Testowany rower złożony został na aluminiowej ramie w rozmiarze 20”. Niestety jest to jedyny dostępny rozmiar i dla osób o wzroście poniżej 175 cm będzie on po prostu za duży. Jakość wykonania, szczególnie wygląd spawów odbiega od najlepszych spotykanych rozwiązać, widać jednak, że polska firma z każdym rokiem robi w tej dziedzinie postępy. Ramę pokryto ładnym, czerwonym lakierem metalic.
Do amortyzacji przedniego koła wykorzystano widelec SUNTOUR NEX4010. Poprawia on bez wątpienia jakość jazdy, ale jego praca pozostawia trochę do życzenia. Jedyną regulacją jaką możemy teoretycznie dokonać jest zmiana twardości. Teoretycznie, ponieważ różnice pomiędzy skrajnymi ustawieniami są bardzo małe. Ponadto, mimo niewielkiego skoku odczuwa się brak jakiegokolwiek tłumienia powrotu, czego objawem jest stukanie w momencie prostowania się widelca.
Najciekawszym elementem wyposażenia Maxima jest dziewięciobiegowa piasta SRAM. Zapewnia bardzo szeroką gamę przełożeń i jest praktycznie bezobsługowa. Biegi wchodzą gładko i co najciekawsze, co w klasycznym napędzie jest niemożliwe, można je zmieniać nie kręcąc pedałami. Jedyne do czego można się przyczepić to obrotowa manetka, która działa w odwrotny, niż klasyczne SRAMowskie rozwiązania sposób. Mianowicie, naciągając linkę (obrót „do siebie”) wrzucamy na twardszy bieg, kręcąc w drugą stronę, luzując linkę, bardziej miękki.
Cieszy również zastosowanie zabudowanej korby i osłony na łańcuch, dzięki którym możemy jeździć do pracy nawet w jasnych długich spodniach. Z wyposażenia miejskiego wymienić należy również komplet odblasków i mały dzwonek. Bardzo dobrze, w miejskich warunkach spisują się opony Michelin. Mają małe opory toczenia i można jechać na nich naprawdę szybko. Natomiast w weekend, jeżeli będziemy mieli ochotę skoczyć na piknik za miasto pozwolą cieszyć się jazdą również po leśnych duktach i polnych ścieżkach. Z innych przydatnych komponentów należy wymienić przede wszystkim błotniki, oraz bardzo ergonomiczne i wygodne chwyty.
To co zdziwiło mnie najbardziej to zastosowanie przez producenta „podwójnego” tylnego hamulca. Dlaczego zamontowano hamulec szczękowy skoro mamy do dyspozycji tzw. „kontrę” w piaście? Czy to niedopatrzenie, czy też szczególna troska o klienta? Tak czy inaczej to lekko zaskakujące rozwiązanie.
Jazda
Za względu na geometrię ramy i króciutki mostek rower wydaje się bardzo krótki. Siedzi się na nim dość wysoko. Pozycja, mimo że nietypowa jest jednak wygodna. Bardzo dobrze, że producent zastosował duże, komfortowe siodło pozwalające na bezbolesną jazdę. Kąt główki ramy jest agresywny jak w rowerze XC, dlatego Excursion reaguje natychmiast na każdy ruch kierownicy. Wydaje się jednak, że jak na swoje przeznaczenie jest aż za bardzo zrywny i przydałoby mu się trochę więcej spokoju.
Działanie manetki wymaga chwilowego przyzwyczajenia. Na początku jednak osoby używające na co dzień Gripshiftów będą (tak jak ja) notorycznie się myliły. Czasem też będzie ciężko zdecydować się, którym hamulcem mamy zatrzymać rower – szczękowym Promaxem, czy torpedo, w który wyposażony tylną piastę.
Podsumowanie
Maxim Excursion to rower dla osoby szukającej zaawansowanego technicznie (wielobiegowa piasta), ale niezbyt drogiego roweru do miasta, który z powodzeniem może być również użyty podczas niedzielnej wycieczki. Nie jest to maszyna bez wad, ale posiada za to kilka wyróżniających ją zalet, które uczyniły Excursion całkiem ciekawą propozycją.
Cena: 1775 PLN
Masa: 16,1 kg
Dystrybutor: Zasada-Rowery (www.zasada-rowery.pl)