Test: Szybki ścieżkowiec Trek Top Fuel 8

Poznaj nasze wrażenia z testów nowego Treka Top Fuela 8 z kolekcji na 2022 rok.

Drukuj
Trek Top Fuel 8 (2022) Michał Kuczyński

Nowy Trek Top Fuel ma 120 mm skoku, które połączono z trailowym wyposażeniem i szlakową geometrią. Ten zestaw sprawia, że nowy Trek jest bardziej ścieżkowy, niż modne obecne rowery Down Country, a z Cross-country łączy go chyba już tylko odziedziczona nazwa.

Galeria
Galeria: Trek Top Fuel 8 (2022) Zobacz pełną galerię

 

Marki Trek wprawionym czytelnikom przedstawiać nie trzeba, podobnie jak nazwy Top Fuel, bowiem modele amerykańskiego producenta sygnowane tą nazwą od lat są obecne na rynku. Top Fuel jednak ewoluuje. Niegdyś był to wyścigowy full podporządkowany wymaganiom rywalizacji w wyścigach XCO i XCM. Potem, gdy w kolekcji zadomowił się już Supercaliber o skoku 100 mm z przodu i 60 mm z tyłu, Top Fuel urósł i stał się rowerem z pogranicza lekkiej trailówki i wyścigówki do maratonów oraz etapówek MTB. Dotychczasowa generacja miała bowiem 120 mm skoku z przodu zestawione ze 115 mm z tyłu, a jej budowa, geometria i właściwości jezdne łączyły świat ścigania w obcisłych spodenkach z lataniem po trailach w powiewającej luźnej koszulce. 

 

Skierowany w stronę szlaków

Nowy Trek Top Fuel to jedna z nowości w ofercie amerykańskiego producenta na 2022 rok. Nowa generacja przestawia suwak na skali zastosowania tego modelu mocno w kierunku kategorii Trail. Zarówno geometria, jak i faktyczne możliwości tego sprzętu dają znać, że ta maszyna potrzebuje stromizn, przeszkód i prędkości. Na ciasnej rundce przypominającej XC wręcz się męczy. Ten sprzęt potrzebuje miejsca i puszczenia klamek do odblokowania jego potencjału, który - zważywszy stosunkowo mały skok - jest bardzo szlakowy. To nadal dobrze wspinający się rower, ale można odnieść wrażenie, że z XC pozostała w nim głownie nazwa. Nie zaprzeczamy, że podczas podjazdów czuć, iż praca zawieszenia jest tu nadal podporządkowana efektywności pedałowania, ale jako całość nowy Top Fuel to - owszem lekka - ale przede wszystkim ścieżkowa zabawka. Do świata XC nawiązuje jeszcze widelec z napisem SID, ale niech was on nie zwiedzie, ponieważ to bardziej muskularny model z goleniami o średnicy 35 mm - też ścieżkowy. Poza tym wyposażenie ogólnie potwierdza, że mamy do czynienia z rowerem do łapania flow w dół, aniżeli szarpania się po interwałowej rundce pokonywanej na czas. Zawieszenie nie ma blokady z manetki, więc to już z góry ogranicza nas w kwestii szybkich operacji na trasie o zmiennym ukształtowaniu.

 

 

 

Pozycja - nawet pomimo dużego reachu - z krótkim mostkiem ustawia nas raczej zjazdowo, aniżeli w pochyleniu, które sprzyja mocnemu deptaniu na pedały. Do tego dropper, który przy skoku 170 mm daje nam spory zapas na pracę ciałem i kontrolę w powietrzu. Wreszcie szeroka na 780 mm kierownica i opony w rozmiarze 29x2,40”, których bieżnik i twardość ścianki zdecydowanie są skierowane w stronę roweru szlakowego, niż świata XC i maratonów. Wszystko to razem wzięte powoduje, że dla nas - pomimo wyczuwalnego w zawieszeniu sportowego sznytu - jest to rower rozciągnięty między kategorią Down Country, a Trail. Mimo pozornie małego skoku Top Fuel potrafi bardzo dużo w terenie, a jeśli zestawimy go z amortyzatorem 130 mm (co jest dozwolone przez producenta) to zyskujemy rower o bardziej płaskiej główce, niż obecny w kolekcji agresywniejszy model Trek Fuel EX (140 mm przód i 130 mm tył).

 

 

 

Całkowicie nowy Top Fuel - rama, geometria i zawieszenie 

 

 

Bazą naszego testowego Top Fuela jest aluminiowa rama, która jest całkowicie nową konstrukcją. Przy okazji premiery tego modelu opisywaliśmy dla was, co nowego wnosi generacja na 2022 rok: SZYBKA TRAILÓWKA: NOWY TREK TOP FUEL (2022). Zerknijcie do linku, jeśli interesują was typowo produktowe informacje oraz chcecie zobaczyć, jak prezentuje się cała linia tego modelu. Jak już wspominaliśmy nowa odsłona Top Fuela ma po 120 mm skoku z przodu i z tyłu. Geometria jest nowoczesna, czyli ma duży reach, płaską główkę, stromą rurę podsiodłową i czuć, że została ona dostrojona pod kątem szlakowej stabilności.

 

 
 

 

 

Mimo niewielkiego skoku, który ,,automatycznie” sytuuje ten rower w kategorii Down Country, za kierownicą czujemy się bardziej jak na rowerze szlakowym. Podobnie jest z prowadzeniem, im bardziej stromo i ciężko, tym bardziej wdzięczny i neutralny w sterowaniu jest ten sprzęt. Na ciasnych trasach w stylu XC jest ociężały, ewidentnie potrzebuje prędkości. Gdy ją otrzyma jeździ jak po sznurku i podąża za ciałem, słucha się i daje naprawdę dużo frajdy, bo nadal jest rowerem ,,małym i lekkim”, a co za tym idzie zwinnym. Pomimo tego, że zbudowany tak, aby dawać dużo flow w dół, jego zdolności podjazdowe są zaskakująco dobre. Nawet w naszej, jednak dość ciężkiej wersji, rower chętnie wspina się pod górę i choć masa ogranicza szybkość podjeżdżania, to samo prowadzenie roweru pod górę jest bardzo przyjemne. Zawieszenie nie przysiada zanadto, wspiera nas w pedałowaniu, a samo pokonywanie trudnych podjazdów przychodzi łatwo. Trudne wspinaczki poszatkowane korzeniami czy większymi skalnymi progami dobrze mu wchodzą, a limitem dla nas będzie nie to, czy rower da radę, ale czy my mamy tyle pary w nogach, aby pchnąć go pod górę. Odblokowaliśmy nim kilka szlaków, których dotychczas jeszcze nie podjeżdżaliśmy. Wystarczająco duży skok i dobre prowadzenie pozwalają płynnie wspinać się pod duże progi i głazy, a jednocześnie nie ma takiego uginania się zawiasu, że nasza siła ginie gdzieś w rowerze. W zasadzie szkoda, że nie ma manetki do blokady na kierownicy, dodałoby to zabawy w miejscach, gdzie trasy są interwałowe. Przy okazji naszła nas kilka razy myśl, że ten model w wersji karbonowej i z lekkimi komponentami musi być dzikusem również pod górę. Natomiast aluminiowa ,,8” jest bardzo solidnym i uniwersalnym góralem, ale fizyki nie oszukuje, nie oczekujmy od niego dynamiki roweru XC.

 

 

Praca zawieszenia podczas zjeżdżania jest płynna i charakterystyczna dla produktów Rock Shoxa. Nie ma tu jakiejś niesamowitej czułości przy małych uderzeniach na niewielkiej prędkości, ale - gdy pojawia się dobre tempo - całość pracuje płynnie, jest aktywne i pomaga skutecznie połykać przeszkody działając niemal w pełnym zakresie. Sprzyja utrzymywaniu prędkości i po prostu działa. Wprawdzie na większych kamieniach, które występują seriami można odnieść wrażenie, że duch XC jest w tym rowerze i brakuje uczucia gładkiego przepływania przez przeszkody, ale z drugiej strony pamiętajmy, że to ,,tylko 120 mm". Jak na tak niewielki skok rower działa naprawdę świetnie, a dodatkowym atutem jest dobre czucie szlaku niczym w rowerach do XC. Przy nie doleceniu czegoś większego, albo naprawdę dużych kamiennych stopniach poczujemy, że skoku jest stosunkowo mało, ale z drugiej strony progresja zawieszenia jest na tyle duża, że zostawia nam spory margines, gdy coś na szlaku się nam nie uda. Przy okazji warto jeszcze dodać, że Top Fuel cały czas trzyma dobry poziom przyczepności obu kół, a tył nawet przy hamowaniu nie usztywnia się i dobrze skleja nas z podłożem. To również poprawia prowadzenie i daje przewagę na trudnych szlakach, kiedy każdy moment oderwania kół od ziemi znacznie utrudnia jazdę. W zasadzie tylny amortyzator działa totalnie bez zastrzeżeń, a powyższe ,,ale" wynikają głownie z SID'a. Przy wrzuceniu tu jakiegoś trailowego 130 mm z Top Fuela musi robić się niezły potwór. Warto jeszcze dodać, że mamy też możliwość regulowania geometrii za pomocą patentu mino link, a z ciekawostek występujących w ramie, trzeba jeszcze przytoczyć schowek pod koszykiem bidonu, który pozwala w ramie transportować dętkę i narzędzia, czy inne niezbędne dla nas wyposażenie. 

 

Top Fuel 8 - pancerne wyposażenie 

 
 

 

Testowany Trek został wyposażony w mocne komponenty, które dodają mu szlakowego charakteru. Rower, który trafił do nas należy do kategorii produktów gotowych. Kosztuje 19 399 zł, ale w zasadzie nie brak mu niczego do jazdy. Ma nowoczesną aluminiową ramę, dobre amortyzatory i kompletny osprzęt. Napęd 1x12 oparty głównie o grupę Shimano Deore XT i SLX, 4-tłoczkowe hamulce, droppera oraz całą resztę komponentów z kolekcji Bontragera. Wszystko niezbyt lekkie, ale solidne i po prostu gotowe do jazdy. Ergonomiczne i działające na dobrym poziomie, wspierające ridera podczas pokonywania szlaków. Wersja numer 8 nie jest królem niskiej masy, a przez to dynamiki i przyspieszenia, ale jako całość jest rowerem gotowym na jazdę po górach bez ograniczeń - fajnie płynie w dół, a do tego dynamicznie się prowadzi, jednocześnie jest na tyle sprawny pod górę, że nie ma konieczności katowania się wypychaniem roweru. Można zaliczyć długą trasę i nacieszyć się sporą ilością zjazdów, a dojazdy do nich pokonać z przyjemnością.

 
 

 

Waga około 15 kg to nie mało, ale sporo tej masy robi wspomniane pancerne wyposażenie. Opony są mocne, szerokie i agresywnie bieżnikowane. Koła to raczej model nastawiony na wytrzymałość, aniżeli wagę piórkową. Bez dwóch zdań wyposażono go pod katowanie, a nie zastanawianie się, czy tędy jechać, czy wytrzyma, itd. Z drugiej strony wrzucenie mu karbonowych kół z szybszymi oponami 2,3 cala i odchudzenie komponentami typu karbonowa kierownica mogą sprawić, że nawet Top Fuel 8 stanie się bardzo sprawny w kontekście dynamiki przyspieszania. Bez dwóch zdań takie wyposażenie fajnie sprawdziłoby się na sztucznych trasach, bo to fabryczne zdecydowanie gotowe jest na naturalne, mniej równe podłoże. Szczególnie opony Bontrager XR4 2,40” i dropper z dużym skokiem bardzo poprawiają zjazdowe możliwości tej maszyny. Warto w tym miejscu pamiętać, że dostępne są też karbonowe wersje nowego Top Fuela, które z pewnością pozostają tak samo skuteczne w dół, ale pod górę latają wyraźnie lepiej. Wszystko jest kwestią budżetu, ale warto mieć z tyłu głowy, że do prawilnej jazdy po górach ,,8” absolutnie wystarcza. Wśród wyczuwalnych minusów widzimy głównie łatwe do skorygowania detale. Skręcane chwyty Bontragera mają niewielką średnicę, co w rozmiarze XL (zwykle długie palce u riderów) powoduje gorszy chwyt i szybsze męczenie dłoni. No i jeszcze jedna ,,mała rzecz" - manetka rapidfire musi być obsługiwana tylko kciukiem. Przy ruchu palcem wskazującym dźwignia zakleszcza się na fabrycznym chwycie Bontragera (akurat jest tam grubszy, bo to miejsce skręcania). 

 

 

 

Ścieżkowa esencja

Biorąc ten rower na redakcyjne testy spodziewaliśmy się ewolucji dotychczasowego Top Fuela, tymczasem nowy model zrywa z korzeniami XC, co symbolicznie, ale dobitnie pokazuje brak manetki blokady skoku. Producent z góry mówi nam, że albo wrzucamy tryb zjazdowy, albo podjazdowy. Po kilku mocniejszych jazdach możemy też dodać, że ten sprzęt potrafi więcej, niż typowe rowery Down Country. To zdecydowanie nie jest sprzęt XC z powiększonym skokiem, tylko 120 mm do zadań specjalnych. Wprawdzie geny z Cross-country czuć w pracy zawieszenia podczas jazdy po płaskim czy pod górę, ale jako całość nowy Top Fuel zdecydowanie jest gdzieś pomiędzy Down Country a Trail. Rower oferuje riderowi spory zapas w trudnym terenie, pozwala zjeżdżać naprawdę trudne szlaki i daje na nich poczucie stabilności oraz bezpieczeństwa. Z drugiej strony nadal jest zwinny i zaskakująco dobrze ,,łamie się” w bardzo ciasnych miejscach, ale zdecydowanie na trasie typowej dla XC będziemy się nim nudzić. Potrzebuje miejsca i prędkości, a zjazdowe zapędy podnoszą w nim pozycja ciała, szeroka kierownica, duży skok sztycy oraz agresywne opony. Fajne jest też to, że zabawa nie kończy się po zjeździe, bo Trek efektywnie pokonuje trudne podjazdy, choć męczy, bo jest ciężki. 

 

 

Podsumowanie

Nowy Trek Top Fuel zdecydowanie jest rowerem udanym i ciekawym. Świetnie sprawdzającym się na górskich trasach i dłuższych wycieczkach. Daje dużo przyjemności podczas zjazdów i potrafi na nich bardzo wiele, a jednocześnie jest dobrym wspinaczem. To szybka trailówka, która zdecydowanie zrywa z maratonowym Top Fuelem poprzedniej generacji. Tu mamy do czynienia ze sprzętem podporządkowanym szlakowej zabawie, ale wciąż w dynamicznym wydaniu oraz bez konieczności korzystania z czyjejś pomocy podczas podjazdów. Wg nas sprawdzi się wśród riderów, którzy szukają sprzętu do szlakowego katowania, który pozwala na sprawne podjeżdżanie. Do ścigania jednak, nawet okazjonalnego, byśmy go nie polecali - przynajmniej w tej podstawowej odsłonie. Aluminiowy Top Fuel 8 jest rowerem kompletnym, choć na pewno mniej dynamicznym i bardziej męczącym pod górkę, niż jego węglowi bracia. Ciekawostką jest też fakt, że Trek uczynił Top Fuela bardziej agresywnym, czym powiększył ,,dziurę” w swojej kolekcji, która jest między Supercaliberem, a właśnie nowym Top Fuelem. Ciekawe, czy wkrótce coś nowego pojawi się pomiędzy tymi modelami? 

Trek Top Fuel 8

  • Cena: 19399.00 PLN
  • Waga: 14.65 kg
  • Rozmiary: S / M / ML / L / [XL] / XXL
  • Opis ramy: Alpha Platinum Aluminium
  • Materiał: Aluminium
  • Widelec/amortyzator przedni: RockShox SID, sprężyna DebonAir, tłumienie Rush RL, offset 44 mm
  • Skok widelca: 120 mm
  • Tłumik: RockShox Deluxe Ulitmate RCT, 185 mm x 50 mm
  • Skok tylnego zawieszenia: 120 mm
  • Grupa napędowa: Shimano SLX / XT
  • Przerzutka tylna: Shimano XT
  • Ilość blatów i koronek: 1x12
  • Mechanizm korbowy: Shimano SLX, 30T
  • Kaseta: Shimano SLX, 10-51, 12-rzędowa
  • Kompletne koła: Bontrager Line Comp 30
  • Rozmiar kół: 29"
  • Opony: Bontrager XR4 Team Issue, ściana boczna Inner Strength, stopka z aramidu, 120 tpi, 29 x 2,40"
  • Manetki: Shimano XT
  • Dźwignie hamulca: Shimano MT501
  • Hamulce: Shimano MT500
  • Typ hamulców: Tarczowe hydr.
  • Kierownica: Bontrager Line, ze stopu aluminium, 35 mm, wznios 27,5 mm, szerokość 780mm
  • Mostek: Bontrager Elite, 35 mm, 0 stopni, 45 mm długości
  • Siodełko: Bontrager Arvada Comp, szyny stalowe, szerokość 138 mm
  • Wspornik siodełka: TranzX JD-YSP39, 170 mm skoku
ROWERY Trek

Strona producenta: www.trekbikes.com