Test: Romet Boreas – na szosę i szutry

Drukuj
Michał Lewandowski

Dlaczego Romet Boreas jest czymś więcej niż klasyczna szosówka i w jaki sposób tak niepozorny rower potrafił odmienić nasze myślenie o szosie? Testując nowy model rodzimego producenta zgłębiamy filozofię jazdy po szutrach (i nie tylko)!

Galeria
Galeria: Romet Boreas Zobacz pełną galerię

Jednym z najczęściej wymienianych ostatnimi czasy terminów związanych z rowerami szosowymi jest tzw. gravel – tłumacząc dosłownie to szuter, żwir, dlatego rowery gravelowe możemy nazwać szutrówkami.

Mówiąc najprościej: szutrówki są w założeniu rowerami szosowymi, którymi bez obaw możemy zboczyć z asfaltu na utwardzone ścieżki w terenie. Nie są one nastawione na wyczynowe ściganie (chociaż w USA rozgrywane są wyścigi na szutrach), ale na dostarczenie nam jak najwięcej radości z jazdy. Gravel ma przede wszystkim znosić ograniczenia, jakimi obarczone są rowery szosowe – dlatego konstrukcje tego typu nazywane są też przygodowymi, bo w każdej chwili dają nam możliwość ucieczki z ogólnodostępnego asfaltu w nieznane bezdroża. Czyżby gravel był czymś na kształt szosowego enduro?

Sam pomysł nie jest nowy, bo przecież jednoznacznie kojarzy się rowerami przełajowymi, jednakże po bliższych oględzinach nimi nie jest. Niedoświadczone oko zapewne nie zauważy większej różnicy pomiędzy szosą, gravelem i przełajem, ale każdy z tych segmentów posiada swoje wyjątkowe rozwiązania konstrukcyjne, które definiują z czym mamy do czynienia. Romet Boreas jest podręcznikowym przykładem szutrówki, dzięki czemu podczas testów tego roweru nie tylko zobaczyliśmy, jak gravel wygląda od strony technicznej, ale też zrozumieliśmy jego filozofię.

Rama i geometria

Boreas zbudowany został na aluminiowej ramie i karbonowym widelcu. Frameset nowej szutrówki uwagę zwraca klasycznym, minimalistycznym designem i to jest w tym rowerze piękne. Wizualnie konstrukcję Boreasa dopełnia świetnie dopasowane malowanie – w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko zwrócić na siebie uwagę klienta – producenci wybierają dwie drogi: albo krzykliwe, kolorowe malowanie albo czarny mat. Romet poszedł swoją drogą, dlatego srebrno-czarny Boreas ma w sobie coś naprawdę unikalnego.

Testowany przez nas Romet, podobnie jak inne szutrówki, to konstrukcja przystosowana pod hamulce tarczowe. Zarówno przednie, jak i tylne widełki posiadają spory prześwit, który pozwala na zastosowanie tu szerszych opon – seryjnie Boreas posiada opony o szerokości 30 mm (sprawdziliśmy, że frameset pomieści bez problemu opony 33 mm, zostawiając jeszcze troszkę wolnego miejsca). Jest więc praktycznie jak w przełajówce, więc o co chodzi z tymi gravelami?

 

Odpowiedź znajdziemy w geometrii roweru – chociaż Boreas posiada rozwiązania znane z przełaju, to jednak jego geometria jest szosowa – nie mamy tu na myśli geometrii do wyczynowego ścigania, z bardzo długą rurą górną, niską sterówką i krótkim ogonem – nie, nie… to nie jest rower tego typu – ten rower z założenia ma sprawiać jak najwięcej frajdy, odsuwając walkę o sekundy na dalszy plan. Z tego powodu Boreas ma trochę dłuższy ogon czy wyższą rurę sterową – nie dość, że dodaje to rowerzyście komfortu podczas jazdy (wygodna pozycja), to jeszcze zwiększa stabilność prowadzenia (większa baza kół).

 
 

 

Boreas pozwala użytkownikowi na zamontowanie na stałe błotników – to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Wszelkie linki biegną na zewnątrz ramy, co w przypadku roweru z tej półki cenowej jest dopuszczalne – można by rozważyć co prawda poprowadzenie linek nad górną rurą (tak jak dzieje się to w wielu przełajach), co wyeliminuje ewentualne zakłócenia pracy linek przez błoto (my jednak podczas testów sporo jeździliśmy w terenie w zmiennych warunkach i problemu z działaniem przerzutek nie mieliśmy).

 

Wyposażenie

Boreas opiera się na kompletnej grupie Shimano Tiagra 4700 (brawo dla Rometa za konsekwencję, to zawsze jest w cenie), której nową odsłonę japoński koncern pokazał światu zaledwie niecały rok temu – w praktyce oznacza to tyle, że modele z roku 2016 są pierwszymi, które w nową Tiagrę zostały wyposażone seryjnie. Jest to więc grupa na tyle świeża, że w redakcji wzbudziła o wiele większe zainteresowanie niż znany już na wylot topowy Dura-Ace i Ultegra.

 
 

 

Jako że na samym początku zawsze konsumuje wzrok, to trzeba przyznać, że nowa Tiagra wygląda świetnie – w tym elemencie niczym nie odbiega od wyższych grup, do których zresztą bezpośrednio nawiązuje – czteroramienna korba i estetyczne klamki z prowadzeniem linek pod owijką to główni sprawcy zawodowego designu Tiagry.

A działanie? Owszem pamiętać trzeba, że grupa 4700 to nadal 10-rzędowe przełożenie z tyłu, ale poziom pracy w niczym nie ustępuje wyższej grupie 105! Tu rodzi się pytanie – jakim cudem Shimano się to w ogóle opłaca, przecież za chwilę wszyscy będą jeździć na grupach ze średniej półki. Różnice objawiają się jedynie w większej wadze takiego osprzętu oraz w nieco mniejszej trwałości podzespołów względem grup topowych. Tylna przerzutka zmienia biegi precyzyjnie i tylko trochę wolniej od najwyższych grup, przednia przerzutka działa na tym samym poziomie co 105-tka – dzięki wydłużeniu dźwigni biegi są zmieniane nadzwyczaj lekko. Klamkomanetki – tutaj też nie ma się do czego przyczepić – Ci, którzy znają produkty takie jak 105 i Ultegra, mogą spodziewać się praktycznie takich samych odczuć. Napęd otrzymał miękkie przełożenia – 50/34 z przodu oraz 11-28 z tyłu, co do tego typu konstrukcji pasuje jak ulał i jest uniwersalne – większe blaty w korbie w tym wypadku nie mają najmniejszego sensu, gdyż pamiętajmy – to nie jest rower do ścigania.

Na koniec hamulce – tarczowe, mechaniczne Shimano BR-517 – model podstawowy, z którym nie mieliśmy żadnych problemów. Pamiętać jednak trzeba, że hamulce wraz z niezbyt lekkimi kołami na obręczach Alexrimsa, odzianych w swoją drogą świetne opony Schwalbe G-One, dodadzą trochę gramów do końcowego wyniku Boreasa na wadze.

 

Jak jeździ?

Na szutrówki nie można patrzeć tak, jak na klasyczne rowery szosowe – nie tylko ze względu na różnice konstrukcyjne – od takich rowerów oczekuje się zupełnie czegoś innego, niż od szosy. Rowery pokroju Boreasa nie muszą być nadzwyczaj szybkie i lekkie, bo w tych dziedzinach mają nikłe szanse na wygraną. Szutrówki mają natomiast zapewnić możliwie wysoki komfort – ich użytkownicy kochają długie wyprawy w nieznane i smaczek przygody, także poza szosą. Twórcy Boreasa komfort zapewniają nam głównie przez zastosowanie szerszej, 30 mm opony Schwalbe, która przy nieco niższym ciśnieniu niż w oponach 23 i 25 mm wzorowo amortyzuje drobne nierówności. Komfort wspomaga sztyca o małej średnicy 27,2 mm oraz przyjemna geometria.

 
 

 

W terenie Boreas daje mnóstwo frajdy z jazdy, ale najlepsza jest w nim ta niczym nieskrępowana wolność – chcemy kręcić kilometry na szosie – proszę bardzo, chcemy wskoczyć sobie do pobliskiego lasu – nie ma sprawy! Dzięki szosowemu rodowodowi szutrówki poza asfaltem są dynamiczne, dlatego odczucia z jazdy po bezdrożach dostarczają tak wiele emocji.

 

 

Warto pamiętać, że do Boreasa możemy wstawić szerszą oponę z większym bieżnikiem i pomimo braku typowej dla cyclocrossu geometrii pobawić się na nim w przełajowców – to dowodzi, z jak bardzo uniwersalnym rowerem mamy do czynienia, bo my widzimy go w roli: szosówki do szybkiej, ciekawej turystyki, roweru do codziennych treningów, ale i konstrukcji idealnej do jazdy zimą i jazdy w lekkim terenie – to wszystko osiągamy przy wprowadzeniu jedynie drobnych modyfikacji, jak zmiana ogumienia. Boreas co prawda nie należy do najlżejszych (około 10,5 kg w rozmiarze L, specyfikacja producenta podaje 10 kg), ale do zastosowań jakim ma służyć ten element schodzi na dalszy plan i nie przeszkadza w czerpaniu radości z jazdy.

 

Podsumowanie

Przepis na gravel według firmy Romet opiera się na prostocie, która w przypadku Boreasa zaprocentowała bardzo udaną konstrukcją. Polski producent stworzył uniwersalny rower, który dzięki swojemu charakterowi dostarcza nam maksimum radości z jazdy. Jeśli szukacie roweru do ścigania, to w ofercie Rometa znajdziecie lepsze propozycje. Jeśli szukacie roweru, który rozumie Waszą potrzebę wolności, to Boreas jest dla Was. To wszystko ukryte pod przyjemnym dla oka, prostym i wysmakowanym designem oraz solidnym wyposażeniem. Brawo Romet!

 

Romet Boreas

Romet Boreas
  • Cena: 5199.00 PLN
  • Rama aluminium X6
  • Widelec karbon
  • Manetki tył, przód Shimano Tiagra 4700 10 speed / Shimano Tiagra 4700 2 speed
  • Przerzutka tył, przód Shimano Tiagra 4700 / Shimano Tiagra 4700
  • Mechanizm korbowy Shimano Tiagra 4700 50 / 34 175 mm
  • Hamulec tył, przód Shimano BR-517 / Shimano BR-517
  • Tarcza hamulcowa tył, przód Shimano SM-RT64 160 mm / Shimano SM-RT64 160 mm
  • Opony Schwalbe G-One 30-622
  • Obręcze Alexrims AT 490
  • Piasta tył, przód Shimano FH-R505A / Shimano HB-R505
  • Kaseta / wolnobieg Shimano Tiagra CS-HG4600 12-28 10 speed
  • Kierownica Token 420 mm
  • Sztyca Token Arsenal 27,2 mm 400 mm
  • Mostek kierownicy Token Arsenal 100 mm 31,8 mm
  • Siodło Selle Italia X1
  • Pedały Feimin FP-971
  • Waga 10,5 kg

 

Szosowe Romet GDZIE KUPIĆ

 

Dystrybutor: romet.pl

Fot. Michał Lewandowski