Test: Buty szosowe Trek z kolekcji 2024

Przetestowaliśmy trzy nowe modele butów szosowych Treka z kolekcji 2024: RSL Knit, RSL i Velocis. Sprawdźcie nasze wrażenia!

Drukuj
Trek Velocis Szary Szum

Pierwszy raz pod marką Trek, a nie jak dotychczas Bontrager, amerykański gigant zaprezentował zupełnie nową kolekcję butów szosowych na nadchodzący sezon. Poznaj nasze wrażenia z jazdy w RSL Knit, RSL i Velocis, które trafiły do naszej redakcji jeszcze przed ich oficjalną premierą!

Rok 2024 to nowe otwarcie w segmencie butów produkowanych przez firmę z Wisconsin. Po wielu latach sprzedawana butów zarówno na szosę jak i MTB pod należącą do konceru Treka marki Bontrager, Trek zdecydował się na wypuszczenie zupełnie nowej kolekcji butów szosowych z własnym logo na cholewce. Modele RSL Knit, RSL oraz Velocis opisywaliśmy już w dniu premiery w artykule na portalu, ale jednocześnie jeszcze przed ich oficjalną prezentacją 15 lutego, trafiły one do naszej redakcji na testy. Trzy pary butów, trzech recenzentów. O przydziale zadecydował los - każdy z nas podał rozmiar obuwia i jak otrzymaliśmy paczkę od Treka okazało się, że Mikołaj będzie testował Velocisy, Piotrek RSL Knit, a Naczelnemu (Szymon) przypadł model RSL. Poznajcie nasze wrażenia z jazdy po ponad 3 miesiącach testów!

 

 

 

 

Trek RSL Knit

Wspólnie uznaliśmy, że to Piotrkowi przypadła "najciekawsza" (co wcale nie musi z góry oznaczać że najlepsza) para butów. To właśnie Knity były "spoilerem" nowej kolekcji, wychwycone przez uważne obiektywy dziennikarzy na pierwszym tegorocznym wyścigu kolarskiej elity - Tour Down Under, oczywiście na stopach zawodników Lidl-Trek. Nic dziwnego - w końcu styczeń to sam środek australijskiego lata, a to właśnie na takie upalne warunki Trek stworzył ten modelu butów. Mimo, że buty trafiły do nas w środku zimy, bardzo fortunnie zbiegło się to ze "zgrupowaniem" na Teneryfie, także mieliśmy okazję porządnie sprawdzić je w odpowiednich warunkach.

Pierwsze, na co zwracamy uwagę po wyjęciu butów z pudełka to ich niezwykle niska masa, do tego stopnia, że postanowiliśmy położyć je na wadze - jeden but w rozmiarze 41 waży dokładnie 226 gramów! Konstrukcyjnie i wizualnie but diametralnie różni się od pozostałych modeli w kolekcji. Owszem, RSL Knit zbudowany jest na tej samej co RSL, wykonanej w całości z włókna węglowego OCLV podeszwie oznaczonej maksymalnym w nomenklaturze firmy indeksem sztywnośći 14, a za dopasowanie buta do stopy odpowiadają dwa pokrętła BOA Li2 oraz tak samo samo wygląda gumowy czubek buta - na tym jednak kończą się podobieństwa. Przede wszystkim cholewka Knitów, jak sama nazwa wskazuje, wykonana jest z profilowanej dzianiny o różnych wzorach i różnej gęstości w zależności od miejsca, w którym się znajduje dla zapewnienia maksymalnego dopasowania (technologia METNET) i oddychalności buta. Charakterystyczny jest też bardzo podniesiony i wygięty do tyłu zapiętek, którego zadaniem jest eliminacja ucisku na ściągno Achillesa. Z zewnątrz koszyk pięty pokryty jest miękką zamszową skórą przypominającą alcantarę, z kolei w środku zastosowano znany już z poprzednich generacji butów oferowanych jeszcze pod marką Bontrager antypoślizgowy materiał. Dobra, tyle suchych faktów, zakładamy buty i jedziemy!

 

 
 

Już samo włożenie butów jest ciekawym doznaniem. Jednoczęściowa, pozbawiona języka konstrukcja przyszwy sprawia, że wkładamy je na stopę jak skarpetkę. Z tą tylko różnicą, że wciśnięcie ich na stopę wymaga sporego wysiłku i to mimo, że moje "kopyto" jest wąskie i nisko wysklepione. Sytuacja ulega poprawie po kilku użyciach, niemniej "klasyczne" buty z językiem zakłada się po prostu łatwiej. Jak tylko Knity znajdą się na naszej stopie, szybko zapominamy jednak o tych drobnych niedogodnościach. But leży na stopie perfekcyjne - na całej powierzchni cholewka idealnie przylega do stopy. W zasadzie nie czujemy, że mamy obuwie na nodze. Sytuacja nie ulega zasadniczej zmianie po dopasowaniu butów pokrętłami. Górne pokrętło,odpowiadające za trzymanie łuku stopy przyszyte jest do szerokich, miękkich pasków, z kolei dolne, stablizujące śródstopie do elementów w kształcie łuków, przez co stopa w najszerszym miejscu ma kontakt tylko z dzianiną. Taka konstrukcja sprawia, że po skręceniu BOA, stopa stabilnie "przytwierdzona" jest do podeszwy, ale zupełnie wyeliminowano punktowy ucisk, szczególnie odczuwalny w okolicach styku języka ze stopą oraz na śródstopiu. W kwestii dopasowania jeszcze jeden istotny aspekt - nowe buty są wyraźnie węższe niż dotychczasowe szosowe buty Bontragera, zmianie uległa też rozmiarówka - do tej pory (w zależności od modelu) wybierałem rozmiar 41,5 lub 42, w tym przypadku idealny okazał się rozmiar 41.

 

 

 

 

Zwykle bardzo mocno dopinam buty, stawiając na pewne trzymanie niczym w butach narciarskich, nawet kosztem lekkiego ucisku. Stąd pierwsze kilometry w RSL Knit wymagały pewnego przyzwyczajenia, szczególnie podczas mocniejszych depnięć na stojąco. Mamy złudne wrażenie, że nic nie trzyma naszej stopy, jednak w rzeczywistości zupełnie nie przemieszcza się ona względem podeszwy i gdy tylko oswoimy się z tym uczuciem, zaczynamy doceniać zalety nowego buta.

Brak punktowego ucisku i zastosowanie elastycznej dzianiny sprawia, że przyszwa buta nie powoduje absolutnie żadnego dyskomfortu niezależnie od długości jazdy - nawet po ponad 200 kilometrach po górach nie marzyliśmy o zdjęciu butów z nóg. Jednocześnie but jest niezwykle efektywny - podeszwa jest "betonowa", nie ugina się nawet o milimetr efektywnie transferując każdy wygenerowany przez nas wat do napędzania roweru. W końcu są to stricte wyczynowe buty. Tu mała uwaga - możliwe, że to kwestia wkładek (Trek oferuje trzy modele wkładek, którymi możemy lepiej dopasować but do naszego wysklepienia stopy), ale podczas niektórych jazd odczuwaliśmy dyskomfort właśnie ze strony podeszwy. Uprzedzając pytania - na codzień również używamy super sztywnych, wyścigowych butów i w nich takie zjawisko nie występuje.

 

 

Największą zaletą butów jest jednak ich niesamowita wentylacja. Zanim ruszyliśmy w kierunku słonecznej Hiszpanii, pierwszą jazdę odbyliśmy na trenażerze. Po godzinie dosyć intensywnego "zwiftowania" i zdjęciu butów skarpetka była praktycznie sucha, podczas gdy korzystając z innych butów nawet po krótszej i spokojniejszej jeździe można ją niemalże wykręcać. Na szosie jest podobnie - nawet żmudnie wspinając się w pełnym słońcu i temperaturach dochodzących do 30 stopni czy robiąc intensywne powtórzenia nasza stopa jest świetne wentylowana i nie "gotuje" się wewnątrz buta. Drugą stroną medalu jest ograniczona uniwersalność, termika jest kwestią indywidualną, ale poniżej kilkunastu stopni ich znakomita wentylacja sprawia, że nasze stopy zaczynają marznąć, także w Polskim klimacie jest to but zdecydowanie tylko na lato.

Na koniec kwestia wizualna. Połączenie srebnej podeszwy, pokręteł i tyłu buta z białą siatką, czubkiem i napisem wygląda świetnie, natomiast warto sprawdzić, czy w prognozie pogody nie ma szansy na deszcz, a szosy są suche. Każde chlapnięcie pozostawia ślad na cholewce, a ich czyszczenie jest zecydowanie trudniejsze niż butów ze skóry. Cóż, bezkompromisowy but wymaga odpowiedniego trakowania. Zawsze można zdecydować się też na drugi, czarno-złoty wariant kolorystyczny, który jest na pewno łatwiejszy w utrzymaniu.

Podsumowając świetny but łączący w sobie rewelacyjną wentylację i bardzo wygodne, eliminujące jakikolwiek ucisk dopasowanie z niezwykle niską masą i super efektywnym transferem energii. W gorących warunkach te buty robią różnicę!

Testował: Piotr Berdzik

Trek RSL

Buty TREK RSL to zamknięte w bardziej klasycznej formie topowe buty wyścigowe, których na co dzień używają zawodnicy ekipy Lidl-Trek - spotkamy tu zatem najważniejsze cechy występujące w RSL Knit, z tym wyjątkiem, że cholewka jest o wiele bardziej zabudowana, bo wykonano ją z ekologicznej skóry. Tester tego modelu - Szymon - już od dobrych kilku sezonów prywatnie używał butów Bontragera (pod poprzednim brandingiem używał niższego modelu Velocis), dlatego mogliśmy liczyć tu na dobry punkt odniesienia i jasno zobaczyć, co nowego skrywają buty TREK "pod maską". 

Od początku kontaktu z tym modelem czuć, do czego został stworzony - ma to być bezkompromisowo efektywny but do ścigania, co było odczuwalne przede wszystkim na polu niskiej masy oraz piekielnej sztywności podeszwy, zbudowanej w całości z włókna węglowego OCLV. Podeszwa w RSL-ach ma indeks sztywności na poziomie 14 (maksymalna nota w skali amerykańskiej firmy), co w praktyce oznacza, że niesposób odnotować jakiekolwiek "gięcie" się podeszwy nawet przy mocnym deptatniu w korby. Dla porównania w używanych poprzednio Velocisach, których carbonowa podeszwa miała indeks sztywności 10, drobne gięcie i poddawanie się podczas pracy było odczuwalne, jednak nie ma się czemu dziwić - RSL-e wykorzystywane są na poziomie zawodowego ścigania, a Velocisy stworzono z myślą o ambitnych amatorach. 

 

 
 

 

 

Tym co ma być w modelu RSL szczególnego, to nazwijmy to umownie - stosunek efektywności pedałowania do komfortu jazdy. Prawdą jest, że niektóre z topowych butów o bardzo sztywnych podeszwach i cholewkach ciasno przylegających do wierzchniej części stopy potrafią powodować drętwienie czy mrowienie śródstopia czy palców. Tu na scenę wchodzi nowa technologia TREK METNET. Mowa o perforacji cholewki otworami o specjalnych kształtach, które pozwalają cholewce zachować delikatną elastyczność. TREK otwory METNET zastosował tylko w newralgicznych miejscach - tam gdzie stopy są poddawane największemu naciskowi. Cholewka RSL-ów bardzo dobrze i ciasno przylega do stopy, co jest zasługą jej konstrukcji - mamy tu klasyczny język, który w parze z dwoma pokrętłami BOA pozwala przy okazji na mega wygodne zakładanie i ściąganie butów. Dwa pokrętła Dual Li2 BOA pozwalają na precyzyjne dopasowanie cholewki do naszej stopy, a do tego dwukierunkowe, także w trakcie jazdy możemy szybko wprowadzić ewentualne korekty dopasowania cholewki. Buty TREK RSL zaczęliśmy sprawdzać jeszcze końcem lutego na Teneryfie, a następnie wróciły do kręcenia po naszych rodzimych szosach - przez cały ten okres testowania nie mieliśmy problemu z dyskomfortem stopy wynikającym z ucisku. Takie odczucia to pewnie wypadkowa bardzo udanej konstrukcji wierzchu buta, precyzyjnych pokręteł BOA oraz zastosowanej tu technologii METNET. Co dla nas najważniejsze na tym etapie - faktycznie TREK RSL są zadziwiająco komfortowe, jak na but wyścigowy (oczywiście mamy tu na myśli tylko sytuację, w której siedzimy na rowerze - jakiegokolwiek chodzenia w nich unikajmy, bo naprawdę szkoda będzie porysować tak piękny kawałek włókna węglowego, szczególnie że jak przystało na wyścigowy but, wszelkiego rodzaju gumowe zapiętki zostały tu ograniczone do minimum). Kilkugodzinne wysiedzenia w tlenie nie powodowały marzenia o ściągnięciu buta, także TREK zdecydowanie wypełnił tu założoną sobie misję. Brawo!

 

 

 

 

Kombinacja sztywnej podeszwy i precyzyjnie dopasowanej do stopy cholewki poskutkowała świetnym transferem energii - zarówno podczas sprintów, jak i mozolnego deptania podjazdów mamy wrażenie dobrego przekazywania mocy w korby. Śmigając przez kilka lat w modelu ze średniej półki cenowej czuć było zaskakującą różnicę na polu sztywności!

 

 

 

 

Wentylacja RSL-ów stoi na dobrym poziomie - dawały radę przy pełnej lampie na Teneryfie w lutym, chociaż zdecydowanie nie tak dobrze, jak Knity. RSL-e są za to bardziej uniwersalne i już na pierwszych cieplejszych wyścigach w Polsce pozwolą na jazdę bez owiewek. 

Po kilku miesiącach jazdy w nich możemy zaryzykować stwierdzenie, że to najbardziej dopracowany konstrukcyjnie but w historii TREK-a (i poprzednio Bontragera). 

Testował: Szymon Wołdziński

Trek Velocis

Model Velocis to buty szosowe przeznaczone dla ambitnych amatorów, którzy oczekują dobrego kompromisu między wyścigowym transferem mocy, a komfortem pozwalającym na niezobowiązujące długodystansowe wycieczki. Velocisy mają bardzo klasyczny, wyścigowy design. Nie ma tu zbędnych bajerów. Jest podeszwa stanowiąca połączenie włókna szklanego z kompozytem węglowym Trek OCLV Carbon. Białe poszycie całej wierzchniej części, które posiada masę otworów wentylacyjnych i dwa pokrętła BOA do szybkiego i precyzyjnego ustawienia siły zapięcia obuwia. Interesującą technologią, którą w nich zawarto jest Metnet, czyli tzw. strefy komfortu występujące w newralgicznych miejscach dla zmniejszenia ucisku i poprawy wygody w trakcie jazdy. To tyle w kwestii suchych informacji, wsiadamy na rower!

 
 

 

Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl po założeniu Velocisów na stopy to dość mocno przylegajaca przyszwa na całej powierzchnii. W zasadzie cała stopa jest perfekcyjnie otulona przez buty, co dawniej w obuwiu Treka – sygnowanym dotychczas logotypem Bontrager – nie było takie oczywiste. Zdaje się, że obecne buty Treka są mniej obszerne w palcach, aniżeli Bontragery sprzed 2-3 sezonów. To z pewnością może być istotna informacja dla potencjalnych nabywców, którzy mają już doświadczenie z modelami obuwia ze stajni amerykańskiego producenta.

 

Przed i po rowerze docenicie banalne zakładanie. Dwa pokrętła i klasyczny (nie zszyty po bokach) język pozwalają mocno rozchylić się butom, aby te miękko i z lekkością weszły na stopy, co wcale nie jest oczywistością i branżowym standardem. Podczas jazdy bardzo podoba się nam fakt zastosowania przez Treka pokręteł BOA L2, które działają w obie strony. Dzięki temu możliwa jest korekta napięcia linki na plus i minus – mocniejsze zaciśnięcie lub poluzowanie. To ważne, w końcu przy dłuższych jazdach czasem ma się chęć lekko poluzować but bez całkowitego odpinania, a ta generacja Boa posiada taką opcję.

 

Przejdźmy do najważniejszego, czyli co te buty potrafią, jak się w nich pedałuje oraz do czego nadają się najbardziej. Zacznijmy od sztywności, która odpowiada za przenoszenie naszych watów na pedały i determinuje w największym stopniu możliwości oraz przeznaczenie nowych Treków. Podeszwa bez wątpienia jest sztywna, spokojnie pozwalająca na sportową jazdę, starty w amatorskich wyścigach, czy efektywne wykonywanie sprintów. Depnięcia z peak’ami mocy wynoszącymi obficie ponad 1000 Wat nie powodowały uczucia, że coś się tu traci. Nie da się jednak ukryć, że za podeszwą nie podąża reszta buta. Cała sztywność przyszwy, jak również stabilizacja pięty zdradzają, że nie jest to model stricte przeznaczony do rywalizacji. Nie jest wprawdzie źle, ale po prostu czuć, że górna część stopy spoczywa w nieco bardziej komfortowym – aniżeli typowo wyścigowym – bucie. Na pewno kolarze lubiący dynamiczną jazdę i dysponujący dużą mocą podczas przyspieszania poczują, że Velocis ma w sobie istotny pierwiastek endurance. Nie ma w tym nic złego. Wszak w kolekcji do prawdziwego ścigania są modele wyższe, czyli opisywane w tym artykule buty RSL Road i RSL Knit. My natomiast uważamy, że testowany model Velocis to coś w stylu ,,racing endurance”!

 
 

 

W kwestii wygody warto dodać, że poza dość mięsistą przyszwą, skutecznie działa też gruby i miękki język, który dobrze rozkłada siłę generowaną przez żyłki BOA. Zapewne lansowana przez producenta technologia Metnet również wnosi tu sporo dobrego, bo buty są po prostu komfortowe i niczego w tym aspekcie nie można im zarzucić. Na koniec słowo o wentylacji, której nie było dane sprawdzić nam w wysokich temperaturach, ale zdaje się być ona całkiem dobra, bo marzliśmy w nich całkiem szybko podczas zimowych szosowych treningów, a to zwiastuje przyjemne chłodzenie, gdy przyjdą wysokie temperatury. Potwierdzają to zresztą sesje na trenażerze, które również wykonywaliśmy…

 

Za nami w sumie kilkaset kilometrów na dworze i kilka sesji na trenażerze. Główny wniosek z godzin spędzonych w testowanych butach jest prosty: Treki Velocis mają odpowiedni balans między sztywnością a komfortem, nie ograniczają podczas ustawek i rywalizacji, a jednocześnie daje poczuć, że stopa spoczywa w wygodnym i dość mięsistym bucie. No i to jest spoko! W końcu główne oczekiwania 90% z nas – szosowców amatorów – to odpowiednia wygoda oraz brak poczucia, że ,,para idzie w gwizdek”. Te buty spełniają te potrzeby i są godne polecenia.

 

Testował: Mikołaj Jurkowlaniec

Ceny:

  • RSL Knit: 2.299 PLN
  • RSL: 1.899 PLN
  • Velocis:1.199 PLN

 

Producent: Trek