Nieposkromiony apetyt HaiBika!

Drukuj

Po udanym, sztywnym Greedzie do naszej redakcji trafił kolejny gorący model HaiBika. Tym razem pudło otwieraliśmy z jeszcze większą niecierpliwością niż poprzednim razem, bo Sleek SL krył w sobie obietnicę. Zręcznie zaszyfrowaną w haśle rama o wadze 1700 gramów!

Są tacy z nas, którzy pamiętają, że podobne wyniki osiągały ramy aluminiowe i to w małych rozmiarach, a „pożądny” szkielet roweru nie ważył mniej niż 2 kilogramy. Ba, za amortyzację musiała wystarczyć objętość czujnie napompowanych opon. W momencie więc, gdy czytamy dziś, że rama fulla waży kilkaset gramów mniej (choć bez tłumika), od razu dziwnie świecą się nam oczy. Z podniecienia oczywiście, bo gdzieś tu musi kryć się jakaś tajemnica.



HaiBike wkracza na salony
To niesamowite, jakiego skoku dokonała niemiecka firma. I choć piszemy już o tym po raz kolejny, to rzecz nadal godna jest podkreślnia, bo z przeciętnej masówki HaiBike został katapultowany do ścisłej czołówki pod względem technicznym. Greed i Sleek właśnie to doskonałe na to przykłady.Oczywiście także tym razem w centrum zainteresowania znalazła się rama, to w końcu dzięki niej rower, wyposażony osprzęt klasy średniej, nadal waży niewiele, bo tylko 10,8 kilograma. Listą rozwiązań technicznych, które w niej zastosowano, swobodnie można byłoby obdzielić kilka innych rowerów. Oczywiście w kompozytowej konstrukcji nie zabrakło takich „oczywistych oczywistości”, jak środek suportu typu press-fit, mocowanie hamulca post mount z tyłu, czy stożkowa główka sterowa, ale to dopiero początek wyliczanki. Najciekawsza tym razem jest... żywica, której użyto do stworzenia kompozytu, bo za sprawą dodania nanocząsteczek i specjalnego katalizatora w pełniejszy sposób można było kontrolować sam proces jego powstawania. A że do produkcji użyto włókien najwyższej jakości, to rozumie się samo przez się. Efekt to rekordowa sztywność konstrukcji w towarzystwie niskiej masy ramy. Poza tym użyto kombinacji techniki łączenia tube-to-tube z fragmentami monolitycznymi, co pozwoliło np. kontrolować, czy fałdy materiału nie tworzą się „od środka”. Kolejny bajer to „podwójna” rura dolna ramy, zbudowna niczym dubeltówka - specjalne wzdłużne żebro wzmacnia tą szalenie istotną część zgrabnej całości. Podobnie wystrzelone w kosmos są też np. haki ramy, oczywiście karbonowe, jak i puste w środku. Inny „ekstras” to uchwyt tylnego hamulca wyposażony w „wywietrznik” nazwany Thermo Vent. Na tym tle jakże prozaicznie brzmią pozostałe informacje techniczne, że Sleek to czterozawias, w którym za kontrolę 110 mm odpowiada sprawdzony tłumik Foxa RP23, oczywiście z systemem platformowym.

 



Osprzęt ze średniej półki
Kosmicznie zaawansowana rama wymusiła oszczędności w podstawowym modelu roweru z całej serii, a z takim mamy do czynienia. To jasne, że jej wyprodukowanie nie mogło być tanie, a wypadałoby się jeszcze postarać, by jednak w sprzedaży pojawiła się wersja o cenie do zaakceptowania nie tylko dla sponsorowanego zawodnika. Oczywiście sumę 12 990 złotych trudno nazwać okazją, ale z drugiej strony maratony udowadniają, że akurat fundusze (a raczej ich brak) nie są największą bolączką wielu uczestników. Tu zaś dostają naprawdę lekką maszynę gotową do startu w wyścigu. Nawet jeśli niektóre komponenty lekkie nie są, to sezon jazdy w maratonach zniosą bez problemu. Dotyczy to w pierwszym rzędzie Reby RL z przodu, ze zdalną manetką, prawdziwej mistrzyni uniwersalności. Podobnie jak całego napędu na poziomie Shimano XT, włącznie z trybem, łańcuchem, jak i bardzo dobrymi manetkami. Przy okazji zadbano o to, by nikt nie mógł narzekać na brak przełożeń, a więc korbę z trzema tarczami w systmie Dyna-Sys połączono z trybem 11-36 z. Odrobinę większym kompromisem było użycie hamulców Elixir 3 Avida (tarcze 185/160 mm), które działają dobrze, ale lekkie już nie są. Najcięższe zaś są koła, bo zestaw MT 65, z grupy SLX, jest po tym względem przeciętny. Ma jednak bardzo istotną zaletę - doskonale współpracuje z oponami bezdętkowymi, bo jest do takowych przystosowany. Choć akurat Continentale X-Kingi, które założono, to model zwykły i nie lubiący podobnych przeróbek. Pozostałe dodatki to komponenty własnej marki, ukryte pod kogo XLC. Za podparcie dołu pleców odpowiada karbonowa sztyca i siodło Selle Italia SL XL.

 

 


 

Ostrożnie z ogniem!
Tym razem nie chodzi bynajmniej o to, że karbon nie powinien stać koło ognia, bo jakoby jest łatwopalny, ale o prozaiczne własności jezdne Sleeka. Ten rower wymusza szybką jazdę i nie przewiduje pod tym względem żadnych kompromisów. Zacznijmy od pozycji. Jeśli tylko rozmiar ramy dobrany będzie właściwie, a są dostępne trzy do wyboru, to w każdym kierownica będzie znajdowała się zdecydowanie poniżej siodła. Sama kierownica jest zaś wąska, w klasycznym crosscountrowym stylu, co również zmusza do przygięcia pleców. Skok amortyzatora wreszcie, wynoszący 100 milimetrów, to akurat minimum możliwe w tym rowerze i jednocześnie kolejny przyczynek do wspomnianej sportowej pozycji. Oczywiście trudno odbierać ją jako wadę, ale pod podstawowym warunkiem - jest się zawodnikiem cross country. Dla wszystkich pozostałych, „normalnych” użytkowników, od razu chciałoby się jednak zastosować podniesioną kierownicę i 20 milimetrów skoku więcej. Swoją drogą w podobnym kierunku zmierzają dziś inni producenci lekkich rowerów do ścigania, ale z pełną amortzacją, gdzie powoli 120 mm staje się standardem. W przypadku Sleeka te 20 mm spowodowałoby, że zjeżdżanie stałoby się jeszcze łatwiejsze, szczególnie z dużymi prędkościami. W obecnej zaś konfiguracji ciągle bliżej mu do hardtaila XC - choćby takiego jak Greed - niż do fulla typowo maratonowego. Co oczywiście nie znaczy, że tylne zawieszenie nie ma sensu. Szczerze mówiąc od tego roweru należy oczekiwać raczej tłumienia drgań, niz zupełnego ich eliminiowania. I choć cztery zawiasy z kultowym (i na szczęście opatentowanym tylko w USA) Horst-Linkiem mają potencjał do wyłapywania nawet małych drgań, to naturalna jest jazda z włączonym systemem platformowym. Pomaga wtedy, gdy to konieczne, np. na nierównych podjazdach, a nie irytuje bujaniem, tak typowym dla czterozawiasowców. Pozawla też Sleekowi na nieskrempowane i szybkie przemieszczanie się do przodu w jak najszybszym tempie, bez straty energii. Gwarantuje to sztywność całości, jak i precyzja sterowania.

 

 




Drobne modyfikacje
Podtrzymując opinię na temat tego, że na rowerze można śmiało wybrać się na każdy wyścig osobiście dokonalibyśmy trzech niewielkich modyfikacji. Tryb 11-34 pozwala lepiej dobrać przełożenia, jeśli zostaniemy z trzema tarczami z przodu. Lekko podniesiona kierownica, choćby Crank Brossa Cobalt również lekko rozszerzyłaby zakres możliwości. Jeśli zaś ktoś miałby fazę na wyścigi również w błocie, to sugerujemy Rocket Rony Schwalbe. Wszystkie te zmiany można przeprowadzić marginalnym kosztem w porównaniu z zakupem samego roweru, a sprzęt będzie naprawdę świetny!

Cena: 12990,00 PLN
Widelec: Rock Shox Reba RL, PopLoc, amortyzacja: Dual Air
Tłumik: Fox RP 23 ProPedal, amortyzacja: powietrze

Napęd:
Przerzutka przednia: Shimano Deore XT M 771, Dual Pull, Down Swing, 34,9mm
Przerzutka tylna: Shimano Deore XT M 773 Shadow
Korba: Shimano Deore XT M 770, Hollowtech II, 42-32-24 T
Środek suportu: Shimano PressFit MTB
Kaseta: Shimano Deore XT M 771, 11-36 T
Łańcuch: Shimano HG 94

Koła:
Piasta przednia: Shimano MT 65
Piasta tylna: Shimano MT 65
Obręcze: Shimano MT 65
Opony: Continental X-King, 26x2,2, SV Valve

Kontrola:
Manetki: Shimano Deore XT SL-M 770, Rapidfire
Dźwignie hamulca: Avid Elixir 3
Hamulec przedni: Avid Elixir 3, hydrauliczne tarczowe, 185mm
Hamulec tylny: Avid Elixir 3, hydrauliczne tarczowe, 160mm
Kierownica: XLC Pro SL, Flatbar
Mostek: XLC Pro SL
Stery: FSA SX-Pro, A-Head, półzintegrowane, 1 1/8" - 1 1/2"
Siodełko: Selle Italia SL XL
Wspornik siodełka: Haibike Flex-Post 31,6mm


Dystrybutor: www.haibike.de