Kolarstwo przełajowe, jeszcze kilka lat temu będące w Polsce w głębokim odwrocie jeśli chodzi o generalną świadomość rowerzystów (ciekawostka, były takie czasy w Polsce, gdy chociaż wcale nie byliśmy kolarską potęgą, to na zawodach przełajowych rywalizowało grubo ponad 100 osób, a nie po 30, jak miało to ostatnio), znowu wraca do łask. To naturalna konsekwencja rozwoju popularności kolarstwa szosowego - lub jak kto woli, kolarstwa w ogóle. Jeździmy i trenujemy coraz więcej, więc kiedy pogoda jesienią i zimą zaczyna nam normalne treningi utrudniać, z większym zainteresowaniem szukamy alternatyw dla monotonnego mielenia na trenażerach. Rowerów nie brakuje, zawodów też jest coraz więcej - nie wspominając o prozaicznym fakcie, jakim jest zaraźliwa przyjemność posiadania roweru, który nadaje się do jazdy po PRAWIE wszystkim.
Canyon swoją ofertę rowerów przełajowych opiera na rodzinie Inflite, obejmującej 5 aluminiowych modeli powstałych na tej samej ramie i widelcu (ten wykonano z karbonu), a różniących się osprzętem. Skonfigurowano je w ten sposób, że bez problemu znajdziemy warianty praktycznie od wejścia nadające się idealnie do rywalizacji, a także te nieco bardziej uniwersalne - gdzie pozostanie przy koncepcji tradycyjnego napęd z dwoma blatami z przodu pozwoli na eksploatację praktycznie cały rok, w końcu nie jest tajemnicą, iż zakup roweru przełajowego może być ciekawym pomysłem na niezniszczalną i wszędobylską alternatywę dla roweru szosowego.
Canyon Inflite Al 9.0 w teorii
Już pierwszy rzut oka na przełajową propozycję Canyona pokazuje, iż to rower mocno klasyczny. Nie bije po oczach zbędnymi udziwnieniami, to raczej proste, klasyczne linie, wysokiej jakości spawy na aluminiowej ramie, odporny na uszkodzenia lakier. Jeśli chodzi o kwestie kolorystyczne - na pewno nie zginie w śniegu ani błocie, a ciekawym efektem ubocznym tak jaskrawego malowanie jest... wyższy poziom bezpieczeństwa. Ten rower naprawdę rzuca się w oczy, również kierowcom, więc mamy znacznie mniejszą szansę, iż ktoś nas na drodze po prostu przegapi, prowokując niebezpieczną sytuację.
Rama Inflite posiada wewnętrzne prowadzenie linek, z wyjątkiem przewodów hamulcowych. To sprytny zabieg, podnoszący funkcjonalność - linki przerzutek są chronione pełnym pancerzem wewnątrz ramy, natomiast przewody hydraulicznych hamulców tarczowych zarówno na widelcu jak i na ramie poprowadzono na zewnątrz, co ułatwia i przyspiesza serwis (w końcu jest to rower stworzony do jazdy w... błocie, a więc warunkach szczególnie destrukcyjnych dla hydrauliki). Dodatkowo takie rozwiązanie pozwala obniżyć wagę - wprowadzenie przewodów hamulcowych w ramę i widelec wymaga wzmocnienia punktów wejścia i wyjścia, co zawsze wychodzi nieco na minus, jeśli chodzi o ostateczną wagę całego roweru.
W tym miejscu należy wspomnieć o fakcie, że rama Inflite zalicza już swój 3 rok na rynku - konsekwencją tego jest brak sztywnych osi 12mm, które dziś w rowerach z tarczami są już raczej standardem. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Inflite to konstrukcja z czasów rynkowego przełomu, co dobitnie pokazuje, jak na przestrzeni de facto 2 sezonów zmienił się rynek przełajowo-szosowy - jeszcze niedawno hamulce tarczowe budziły zdumienie na trasach CX i nikt nie myślał wtedy o sztywnych osiach w tego typu rowerach, z kolei dziś tarcze i ośki 12 mm nikogo nie zaskakują już nawet na szosie. Bo nie można powiedzieć, że Canyon nie żyje w zgodzie z nowoczesnymi rozwiązaniami, co dobitnie widać na przykładzie nowej karbonowej szosówki długodystansowej Endurace. Czy zatem w najbliższym czasie Inflite zaliczy jakiś "face lifting"? Jak to się zwykło mawiać: pożyjemy, zobaczymy.
Osprzęt
To właśnie w konfiguracji Canyona Inflite leży sekret do jego uniwersalności. W ofercie producenta znajdziemy modele wyposażone w coraz popularniejsze układy 1 x 11, które są coraz chętniej wybierane w świecie przełajowych wyścigów. Mają one jednak oczywiste ograniczenia dla kogoś, kto chce taki rower traktować też jako normalną szosę w lecie lub po prostu lubi dłuższe dystanse. Napęd Inflite w wersji AL 9.0 to popularna grupa Shimano Ultegra 6800, w klasycznym układzie 2 x 11 - jej "przełajowość" polega więc głównie na zestopniowaniu korby 44/36T (którą dopełnia kaseta 11-28T). Taki układ, chociaż może średnio efektywny podczas szosowego ścigania, spokojnie nadaje się do odbywania intensywnych treningów z całkiem sporymi prędkościami. Napęd połączono z bardzo skutecznymi hamulcami BR-RS785 i tarczami 160 mm.
Model Inflite AL 9.0 wyposażono w koła DT Swiss R23 Spline DB, dobrze znane i lubiane również jako szosowe koła treningowe. Duży plus za użycie jednych z najlepszych opon przełajowych na rynku: Schwalbe X-One w topowej specyfikacji Evolution z możliwością adaptacji na system bezdętkowy (tak tak, to znak naszych czasów, coraz większa grupa zawodników wykorzystuje korzyści z jazdy na mleku również w świecie kolarstwa przełajowego).
Canyon tradycyjnie postawił na komponenty własnej produkcji jeśli chodzi o kokpit i sztycę. Sztyca to nieco kosmicznie wyglądający model S4 VCLS o specjalnej, rozciętej konstrukcji podnoszącej komfort jazdy i poprawiającej zdolność pochłaniania wibracji. Kokpit - mostek Canyon V13 i kierownica H17. Tak wyposażony rower waży 8,9 kg. Dla miłośników nieco bardziej stonowanej kolorystyki, z którą Canyon przecież jest kojarzony - Inflite dostępny jest też w kolorze ciemnego granatu.
Wrażenia z jazdy
Udało nam się przetestować Inflite'a praktycznie w każdych warunkach, w jakich tego typu rower może być eksploatowany. Był więc i na intensywnych zawodach przełajowych, był na długich treningach z mieszaną nawierzchnią, posłużył też jako tradycyjny rower szosowy. Z prób wyszedł obronną ręką - udowadniając, iż zwłaszcza idea klasycznych napędów z dwoma blatami w kolarstwie przełajowym i szosowym absolutnie nie powinna jeszcze być spisywana na straty, zwłaszcza, jeśli nie chcemy kupować roweru pod kątem wyłącznie jednego zastosowania.
Komfort jazdy - tutaj zdecydowanie ratuje sprawę karbonowy widelec i bardzo efektywna jeśli chodzi o tłumienie wibracji sztyca. Niezależnie od ciśnienia powietrza w oponach nie mamy poczucia zbytniej nerwowości, uderzenia i drgania są efektywnie tłumione i wizja jazdy po nawet bardzo dziurawej trasie nie przyprawia o koszmary senne. Daje się wyczuć, że to rower o wyścigowym zacięciu, ale z rozsądkiem - jeśli więc chcecie potraktować go jako gravel, to również nie powinno się to skończyć wylatującymi z rąk szklankami i obolałym kręgosłupem.
Bardzo wysoko oceniamy poziom funkcjonalności Inflite w kontekście walki z błotem. Prześwity są dość duże, wyprowadzenie przewodu hamulca tylnego na górną rurę, brak niepotrzebnych i prymitywnych wzmocnień na ramie - to wszystko sprawia, iż błoto nie osadza się w trudno dostępnych punktach i to nawet przy zachowaniu przedniej przerzutki oraz dwublatowej korby, o naturalnie większej skłonności do przechowywania błota niż napędy 1 x 11. Brakuje jedynie... lakieru z połyskiem - mat to nigdy nie jest słowo biskoznaczne z "idealnie czysty". Cóż, taka moda.
Charakterystyka jezdna Inflite jest, mówiąc ogólnie, dynamiczna. W tym aspekcie najbardziej widać, iż to rower stworzony z myślą o ściganiu. Przekazywanie mocy na koła jest bardzo efektywne, rower świetnie przyspiesza i bardzo szybko reaguje na zmiany kierunku. Jak na konstrukcję pozbawioną sztywnych osi dobrze trzyma się obranego toru jazdy - sprawdziliśmy te właściwości na przełajowej rundzie, która miejscami przebiegała po krętym i trawersującym singlu. W tym miejscu duży plus dla przedniego widelca, który naprawdę daję radę, jak na klasyczną oś 9 mm. Trzeba jednak zauważyć, iż adaptacja do standardu 12 mm by nie zaszkodziła - nie dzieje się co prawda nic złego, jednak trudno na progu roku 2017 bronić idei, że kilkadziesiąt gramów wagi równoważy generalnie lepsze prowadzenie rowerów na sztywnych osiach. Dochodzi też pewien walor użytkowy - jeszcze rok, dwa i bardzo trudno będzie kupić jakiekolwiek rozsądne szosowe koła wyposażone w mocowanie do tarcz i tradycyjne osi 9 mm.
Grupa napędowa Shimano Ultegra - bez zarzutu. Tak jak dobrze radzi sobie na szosie, tak absolutnie nie ma problemów z precyzją zmiany przełożeń w trudniejszych warunkach. Z punktu widzenia ergonomii dobrze sprawdzają się też nieco "napuchnięte" od konieczności pomieszczenia zbiorniczków wyrównawczych klamkomentki RS685. Akurat w kolarstwie przełajowym nadwaga tego elementu wychodzi tylko na plus - leżą w dłoniach lepiej i pewniej niż tradycyjne, małe manetki Ultegry. Hamulce RS785 zdobywają bardzo dobre recenzja praktycznie w każdym rowerze, w jakim tylko się znajdą. Bardzo duża siła hamowania, świetna modulacja i brak tendencji do przegrzewania (tutaj pomaga z pewnością rozmiar tarcz 160 mm oraz ICE Technology) przydają się nie tylko w terenie, ale także na długich, asfaltowych zjazdach. Ten model przejdzie do kanonu - już zaczyna dominować scenę rowerów szosowych i przełajowym podobnie, jak zrobiła to jakiś czas temu cała grupa Ultegra 6800.
Warto jeszcze wspomnieć o świetnych oponach Schwalbe X-One. Testowaliśmy je jakiś czas temu i zrobiły na nas ogromne wrażenie, przede wszystkim swoją iście zaskakującą uniwersalnością. Są tak szybkie na twardych nawierzchniach, że aż trudno uwierzyć w to, iż nie polegną w bardziej błotnistych i śliskich warunkach. To naprawdę imponujące, ale w sytuacji w której robi się naprawdę grząsko, bardzo miękka mieszanka gumy i niski, chociaż świetnie wyprofilowany bieżnik dają poczucie... świętego spokoju. Sprawdziliśmy to m.in. na singlu, gdzie w warunkach jesienno-zimowych jazda na rowerze MTB zamienia się w niezłe rodeo - Inflite wyposażony w Schwalbe X-One jechał jak po sznurku i to pomimo faktu, że nie wykorzystaliśmy możliwości adaptacji na system tubeless. Jedyny minus - mieszanka gumy Onestar triple compound jest bardzo miękka, więc zbyt częstymi i zbyt długimi odcinkami asfaltowymi zauważalnie szybko możemy te opony zetrzeć.
Podsumowanie
Canyon Inflite AL 9.0 to racjonalny sposób na wejście w świat kolarstwa przełajowego dla osób, które wcale nie chcą kupować... wyłącznie przełajki. W momencie, w którym coraz więcej rowerów na rynku zaczyna skupiać się na standardzie napędów 1 x 11, rowery takie jak Inflite mogą okazać się idealnym rozwiązaniem dla osób broniących się przed zakupem przełajki ze względu na krótki okres przydatności tego typu rowerów lub jak kto woli - braku możliwości racjonalnego wytłumaczenia żonie, po co drugi rower wyglądający praktycznie identycznie jak szosa. Inflite ze świetnym napędem Ultegra po dokupieniu jednego, dwóch dodatkowych kompletów opon, z powodzeniem zastąpi treningowy rower szosowy czy wyprawową gravelówkę - a to już inwestycja, którą dużo łatwiej uzasadnić.
Specyfikacja
- RAMA CANYON INFLITE AL
- WIDELEC CANYON F21 - ONE ONE FOUR SL DISC
- STERY ACROS THE CLAMP
- TYLNA PRZERZUTKA SHIMANO ULTEGRA, 11S
- PRZEDNIA PRZERZUTKA SHIMANO ULTEGRA, 11S
- MANETKI SHIMANO ST-RS685, 11S
- HAMULCE SHIMANO BR-RS785
- KASETA SHIMANO ULTEGRA, 11S
- KOŁA DT SWISS R 23 SPLINE DB
- OPONY SCHWALBE X-ONE
- KORBA SHIMANO ULTEGRA, 11S
- KORONKI 36 | 46
- ŁAŃCUCH SHIMANO CN-HG600-11
- WKŁAD SUPORTU SHIMANO PRESSFIT
- MOSTEK CANYON V13
- KIEROWNICA CANYON H17 ERGO AL
- OWIJKA CANYON ERGOSPEED GEL
- SIODŁO SELLE ITALIA SLS
- SZTYCA CANYON S14 VCLS 2.0 CF (2 / -10 MM SETBACK)
- ZACISK SIODŁA CANYON CLINGER SL
- MASA 8,9 KG
- CENA 9499 zł
Strona producenta: www.canyon.com/pl