na lepiej podjeżdżających rowerach, ale na pewno nie znajdowały się one na tej samej półce cenowej. Na tym polu jest o wiele lepiej niż spodziewaliśmy się "na sucho", patrząc jedynie w tabelę z geometrią.
Na łatwych, płaskich odcinkach siedzimy komfortowo, niemniej trzeba mieć na uwadze jakie jest zastosowanie tego roweru - jego żywiołem są single. Na gładkich szutrach, a tym bardziej asfalcie, od razu czujemy i słyszymy opór generowany przez opony i na takich odcinkach rower jest wyraźnie wolniejszy niż ubrany w delikatniejsze opony rower cross-country, jak choćby testowany przez nas rok temu Tabou Blade.
Podsumowanie
Tabou Snake to bardzo rozsądnie poskładany ścieżkowiec dla początkujących i średniozaawansowanych adeptów jazdy terenowej. Firma ze Szczytna udowadnia, że nie trzeba wydawać majątku, aby kupić rower pozwalający fajnie pobawić w terenie. Trzeba oczywiście mieć na uwadze, że taki rower będzie mniej uniwersalny niż "klasyczny" rower MTB (XC z węższą oponą, widelcem o skoku 100mm i niższą masą), natomiast jeśli ktoś rzeczywiście chce rower w góry, a nie tylko do przysłowiowej jazdy po bułki do sklepu oraz nie planuje startów w maratonach, to Snake będzie bardzo dobrym wyborem.
Specyfikacja

- RAMA 29" / Alu / Hydroformowana / sztywna oś boost / suport BSA
- ROZMIARY S/M/L/XL
- WIDELEC PRZEDNI Suntour Zeron 36 / powietrzny / 130mm skoku / Boost / 15MM / blokada na goleni
- KORBA Prowheel Charm / Alu / zębatka 30T
- ŚRODEK SUPORTU Prowheel BB92
- PRZERZUTKA TYLNA Microshift Advent X M6205 V2
- MANETKA Microshift Advent X M9605
- KASETA Microshift Advent X H104 / 11-48T, 10 speed
- ŁAŃCUCH KMC X-10
- PIASTY KT DISC / 15/12mm Boost
- OBRĘCZE Alu / czarne
- SZPRYCHY UCP / czarne
- OPONY / Kenda El Capo / 29x2.4
- HAMULCE SHIMANO MT200 / Tarczowe hydrauliczne / tarcze 180mm
- PEDAŁY Platformowe / oś CR-MO
- KIEROWNICA ALU / 760mm / 31.8mm
- WSPORNIK KIEROWNICY Alu / AHEAD / długość 40mm
- WSPORNIK SIODŁA X-Fusion Manic / regulowana / średnica 30.9mm / 150mm skoku
- SIODŁO DDK D2373A
- WAGA 14,89 kg
- CENA 4.499 PLN
Strona producenta: Tabou