Test: Trek Fuel EXe w wersji aluminiowej - czy to nadal lekkie e-MTB?

Sprawdź nasze wrażenia z jazdy na lekkim aluminiowym górskim elektryku – Trek Fuel EXe 8 XT, który jest nowością na 2024 rok!

Drukuj
Trek Fuel EXe 8 XT Michał Kuczyński

Po dobrym przyjęciu przez rynek lekkiego, karbonowego elektrycznego Fuel’a EXe, Trek zdecydował się na wprowadzenie do oferty jego tańszej, aluminiowej wersji. Zastosowanie tego materiału oznacza oczywiście wzrost masy. Sprawdziliśmy więc, czy mimo to udało się zachować świetne, dynamiczne prowadzenie, którym cechowała się wersja karbonowa?

Galeria
Galeria: Trek Fuel EXe 8 XT (2024) Zobacz pełną galerię

Założenia modelu Fuel EXe są proste – to lekki górski rower elektryczny na ścieżki, który ma być zwinny, cichy, naturalny w zachowaniu i możliwie bliski podczas jazdy temu, co oferuje zwykły trailowy full. Trek Fuel EXe to typowy przykład elektryka, który nie wygląda jak rower ze wspomaganiem, a dodatkowo prowadzi się na tyle dynamicznie i lekko, że może do siebie przekonać nawet zagorzałych przeciwników e-bike’ów. My z EXe znamy się już całkiem dobrze, bowiem mieliśmy okazję wnikliwie przetestować jego karbonową wersję: TEST: TREK FUEL EXE - ELEKTRYK INCOGNITO, KTÓRY DAJE FLOW! 

 

Nie ukrywamy, że sprzęt zrobił na nas duże wrażenie. Poza oczywistymi zaletami jak niska masa, cisza podczas jazdy, czy świetnie działający silnik, karbonowy EXe oczarował nas też swoją uniwersalnością. Był na tyle zwinny w prowadzeniu i chętny do odrywania się od ziemi, że można było złapać na nim flow nie tylko w górach, czy bike parkach, gdzie jest miejsce i prędkość, ale nawet na ciasnej trasie z masą interwałowych podjazdów i krętych zjazdów. Lekkość prowadzenia i mało spotykana w e-bike’ach łatwość odrywania się od ziemi były naprawdę imponujące. Oczywiście był to wciąż duży rower, ale znacznie przyjemniejszy w obyciu, niż odpychające ciężkie elektryki z pełną mocą oraz wielkimi bateriami. Gdy nowa wersja EXe wpadła w nasze ręce od razu na usta cisnęło się następujące pytanie: czy tańsza i cięższa wersja z aluminium nadal ma w sobie ,,to coś”? To właśnie sprawdziliśmy w teście nowego aluminiowego Fuel’a EXe! 

 

Rama i podstawowe cechy

Ramę nowego EXe oparto o szlachetny w gradacji Treka materiał, czyli rury Alpha Platinum Aluminium, które dzięki swojemu zaawansowaniu łączą w jednym wysoką sztywność i odporność z niską masą. Profile rur nawiązują do wersji karbonowej, włącznie z tym, że bardzo podobne jest nawet charakterystyczne okienko w okolicy rury podsiodłowej i mocowania dampera. Aluminiowy EXe również toczy się na kołach 29”, a skok amortyzacji wynosi 150 mm z przodu i 140 mm z tyłu. System zawieszenia to znane z Treka – doskonale klejące do ziemi – ABP. Geometria roweru się nie zmienia, to nadal nowoczesny tzw. progresywny ścieżkowiec z kątem główki na poziomie 65 stopni. Geometria ramy dodatkowo może być regulowana dzięki flip chipowi w wahaczu. Poza technicznymi faktami, które właśnie wymieniliśmy, warto dodać, że całość prezentuje naprawdę słuszne przekroje, a podczas jazdy czuć, że to po prostu mocna konstrukcja, której nie straszne są niedoloty i krzywe lądowania. Dodatkowo trzeba oddać, że w przypadku aluminium osiągnięcie takiej ładnej ramy, z dużą liczbą gięć, to dzieło i pokaz inżynierskich możliwości producenta. Z pewnością ten rower może się po prostu podobać! Waga kompletnego roweru, gotowego do jazdy to 21,3 kg, czyli wciąż mało jak na elektryka, choć nie tak imponująco niewiele, jak w przypadku kilkunastokilogramowych maszyn. Tu jednak mówimy o kompromisie mającym dać finalnie atrakcyjną cenę przy zachowaniu dobrych parametrów. 

 

 

Świetny silnik TQ HPR50

Podobnie jak w modelu EXe z węglowego kompozytu OCLV Mountain, tak i tutaj mamy lekką i nowoczesną jednostkę napędową TQ HPR50. Jej ogromnymi zaletami są cicha praca, bardzo naturalne zachowanie w kontekście dawki podawanej mocy oraz wysoka czułość. Te trzy aspekty sprawiają, że rower prowadzi się bardzo dobrze, w zasadzie względem zwykłego roweru trudniejsze i mniej przewidywalne są tylko dwie rzeczy. Pierwszą jest ruszenie z miejsca na trudnym technicznie szlaku, ponieważ mamy cięższy rower, a zawsze jest minimalna zwłoka zanim silnik się załączy. Natomiast drugą sytuacją są ekstremalnie strome, techniczne podjazdy, gdzie wysoki moment obrotowy lubi czasem zerwać nam przyczepność. Niektórzy mogą zapytać, jak to wysoki moment, skoro mamy tu maksymalnie 50 Nm. Okazuje się jednak, że owe 50 Nm to naprawdę dużo i rower jest żwawy. Dla wprawionych riderów naprawdę możemy mówić o dużej mocy wspomagania. Dla początkujących wycieczkowiczów faktycznie lepszą opcją może być większy rower z mocniejszą jednostką. 

 
 

 

Do dyspozycji użytkownika są 3 tryby wspomagania i walk assist. Pierwszy, najsłabszy to tak naprawdę opcja na dojazdy po płaskim i w minimalnie pofałdowanym terenie, gdy chcemy się trochę zmęczyć. Zdecydowanie dojazdówki i szutrówki raczej jeździ się na środkowym poziomie, a ciężki i wymagających fizycznie teren na trybie najmocniejszym. Szerszej o tym silniku i używaniu poszczególnych trybów pisaliśmy w teście wariantu karbonowego, do którego Was odesłaliśmy na początku artykuł. Tu jest bardzo podobnie, choć wydaje nam się, że jednak częściej jeździliśmy w trybie najmocniejszym, aniżeli w wersji karbonowej. Choć różnica w masie obu EXe jest mała, więc ciężko powiedzieć z czego to wynika. Być może z ustawień silnika, je można bowiem korygować w aplikacji, a dziś już nie odtworzymy z pamięci, jak jeździliśmy wtedy… W każdym razie mając do dyspozycji zadowalająco mocny i bardzo przyjemny w zachowaniu silnik oraz baterię o pojemności 360 Wh spokojnie możemy pokonać dystans około 30 km / pod 3 godziny prawdziwego MTB. Oczywiście zużycie energii to kwestia bardzo indywidualna, ale śmiało można się nastawiać, że nawet bez szanowania baterii pojeździmy między 2 a 3 godziny

 

 

Te same geny, choć czuć różnicę

Już od pierwszych minut spędzonych na aluminiowym Fuelu EXe 8 XT czuć, że rowery mają te same geny. Dobra pozycja na rowerze i przemyślany rozkład masy oferują fajne czucie roweru. Łatwo podjeżdża się trudne podjazdy, nie trzeba zanadto pracować na nich ciałem, a podczas zjazdów rower zachowuje się stabilnie i naturalnie. Jest łatwy do wyczucia i chętny do wyciskania ciasnych skrętów, gdy my mocniej zaangażujemy łokcie i biodra w agresywne wycinanie łuków. Ten EXe, niczym model w karbonu, również jest zwinną i zwrotną zabawką, która – owszem – woli prędkość i duże kamienie, ale nadal daje dużo flow nawet na ciasnych i krętych trasach

 

 

Jedyne co, to można poczuć, że węglowy EXe był bardziej zabawowy w aspekcie skakania, łatwiej odrywał się od ziemi, zawieszenie pozwalało mocniej się wybijać, nie potrzebował też aż tyle prędkości do latania. Można sądzić, że to nawet nie kwestia masy, a innej sprężystości materiału ramy oraz tego, że w testowanej przez nas wersji karbonowej obręcze i kokpit były również z kompozytu węglowego, a tu wszystko to jest aluminiowe. Czuć też, że ciężej jest szukać prędkości na szlaku, choćby podczas pompowania. 

 

 

W dużym skrócie można powiedzieć, że Trekowi udało się zachować bardzo fajne czucie roweru i zwinny charakter, ale nie ominięto lekkiego zamulenia, które w pewnym sensie ogranicza zabawę. Miejcie jednak na uwadze, że to nie są wielkie różnice. Wyczuwalne, na pewno na poziomie zaawansowanych riderów będące poważnym argumentem podczas decyzji zakupowej, ale generalnie aluminiowy EXe to świetny trailowy elektryk. Do tego znacznie lżejszy w prowadzeniu, niż cała masa e-bike’ów na rynku. Po prostu – co nie dziwi – nieco ,,gorszy”, niż jego karbonowe wcielenie. Dużo dobrego robi też udany system zawieszenia ABP, który dba o jak najlepszy kontakt tylnego koła z ziemią, znacząco ułatwia pokonywanie wielu segmentów trasy i buduje poczucie pewności oraz bezpieczeństwa na szlaku. 

 

 

Wyposażenie dobrej klasy

W testowanym rowerze nie ma fajerwerków w obszarze wyposażenia, jednak całość podąża poziomem działania i ogólną jakością za tym, co oferuje sam rower. Zawieszenie od FOX’a dobrze spisuje się podczas jazdy, nie jest podatne na pompowanie w łatwym terenie i gdy intensywnie pedałujemy, a podczas ostrych zjazdów nie ma problemu z wykorzystaniem całego skoku. Progresja ugięcia nie jest wielka, pojawia się gdzieś w końcowej fazie skoku, natomiast na prawie całej długości (skoku) rower daje mocne, liniowe wsparcie i chętnie wybiera uderzenia.

 
 

 

Koła, regulowana sztyca, czy kokpit to produkty dość podstawowe, ale nie wpływające negatywnie na jakość jazdy. Są po prostu mocne i skuteczne. Napęd 1x12 i 4-tłoczkowe hamulce – oba elementy od Shimano – również działają dobrze. Na pewno eksperci widzieliby tu pole do tuningu, my jednak staramy się spojrzeć na ten rower jak na całość i pewien kompletny, gotowy do jazdy produkt. I ten bez wątpienia taki jest, bowiem wszystko trzyma równy, stabilny poziom i nie ogranicza nas na szlaku.

 

 

Podsumowanie

Aluminiowy Trek Fuel EXe 8 XT to udany lekki rower elektryczny, który przy masie około 21 kg i z lekkim silnikiem od TQ daje masę frajdy z jazdy. Swoim charakterem stoi gdzieś pomiędzy klasycznym fullem bez wspomagania, a dużym i ciężkim rowerem elektrycznym. Sterowanie jest lekkie, zwrotne, a przy tym bardzo naturalne i stabilne. Bez dwóch zdań jakością jazdy ten model nawiązuje do wariantu karbonowego, choć miejscami czuć, że rower jest bardziej ociężały. Szczególnie doznamy tego w trakcie prób oderwania się od ziemi, czy szukania prędkości podczas pompowania. Nie jest to duży minus i poczują go raczej zaawansowani riderzy, ale na pewno jest to jedna z głównych różnic dzielących obie wersje EXe. Poza tym mamy tu ten sam cichy silnik, który jest czuły i zapewnia bardzo neutralne zachowanie. Do tego skuteczną w terenie geometrię i równe, solidne wyposażenie. Jako całość rower jest ciekawy i gotowy do jazdy wprost po wyjechaniu ze sklepu.

 

Strona producenta: www.trekbikes.com

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj