Spis treści:
Dokładnie przed rokiem mieliśmy okazję testować topowy wówczas trenażer w ofercie Garmina, czyli Tacx Neo 2T. Wrażenia z jego użytkowania były doskonałe, w końcu był to wówczas naprawdę dopracowany sprzęt, którego parametry i jakość jazdy sprawiały, że trening pod dachem był wyraźnie bardziej realistyczny, niż na większości klasycznych (czytaj sztywnych) i mniej zaawansowanych trenażerów, które są dostępne na rynku. Mieliśmy jednak do niego pewne uwagi, bo w końcu to, na co w tanich modelach można przymknąć oko, w droższych nie może już zostać niedostrzeżone. Chętnych do lektury tamtego tekstu zapraszamy tutaj: TEST: TOPOWY TRENAŻER TACX NEO 2T SMART.
Natomiast w tym artykule skupimy się na nowym Tacx’ie Neo 3M, który przez ostatnie kilka tygodni służył w naszej redakcji za narzędzie do zimowych treningów i wirtualnego kręcenia na Zwifcie, gdzie w przeważającej większości go testowaliśmy. Od razu zdradzimy, że jakość, szybkość i precyzja działania nowego trenażera jest imponująca. Powiemy nawet więcej – żal nam się z nim rozstawać, bo kultura pracy tego urządzenia naprawdę wynosi jazdę indoor na wyższy poziom w porównaniu do kręcenia na ,,zwyczajnym” trenażerze direct drive.
Co jednak ciekawe, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Dane producenta, które znaliśmy przed testem – dokładność, maksymalne symulowane nachylenie, czy maksymalny opór nie zwiastowały bowiem rewolucji… wszak są identyczne z tymi, które ma starszy Neo 2T. Jednak w praktyce, już w aplikacjach do jazdy ,,pod nogą” czuć wyraźną różnicę! Zmiany in plus są spore, skoro da się je bez problemu poczuć ludzką percepcją. O wszystkim zaraz dokładnie powiemy – co sprawia, że ,,te same cyferki” czuć po prostu lepiej? Natomiast zacznijmy od początku, czyli od ceny zakupu, która wynosi 1999 Euro. Miejcie to z tyłu głowy podczas lektury tego testu, bo cena z pewnością będzie miała wpływ na Waszą decyzję ,,czy warto”... jeśli jednak Wasz budżet jest nieograniczony, to po prostu wejdziecie na stronę Garmina i zamówcie nowego Tacx’a, bo jest to jeden z najlepszych trenażerów, jaki obecnie możecie sobie wymarzyć!
Co w pudełku?
W zestawie – poza samym trenażerem – otrzymujemy kabel zasilający, zestaw adapterów pod różne osie kół oraz podstawkę pod przednie koło. Jak przystało na produkt klasy premium wszystkie te elementy prezentują wysoki poziom wykonania i pomysłowe rozwiązania.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to zupełnie nowa podstawka pod przednie koło. Teraz jest ona obracana – z jednej strony pasuje na wąskie szosowe opony, a z drugiej na grubsze opony gravel / MTB. To świetny patent, który od razu odpowiednio poziomuje nam rower. Poza tym kształt rowka na oponę został wyprofilowany tak, że daje jej odpowiednio dużo miejsca na ruch przód - tył, które koło wykonuje podczas jazdy. Nowy trenażer daje nam taką symulację, o czym powiemy za moment. Wreszcie podstawka ma podgumowania z obu stron, które zapewniają większą stabilność, niż w przypadku zwyczajnych podstawek. To ważne, jeśli ktoś nie używa maty, czy dywanu pod trenażerem, a jeździ bezpośrednio na śliskich kafelkach, panelach lub parkiecie. Ten pozorny detal też jest bardzo wyczuwalny in plus!
Kolejna kwestia to wykonanie adapterów i sposób ich dokręcania dostarczonym w zestawie kluczykiem. Przechodzenie między sztywną osią 12x142 mm, a Boostem lub ośką QR jest łatwe, a sam patent i jego wykończenie po prostu dobre. Tanie trenażery często mają kłopot ze złym spasowaniem tych części, wypadającymi adapterami itp. małymi problemami, natomiast tutaj jakość wykonania detali koresponduje z ceną. Doceniamy to!
Trenażer przychodzi do nas z założoną kasetą. Co ciekawe, ma ona 11 rzędów! Akurat w naszym przypadku pokrywa się to z używanym napędem, ale jesteśmy przekonani, że większość nabywców trenażera za niemal 9000 zł posiada rowery z nowocześniejszymi napędami 12-rzędowymi. Ciekawe… W każdym razie kaseta jest w zestawie, ale zawsze można ją podmienić na inną. Podobnie jest z samymi bębenkami – fabryczny to Shimano 11 Road, natomiast można dokupić inne opcje: SRAM XD/XDR, Shimano Microspline, Campagnolo 9-12 i Campagnolo N3W.
Budowa Neo 3M
Nowy Tacx swoim wyglądem nawiązuje do poprzedniej odsłony, jednak jest nieco większy i odrobinę cięższy, co akurat w zaawansowanych modelach nie jest wadą – jakość jazdy i stabilność po prostą ważą… Podobnie wygląda kwestia powierzchni zajmowanej przez Neo 3M. Względem małego trenażera ten – po rozłożeniu – zajmuje wyraźnie więcej miejsca. Jego podstawa, która odznacza się bezapelacyjną stabilnością podczas każdego treningu po prostu musi być odpowiednio rozłożysta. Fajnie natomiast, że wymiary po złożeniu są naprawdę kompaktowe i można go wsunąć gdzieś pod łóżku, czy w jakiś inny niewykorzystany zakamarek naszego domu.
Masa Neo 3M to 23,6 kg, które również wpływają in plus na pewne spoczywanie na podłożu. W kontekście wagi i wygody użytkowania zaszła jednak spora zmiana. Garmin dodał na górze uchwyt do przenoszenia, którego dotychczas bardzo w Neo 2T brakowało. Obecnie chwycenie urządzenia jest znacznie bardziej komfortowe!
System składania i rozkładania podstawy pozostaje taki sam, jak dotychczas, natomiast sama podstawa kryje drugą – obok rączki – ogromną zmianę ,,na zewnątrz: nowego Tacx’a. Neo 3M ma wbudowane ruchome platformy, które umożliwiają ruch urządzenia w zakresie 5 centymetrów. Po równo, 2,5 cm do przodu i 2,5 cm do tyłu. Dotychczas w ofercie były ruchome platformy Motion Plates, które można było założyć do trenażera – teraz zostały one fabrycznie wtopione w trenażer. Dla chętnych jest też opcja zablokowania ich ruchu.
Nazwa Neo 3M prawdopodobnie nawiązuje do angielskich słów ,,free motion”, które oznaczają swobodny ruch, bowiem obecność ruchomej podstawy oraz możliwość ruchu na boki faktycznie daje naszemu rowerowi swobodę wykonywania naturalnych ruchów podczas jazdy. To zresztą jedna z najważniejszych i najbardziej zalet odczuwalnych podczas kręcenia na tym trenażerze i wkrótce do tego przejdziemy.
Podstawowe parametry i instalacja
Po wyjęciu z kartonu, rozłożeniu Tacx’a i zamontowaniu roweru w zasadzie nie musimy robić niczego więcej. Wybieramy dowolną aplikację do wirtualnej jazdy i możemy zaczynać trening. Neo 3M łączy się z urządzeniami przez ANT+ i Bluetooth Smart. Jest też opcja dokupienia adaptera, który pozwala na stabilniejsze połączenie przez Wifi, a nawet kabel sieciowy. Z naszego punktu widzenia nie ma to chyba jednak sensu, bo – przynajmniej podczas naszych jazd – połączenie przez Bluetooth nigdy nie miało żadnych zakłóceń. Pojawia się też pytanie, dlaczego w 2024 roku nowe urządzenie nie ma wbudowanego modułu do Wifi? Na nie oczywiście nie znamy odpowiedzi, natomiast kochamy funkcję automatycznej kalibracji, która jest tutaj i była też wcześniej w Neo 2T. Dzięki tym wszystkim cechom całość ogranicza się do rozłożenia trenażera, założenia roweru i odpalenia ulubionej apki. Warto pobrać sobie też aplikację Tacx’a – w niej również są opcje prowadzenia treningów czy swobodnych jazd, a poza tym z jej poziomu możemy dokonywać odświeżania oprogramowania w trenażerze.
Nowy Tacx liczbowo wypada podobnie jak poprzednik – ma 2200 W maksymalnego oporu, symuluje nachylenia do 25% oraz posiada dokładność pomiaru mocy +/- 1%. Cyferki te robiły i nadal robią wrażenie – dla większości są na tyle wystarczające, że aż zbyt wysokie. Jednak teraz samo sterowanie oporem, czas i sposób jego narastania / opadania wydają się działać bardziej realistycznie i w większym zakresie kadencji. Czuć, że obecnie dynamika wzrastania i spadania oporu jest bardziej naturalna. To są szczegóły, ale odczuwalne podczas jazdy. Czy to podczas wysiłków w wysokim rytmie, czy podczas jazdy z siłowym, wolnym obrotem – opór i naturalność występujących obciążeń są po prostu lepsze, niż było to dotychczas.
Ciekawym bajerem, który znamy już Neo 2T, jest podświetlenie podstawy – kolor zmienia się wraz z rosnącą intensywnością naszej jazdy. Fajniejsze są jednak użytkowe kwestie, jak choćby to, że Neo 3M nie wymaga podłączenia do prądu żeby go używać. Jedyną funkcją, którą wtedy tracimy jest symulacja zjazdów i wolnobiegu w naszym trenażerze. Na marginesie, jest to kolejna i jedna z kilku cech tego urządzenia, która w jeździe typu free ride (nie w ustrukturyzowanym treningu) daje nam poczucie jeszcze większej naturalności i realizmu podczas jazdy indoor.
Na koniec dodamy, że – wzorem Neo 2T – mamy tutaj również symulację nawierzchni. Gravel, bruk i inne nierówności mogą być przekazywane przez trenażer jako wibracje o intensywności i nasileniu charakterystycznym dla danej drogi. Fajna i kolejna ciekawa cecha na rzecz bardziej realistycznej jazdy, chociaż nie tak doskonała i istotna – z naszego punktu widzenia – jak sposób poruszania się roweru w trenażerze oraz jakość sterowania oporem, do których właśnie przechodzimy
Swoboda ruchu, czyli prawdziwa jakość jazdy
Każdy użytkownik ceni daną cechę mniej lub bardziej i przypisuje im inną wartość. My absolutnie uwielbiamy to jak Tacx Neo 3M odwzorowuje ruchy ciała i samego roweru podczas jazdy. Wspomniane 2,5 cm w przód i w 2,5 cm w tył w parze z bardziej dopracowanym (niż w 2T) ruchem na boki sprawia, że czujemy się znacznie bardziej jak podczas jazdy na rowerze, niż na trenażerze. Te wydawać by się mogło niewielkie możliwości ruchu sprawiają, że do treningu angażujemy znacznie więcej mięśni, niż na zwykłym, sztywnym trenażerze. W konsekwencji jazda jest bardziej realistyczna, mniej męczy nasze ciało podczas długich treningów, oszczędza skórę krocza i niweluje problem drętwienia okolic intymnych, a ponad wszystko ułatwia osiąganie wysokich mocy. Dla wielu ważne też będzie, że dzięki temu praca treningowa jest lepsza, bo bardziej wiernie naśladuje naturalny ruch i pracę ciała na rowerze. Nie chcemy Was zalewać serią pochwał, ale faktycznie naturalność tego ruchu sprawia, że na Neo 3M chce się jeździć, a dodatkowo łatwiej wchodzą nieco wyższe waty, niż na ,,zwykłym” direct drive’ie bez opcji poruszania się.
Sterowanie oporem i symulacja jazdy
Drugi najbardziej odczuwalny in plus obszar to jeszcze bardziej dopracowane sterowanie oporem i lepsza symulacja jazdy, niż miało to miejsce w Tacx’ie dotychczas. Gdy mowa o treningach w trybie ERG, przechodzenie między wysokim, a niskim oporem odbywa się w sposób płynny i mało brutalny dla nóg. Trwa chwilę, podczas której opór zmienia się płynnie i równomiernie, bez ,,nagłego uderzenia”. Poza tym moc wchodzi od razu na odpowiednie poziomy, bez efektu przestrzelenia, kiedy kręcimy na początku interwału zbyt mocno, co często się zdarza. Czuć to podczas treningów oraz widać, gdy przeanalizujemy swoje wykresy mocy z jazdy.
Z kolei w jeździe swobodnej, gdy trenażer symuluje nam trasę, po której jedziemy w aplikacji, czujemy dużą naturalność pod nogami. Szybkość reakcji na zmiany w trasie, sposób zmiany oporu wynikający z nachylenia - to wszystko działa bardzo fajnie i ponownie w sposób przyjazny dla nóg, a nie brutalny i uderzeniowy, jak w tańszych urządzeniach. Można powiedzieć, że działa to bardzo płynnie, a w trakcie jazdy czuć realizm podczas przyspieszania, zwalniania, czy nabierania prędkości.
Na koniec zostawiamy temat dokładności pomiaru mocy, który faktycznie działa bardzo dobrze. W zestawieniu z miernikiem mocy w korbie pomiary były podobne i zachowywały się liniowo. Podobnie w kwestii stabilności pomiaru przy wzroście temperatury urządzenia. Z tym często nie radzą sobie tanie urządzenia, tutaj nie ma w tym aspekcie najmniejszego problemu.
Głośność
Zagadnienie głośności trenażera jest istotne z punktu widzenia każdego, kto jeździ w domu. Tutaj nie ma rozczarowań – standardowo dla wszystkich dobrych urządzeń głośniejszy, niż sam trenażer jest dźwięk pochodzący z pracującego napędu oraz ze zmiany przerzutek. Głośność pracującego Tacx'a jest niewielka, choć można zaobserwować dwie rzeczy, które nie są regułą na rynku trenażerów. Pierwsza to delikatne szumienie podłączonego do prądu urządzenia, które jeszcze nie jest używane. Możliwe do zauważenia, gdy szykujemy się do treningu, a Neo 3M jest już podpięty do gniazdka. Druga sprawa to delikatnie głośniejsza praca jednostki, gdy jeździmy na wysokich mocach. Nie ma to jednak większego znaczenia, ponieważ w każdym wypadku dźwięki te są i tak wyraźnie cichsze, aniżeli te pochodzące z tarcia na łańcuchu i zębatkach…
Jedyne głośne dźwięki, które można czasem usłyszeć to lekkie hałasowanie poruszającej się podstawy. Nie wiemy, czy są one wynikiem agresywnych sprintów, czy bardziej wyginania się elementów pracującej podstawy, gdy jedziemy mocno, czy np. nie jest to efekt nawiewania tam drobinek kurzu, piasku itp. zabrudzeń, które na pewno wrzuca tam chłodzący nas podczas jazdy wiatrak stawiany przed rowerem. W każdym razie czasem zdarzały się swoiste ,,trzaski” plastiku – raczej okazjonalnie i bez wyraźnej powtarzalności. Temat bez znaczenia dla dobrej oceny końcowej trenażera, ale z redakcyjnego obowiązku ważny do odnotowania.
Podsumowanie
Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że Tacx Neo 3M to jeden z najlepszych i najbardziej zaawansowanych trenażerów na rynku, który ma absolutnie wszystko żeby sprawić, że jazda indoor jest realistyczna, przyjemna, efektywna i zdrowa. Ma rewelacyjny tryb ERG i świetnie zachowuje się trybie symulacji. Doskonale dobiera opór i płynnie nim steruje. Posiada masę funkcji, których nie spotkamy u konkurencji, a z takich ewidentnych minusów można ewentualnie wytknąć brak wbudowanego Wifi, co oczywiście nie przeszkadza w jeździe, gdyż ANT+ i Bluetooth Smart są na tyle dopracowane, że niczego im nie brak… Jeżeli ktoś z Was szuka topowego urządzenia i koszty nie grają roli, to nie ma się co zastanawiać – można śmiało decydować się na jego zakup. Z kolei dla osób, które muszą liczyć się z budżetem, ale rozważają ten produkt, wybór nie będzie łatwy. Fakty są bowiem takie, że godnie przetrenować zimę da się również na direct drive’ie za około 2500 zł… choć jakość takiej jazdy wyraźnie odbiega od tego, co sumarycznie oferuje masa fenomenalnych cech zamkniętych w Neo 3M.
Cena: 1999 Euro
Strona producenta: www.garmin.com