Spis treści:
Camelbak jest jednym z najbardziej znanych producentów systemów nawadniania dla sportowców. Każdy rowerzysta zna ich plecaki wyposażone w bukłak z rurką, są liderem tego segmentu, a jednocześnie pierwszą firmą, która kiedykolwiek stworzyła taki plecak. Nie każdy lubi jednak jazdę z plecakami lub torebkami biodrowymi… dla nich Camelbak również ma coś ciekawego w ofercie. Mowa oczywiście o tytułowych bidonach Podium, których idea zakłada ustnik działający na zassanie. Pijemy, kiedy potrzebujemy, a po wzięciu łyka po prostu odkładamy bidon do koszyka. Żadnych dodatkowych ruchów, myślenia, szarpania zatyczki zębami, męczenia się…
W ofercie Camelbaka bidony Podium nie są nowością, nawet te, które tym razem wzięliśmy pod lupę to generacja obyta już na rynku od kilku lat. Różniąca się od poprzedniej bardziej dopracowanym ustnikiem, który jest łatwy do rozebrania i możliwy do umycia. Nie mniej Camelbak regularnie rozwija swoją ofertę i dodaje do niej kolejne wersje lub warianty oparte o platformę Podium. Tym razem trafiło do nas całe spektrum ich rowerowej kolekcji. Za moment poznacie więc nasze wrażenia z użytkowania zwykłych bidonów Podium, lekko izolowanych Podium Chill, mocno izolowanych Podium Ice oraz stalowych Podium Insulated Steel, które są najnowszą opcją w rodzinie bidonów Camelbaka. Zanim przejdziemy do omówienia poszczególnych z nich, najpierw pochylimy się nad cechami wspólnymi, które dotyczą wszystkich modeli Podium. Lecimy!
Ustnik na Podium!
Zaczynamy od największej zalety wszystkich bidonów Podium, czyli genialnej łatwości z jaką się z nich pije. Niezależnie od tego, czy jedziemy relaksacyjną wycieczkę, czy lecimy na limicie, a tętno dosłownie rozrywa nam skronie… tu wzięcie łyka zawsze jest tak samo proste. Brak konieczności otwierania dziubka, a w zamian po prostu jego zassanie, to największa zaleta Podiumów. Mało tego do napicia się wcale nie potrzebna jest duża siła. Ustnik łatwo uwalnia przepływ płynu i – to kolejna wielka zaleta – ma dużą przepustowość. Jest duży, więc płyn ma sporo miejsca do przepływania, a to sprawia, że z łatwością można napić się dużo w krótkim czasie. To może szczegóły, ale np. na wyścigu bardzo odczuwalne na plus. Pijesz z mniejszym wysiłkiem i szybciej, a o to przecież chodzi. Minimalizujemy wszelkie wysiłki, aby móc jechać jak najszybciej do mety.
Co najlepsze, pomimo bycia otwartymi ustniki nie mają tendencji do przeciekania. To nie pierwsze Podiumy, jakich mieliśmy okazję używać. Przez pierwsze kilkaset godzin użytkowania raczej nie spodziewajcie się problemów z przeciekaniem. Potem potrafią się zwyczajnie zużyć, w końcu to plastikowe tworzywo. Czasem, gdy już się zestarzeją zaczynają gorzej trzymać, ale częściej taki problem wiąże się ze złym złożeniem ustnika po jego umyciu, niż z problemem technicznym. Mało tego, jest tu również opcja zamknięcia ustnika. Wówczas przepływ płynu jest zablokowany. Podczas jazdy nie ma potrzeby tego używać, ale można np. podczas podróży na zawody, czy wycieczkę, gdy bidony są w torbie lub np. w trakcie szykowania napoju. Mocne szejkowanie potrafi spowodować tryskanie napoju przez ustnik.
Szykowanie napojów i mycie
Kolejną wspólną cechą wszystkich butelek z rodziny Podium jest szeroki wlew, który bardzo ułatwia szykowanie się na rower, szczególnie gdy się spieszymy. Szeroki otwór, jaki otwiera nam się po zdjęciu nakrętki pozwala bez trudu wsypywać tam wszelkie izotoniki, czy mieszanki węglowodanów nawet wtedy, gdy miarka dostarczona wraz z odżywką jest duża. To częsty problem przy wąskich bidonach, gdzie zwyczajnie ciężko jest wcelować sypiąc proszek, a tu jest duże wejście i zero podobnych kłopotów. To kolejna mała zaleta, która buduje obraz produktu kompletnego, spójnego i kompleksowo przemyślanego. Gdy kilka razy w tygodniu sypiecie odżywkę do dwóch bidonów to takie szczegóły się po prostu docenia. Podobnie na zawodach, kiedy postój na bufecie chcemy ograniczyć do minimum.
Łatwe wejście do środka Podiumów ułatwia też dbanie o ich czystość. Podobnie jak rozkładany ustnik, który warto, a nawet trzeba regularnie poddawać myciu. Przy okazji producent dodaje, że butelki Camelbaka są wolne od BPA, BPS i BPF. Co możemy dodać w tym temacie od siebie, to fakt, że nowe bidony nie mają brzydkiego zapachu Czuć, że tworzywo, z jakiego je wykonano to coś na odpowiednim poziomie, a nie tani, śmierdzący plastik.
Camelbak Podium
Najbardziej klasycznym bidonem wśród rodziny Camelbaka jest po prostu Podium – bez żadnych dopisków w nazwie. To lekki bidon, pozbawiony dodatkowych warstw izolacyjnych. Charakteryzuje go dość grubo-ścienne tworzywo o elastyczności pozwalającej naciskać butelkę dla zwiększenia ciśnienia przepływu napoju. Występuje w rozmiarach 710 ml, 620 ml oraz małym 450 ml. Klasyczny rozmiar, czyli 620 ml waży realnie 78 gramów. Grubość tych bidonów i ich kształt – mowa o 710 i 620 ml – pasuje idealnie do większości koszyków. Używaliśmy ich jednocześnie w kilku rowerach i do każdego koszyka na bidon pasowały idealnie. Wkładanie i wyciąganie jest dosyć łatwe, ponieważ nie są zbyt grube, ale jednocześnie nie ma tu luzu, który by sprawił, że Podium może łatwo nam wypaść na wertepach. Za nami jazdy na MTB, gravelu i szosie. W każdym wypadku ani razu nie zgubiliśmy Podiuma. W zasadzie ciężko jest szukać tu minusów, bo to świetne bidony, którym absolutnie niczego nie brakuje. Jedynie trzeba uważać na mały model 450 ml, ponieważ jest on tyle krótki, że w niektórych koszykach rusza się góra - dół. W jego wypadku konieczna jest przymiarka do naszego roweru. Dwa duże można w większości przypadków brać w ciemno. Niemniej pojemność 450 ml to fajna opcja do rowerów dziecięcych lub małych rozmiarów ram. Ceny: 710 ml - 69,90 zł / 620 ml - 59,90 zł / 450 ml - 54,89 zł
Camelbak Podium Chill
Kolejnym modelem, jaki do nas trafił, którego późną zimą i wczesną wiosną – bo na ten czas przypadły nasze testy – używaliśmy najwięcej jest Podium Chill. To model z lekką izolacją, który według opisu producenta utrzymuje chłodną temperaturę napoju dwa razy dłużej, niż ma to miejsce w zwykłym Podiumie. Chill występuje w rozmiarze 710 ml i 620 ml, ale dzięki temu, że ma tylko lekką izolację nie jest mimo to wielki. To duża zaleta, kiedy mówimy o bidonie termicznym, który jednocześnie nie wygląda i nie waży, jak termos. Chill’e nadal fajnie wyglądają w rowerze i nie przytłaczają swoimi rozmiarami. Wagą też nie - przykładowo 710 ml realnie waży 136 gramów. Skuteczność izolacji jest na dobrym poziomie – zimą przy temperaturze w okolicy od 0 do +5 można wyjechać z bidonem, do którego wlaliśmy lekko ciepłe picie i przez około 1,5 godziny cieszyć się przyjemną temperaturą napoju, a przez kolejne 1,5 godziny znośną. Z kolei, gdy jest mróz to nawet przy minus kilku stopniach nie ma problemu zamarzania napoju. Nie będzie on ciepły, ale będzie zdatny do spożycia nawet podczas długiego, 3-godzinnego treningu, czego w zwykłym bidonie już nie osiągniemy. Analogicznie, gdy zrobi się ciepło napój będzie miał przyjemną temperaturę znacznie dłużej.
Odczuwalną w jeździe różnicą jest sztywniejsza konstrukcja, którą tworzy dodatkowa warstwa izolacji. Przez to ciężej jest zgnieść bidon, gdy pijemy, czyli trudniej wzmocnić strumień przepływu napoju. Właściwie nie jest to konieczne, bo ustnik podaje nam bardzo duże porcje, ale gdybyśmy zechcieli to w tym aspekcie jest główna użytkowa różnica między Podium, a Podium Chill. Bidon jest też minimalnie grubszy, bo wsuwanie go do koszyka i późniejsze wyciąganie odbywa się z większym oporem, aniżeli w wersji bez izolacji. To naturalnie jeszcze bardziej utrudnia ewentualne zgubienie Camelbaka. Ceny: 710 ml - 99,90 zł / 620 ml - 89,90 zł.
Camelbak Podium Ice
Trzecią opcją Podiuma, którą również sprawdziliśmy jest wersja Ice, gdzie mamy do czynienia z jeszcze większą izolacją. Producent podaje, że mamy tu podwójną ściankę wypełnioną Aerogel’em i taka konstrukcja pozwala utrzymać chłodne picie 4 razy dłużej, niż w zwykłym Podiumie, czyli jednocześnie 2 razy dłużej, niż w Podium Chill. My odniesiemy się do zimy, bo wtedy go używaliśmy. Różnicę czuć, bo faktycznie ruszając na jazdę z dwoma bidonami – Chill i Ice – w modelu Ice napój znacznie dłużej nie ulega wychłodzeniu. Liczbowo, w przypadku Ice gdzieś o 60-70 minut dłużej napój miał przyjemną temperaturę do spożycia, niż w wersji Chill. Z racji większej izolacji dostępna jest tylko pojemność 620 ml, która gabarytowo daje niemal identyczny bidon jak Podium Chill w wersji 710 ml. To zresztą fajna para na długi zimowy trening – najpierw opróżniamy Chill’a, potem Ice’a i mamy 3-godzinny trening z optymalnym temperaturowo izotonikiem. Latem będzie podobnie! Reszta wrażeń z użytkowania pokrywa się z tym, co opisywaliśmy powyżej przy Podium Chill. Realna waga tego modelu wynosi 154 gramy. Cena: 149,90 zł.
Camelbak Podium Insulated Steel
Na koniec zostawiliśmy stalowy bidon, który już znacznie bardziej przypomina termos i dedykowany jest do najbardziej skrajnych temperatury i spokojniejszego użytkowania. Mamy tu do wyboru dwa warianty pojemności – 530 ml i 650 ml. Przy czym 650 ml jest odrobinę wyższy, niż Chill 710 ml i Ice 620 ml. To oczywiście zasługa jeszcze bardziej odpornej na temperaturę konstrukcji. Stalowy Podium według danych trzyma ciepłe lub zimne picie do 18 godzin. Ma to swoje odbicie w masie, która realnie wynos 353 gramy dla wersji 650 ml. To już spory dodatek do wagi roweru, szczególnie gdy mówimy o zabraniu na trening dwóch bidonów. Nie mniej jednak zimą, czy w jakimś ekstremalnym upale ma to sens. Izolacja jest tu najlepsza, a ponadto mamy gwarancję najbardziej ekologicznego składu materiałów użytych do produkcji tego wariantu. Poza tym bidon dobrze pasuje do koszyków, nie ma tu różnicy in minus względem wariantów kompozytowych, ale jego masa powoduje obawy o wytrzymałość koszyków – szczególnie tych plastikowych. Dlatego uważamy, że to fajna opcja, ale nie bardzo agresywnego stylu jazdy, tylko raczej do bardziej rekreacyjnego kręcenia. Poza tym wersja Podium Insulated Steel świetnie wygląda na żywo, aż żal, że w koszyku na bidon butelki tak szybko się obcierają… Ceny: 650 ml - 189,90 zł / 530 ml - 169,90 zł.
Podsumowanie
Nazwa Podium nie jest przypadkowa – te bidony są jednymi z najlepszych na rynku. Jeśli komuś zależy na komforcie picia i robieniu tego bez żadnego dodatkowego zaangażowania to nie ma lepszych bidonów na rynku. Na wyścigu, czy intensywnym treningu naprawdę czuć, że spożywanie napoju jest łatwiejsze i mniej wymagające, niż przy zwykłym bidonie. Ponadto Podiumy nie ciekną, są proste w bieżącej obsłudze, stabilnie trzymają się w koszykach i występują w wielu ładnych wariantach kolorystycznych. Użytkowo są warte swojej ceny. Natomiast realną wadą może być to, że ich wygląd szybko straci, co boli, gdy wydamy ponad stówkę na bidon. Pozostawianie śladów tarcia między koszykiem a bidonem jest tu zwyczajne – jak w każdym innym bidonie. Funkcje pozostają niezmienne, ale po dwóch tygodniach katowania gravelem, czy MTB Camelbaki nie będą już tak piękne jak pierwszego dnia.
Polska dystrybucja: camelbak.online
Obserwuj nas w wiadomościach Google: bikeworld.pl