Test: Trenażer direct drive Saris H3

Sprawdzamy w praktyce nowy interaktywny trenażer direct drive - Saris H3

Drukuj
Saris H3 Michał Kuczyński

Topowy model trenażera Saris to jedno z najbardziej zaawansowanych interaktywnych urządzeń typu direct drive na rynku. Jego parametry i cechy stawiają go w gronie najlepszych maszyn do trenowania pod dachem. Sprawdzamy więc w praktyce, co H3 potrafi?

Trenażery Saris to następcy urządzeń, które dawniej mogliście znać pod marką CycleOps. Pewnie większość z was już o tym wie, ale warto o tym przypomnieć - choćby po to, żeby mieć świadomość, jak bogate zaplecze wiedzy w zakresie produkcji trenażerów i pomiarów mocy stoi za marką Saris. 

Do redakcji trafił na testy najwyższy model trenażera amerykańskiej firmy, czyli model H3. Urządzenie, które bez dwóch zdań zostało podporządkowane maksymalnej jakości przeprowadzanego na nim treningu, bez dróg na skróty. Od pierwszych depnięć na pedały czuć, że H3 to trenażer przez duże T, a składa się na to kilka czynników. Poniżej, krok po kroku, rozbieramy sprzęt Sarisa na części pierwsze.

 

 

Zobacz też:

 

 

Konstrukcja i przechowywanie

Saris ma zgrabną linię i nie jest szczególnie przesadzony designersko, podoba nam się jego estetyczny i absolutnie neutralny wygląd. Zapewne będzie się podobać wielu użytkownikom. Całkowicie czarna, prosta i elegancka jednocześnie konstrukcja kryje w swoim wnętrzu i obudowie bardzo dużo cech, które zaczniemy szczególnie lubić i doceniać w trakcie mocnej jazdy. O tym wszystkim jednak za chwilę. 

 

 

Trenażer ma składane podpórki boczne, które wystarczy rozłożyć oraz wyregulować ich wysokość, aby H3 stabilnie stanął na nogi. Samo urządzenie nie jest przesadnie duże, ale szerokie podpórki sprawiają, że Saris potrzebuje aż 77 cm szerokości, aby można go było rozłożyć - jak się szybko okaże to jednak jedna ze składowych sukcesu tego trenażera. 

W kontekście użytkowania go w małym mieszkaniu, wielu użytkownikom szczególnie spodoba się fakt, że po złożeniu nóżek staje się on kompaktowy, ma około pół metra długości i wysokości, natomiast szerokości (dzięki złożonym podpórkom) jedynie około 25 cm. Składanie i rozkładanie jest oczywiście banalne i szybkie. Dodatkowo, amerykański sprzęt ma spory uchwyt do przenoszenia, który pozwala dźwignąć jego lekko ponad 21-kilogramową masę. 

Kompatybilność i zawartość pudełka

W kartonie otrzymujemy trenażer wraz zasilaczem, który ma wymienne końcówki do elektrycznych gniazdek oraz małą, ale stabilną podstawkę pod przednie koło. Saris nie dołącza do H3 kasety, ani szybkozamykacza do koła, więc w takowe trzeba się dodatkowo wyposażyć. 

 
 

 

Urządzenie ma bębenek przystosowany do 11-rzędowych kaset szosowych Shimano i Sram, a z podkładką (dołączoną w komplecie) może być też stosowany z kasetami MTB 8-11 biegów i starszymi szosowymi 8-10 biegów. W sprzedaży są też dostępne osobno bębenki XD i XDR. H3 jest kompatybilne z ośkami QR 130 i 135 mm oraz sztywnymi 12x142 mm i Boost. Wszystkie potrzebne redukcje są w komplecie. 

Saris łączy się z innymi urządzeniami za pomocą ANT+ FE-C i Bluetooth FTMS. Są to dwa najbardziej powszechne i wiodące obecnie protokoły, stąd można liczyć na kompatybilność z większością urządzeń na rynku. Nasze wrażenia opisujemy na podstawie współpracy ze sprzętem Apple i systemem operacyjnym iOS. 

 

 

 

Parametry użytkowe 

Czas na najważniejsze kwestie, czyli liczby, które czynią z niego prawdziwy treningowy kombajn, zdolny zrobić naszym nogom prawdziwe żniwa. H3 ma magnetyczny system oporowy z ciężkim kołem zamachowym. Samo koło waży 9 kg i zapewnia bardzo płynną pracę oraz realistyczny opór znany nam z jazdy na dworze. Saris jest zdolny wygenerować aż 2000W oporu przy prędkości 32 km/h, co sytuuje go wśród urządzeń zdolnych zaspokoić nawet treningowe potrzeby zawodowego kolarza. Może zasymulować podjazdy o nachyleniu do 20%, a jazda choćby na Zwifcie potwierdza, że wzrosty nachylenia są symulowane w naturalny sposób. Nogi czują się dokładnie tak, jak podczas jazdy w pagórkowatym lub górskim prawdziwym terenie. Trenażer ma wbudowany pomiar mocy oraz kadencji, wskazuje również prędkość. Do wirtualnej jazdy nie potrzebujemy więc żadnych zewnętrznych sensorów. Dokładność pomiaru wynosi +/- 2%. 

 

 

Montaż i instalacja

Samo uruchomienie Sarisa jest banalne. Po wyciągnięciu z kartonu trzeba go rozłożyć i ustawić wysokość nóżek. Ich regulacja jest łatwa i bardzo wygodna. Po zamontowaniu kasety oraz zacisku koła trenażer jest gotowy na wpięcie roweru. Potem podłączenie do gniazdka i możemy jechać. Całość nie wymaga żadnych narzędzi, poza tymi do montażu kasety (czyli wymaga narzędzi tylko podczas przygotowania do pierwszej jazdy). Warto przy okazji zwrócić uwagę na dokręcenie nakrętki osi ,,piasty” od strony kasety, naszą trzeba było dokręcić, ponieważ fabrycznie było to zrobione zbyt lekko. W zasadzie, jeśli nie w smak nam jazda w wirtualnej rzeczywistości, to Saris jest już gotowy do jazdy. Po podłączeniu do prądu zachowuje się jak trenażer z progresywnym oporem. My np. mając pół godzinki na szybki trening chętnie z tego korzystaliśmy. Bez zbędnego odpalania aplikacji po prostu jeździliśmy korzystając ze wskazań własnego pomiaru mocy czy tętna.

Jeśli jednak wolimy jazdę z wykorzystaniem dowolnych aplikacji treningowych, co oczywiście też chętnie praktykowaliśmy (ze Zwiftem), to cała droga instalacji H3 jest banalna. Po zalogowaniu się do aplikacji, trenażer wykrywany jest momentalnie. Łączy się równie szybko i oczywiście może być jednocześnie sensorem mocy, prędkości i kadencji. W trakcie jazdy nie zrywa połączenia oraz dostarcza danych bez żadnych zakłóceń. Warto jeszcze dodatkowo pobrać aplikację Saris i wykonać kalibrację (choć oczywiście nie trzeba tego robić akurat za jej pomocą). Ta jest prosta i zajmuje chwilkę, a przez cały proces poprowadzi nas apka w języku angielskim. Kalibracja odbywa się oczywiście bezprzewodowo, podobnie jak aktualizacja oprogramowania - wszystko to robimy poprzez aplikację Saris Utility dostepną na iOS i Android.

Wrażenia z jazdy i kultura pracy

Już na wstępie możemy powiedzieć, że Saris H3 to górna półka w kwestii jakości i płynności jazdy. Odwzorowanie obrotu ,,z dworu” pozostaje na bardzo wysokim poziomie. W fazie nacisku czujemy się tak, jak podczas zwykłej jazdy po szosie, a w trakcie podciągania trenażer nie wydaje się stawiać nogom nienaturalnego oporu. Pedałowanie podczas każdego treningu jest bliskie realnej jeździe. Duża masa całego urządzenia oraz jego bardzo szeroka podstawa powodują ogromną stabilność. Przy próbach jazdy z bardzo wysoką kadencją dopiero gdzieś w okolicach 150 obr./min. zaczęliśmy odczuwać, że cały zestaw zaczyna lekko się bujać, choć oczywiście im lepsza technika obrotu, tym dalej odsunięty będzie ten efekt. W treningu wytrzymałościowym, czy w okolicach FTP lub nieco powyżej w zasadzie nawet nie ma tematu stabilności, bo ona po prostu jest, natomiast przy agresywnych przyspieszeniach za zakresu 650 - 1000 W podparcie jest wciąż wystarczająco pewne do realizowania choćby treningu glikolitycznego. Nie sprawdzaliśmy go w sprintach z maksymalną mocą, bo w zasadzie nie wiemy czy jest sens je robić na urządzeniu, które trzyma nas ,,na sztywno” i są one dalekie od tego co robimy w trakcie finiszu w ,,realu”. Jesteśmy natomiast ogromnie ciekawi jak wyglądały by z platformą MP1, o której pisaliśmy w prezentacji nowości amerykańskiej firmy: Trenażerowa rewolucja marki Saris

Uzyskiwane uczucie prawdziwej jazdy zawdzięczamy z pewnością 9-kilogramowemu kołu zamachowemu, które w trakcie przyspieszeń i odpuszczania tempa daje się poczuć jak podczas jazdy na dworze. Jeśli mielibyśmy się do czegoś przyczepić, to jedynie do drobnych nieścisłości w dozowaniu oporu podczas jazdy z bardzo wysoką kadencją. Np. w trakcie agresywnego przyspieszenia z jazdy na około 300 W i kadencji 110 rpm na 600-700 W i kadencję około 130-145 rpm. W takich sytuacjach, w pierwszej fazie przyspieszenia trenażer delikatnie zbyt mocno ustawia nam opór, tak jakby myślał, że chcemy wykonać typowy sprint z mocą znacznie ponad 1000 W. To jest jednak ściśle powiązane z jazdą na wysokich kadencjach. Podczas jazdy w normalnym przedziale, czyli 80 - 100 rpm takie sprawy nie występują. Powyższe niesposób traktować jako wadę, a raczej przejaw naszego czepialstwa. Generalnie bowiem jeździ się na Sarisie więcej niż bardzo dobrze. Nie zauważyliśmy kłopotów z przegrzewaniem czy zmianą jakości działania wraz ze wzrostem temperatury trenażera. Fanom jazdy w trybie ERG na pewno spodoba się szybka reakcja na zmianę zadanej mocy, choć przyznamy, że jeździliśmy albo z aplikacjami do jazdy w wirtualnym świecie, albo w trybie gdzie opór jest progresywny (H3 podłączony do prądu, bez żadnej aplikacji).

 

 

 

Głośność

Ostatnim, co szczególnie istotne w przypadku trenażerów, jest ich głośność. H3 także na tym polu potwierdza swoją wysoką klasę, nie jest głośny, a jego praca nawet kiedy ładujemy akurat mocne interwały nie powoduje, że rodzina nie będzie mogła swobodnie rozmawiać, czy oglądać TV, jeśli znajdujecie się w jednym pomieszczeniu. Oczywiście jest głośniej, ale cały czas w komfortowym przedziale. Podobnie jak w przypadku modeli z górnej półki od innych producentów. Czasem urządzenie wydaje jakieś dodatkowe dźwięki, lekkie stuki itp., ale nie zauważyliśmy tutaj szczególnych różnic czy odstępstw w stosunku do innych trenażerów direct drive na rynku. Generalnie większość hałasu powoduje tu sam napęd, a nie testowane urządzenie. Szczególnie przy jeździe w równym, nawet mocnym, ale równym tempie. Na pewno głośno działa sam wolnobieg i puszczenie korb powoduje większy hałas - samo pedałowanie raczej nie. 

 
 

 

Dokładność

W kwestii dokładności wskazań pomiarów mocy należy zawsze pamiętać, że każdy miernik pokazuje nieco inaczej i ma granicę błędu pomiarowego około +/- 2%. Normalne jest więc, że między trenażerem, a pomiarem mocy w rowerze możemy mieć np. 4% różnicy i to wciąż mieści w ramach super dobrej precyzji pomiaru (ponieważ znajduje się w obiecanym przedziale). My akurat zamontowaliśmy do trenażera rower z obustronnym pomiarem mocy Stages LR i do niego możemy porównać Sarisa. Na początek jednak dodamy jeszcze, że pomiar H3 jest precyzyjny i nie wskazuje nagłych, dziwnych pików mocy, czy liniowych jej wzrostów bądź spadków. Ewidentnie pracuje w sposób stały i niezależny od zmieniającej się temperatury trenażera. To jest najważniejsze. Jeśli więc zdecydujemy się na trenowanie w oparciu o pomiar w Sarisie, to możemy być pewni, że każdy kolejny interwał wykonamy na identycznej mocy. Bywa bowiem, że niektóre trenażery wraz z temperaturą potrafią przekłamywać o nawet 30 - 50 W! 

Porównując wskazania Sarisa do Stagesa są oczywiście widoczne różnice w średnich mocach oraz w wartościach szczytowych, ale inspekcja poszczególnych tempówek i sprintów wskazuje, że są to powtarzalne różnice. Czyli wszystko gra, bo wiadomo, że i tak zawsze do trenowania na danym urządzeniu konieczny jest test FTP wykonany właśnie na tym konkretnym pomiarze. Średnie moce wskazywane przez Sarisa były o około 5% wyższe, niż w Stages, a w przypadku wartości szczytowych Saris pokazywał nawet około 15% wyższe piki mocy. To już duże rozbieżności. Ciężko powiedzieć ,,kto ma rację”, szczególnie, że Stages nie jest królem dokładności przy sprintach. Grunt jednak, że pomiary były powtarzalne, a różnice na stałych poziomach i średnie bardzo mocno zbliżone. Jakby nałożyć na siebie oba wykresy mocy, zachowywałyby się liniowo, z tym że nieco różniły się wartościami. Pomiar mocy odfajkowujemy więc na duży plus. Można polegać na stabilności i powtarzalności wskazań.

Mamy natomiast nieco wątpliwości co do wskazań kadencji przez H3. Nie jest ona mierzona, tylko obliczana przez trenażer i tutaj różnice w średniej są dość spore, mimo, że to bardzo prosty pomiar, który oczywiście możemy uzupełnić o zewnętrzny czujnik w razie potrzeby. Zauważyliśmy aż 4% rozbieżności, co przy tak prostym pomiarze jest sporą wartością. Wartości szczytowe różniły się w minimalnym stopniu (160 vs.162 rpm).

Podsumowanie

Saris H3 jest doskonałym i bardzo zaawansowanym trenażerem direct drive, który zaspokoi potrzeby każdego kolarza chcącego realizować zaawansowane treningi stacjonarne. Zapewnia bardzo realistyczne wrażenia z pedałowania, wyjątkowo płynną pracę układu oporowego oraz jest wystarczająco cichy, aby nie zaburzać spokoju w naszym domu. Pozwala na precyzyjne zrealizowanie każdego typu treningu i fajną zabawę na Zwift’cie, czy w innych aplikacjach. Nie waży mało, ale jest fenomenalnie stabilny i można składać go do bardzo kompaktowych rozmiarów. Na koniec pomiar mocy - stabilny i pewny, nie tracący precyzji pomiaru wraz ze zmianami temperatury. H3 to typowy sprzęt dla wymagających kolarzy, którzy szukają urządzenia pozwalającego wycisnąć maksimum korzyści z treningu. 

Specyfikacja

Saris H3
  • Maksymalny opór 2000 W
  • Precyzja pomiaru mocy +/- 2%
  • Elektromagnetyczny układ oporowy 
  • System direct drive 
  • Nie wymaga żadnych dodatkowych sensorów (mocy, kadencji, prędkości)
  • Łączy się z aplikacjami do treningu za pomocą ANT+ i Bluetooth’a
  • Posiada certyfikat Zwift certified
  • W zestawie znajduje się bębenek Shimano 11 speed, kompatybilny z kasetami Shimano/Sram (8-11s)
  • Osobno dostępne są bębenki XDR i XD
  • Kompatybilny z ośkami QR 130/135 mm oraz thru-axle 12x142 i 12x148 mm
  • Cena: 4299 zł

 

Strona dystrybutora: www.makra-sport.pl