Grand Canyon AL 9.9

Twentyniner po niemiecku

Drukuj

Canyon, choć ciągle oficjalnie niedostępny w Polsce, należy do tych firm, których produktami zdecydowanie należy się zainteresować. Do całej serii popularnych za naszą zachodnią granicą doszedł kolejny, który zapewne serię sukcesów rynkowych wzmocni.

Grand Canyon to pierwszy wprawdzie twentyniner w kolekcji niemieckiej marki, ale czerpiący pełnymi garściami z jej doświdczeń i... skrabca własnych, sprawdzonych rozwiązań. Wieść niesie, że Canyon nie spieszy się do Polski dlatego, że... cieszy się z tak dużego popytu na tych rynkach, gdzie już jest obecny, że nie nadąża z produkcją. Coś jest na rzeczy, bo prześledzenie forów pozwala potwierdzić, że gdybyśmy dziś już zamowili których z modeli na kołach 29, musielibyśmy czekać... ponad pół roku. Tak, zakup jest możliwy, za pośrednictwem firmowej strony internetowej. W przypadku mieszkańcow kraju nad Wisłą cena i obecna renoma marki częściowo mogłyby przy tym równoważyć ewentualne problemy z gwarancją, serwisem itd., pozostaje tylko jedno, podstawowe pytanie - czy warto zainteresować się akurat tym modelem? Czas więc na prawdę, czyli test praktyczny.



Nasz rower
Do testu w ramach dnia testowaego Demo Day na jesiennych targach Eurobike trafił nam się rower w rozmiarze XL. Na szczęście mieliśmy odpowiedniego człowieka pod ręką, który był w stanie wdrapać się na to monstrum. Swoją drogą, gdyby nie to, że wiedzieliśmy, że to maszyna na dużych kołach, patrząc z odległością kilku metrów na pewno byśmy o tym nie pomyśleli. To kolejny dowód na to, że wraz z rozmiarem ramy powinny rosnąć i koła, tylko wówczas możliwe jest zachowanie proporcji.

 

Grand Canyon dostępny jest w trzech wariantach wyposażenia, trafił nam się „mieszany”, czyli AL 9.9 z elementami 9.9 SL, takimi jak karbonowa korba. Rama za każdym razem jest taka sama, nazwano ją F8 (firma uwielbia podobne połączenia liter i cyfr, ale nie należy doszukiwać się w nich specjalnego sensu). Grunt, że jest to aluminium z kategorii ultralekkich, a każdy z rozmiarów ma rury zoptymalizowane pod kątem wykorzystania możliwości materiału. Z cech naprawdę szczególnych warto zwrócić uwagę na oś sztywną z tyłu, w standardzie X-12. Rower wyposażono kolorowo, ale i rozsądnie zarazem. Napęd to mieszanka SRAMa X9 i X0, uzupełniona o hamulce Avida (w serii w 9.9 mają to być Elixiry 7 Carbon, nasz model miał Elixiry R). Wisienkę na torcie bezsprzecznie stanowi widelec, Fox 32 Float Fit Terralogic, o ugięciu 100 mm. Tu także użyto osi sztywnej i tradycyjnie już - nie da się ukryć że to obecnie standard - zwężającej się rury sterowej. Uważni badacze wypatrzą też koła DT Swiss - X1800 29.

 



Dzikus
Zdawaloby się, że w dziedzienie geometrii dwudziestodziewięciocalaków powiedziano już wszystko, eksperymenty z nią trwają już przecież tyle lat. Gary Fisher tuningował ją przez kolejne sezony, swoje dołożył Niner, a jednak nadal nie istnieje sprawdzony standard, tak jak to jest w przypadku klasycznych górali na mniejszych kołach. Tam 71/73 (kąt wyprzedzenia widelca/przy rurze podsiodłowej) to złota formuła, wypracowana w bólach przez dziesięciolecia. Jeśli zaś prześledzimy geometrię aktualnych modeli na kołach 29, z sezonu 2011 i 2012, trudno znaleźć podobną jednomyślność, a Canyon proponuje swój wariant. Najpierw postawiono do pionu rurę podsiodłową - tu kąt wynosi ostre 74 stopnie - a potem zadbano o to, by rower jednak pozostawał stabilny, więc widelec wyprzedza ramę pod kątem 70 stopni. Potem zaś maskymalnie, jak to tylko możliwe, obniżono przód roweru, stosując niską główkę sterową i zintegrowane stery, a nawet odwrócono seryjnie mostek (da się go oczywiście podnieść, ale zamysł projektantów był inny). W finale wystarczyło już tylko skrócić tył, pamiętając o zmieszczeniu koła (tylny trójkąt ma 433,9 mm).

 

 



Mikser
Jak to jeździ? Wszystkie zabiegi razem spowodowały, że rower pięknie podjeżdża, to nic dziwnego, bardzo się bowiem postarano, jak widać, o przesunięcie środka ciężkości ku przodowi. Jeśli więc szukacie maszyny do ścigania, w dodatku macie w genach XC, poczujecie się jak w domu, bo tutaj, a jest to zdecydowanie dla twentyninerów nietypowe - można naprawdę docisnąć przednie koło do podłoża. Pozycję można nawet nazwać tradycyjną i to na tyle, że nie wszystkim może się podobać. Jakby nie było w ostatnich latach rowery trochę się skróciły i generalnie złagodniały - porównajcie np. pozycję na rowerze Mai Włoszczowskiej z tego roku czy sprzed trzech lat. W Grand Canyonie połaczono to ze stabilnością prowadzenia, co tylko można odebrać pozytywnie. Szczerze mówiąc gdyby kąt widelca byłby bardziej płaski o pół stopnia, byłaby to już przesada - a tak mamy kontrolę i sterowanie bez nerwówki pośród przeszkód. Za to nie do końca podobał nam się inny element roweru, czyli... napęd. Wspominaliśmy już o mieszance? Tu jeden składnik jest dość nieoczekiwany, bo 2x10 w tym przypadku oznacza także korbę o tarczach 22x36 z.! Ta mniejsza nam nie przeszkadzała, ale duża... była za mała. Nawet jeśli doliczymy większe koła to i tak maksymalne przełożenie 36x11 na prostych po prostu jest zbyt skąpo skrojone. Naszym zdaniem to pomyłka. Za to warto odnotować inny, zabawny efekt - z trybem 11-36 można tygodniami w ogóle nie korzystać z mniejszej zębatki w korbie i w zasadzie używać napędu jako 1x10. Przynajmniej dopóki nie wybierzemy się w poważniejsze góry. Uwaga - Fox wymaga eksperymentów z ustawieniami. Nam najbardziej podobał się Terralogic jak najmniej aktywny, ale być może zawodnicy wybiorą inny wariant.

 

 


Materiał mało istotny
Przymierzjąc się do roweru mieliśmy pewne wątpliwości, czy rower będzie w stanie konkurować z nowoczesnymi modelami opartymi na ramach karbonowych. Odpowiedź jest krótka - bez problemu. Canyon udowadnia, że materiał jest mniej istotny, pod warunkiem, że się wie, co z nim zrobić. O kątach i główce sterowej oraz osi sztywnej z tyłu już pisaliśmy. Ale na jazdę i piękne przekazanie mocy ma też kilka kolejnych metali. Rura podsiodłowa jest asymetryczna i rozszerza się dochodzą do środka suportu - zabieg usztywnia ramę bocznie (jest też asymetryczna, patrząc z boku, co pozwoliło uniknąć jej gięcia, a zmieścić oponę). Dwie pozostałe główne rury ramy są również masywne i mają imponującą średnicę - w tym samym celu. Środek suportu typu Press Fit również zostawił więcej miejsca na szersze rury. Ta gigantomania został ograniczona za to w jednym przypadku, górnych rurek tylnego widelca, które są mikro. Po co? Oczywiście po to, by rower był w miarę komfortowy. Nasz egzemplarz testowy - choć bez pedałów - ważył lekko ponad 11,3 kilograma, co, zważywszy też na rozmiar, imponuje. I jeszcze jeden drobiazg, który wiele mówi o dopracowaniu detali - pancerze poprowadzono wewnątrz ramy.

Werdykt
Agresywna gemoetria sprawia, że jest to rower przede wszystkim do ścigania, co do nietypowych przełożeń warto przekonać się samemu, czy będą wystraczające. Canyon kolejny raz udowadnia, że zna się na robieniu rowerów, nawet jeśli debiutuje w jakiejś kategorii. Swoją drogą niejaki Alban Lakata już jeździ na... karbonowej ramie Grand Canyon 29. Wygląda więca na to, że wkrótce będzie można zamówić także coś takiego! Ps. najdroższa wersja na ramie aluminiowej kosztuje 2199 Euro.

Info: www.canyon.com