Test: Merida eONE-SIXTY 10K (2020)

Drukuj
Merida eONE-SIXTY 10K Merida

Nowa generacja flagowego, elektrycznego bolidu enduro Meridy czerpie pełnymi garściami z dziedzictwa utytułowanego poprzednika i zyskuje masę imponujących rozwiązań. Charakter topowego, carbonowego EONE-SIXTY z kolekcji 2020 poznawaliśmy m.in. na kamienistych szlakach dookoła Girony. Teraz przyszedł czas, by podzielić się z Wami naszymi wrażeniami.

Galeria
Galeria: Merida eONE-SIXTY 10K (2020) Zobacz pełną galerię

Kolekcje 2020 wszystkich rynkowych potęg stoją elektrykami, które to są już bytem całkiem równoległym do rowerów tradycyjnych. Na wstępie jednak Meridzie trzeba oddać jedno - to do tego producenta należała bodaj najgłośniejsza premiera z grona zaawansowanych, górskich e-bike'ów na sezon 2020. A my mieliśmy okazję w tym wydarzeniu uczestniczyć osobiście, co było niemałym zaszczytem.

Na premierę nowej generacji górskiego e-bike'a Meridy udaliśmy się pod koniec maja do Girony (patrząc teraz na grudniowy krajobraz za oknem redakcji, zapadamy się w błogim rozmarzeniu...). Tak naprawdę już podczas samej premiery zebraliśmy masę materiału i odczuć z jazdy, które późniejsze spotkania z bohaterem tego artykułu tylko potwierdziły. Mowa oczywiście o najnowszym eONE-SIXTY - elektrycznym, pełnozawieszonym rowerze enduro, którego najbardziej "wypasioną" wersję oblatywaliśmy na kamienistych i bardzo technicznych szlakach katalońskich wzgórz. 

Premiera eONE-SIXTY miała wiele smaczków - te najważniejsze związane były rzecz jasna z konstrukcją samego roweru. Nie możemy jednak pominąć tego, że w premierze udział brali nie tylko konstruktorzy nowego e-MTB Meridy, ale i ambasadorzy marki - José Antonio Hermida, a także Joaquim Rodríguez - z którymi to mieliśmy przyjemność "latać" w tej samej grupie testerów. I powiemy Wam na marginesie, że szosowy wydawać by się mogło Purito techniką jazdy MTB zawstydziłby niejednego wyznawcę "pure enduro". Dość jednak kreślenia po marginesach - czas na bliższe poznanie topowej wersji jednego z najciekawszych e-Enduro na rynku!

Stare vs nowe

Większość osób mających do czynienia z poprzednią generacją eONE-SIXTY zgodnie przyznawała, że e-bike Meridy ze 150-milimetrowym skokiem zawieszenia i 160-milimetrowym widelcem stanowił jeden z najbardziej udanych tego typu rowerów na rynku. Sukces poprzedniej generacji polegał na tym, że Merida jako jedna z pierwszych stworzyła górskiego e-bike'a, który prowadził się bardzo naturalnie, w sposób ogromnie bliski "analogowym" rowerom enduro bez wspomagania. Poprzednia generacja nie była jednak pozbawiona wad - niektórzy zarzucali jej chociażby nieco konserwatywną geometrię (przez niezbyt płaski kąt głowy ramy). Nie da się też ukryć, że od momentu premiery eONE-SIXTY poprzedniej generacji sporo prądu w bateriach e-bike'ów upłynęło, a kolejni producenci zaczęli prześcigać się w prezentowaniu elektryków, w których stopień integracji robił wrażenie. Przyszedł czas i na Meridę, która współpracując w pewnych obszarach z Shimano, nakreśliła w niemieckich biurach projektowych (w Magstadt) szkielet eONE-SIXTY całkowicie od podstaw.

Sztuka użytkowa kreślona szlakiem integracji

Elementarną cechą nowej generacji e-endurówki Meridy jest budulec ramy - przedni trójkąt wykonano tu z włókna węglowego, podczas gdy wahacz pozostał aluminiowy. Najbardziej widoczną zmianą w nowym eONE-SIXTY jest pełne zintegrowanie baterii z rurą główną ramy. Efekt wizualny jest bez dwóch zdań genialny - na tyle, że laik wcale nie musi baterii w ogóle zauważyć. Tak duża integracja baterii z jednej strony była możliwa za sprawą zastosowania nowego akumulatora Shimano o oznaczeniu BT-E8035, natomiast ogromną pracę wykonali tu sami projektanci ramy, którzy w imponujący sposób obmyślili sam mechanizm montażu baterii - a zdecydowanie było nad czym myśleć.

Po pierwsze Merida sięgnęła po włókno węglowe, aby możliwie mocno obniżyć masę roweru i zwiększyć sztywność boczną konstrukcji. Wygospodarowanie sporych rozmiarów otworu na baterię wystawiło jednak sztywność boczną ramy na dużą próbę, dlatego ogromną wagę Merida przyłożyła tu do odpowiedniego układania warstw carbonu. W drugim kroku ekipa z Magstadt stworzyła w eONE-SIXTY bardzo solidny system montażu baterii, który jest jednocześnie banalnie łatwy w obsłudze. W pierwszym kroku musimy zdemontować zewnętrzną osłonę Energy Guard, którą zdejmujemy beznarzędziowo (odblokowujemy zawleczkę i przesuwamy osłonę do góry). Sama osłona pełni tu też rolę protektora ramy i baterii. W drugim kroku sięgamy po klucz imbusowy, który ukryto w tylnej osi koła i odkręcamy nim śrubę w baterii. I gotowe - bateria zdemontowana. A my już teraz możemy potwierdzić, że system montażu jest bardzo pewny i nie generuje żadnych stuków - nawet na najbardziej kamienistych szlakach ponad Gironą. 

 

 

 

 

 

 

Integracja akumulatora z ramą z włókna węglowego postawiła jednak przed Meridą kolejny problem do rozwiązania - carbon jest gorszym transmiterem ciepła niż aluminium i z tego powodu ekipa kreśląca nową generację elektrycznej endurówki postanowiła stworzyć swojego rodzaju system chłodzenia. Powyższe uzasadnia zastosowanie w okolicach głowy ramy otworów - pełnią one rolę wentylacji i zostały nazwane przez Meridę wymownie: Thermo Gate. Powyższy system ma umożliwić ciepłemu powietrzu, które jak wiecie unosi się ku górze, swobodny odpływ z ramy. Jednocześnie podczas jazdy otwory też pełnią rolę chłodnicy. Proste i błyskotliwe, a przy okazji wygląda ciekawie - zdecydowanie plus.

 

 

 

Wykonanie przedniego trójkąta z włókna węglowego dało spore pole do popisu designerom, którzy wyszli na przeciw oczekiwaniom wszystkich estetów. Górna rura przedniego trójkąta przebiega tu w jednej linii z górnymi rurami wahacza. Wizualnych smaczków jest więcej - chociażby przycisk włączający system e-bike został tu zgrabnie wkomponowany w górną rurę ramy. Warto też zwrócić uwagę na okolice silnika - tam znalazło się miejsce na gniazdo ładowania, a zaraz obok zamontowano tłumik zawieszenia. Co tu dużo mówić - całość wygląda bardzo "high endowo".

 

 
 

 

 

Pozostałe cechy ramy

W nowym eONE-SIXTY nie brakuje rzecz jasna obowiązkowych standardów, jakie nowoczesny rower e-enduro mieć powinien. Wspominaliśmy o tym, że konstruktorzy dążyli tu do zachowania jak największej sztywności bocznej roweru i jednocześnie dążyli do możliwie dużej redukcji masy całości. Dolna rura jest całkowicie prosta i przechodzi w powiększoną głowę ramy, do której zamontować możemy widelce o standardowej, taperowanej rurze sterowej. Wewnątrz głowy ramy znajdziemy blokadę skrętu kierownicy, która uniemożliwia dobicie koroną widelca o ramę - rozwiązanie nazywa się Internal Block i było stosowane już w przeszłości przez Meridę w ich "tradycyjnych" rowerach górskich, jednak do tej pory ogranicznik znajdował się na zewnątrz. Przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego ekipa z Magstadt dodatkowo zastosowała gumowy protektor na dolnej rurze ramy, który także pełni rolę ochraniacza przed ewentualnym uderzeniem koroną widelca. Są na pokładzie też sztywne osi kół w standardzie Boost (w tylnym zacisku znajdziemy wspomniany już, ukryty klucz imbusowy 4 i 6 mm). Tylny trójkąt z aluminium jest asymetryczny, aby możliwie mocno skrócić wartość chainstayu. Zresztą w osiągnięciu krótkiego tyłu roweru pomaga też samo zastosowanie silnika od Shimano, o czym nieco dalej.

 

 
 

 

 

Warto też zaznaczyć, że dzięki daleko posuniętej integracji wszystkich elementów w nowym elektryku Meridy można zamontować koszyk na bidon, a rama pomieści bidony nawet o pojemności 0,75 ml. EONE-SIXTY osiąga też znakomity wynik jeśli chodzi o wagowe limity riderów - dopuszczalna masa rowerzysty i roweru w tej linii określona jest na 140 kg (z wyjątkiem naszej topowej wersji 10K - tu limit wynosi 120 kg ze względu na organiczenia wynikające z zastosowania carbonowych kół). 

Masa eONE-SIXTY schodzi delikatnie poniżej 22 kg w rozmiarze M.

Geometria

Nowa generacja eONE-SIXTY korzysta z dziedzictwa pozostawionego po poprzedniku, który w mediach branżowych zgarnął niezliczoną ilość nagród - głównie za jego "naturalne" prowadzenie. Merida mimo wszystko postanowiła kilka elementów tu poprawić, dążąc przede wszystkim do przesunięcia jeszcze dalej zjazdowych możliwości swojego flagowego e-MTB. 

 

 

 

 

Po pierwsze zatem koła - w eONE-SIXTY znajdziemy dwa rozmiary kół: z przodu zastosowano koło 29" z oponą o szerokości 2,5", z tyłu koło 27,5 z oponą 2,6". Taka konfiguracja jest coraz bardziej popularna i pozwala wykorzystać najlepsze cechy obu rozmiarów. Po pierwsze zatem 29-calowe koło zdecydowanie lepiej przetacza się po przeszkodach, a przednia opona 2,5" odpowiedzialna za trakcję ma zwiększyć precyzję prowadzenia, eliminując problem "pływania" opon z plusem. Z tyłu z kolei mamy koło 27,5", które z jednej strony pozwala utrzymać krótki chainstay, a z drugiej (za sprawą szerokiej gumy) dba o trakcję na kole "napędowym".

Po drugie - aktualizacja kątów. Nowy eONE-SIXTY otrzymał kąt głowy ramy na poziomie 65,5 stopnia, czyli jest o jeden stopień bardziej płasko względem poprzednika. Do 75,5 stopnia urósł kąt rury podsiodłowej. Obniżeniu uległa wysokość suportu, co miało na celu poprawienie czucia roweru na większych prędkościach, natomiast aby wyeliminować problem zawadzenia korbą o podłoże skrócono po prostu ramiona mechanizmu korbowego - zastosowano ramiona o długości 165 mm. Powyższe udoskonalenia mają sprawić, że eONE-SIXTY prowadzić będzie się jeszcze stabilniej i pewniej podczas pokonywania nawet najbardziej wymagajcych zjazdów, a przy tym zachowa równie dobrą charakterystykę prowadzenia podczas wspinaczek. 

Warto nadmienić, że nowa generacja modelu dostępna jest aż w 5 wersjach. Poprzednikowi zarzucano zbyt małą rozpiętość rozmiarówki (starsza generacja dostępna była tylko w 3 rozmiarach).

 

 

 

 

 

 

System wspomagania - kooperacja z Shimano

Merida w temacie systemów wspomagania konsekwentnie sięga po produkty Shimano - w topowym modelu spotkamy najbardziej zaawansowany silnik Japończyków, czyli STEPS  E8000 - ten silnik bezustannie wyróżnia się na tle konkurencji niską masą (2,88 kg) oraz kompaktowymi rozmiarami, które umożliwiają producentom uzyskanie krótkiego tyłu roweru, co bezpośrednio przekłada się też na naturalne odczucia podczas jazdy i zwiększa zwrotność. Shimanowski silnik posiada Q-Factor na tym samym poziomie, co korby rowerów klasycznych. Wartość momentu obrotowego wynosi 70 Nm - spotkamy na rynku jednostki generujące więcej, ale te 70 Nm w zupełności radzi sobie w górach. Szczegółowo tę jednostkę opisywaliśmy w osobnym teście: Shimano STEPS E8000.

Na pokładzie Merida wita nową baterią od Shimano BT-E8035 - posiada ona dość standardową i chyba najczęściej spotykaną w e-MTB pojemność 504 Wh, natomiast jej rozmiary i kształt został zoptymalizowany pod kątem pełnej integracji z rurą dolną. Shimano chwali się rekordowo dobrym wynikiem żywotności swojego akumulatora, który po 1000 cykli ładowań ma zachować 60% oryginalnej pojemności. Podczas prezentacji słusznie zauważono, że obecnie w coraz większej ilości e-MTB spotyka się baterie o większej pojemności (630 Wh), jednak Merida uważa, że to właśnie 504 Wh pozwala zachować idealny kompromis na linii pojemność - masa - wymiary baterii. Merida celowo nie sięga po cięższą baterię, bo ta pogorszyłaby prowadzenie roweru - przecież ogrom pracy wkłada się w to, żeby naddatek masy akumulatora umieścić możliwie nisko (co Merida czyni). Dodatkowe gramy większej baterii te starania by zniweczyły.

 

 
 

 

 

Z powyższych powodów producent swoją topową wersję eONE-SIXTY dostarcza w zestawie z dodatkową baterią oraz... specjalnie dla Meridy stworzonym plecakiem, który dostarczył nie kto inny, jak uznany w świecie ekstremalnych odmian MTB... EVOC! Kiedy zatem najdzie Was ochota, aby na eONE-SIXTY 10K wybać się na całodniową wyprawę w prawdziwe góry, to dodatkową baterię schowacie do plecaka, który posiada dedykowaną kieszeń do przewozu baterii. 

W eONE-SIXTY 10K spotkamy manetkę obsługi systemu STEPS, która pochodzi z niższej serii E7000 - nie jest to oszczędność, tylko świadomy zabieg. Powyższa manetka zwyczajnie lepiej współgra na kokpicie z manetką droppera - tę nota bene też dostarczyło Shimano i pochodzi ona z serii SL-MT800.

 

 

 

 

Pozostałe wyposażenie 10K

Zasadniczo w tym momencie artykułu powien zacząć lecieć Wam w głośnikach jakiś newschoolowy rap z USA - im bardziej bogaty, tym bardziej będzie pasowało. Rapuje ktoś z grona A$AP-ów i innych. Ma być po bandzie, bo topowa e-endurówka Meridy to po prostu high-end., który katalowogo kosztuje 39 900 zł.

Amortyzację w pełni obstawiły tu produkty FOX z powłoką Kashima - szczególnie na uwagę zasługuje przedni widelec, który abstrahując od wzorowej charakterystyki pracy (jest niesamowicie czuły) zapewnia świetną sztywność boczną (przez golenie 36 mm) i zresztą jest dedykowany specjalnie do e-bike'ów. 

Za zmianę przełożeń z tyłu odpowiada przerzutka XTR najnowszej generacji M9100 z 12-biegową kasetą 10-51T. Nie musicie obawiać się o to, że zabraknie Wam ząbka, by trzymać wysoką kadencję i dzięki temu cały czas możecie liczyć na równe wsparcie jednostki wspomagania. Zmiana przełożeń topowego XTR-a bez wątpienia należy do najlepszych na rynku - zresztą mogliście o tej grupie czytać szczegółowo w naszej relacji z premiery nowej grupy: Shimano XTR M9100. Mechanizm korbowy pochodzi z grupy XT M8100. 

Z racji na powiększoną masę w segmencie elektryków ogromną uwagę przywiązuje się do dopracowanego systemu hamowania - zarówno z przodu, jak i z tyłu spotykamy zatem ogromne tarcze hamulcowe 203 mm, na których pracują nowe, 4-tłoczkowe zaciski XTR. Powyższe zapewnia pełną kontrolę nad rowerem i jego masą. Nowe XTR-y hamują z siłą niczym zjazdowe ZEE, a do tego modulują genialnie czule. To jest absolutny rynkowy wzór.

 

 
 

 

 

Lista ciekawych komponentów jeszcze jest długa - w nowym eONE-SIXTY Merida montuje swoje nowe droppery TR Expert, które obsługujemy shimanowską manetką nawiązującą do manetek XTR-a i XT. Merida stosuje tu więcej swoich autorskich komponentów - mamy np. kierownicę w której wnętrzu poprowadzone zostały kable systemu STEPS - kierownica posiada jedynie słuszną szerokość 780 mm, a mostek jest odpowiednio krótki - na 40 mm. Warto jeszcze zauważyć estetycznie wkomponowane w całość mini błotniki czy osłony ramy - np. pod rurą łańcuchową.

Wersja 10K jako jedyna z linii modelowej stoi na carbonowych kołach - DT Swiss Spline HXC 1200 Spline o szerokości wewnętrznej 30 mm. Nie możemy narzekać nawet na dobór opon - specyfikacja uwzględnia z przodu model Maxxis Assegai 3C EXO+, a z tyłu mamy DHR-y II, więc gripu jest dużo w różnych warunkach i można dać się ponieść siłą grawitacji. 

 

 

 

Jak jeździ?

Musimy przyznać, że nadążyć za Hermidą i Rodriguezem to nawet na e-bike'u jest trudno. Ten przesympatyczny duet Hiszpanów zabrał nas na zaprojektowaną przez nich rundę testową na wzgórzach okalających Gironę. Było mnóstwo stromych ścianek do podjechania, a później przyszedł czas na zjazdy, których nie powstydziłoby się Enduro World Series. 

Najpierw wspinaczka - oczywiście wsparcie silnika jest tu nie do przecenienia. Jednostka wspomagania pomaga zapomnieć, że jedziemy na rowerze ważącym 22 kg. Wspinając się w trudnym technicznie terenie o dużym nastromieniu, musimy zrewidować nieco styl jazdy - skupiamy się maksymalnie na utrzymywaniu wysokiej, równej kadencji, aby silnik równo dozował moc wspomagania na tylne koło. Gripu nie brakuje dzięki szerokim oponom ze gryzącym hiszpańską glebę bieżnikiem. Geometria eONE-SIXTY wspiera nas podczas wspinaczek, rower nie ma przesadnie płaskich kątów, więc jego kierownica nie myszkuje na boki i można skupić się w pełni na obieraniu swojego optymalnego toru jazdy. Następnie przychodzi czas na trochę segmentów płaskich, ale kamienistych - tu pogoń za Hermidą wyciska z nas sporo sił, bo cały czas musimy balansować rowerem, który na szczęście szybko reaguje na nasze ruchy i jest zwrotny. Już w tym momencie czujemy, że eONE-SIXTY prowadzi się w sposób bardzo bliski swoim analogowym kuzynom.

 

 

 

 

Tak naprawdę jednak magia tego modelu zaczyna dziać się na zjeździe. Modyfikacje wprowadzone przez konstruktorów niemieckiego biura projektowego pozwalają eONE-SIXTY rozwinąć skrzydła. Rower prowadzi się jeszcze bardziej naturalnie, niż jego poprzednik! Nie do pojęcia, ale jest tak - obniżony środek ciężkości roweru, krótki chainstay. Te elementy pozwalają zapomnieć, że mamy pod sobą e-bike'a, a jednocześnie fakt wspomagania na podjazdach oszczędza masę sił, które możemy spożytkować podczas dodatkowych godzin zjazdowych. 

EONE-SIXTY na trudnych technicznie zjazdach radzi sobie wzorowo, chociaż geometria tego modelu wcale nie należy do najbardziej agresywnych na rynku. Nie w tym rzecz jednak - flagowa elektryczna endurówka Meridy pozwala pewnie czuć się na dużych nachyleniach, świetnie radzi sobie z napotykanymi przeszkodami. To zasługa m.in. dużego koła z przodu, ale też sporego zapasu skoku i tylnego zawieszenia, które cechuje dobra progresja skoku. Pomimo tego, że mamy pod sobą 22-kilogramowego elektryka, nie czujemy się jakkolwiek ociężali. Oczywiście skoki na tego typu konstrukcji wymagają więcej krzepy i techniki, jednak są możliwe - co widzieliśmy na własne oczy.

Podsumowanie

Nowa odsłona eONE-SIXTY udanie rozwija dziedzictwo swojego poprzednika, który uznawany był za tę elektryczną endurówkę, która rekordowo blisko zbliżyła się do naturalnych odczuć z jazdy na MTB. Merida w nowej generacji zaktualizowała geometrię, ulepszając przede wszystkim właściwości zjazdowe (w tym dużą zasługę ma też zastosowanie dużego koła z przodu) - i tym samym nowy eONE-SIXTY wchodzi do ścisłego grona najlepiej prowadzących się rowerów e-enduro na rynku. Projektanci nowego modelu zamieścili w nim sporo topowych rozwiązań - najważniejszym jest oczywiście zastosowanie włókna węglowego do budowy głównego trójkąta ramy. Z powyższym skorelowane są kolejne rozwiązania - do granic możliwości dopracowany system montażu baterii, system jej chłodzenia czy szereg zintegrowanych z ramą elementów systemu wspomagania Shimano STEPS. Wszystko co powyższe ma też swoją drugą stronę - Merida eONE-SIXTY w topowej wersji jest po prostu droga - bo ceny 39 900 zł nie da się określić inaczej. Patrząc na to, jak dalece high-endową mamy tu konstrukcję, Merida powyższą cenę oczywiście w jakiś sposób obroni, jednak niewielu na model 10K będzie mogło sobie pozwolić. Na szczęście eONE-SIXTY dostępny jest jeszcze w kilku tańszych wersjach wyposażenia i jeśli zależy Wam na pozyskaniu elektrycznego roweru enduro, który poradzi sobie na górskich szlakach praktycznie każdej trudności, to warto się tym modelem zainteresować bliżej. Dla nas spotkanie z eONE-SIXTY było przygodą z gatunku najbardziej ekscytujących.

 

 

Specyfikacja

Merida eONE-SIXTY 10K (2020)
  • RAMA eONE-SIXTY CFA (materiał: carbon - aluminium / skok zawieszenia: 150 mm / rozmiar kół: 29/27,5" / standard osi: 148 x 12 mm)
  • ROZMIAR XS, S, M, L
  • WIDELEC FOX 36 Factory E-Bike+ (160 mm)
  • DAMPER FOX Factory Float X2
  • NAPĘD Shimano E8000
  • UCHWYT BATERII Shimano BM-E8031 on frame
  • BATERIA 2 x Shimano BT-E8035
  • ZAMEK BATERII ABUS
  • WYŚWIETLACZ Shimano SC-E8000
  • PRZERZUTKA TYŁ Shimano XTR Shadow+
  • MANETKA PRZÓD Shimano SL -MT800-IL
  • MANETKA TYŁ Shimano XTR
  • MECHANIZM KORBOWY Shimano CRE80-12-B
  • KASETA Shimano M9100 12-biegowa (10-51)
  • ŁAŃCUCH CNM9100
  • OŚ TYŁ MERIDA COMP TR
  • KOŁA DT Swiss Spline HXC 1200 spline 30 boost
  • OPONA PRZÓD Maxxis Assegai
  • OPONA TYŁ Maxxis DHR II
  • ŁADOWARKA Shimano EC-E6000
  • TARCZE HAMULCOWE Shimano RT-EM910
  • HAMULCE Shimano XTR
  • KIEROWNICA MERIDA Expert eTR
  • STERY MERIDA 1901
  • MOSTEK MERIDA Expert eTR / 40 mm we wszystkich rozmiarach
  • SIODŁO Prologo PROXIM W650
  • SZTYCA MERIDA EXPERT TR
  • WAGA 22 kg
  • CENA 39 900 zł

 

Dystrybucja: www.merida-bikes.com

Fot. Merida / Daniel Giger