Spis treści:
Koła w rowerze szosowym determinują bardzo wiele rzeczy i tak naprawdę mają największy wpływ - obok ramy i jej geometrii - na jakość prowadzenia roweru, szybkość i dynamikę jazdy, stabilność, komfort oraz ogólne wrażenia zza kierownicy. Bez dwóch zdań są po prostu bardzo ważnym komponentem naszego roweru. Zwykle szosówki mają fabrycznie zamontowane koła nieco poniżej poziomu, jaki prezentuje rama i osprzęt, dlatego większość z zaawansowanych kolarzy i amatorów decyduje się na wymianę kół na nowe, lepsze.
Chcemy lepsze koła: jaki mamy wybór?
W takiej sytuacji zwykle zaczynamy liczenie budżetu oraz ważenie za i przeciw. Gdy inwestujemy w nowy zestaw kół, do wyboru mamy kilka opcji. Pierwszą z nich są wysokiej klasy koła oparte o aluminiowe obręcze, które mają sporo zalet - będą wyposażone w trwałe komponenty, niezłe wagowo, ale niższe niż karbony (profilem obręczy) oraz - trzeba to powiedzieć - mniej atrakcyjne wizualnie. Drugą opcją, która może być kusząca, jest zakup tanich karbonowych kół podrzędnych marek. Takowe na pierwszy rzut oka mogą wydawać się podobne do zestawów czołowych firm, ale faktycznie zazwyczaj prezentują mizerny poziom jakościowy. Obręcze bywają mało trwałe, co jest szczególnie niebezpieczne przy hamulcach obręczowych, do tego często są mało sztywne bocznie oraz mają fatalnej jakości piasty. Oczywiście można trafić na rozsądny zestaw, ale często taki zakup oznacza około 3000 zł wyrzucone do kosza.
Trzecią możliwością jest zakup solidnych karbonowych kół od firm, które mają dobrą renomę i po prostu budują udane zestawy w dobrej relacji ceny do jakości. Co tu dużo ukrywać, przykładem takich firm może być polski Evanlite, czyli producent, który użyczył nam kół do poniższego testu porównawczego. Mieliśmy już kilka kompletów tej marki i nigdy nas nie zawiodły. W tej i podobnych firmach spotykamy obręcze z wysokiej jakości tworzywa, piasty i szprychy renomowanych marek oraz - co jest super ważne - są to zestawy budowane przez specjalistów. Innymi słowy - o dobry zaplot nie musimy się martwić. Mało tego, dzięki temu, że szprychy i piasty to standardowe części, łatwo jest o ewentualny serwis w razie kraksy, czy awarii.
Czwartą opcją jest kupowanie kół od największych światowych marek i czołowych producentów. To też dobry pomysł, bowiem są to firmy, u których możemy liczyć na najnowocześniejsze rozwiązania i najbardziej aktualne technologie. Mało tego, często są to koła badane pod kątem aerodynamiki i stabilności bocznej, a działania takich firm w zakresie R&D rozwijają całą branżę. Tam zawsze zapłacimy dużo, ale jest to cena wspomnianej nowoczesności i jakości, którą gwarantują niektóre firmy.
Co więc wybrać? Dla osób, które nie mają specjalnych limitów budżetowych polecamy zakup kół karbonowych od producentów na wysokim poziomie oraz od marek premium, czyli opcję trzecią i czwartą. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że dla 80-90% kolarzy koła to spory wydatek, dlatego sprawdzamy, co w ich wypadku warto zrobić. Na wstępie odrzucamy koła karbonowych tanich firm, które będę jedynie generatorem frustracji i częstych wizyt w serwisie. Do porównania bierzemy dwie opcje: dobre koła aluminiowe oparte o topowe komponenty oraz solidne koła karbonowe.
Nasz test: koła aluminiowe vs karbonowe
We współpracy z Evanlite i Lemonbike.eu przygotowaliśmy dwa testowe zestawy kół, które zapewniły nam bardzo precyzyjne porównanie. Oba miały piasty DT Swiss 350 Straightpull, identyczną ilość szprych Sapim D-Light, takie same opony IRC Formula PRO TL o szerokości 28 mm. Dodatkowo do każdego koła wlano tyle samo mleczka Stan's NoTubes (60 ml / koło), a przed próbami czasowymi do każdej opony napompowaliśmy dokładnie 80 PSI, czyli około 5,5 Bar. Różnicę w obu zestawach robiły tylko obręcze - karbonowe Evanlite New Disc 50 o wysokości 50 mm i szerokości wewnętrznej 21 mm oraz aluminiowe DT Swiss RR 521 db o wysokości 32 mm i szerokości wewnętrznej 20 mm. Różnica w masie kół, czyli tak naprawdę samych obręczy, wyniosła dokładnie 191 gramów. Oczywiście oba zestawy kół badaliśmy na tym samym rowerze - akurat padło na będącego w redakcji najnowszego Canyona Endurace’a, a precyzję naszych pomiarów gwarantował obustronny pomiar mocy Garmin.
Ceny testowych zestawów (na dzień publikacji):
W tym porównaniu chodziło nam o pokazanie, czy i ile dobre koła aluminiowe tracą względem dobrych kół karbonowych. Wszystko po to, aby odpowiedzieć, czy warto porywać się na karbonowy zestaw, jeśli to dla nas za duży wydatek. Sami byliśmy ciekawi rezultatów! Oczywiście już na wstępie wiedzieliśmy, że z matematycznego punktu widzenia karbony zawsze wygrają z alusami. Są lżejsze, więc będą się szybciej rozpędzały i sprawniej podjeżdżały. Są wyższe i bardziej aerodynamiczne, więc lepiej powinny utrzymywać prędkość i dawać efekt żeglowania. Jasne, wszyscy dobrze wiemy, że tak jest. Postanowiliśmy po prostu sprawdzić, ile będą szybsze oraz czy to istotne różnice.
Test terenowy: aluminium nie przegrywa dużo!
Przygotowaliśmy test terenowy poparty próbami czasowymi z pomiarem mocy, który ma określić, jakie są różnice między kołami. Zadbaliśmy o maksymalną precyzję naszych pomiarów. Zawsze identyczną sylwetkę ciała, pozycję rąk, ubiór i średnią moc oraz jej dystrybucję w przypadku próby podjazdowej. Miało być laboratoryjnie i było, nawet wiatr tego dnia nam sprzyjał, bowiem wiał stabilnie z jednego kierunku i nie był silny.
Test składał się z trzech różnych prób. Pierwszą z nich była próba zjazdowa, bardzo podobna, jak w przypadku naszego porównania wysokości stożka: JAKĄ WYSOKOŚĆ STOŻKA KÓŁ SZOSOWYCH WYBRAĆ? Wykonywaliśmy ją ze startu zatrzymanego na zjeździe, gdzie tester po prostu zjeżdżał z góry w zwartej sylwetce ciała bez pedałowania. Po zjeździe rozpoczynał się lekki podjazd na przeciwstok i osoba testująca (Szymon) toczyła się do całkowitego zatrzymania. Ta próba badała zdolność kół do nabierania prędkości z góry i jej utrzymywania. Chodziło głównie o efekt żeglowania i aerodynamikę. Choć była to próba typowo zjazdowa to jej wyniki będą miały znaczenie również na płaskim. Lepsze w tej próbie koło pozwoli sprawniej utrzymywać wysoką prędkość jazdy i zyskiwać na zjazdach. Wyniki omawiamy nieco dalej. Tu przedstawiamy protokół testowy.
Kolejną próbą był podjazd, który rozpoczyna się wstępem po płaskim i następnie trzyma przez około minutę - jest stromy, ma około 15% przez dłuższy czas. Chcieliśmy sprawdzić, czy w warunkach szosowych, a nie laboratoryjnych, te 191 gramów zrobi jakąkolwiek różnicę. Ponownie start zatrzymany, a Szymon całość jechał na identycznej mocy - 290 W w obu próbach oraz pilnował, aby sylwetka ciała była identyczna.
Na koniec zrobiliśmy próbę komfortu, czyli jazdę po dość parszywym bruku. Tutaj podeszliśmy do tematu bardziej subiektywnie - Szymon miał sprawdzić, jak się czuje jadąc na podobnej prędkości. Dodatkowo zmierzyliśmy też czas i moc, ale tylko dla siebie, bo nie o to w tej próbie chodziło. Wyniki jednak były zaskakujące, stąd dalej je Wam przytoczymy. Różnice w mocach i czasach na bruku były duże. Wyraźnie większe, niż na zjeździe i podjeździe!
Teren płaski i zjazdy: wygrywa aerodynamika
Wyniki tej próby nie zaskoczyły. Polecamy Wam obejrzeć nasz film, który znajdziecie w górnej części artykułu, bowiem on najlepiej oddaje różnicę i całą ,,zabawę”, jaką przy tym mieliśmy. Ostatecznie koła karbonowe na zjeździe i wypłaszczeniu o długości około 530 metrów zajechały około 5,5 metra dalej, co daje zysk około 1%. Możecie powiedzieć, że to mało i owszem to jest mało, gdy patrzymy na to w kontekście amatorskiej jazdy. Natomiast weźcie pod uwagę, że to lepsze noszenie będzie odczuwalne na każdym kilometrze jazdy po płaskim i pozwoli Wam mniej dokręcać po każdym wyjściu z nawrotu podczas górskiego zjazdu. Różnica mała, ale w rozrachunku trasy, która liczy ponad 100 km zbierze się z tego wymierna, kilkuminutowa różnica.
Podjazdy: mała różnica w masie nie wygrała
Próba pod górę pojechana przez Szymona na równej mocy 290 W nie wykazała żadnych różnic, wjechał na szczyt w identycznym tempie. Z ciekawości nawet dokonaliśmy powtórnego pomiaru, czego nie zobaczycie na filmie. Wyniki zawsze były niemal identyczne i zawierały się w granicy błędu pomiarowego spowodowanego ludzkim refleksem w klikaniu guzika stopera. W zasadzie to nie dziwi, w końcu to tylko 191 gramów… Niby dużo, gdy mówimy o kołach, a w praktyce… sami widzicie. W terenie nie udało się zmierzyć, aby miało wpływ na prędkość pokonywania podjazdu. Niemniej jednak koła karbonowe o stożku 50 mm są zaprojektowane z myślą o czerpaniu benefitów przede wszystkim na płaskich trasach i podczas wysokiej prędkości jazdy - warto o tym pamiętać.
Komfort: aluminium zaskoczyło, ale…
Najbardziej ciekawe wnioski mamy z analizy próby po kostce brukowej. O tym nie powiedzieliśmy w filmie, bo analizę czasów, prędkości i mocy z tego odcinka zostawiliśmy sobie na później, dopiero na chwilę pisania tego tekstu. Wszak w tej próbie chodziło o komfort - subiektywne odczucie poziomu tłumienia i wygody. Szymon po próbach twierdził, że podczas jazdy pedałując mocno nie czuł różnicy, wspominał, że jest może minimalna, ale nie wie, czy to nie autosugestia. Jedyne co widział, to fakt, że podczas powrotu ,,na luźno” po próbie, gdy toczył się z góry (ten bruk ma lekkie nachylenie - około 1-2%) czuł, że karbony lepiej płyną po kostce i nie odbijają go tak mocno, jak koła aluminiowe. Po teście można był wręcz powiedzieć, że przy oponie 28 mm w odczuciu testera różnice są minimalne. Faktycznie jednak, obserwując styl jazdy i stabilność roweru, w naszym odczuciu (Mikołaja i Michała, który filmował materiał) na kołach karbonowych Szymon był mniej wytrącany z toru jazdy. No więc sprawdziliśmy moce i czasy.
Odcinek po bruku trwał około 1,5 minuty i teraz uwaga. Na kołach karbonowych Szymon przejechał go w 1 minutę i 27 sekund na mocy 330 W. Natomiast na kołach aluminiowych potrzebował aż 350 W, aby pokonać ten bruk w 1 minutę i 30 sekund! To około 6% mocy więcej i czas gorszy o około 3%. Wiecie, co to oznacza? Liczbowo widać, że przy oponie 28 mm jego percepcja nie odnotowała znacznej różnicy, ale karbon wyraźnie lepiej tłumił wibracje i pozwalał na bardziej płynną jazdę i mniejsze straty mocy przy podskakiwaniu roweru (mowa oczywiście o mikro podskokach). Wniosek jest prosty - jeśli dużo jeździcie po dziurawych drogach, chropowatym asfalcie, brukach, czy szutrówkach - karbon da Wam sporą przewagę nad aluminium. Wyraźnie większą, niż w poprzednich próbach, które dobrze odnoszą się do jazdy po szosach dobrej jakości.
Podsumowanie
Nasz test pokazał, że podczas jazdy na szosie różnice między dobrymi kołami aluminiowymi, a wyraźnie droższymi kołami karbonowymi nie są wcale ogromne. Wyraźny zyski i przewaga karbonowych stożków jest widoczna w aspekcie utrzymywania prędkości i aerodynamiki - to na pewno istotne dla zawodników, którzy walczą na wyścigach. Natomiast generalnie widać, że koła aluminiowe są naprawdę skuteczne i dla bardzo wielu użytkowników będą absolutnie wystarczające. Przy tym są ponad 2 razy tańsze! Karbon natomiast ewidentnie ,,wygrywa” na słabej jakości drogach. Jeśli dużo jeździcie po takich nawierzchniach warto będzie wybrać modele z węglowymi obręczami - pojedziecie szybciej, ale przede wszystkim mniej się zmęczycie, co na dłuższej trasie na pewno będzie odczuwalne.
Używane przez nas koła:
Strona Evanlite: evanlite.com
Strona Lemonbike: lemonbike.eu