Spis treści:
Ostatnie sezony obfitują w premiery rowerów z kategorii Down Country, zwane też ,,lekkimi trailówkami”. Jak by ich nie kategoryzować, w dużym skrócie chodzi o to, że producenci dodają do swoich kolekcji maszyny zbudowane na bazie fulli do XC, które mają bardziej ścieżkowy charakter i mogą więcej na zjazdach. Zwykle oznacza to małe zmiany w geometrii, większy skok i mocniejsze komponenty - np. inne opony, droppera oraz tym podobne elementy. Branżowym standardem stało się budowanie takich rowerów w oparciu o identyczny przedni trójkąt oraz inny wahacz - tak robi większość graczy na rynku.
W ten sposób płynnie dochodzimy do nowego Canyona, bowiem ten sprzęt nie jest taki jak inne rowery Down Country. Wychodząc od ogółu oczywiście musimy się zgodzić, że Lux Trail wyznaje identyczną filozofię i jest rowerem ,,XC na sterydach”. Niemcy jednak podeszli do tematu w niestandardowy sposób i ich nowy Lux ma inny główny trójkąt ramy, a już sam wahacz jest w zasadzie wprost zaczerpnięty z wersji do XC. Tuż przed premierą mieliśmy okazję dosiąść nowego modelu na interesujących szlakach obsypanych głazami oraz poszatkowanych korzeniami i powiemy Wam jedno - to działa!
Lux Trail pod górę wspina się dynamicznie, na tyle żwawo, że chce się zabrać go na jakiś trudny maraton, a w dół daje wyraźnie więcej pewności, niż wyścigówka nastawiona na bezkompromisową lekkość i dynamikę. Rezultatem naszej przejażdżki był prosty wniosek: ten rower jest kapitalnym i uniwersalnym sprzętem po prostu w góry, można się nim naprawdę pobawić w terenie, a jeżeli nie zależy Ci na rywalizacji o każdą sekundę na podjeździe, to nie odczujesz niewielkich strat względem wersji do XC. Do wrażeń z jazdy przejdziemy jeszcze w dalszej części, zacznijmy od elementów składowych nowej kompozycji Canyona.
Szlakowa geometria i więcej skoku
Nowy Lux Trail - mimo wielu podobieństw - to tak naprawdę inny rower, niż jego wersja do cross-country. W zasadzie bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że inaczej jeżdżący, bo wspólnych cech nadal jest sporo. Oba Lux’y dzielą podobny wygląd, kinematykę zawieszenia i jego konstrukcje. Różnice w geometrii są już jednak spore, ale taka sama nazwa każe się spodziewać, że rowery będą miały wspólne DNA i nawet trailowa wersja będzie po prostu szybka. Na potrzeby zbudowania roweru, który ma być bardziej stabilny i pewniejszy w ciężkim terenie Canyon przygotował nowy przedni trójkąt, który jest znacznie dłuższy. Aż o 25 mm względem wyścigowego Lux’a wzrósł reach (dla rozmiaru M), kąt główki to z kolei 67,5 stopnia. Te przykładowe wartości stanowią o ścieżkowym charakterze opisywanego sprzętu. Do tego powiększono też skok - z przodu mamy do dyspozycji 120 mm, a z tyłu 110 mm ugięcia.
Różnice są więc spore, ale - jak już wspominaliśmy - podobieństw też nie brakuje. Przede wszystkim sam kształt ramy jest taki sam - rowery wyglądają podobnie, a wersja Trail jedynie za sprawą innego wyposażenia wydaje się być Lux’em na sterydach. System zawieszenia, czyli jednozawias wsparty flex pivotem (kształt karbonowego wahacza został opracowany tak, aby działać jak dodatkowa oś obrotu) oraz kinematyka są identyczne. Canyon jest efektywny na podjazdach, czuły w pierwszej fazie skoku, aby dodawać trakcji, ale nie buja się, ani nie przysiada niepotrzebnie, a praca amortyzacji jest w nim podporządkowana efektywności pedałowania.
Zaawansowana i lekka rama
Nowy Canyon jest oczywiście karbonowy i toczy się na kołach 29”. Ramy w każdym modelu są identyczne i wykonane z karbonu, który spotkamy we wszystkich modelach Canyona oznaczonych dopiskiem CF. Kompletna rama waży 1895 gramów, bez dampera i sztywnej osi, ale z pełnym osprzętem do wewnętrznego prowadzenia przewodów i protektorami. Oczywiście masa nie jest tu kluczowa, ale mimo pancernych komponentów całe rowery wypadają naprawdę lekko. Topowa wersja waży 10,9 kg, a podstawowa (choć to słowo nie pasuje do poziomu jej wyposażenia) 12,1 kg. Osobom, które lubią jeździć z bidonami przypasuje też konstrukcja ramy, która mieści dwa bidony 0,7 litra. Do wyboru są 4 rozmiary - S, M, L i XL, które pasują na riderów o wzroście od 165 cm do 202 cm. Warto też zwrócić uwagę na dobór odpowiedniej wielkości, reach jest duży, więc będąc pomiędzy rozmiarami można śmiało myśleć o tym mniejszym bez obaw o utratę stabilności na szlaku.
Wyposażenie: mocne, ale szybkie
Główną różnicę na trailach robi tu geometria i nieco większy skok, ale komponenty, które znajdziemy w Lux’ie Trailu również stanowią o charakterze tego roweru. Droppery mają po 100 mm skoku, a nie po 60 mm jak w wersji XC. Kokpit oparty jest o krótki mostek i szeroką na 760 mm kierownicę. Oczywiście standard mocowania to 35 mm, a taki zestaw nie dość, że poprawia kontrolę na trudnych trasach to jest też sztywny i wspomaga ogólną precyzję prowadzenia. Z naszego punktu widzenia dużo dobrego robi też widelec o szerszych lagach - my jeździliśmy na wersji CF 7 z Foxem 34 - jakość jego pracy w trudnych sytuacjach i sztywność goleni robi robotę tam, gdzie modele do XC już utykają i gną się na boki. Świetne są też koła, kolejny element sprawiający, że ten rower jeździ dobrze na wymagających szlakach - szerokie na 30 mm obręcze zapewniają pewne wsparcie oponom o szerokości 2,4 cala z przodu i 2,35 z tyłu. Przy okazji dodamy, że Canyon podaje 2,4 cala jako maksymalną szerokość opony możliwą do zaaplikowania z tyłu.
Canyon Lux Trail w terenie
Na nowym modelu mieliśmy okazję spędzić około 2,5 godziny. To oczywiście zbyt mało, aby rozpisywać się na temat jego właściwości, ale możemy podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami. Przede wszystkim jest to sprzęt, który oferuje bardzo przyjazne prowadzenie. W zasadzie tuż po wejściu na rower czujemy się pewnie i wiemy jak zachować się na szlaku. Taka totalnie bezbolesna adaptacja zwykle wyróżnia dobre rowery. Po prostu siadasz, opuszczasz sztycę i wyciskasz ze ścieżki każdą linię, którą chcesz. Lux Trail zalicza się do tej kategorii, a nasze ogólne wrażenie jest takie, że nie wiemy czy więcej jest w nim XC czy ścieżkowca, ponieważ na obu polach ten sprzęt po prostu działa.
Podczas podjazdów czuć, że wersja Trail czerpie pozytywne cechy od swojego brata do XC. Zablokowany Lux jest sztywny i pod górę idzie jak zły, a na technicznych podjazdach, które pokonujemy z odblokowanym zawiasem czuć, że wspomaga nas jego praca. Do tego masa całego roweru też nie jest przecież wysoka i pierwsze wrażenie jest takie, że powinno się ubrać w lycrę i ładować tempo pod każdą górkę. Rower nas do tego wręcz zachęca. Jedyny podjazdowy minus to bardzo krótki mostek, który przy ekstremalnie stromych i technicznych podjazdach wymaga od nas wyjątkowo mocnego balansu ciała, aby przednie koło stabilnie jechało po podłożu. Gdy jednak ruszymy już w dół i poznamy potencjał zjazdowy tego roweru to - wracając myślami do wspinaczki - będziemy pod wrażeniem, jak bardzo skutecznie jeden rower pozwala połączyć te odrębne światy.
Flow i stabilność to dwa słowa, które opisują to, co dzieje się, gdy pędzimy w dół szlaków. Geometria z dużym reach’em, płaską główką, a do tego krótki mostek zapewniają, że balans na trasach o ograniczonej przyczepności na tym rowerze wychodzi naturalnie. Czujemy się super pewnie i bardzo bezpiecznie, nawet gdy koła ślizgają się na sypkim (akurat tak było w naszym przypadku) podłożu. Do tego - mimo dużego reach’u - manewrowanie Lux’em wychodzi bardzo płynnie i naturalnie. Na stromych szlakach możemy być spokojni o swoje bezpieczeństwo - nawet jeśli się czegoś boimy, na przykład jest jakaś trasa, która na rowerze XC przewyższa nasze możliwości to zjechanie jej Lux’em Trailem będzie po prostu banalne. Ten rower czerpie co najlpesze z klasycznego XC w kontekście wspinaczek, ale w dół ma zdecydowanie trailowe DNA. Wg nas jawi się jako bardzo wszechstronny rower, sprzęt dla fana MTB, który liczy na pełne szlakowe flow, ale jednocześnie chce czuć, że rower idzie pod górę. Jego świat to naturalne górskie trasy, sztuczne single, kamieniste zjazdy, ale piękne jest też to, że śmiało możecie go zabrać na prawdziwe enduro, wystartować w maratonie MTB, czy przekręcić szybką trasę po łatwym lesie gdzieś w centrum Polski. Po prostu jeden uniwersalny rower górski.
Linia modelowa
W swojej kolekcji firma z Koblencji przygotowała 4 modele, wśród których każdy reprezentuje na tyle dobry poziom wyposażenia, że możemy mówić o nich jako o rowerach, którym niczego nie brak i tuż po zakupie są one po prostu gotowe na katowanie ścieżek. Linię modelową otwiera Canyon Lux Trail CF 6 wyposażony w amortyzator FOX 34 SC Performance, koła DT Swiss X1900 i napęd Shimano SLX 1x12. Kolejnym modelem - tym na którym jeździliśmy - jest Lux Trail CF 7 z FOX’em 34 SC Performance Elite, napędem Shimano XT i kołami DT Swiss XRC1700. Potem robi się już naprawdę tłusto, bo wersja CF 8 ma napęd SRAM GX Eagle AXS i komponenty SRAMa - amortyzator RockShox SID 35 Select+ i droppera RockShox Reverb AXS. Koła w tym modelu to DT XRC1501. Zwieńczeniem kolekcji jest Lux Trail CF 9 Emily Batty Edition, który jest około kilogram lżejszy, niż CF 8 i CF 7. W tej wersji znajdziemy FOX’a 34 SC Factory, bardzo lekkie koła DT Swiss XRC1200 i napęd Shimano XTR.
Więcej o nowym rowerze znajdziecie na: www.canyon.com