Test: Mactronic Phantom – czołówka na rower

Drukuj
Michał Lewandowski

Sprawdziliśmy, jak w roli rowerowego oświetlenia, radzi sobie czołówka polskiej produkcji Mactronic Phantom o mocy 500 lumenów, osobnym świetle skupionym oraz rozproszonym, a także świetle ciepłym, dającym nam dodatkowe 70 lumenów. Intrygujący produkt!

W ciągu całego roku przez naszą redakcję przepływa naprawdę bardzo, bardzo dużo sprzętu. Bez względu na to, czy są to rowery, odzież czy akcesoria, zawsze z wyjątkową przyjemnością witamy w naszych progach polskie produkty. Nie wiemy czy wiecie, ale Mactronic jest polską marką! Cieszyć możemy się tym bardziej, kiedy widzimy jak dobrze firma radzi sobie już nie tylko na rodzimym rynku, ale także na rynkach zachodnich – ostatnio marka zaprezentowała się chociażby na amerykańskich targach InterBike. 

Oferta Mactronica skierowana jest oczywiście nie tylko dla rowerzystów, bo latarki czołowe, znajdują zastosowanie w wielu innych sportach i dziedzinach. To właśnie jedna z ich zalet – kupując tradycyjne oświetlenie rowerowe pojeździmy z nim jedynie na rowerze. Z czołówką natomiast będziemy mogli iść pobiegać, wyruszyć na górską, nocną wyprawę, czy udać się chociażby na ryby... Warto odnotować, że firma z Wrocławia produkuje też wyspecjalizowane czołówki do zastosowań chociażby w straży pożarnej czy warunkach militarnych. Historia i rozwój firmy, która urosła do jednej z największych w Europie, jest godna podziwu! Jednak sama historia nie doświetli nam szlaku podczas jesiennego treningu w terenie, więc przechodzimy do konkretów!

 

Zobacz też:

 

 
 

 

Światło

Na wstępie warto wytłumaczyć, o co tak naprawdę chodzi z tym 500 + 70? Otóż Mactronic Phantom generuje zasadniczo dwa rodzaje światła – światło zimne, którego dostarczają dwie główne diody Cree o łącznej mocy 500 lumenów, a także światło ciepłe o mocy 70 lumenów, generowanych przez 4 diody Nichia. Jakby tego było mało, diody główne Cree zostały schowane za różnymi soczewkami, przez co jedna (prawa) z nich rzuca światło skupione, z kolei druga rzuca światło rozproszone.

Skoro już na wstępie tyle się dzieje, to co będzie dalej... Mactronic Phantom posiada sporo ciekawych i przydatnych funkcji. Zaczynając od samych trybów świecenia, mamy ich teoretycznie 4: światło skupione jednej diody Cree, światło rozproszone drugiej z nich, światło skupione i rozproszone jednocześnie (świecą obie diody Cree) oraz światło ciepłe (świecą tylko 4 diody Nichia). Obsługa trybów jest dziecinnie prosta – za każdy z nich odpowiada inny przycisk, a chcąc załączyć obie diody główne naciskamy po prostu dwa przyciski jednocześnie (w przedniej części Phantoma mamy 3 przyciski).

 

 

To jednak nie wszystko, bo jak mówiliśmy 4 tryby pracy to tylko teoria. Przytrzymując dany przycisk dłużej, mamy możliwość zmiany natężenia światła – po prostu trzymamy a światełko słabnie lub zaczyna się rozjaśniać, a o dotarciu do najsłabszego lub najmocniejszego stadium świecenia informuje nas trzykrotne mignięcie. Co więcej Phantom zapamiętuje ostatnie ustawienie, a więc jeśli np. ustawimy sobie połowę natężenia jednej z diodek, to po wyłączeniu i ponownym włączeniu na wstępie otrzymamy takie natężenie, jakiego używaliśmy poprzednio.

Skoro jesteśmy przy zmiennym natężeniu, to rzecz jasna wpływa ono na długość pracy latarki. Zasilana przez 4 baterie AA (producent zaleca używanie baterii alkalicznych lub akumulatorków  NiMH) czołówka na maksymalnej mocy (dwie diody Cree włączone jednocześnie na 100 %) świeci przez około 4 godziny. Kiedy używać będziemy jednej diody Cree z mocą maksymalną czas pracy wyniesie 6 godzin, natomiast jedna dioda Cree świecąca na minimum to około 40 godzin pracy. 30 godzin w ustawieniu na 100 % pracować będą diody światła ciepłego. 

 
 

 

Phantom posiada jeszcze dwie przydatne funkcje dbające o nasze bezpieczeństwo – po pierwsze, co jest koniecznością w sprzęcie, który bierzemy np. w góry, to funkcja Energy Safe Mode, czyli automatyczne przełączenie w tryb słabszego świecenia, co zapobiega nagłemu wyładowaniu baterii. W tym wypadku mamy jeszcze trochę czasu aby bezpiecznie wrócić do domu, jeśli nie mamy przy sobie zapasowych baterii. Druga z funkcji to Switch Lock, której zadaniem jest uniemożliwienie włączenia się latarki np. podczas transportu w plecaku, kiedy przez przypadek któryś z włączników zostałby naciśnięty – po 3-sekundowym przytrzymaniu przycisku lampka 3 razy do nas mrugnie, co znaczy, że Switch Lock został włączony. W tym trybie pojedyncze przyciśnięcie włącznika nie załączy lampki na stałe. 

W zasobniku na baterie Phantom posiada jeszcze wbudowaną lampkę pozycyjną, co ciekawe z możliwością świecenia na czerwono, niebiesko lub zielono w trybach migającym lub stałym . Światło to jest jednak dość słabe i uznać je można raczej za pomysłowy gadżet.

 

Budowa

Obudowa czołówki Phantom wykonana została z solidnego plastiku, a dodatkowo na krawędziach znajdziemy obicie z twardej gumy (nie byliśmy pewni, czy to sama guma czy jakaś mieszanka). Jedno jest pewne – takie połączenie musi skutkować dużą odpornością na uderzenie mechaniczne, bo wszystkie newralgiczne punkty zostały zabezpieczone. Część główna lampki została osadzona w stelażu, który pozwala nam na regulację góra – dół w zakresie 180 stopni – bardzo fajna i przydatna opcja na rower. Przednia część posiada bardzo przyzwoicie wyglądające chłodzenie, które powinno wydłużyć jej żywotność. Widać tu sporo lat doświadczenia w robieniu tego typu sprzętu.

 
 

 

Z tyłu umieszczono zasobnik na baterie, który możemy odczepić i dzięki elastycznemu kabelkowi schować, np. do kurtki, kiedy nie jedziemy na rowerze. Pozwala to oszczędzić głowie noszenia dodatkowych gramów, co jest chyba jedynym realnie odczuwalnym minusem czołówek.

 

 

Lampka trzyma się na miejscu dzięki rozciągliwej, mocnej gumie, która od wewnątrz wyposażona została w silikonowe gripy, rzecz jasna w celu zapobiegnięcia przesuwania się. Warto podkreślić, że  w zestawie mamy też gumę przebiegającą w poprzek głowy – wystarczy ją tylko zaczepić o plastikowe sprzączki obudowy z przodu i z tyłu.

 
 

 

Wrażenia z użytkowania

Phantoma otrzymujemy w bardzo estetycznym, minimalistycznym pudełku. To szczegół, ale renomowanego producenta poznaje się także po teoretycznie nic nieznaczących detalach, bo w głębi duszy każdy z nas lubi być rozpieszczany.

Czołówka Mactronica trafiła do nas wczesną jesienią, kiedy każdy z nas zaczął odczuwać jak szybko ubywa nam dnia. Dlatego też warunki do testów mieliśmy idealne... jesienne treningi i przejażdżki po zmroku.

 

 

Phantom ze swoimi 500 lumenami w stu, a nawet więcej, procentach wystarcza, aby móc wyruszyć po zmroku do lasu. Aby cieszyć się jazdą w pełni, polecamy użycie jednocześnie światła punktowego i rozproszonego – zyskamy wtedy zarówno zasięg, który dla światła skupionego wynosi około 190 metrów (wow!), jak i dobrą widoczność i doświetlenie na boki. Poza tym czołówka ma ten atut, że zawsze świeci tam, gdzie patrzymy, co na rowerze sprawdza się świetnie. W terenie przekonaliśmy się też, że czołówka bardzo stabilnie spoczywa na kasku. To zasługa silikonowych wstawek wewnątrz opaski oraz górnego paska. Phantoma przymierzaliśmy do 4 kasków i z każdym  współgrał przyzwoicie – największym wyzwaniem był dla niego chyba Catlike Mixino, który posiada bardzo pofalowaną powierzchnię, jednak i z tym mocna gumka Mactronica dała sobie radę. Tak więc na pytanie, czy Phantom jest czołówką na rower, możemy zdecydowanie odpowiedzieć, że tak!

 
 
 

 

Bardzo dobrze, że czołówka została wyposażona w regulację natężenia światła – wielu z nas tego typu sprzętu używa na co dzień podczas dojazdów do pracy. Na częściowo doświetlonych ścieżkach rowerowych nie potrzebujemy tak mocnego światła, jakim jest 500 lumenów. Co więcej – nawet nie powinniśmy go używać, bo czołówka ma to do siebie, że jest na poziomie oczu innych rowerzystów. Efekt? Oczywiście oślepianie innych uczestników ruchu. Aby temu zapobiec Phantom ma jeszcze jednego asa w rękawie! Możliwość ustawienia kąta lampki tak, by jej światło padało na drogę, a nie oczy nadjeżdżających z przeciwka. Cóż... przez złe ustawienie świateł cierpi chyba większość polskich kierowców, a rowerzyści nie muszą. :-)

 

Podsumowanie

Mactronic Phantom ani razu nas nie zawiódł i spełnił wszystkie oczekiwania, jakie stawiamy przed czołówką o tak potężnej mocy. Światło generowane przez ten model w zupełności wystarczy do treningu w terenie, cechuje go bardzo duży zasięg i szeroki kąt padania. Lampka spoczywa stabilnie na kasku czy głowie (np. podczas biegania), co jest zasługą bardzo dobrze wykonanej opaski, wyposażonej w silikonowe dodatki. Phantom na rowerze spisał się świetnie i nie mamy wątpliwości, że poradzi sobie dobrze także podczas innych aktywności. Mamy jesień, wielu z nas czeka roztrenowanie, więc możemy ją zabrać chociażby na przechadzkę w góry czy wieczorny, relaksujący marszobieg. Produkt godzien polecenia. No i z Polski!

 

Specyfikacja

Mactronic Phantom
  • Baterie w komplecie: Tak
  • Blokada włącznika: Tak
  • Czas pracy: 1 Cree 100% 6h, 10% 40h, 2 Cree 100% 4h; Nichia 100% 30h
  • Kolor emitowanego światła: Cree zimne białe, Nichia ciepłe białe
  • Materiał: tworzywo sztuczne
  • Moc światła: 2 x Cree 500 lm, Nichia 70 lm
  • Pasek na lampę czołową: Tak
  • Płynna regulacja jasności: Tak
  • Regulowany kąt nachylenia głowicy: 180 stopni
  • Tylne światło ostrzegawcze: RGB
  • Układ kontroli baterii: Tak
  • Waga: 255 g
  • Wodoodporność: IPX4
  • Wstrząsoodporność: 1m
  • Wymiary: głowica: 86 × 39 × 47; koszyk na baterie 80 × 56 × 42
  • Zasięg światła: 191 m
  • Zasilanie: 4 x AA (4 baterie w zestawie)
  • Źródło światła: 2 × Cree® XP-G2 + 4 × 5mm Nichia® LED
  • Cena 249,90 zł

Katalog 2015 Oświetlenie

 

Dystrybucja: www.mactronic.pl

Fot. Michał Lewandowski