Test: Assos Equipe R S9 - wyścigowe spodenki w akceptowalnej cenie!

Poznaj nasze wrażenia z testów spodenek Assos Equipe R S9, które są podstawowym modelem o wyścigowych parametrach, jaki znajdziemy w kolekcji szwajcarskiego producenta.

Drukuj
Assos Equipe R S9 Mariusz Sobczak

Nowe Assos Equipe R Bib Shorts S9 to model o wyścigowym kroju i cechach nawiązujących do topowych modeli z kolekcji, tyle że w bardziej budżetowym wydaniu. Zastosowano tu kilka zabiegów, które znacznie obniżyły ich cenę. Sprawdziliśmy, jak owe ,,oszczędności” wpłynęły na jakość jazdy?

 

 

Na początek kilka podstawowych faktów. Spodenki Assos Equipe R S9 to nowość w ofercie, które miały swoją premierę u progu wiosny 2023 roku. Jest to model zasilający wyścigową linię szwajcarskiego producenta. Krój, wkładka, sposób układania się na ciele oraz poziom wsparcia mięśni (kompresji) ma nawiązywać do najdroższych modeli przeznaczonych do sportowej jazdy. Equipe R są po prostu ich bardziej budżetowym wcieleniem, które ma dawać podobny poziom działania, a to wszystko przy wyraźnie niższej cenie. Oszczędności zostały więc poczynione w kilku miejscach, ale o tym czy i jak wpłynęły one na jakość jazdy powiemy za chwilę. Warto bowiem na wstępie dodać, że różnice w cenach są naprawdę duże. Wraz z nowymi szortami Equipe R klienci mogą cieszyć się ,,wyścigowymi Assosami” w rekomendowanej cenie 180 Euro, czyli aż o 50 Euro mniej, niż przyjdzie zapłacić za droższe spodenki RS i – bagatela – o 120 Euro mniej, niż za topowe szorty RSR. Gdy doliczymy do tego upusty, jakie regularnie są proponowane przez różne sklepy (przykładowo na dzień pisania artykułu droższe RS kosztują w sklepach internetowych około 700 zł), to nowe R-ki zaczynają być już nie tylko produktem zarezerwowanym dla zamożniejszych kolarzy, ale po prostu szeroko dostępnym produktem dla wielu pasjonatów szosy w szybkim wydaniu. Oczywiście mówimy o odbiorcach, którzy mają jakiekolwiek doświadczenie i poziom wtajemniczenia w temat jazdy na szosie. Mówiąc prościej, jeżeli czujesz różnicę między oponą na drucie, a zwijaną wyścigową gumą, zostań z nami! Jeśli nie, odpuść sobie lekturę, a zaoszczędzony czas przeznacz na coś bardziej pożytecznego.

 

 

Jak testowaliśmy?

Nowe Assosy Equipe R Bib Shorts S9 otrzymaliśmy do redakcji jeszcze zimą, pierwsze jazdy odbywały się więc na trenażerze, a gdy zrobiło się wiosennie udało się nam pokonać w nich kilkaset kilometrów na dworze. Do tego doszły też jazdy na MTB, które – choć wychodzą trochę poza spektrum zastosowania tego modelu – zawsze fajnie pokazują jak spodenki zachowują się podczas agresywnego manewrowania ciałem oraz pięknie weryfikują stabilność w ekstremalnych sytuacjach. Jedyne, czego w naszym teście zabrakło to upałów, ale o ,,oddychaniu” i wentylacji wiemy sporo choćby po wspomnianych jazdach na trenażerze. Co więcej, nasz test wzbogaciło też porównanie do topowego modelu RSR, który mieliśmy na testach przed rokiem: TEST: WYŚCIGOWE SPODENKI ASSOS EQUIPE RSR TARGA. Spodenki u nas zostały, więc jedną z ciekawych testowych ,,akcji” było pojechanie się dzień po dniu w topowym modelu RSR, a potem w testowanym obecnie R. Dzięki temu możemy Wam precyzyjnie wskazać, czy i czym Equipe R odstępują RSR-om? O tym wszystkim będziemy mówić, zacznijmy jednak od budowy. 

 

 

Assos Equipe R Bib Shorts S9: podstawowe cechy

O szczegółach technicznych i zastosowanych materiał nie będziemy się tutaj rozpisywać, ponieważ na portalu mamy już artykuł, w którym prezentowaliśmy detale nowych Equipe R: NOWE SPODENKI ASSOS EQUIPE R S9 – WYŚCIGOWY ENTRY-LEVEL. Wskażemy natomiast główne podobieństwa i różnice w budowie, jakie – jako użytkownicy – jesteśmy w stanie zobaczyć i poczuć. Przede wszystkim, jako ogromny plus, trzeba nadmienić, że krój, liczba paneli, miejsca prowadzenia szwów są w zasadzie identyczne jak w modelach droższych. To sprawia, że po ubraniu i zajęciu pozycji na rowerze mamy do czynienia ze spodenkami, które leżą tak samo dobrze, jak Assosy RS czy RSR. 

 

 

Ucisk nogawek jest lekki, mający dawać wsparcie mięśniom podczas intensywnej pracy, ale jednocześnie bez męczenia zbyt dużą kompresją. Wkładka to tytułowa S9, która ma grubość, kształt i miejsce wszycia dostosowane do jazdy w sportowym stylu, czytaj do przebywania w mocno pochylonej pozycji. Czuć to szczególnie podczas zmian chwytów na kierownicy i każdorazowego składania się w poszukiwaniu redukcji oporów powietrza generowanych przez naszą sylwetkę. Główną różnicą względem topowej wkładki S9 Sundeck, którą znajdziemy w RSR jest inne wykończenie przodu, który w R-kach jest bardziej mięsisty i dłuższy. 

 

 

Oczywiście różnice nie kończą się na wkładce, ponieważ główną i najbardziej odczuwalną kwestią jest materiał zastosowany do uszycia spodni R. Jest on lekki, cienki i dobrze oddychający… ale wyraźnie grubszy pod palcami, niż topowa tkanina z RSR’ów, która wydaje się być cienka niczym bibułka. Detalami różnią się też szelki, wśród których najbardziej zauważalnym jest brak siatkowego odcinka znanego z RSR’ów na rzecz po prostu taśmy ściągającej na całej długości, jaką znajdziemy w modelu R. Ostatnią dużą różnicą jest wykończenie końcówek nogawek. W RSR są one wewnątrz wyposażone w antypoślizgowe kropki, co dawało świetne połączenie stabilności z jednoczesnym mega dopasowaniem. To wraz z ,,papierowym” wręcz materiałem dawało mega aero przyleganie i wrażenie drugiej skóry. W testowanych spodenkach R jest bardziej klasycznie, mamy tutaj elastyczną taśmę ściągającą, jednak na niej również (na wewnętrznej stronie taśmy) są antypoślizgowe kropki. Takie wykończenie jest może mniej subtelne, niż to z RSR, ale stabilnością niczym mu nie odstępuje, a dodatkowo przewyższa zachowanie topowych Assosów z jednej generacji wstecz. Szczególnie, gdy mowa o jeździe z nogami wysmarowanymi maścią rozgrzewającą lub nakolannikami, czy też nogawkami. Tyle o podobieństwach i różnicach z punktu widzenia technicznego, przejdźmy do jazdy. 

 

 

Wrażenia z jazdy

Kilometry i godziny spędzone w Assosach Equipe R S9 utwierdziły nas w przekonaniu, że oszczędności zostały skierowane w dobrą stronę, ponieważ różnice – choć są i można je łatwo poczuć – tak naprawdę są niewielkie i odczuwalne, gdy mocno wejdziemy w szczegóły. Nowe spodenki leżą, jak te droższe i są równie stabilne. W praktyce komfort zapewniają, gdy siądziemy na rowerze w sportowej, pochylonej pozycji. Wtedy zaczynają się dobrze układać i widać oraz czuć, że nigdzie nie ma zbędnego naddatku materiału, który mógłby się gdzieś marszczyć i nam przeszkadzać. Krój jest oczywiście charakterystyczny dla Assosa, czyli mamy tu niski stan, gdzie ani brzuch, ani okolica lędźwi nie jest grzana przez warstwę niepotrzebnego materiału. 

 

 

Poza samym krojem i elastycznością materiału dużą zasługę w dobrej stabilności spodenek na ciele ma świetny system szelek. Taśmy są elastyczne tylko w płaszczyźnie pionowej (na boki są nierozciągliwe) i pięknie utrzymują spodenki na swoim miejscu. To bardzo ważne. Niezależnie od tego, jak dużo wstajemy z siodła, ile razy zmieniamy pozycje, jak często korygujemy chwyt kierownicy oraz jak manewrujemy na zakrętach, przez całą jazdę spodenki po prostu komfortowo leżą w jednej pozycji. Brak lżejszej wstawki na szelkach, która jest w RSR, nie jest odczuwalna podczas jazdy. 

 

 

Różnice jednak są obecne i pozostają łatwe do wychwycenia. Przede wszystkim czuć, że długość wkładki w R jest klasyczna, a w RSR jest ona ścięta znacznie wcześnie. To daje poczucie większej mięsistości przedniej części pampersa w tańszych R-kach. Czy to wada? W zasadzie można to poczuć dopiero w ekstremalnych pozycjach ciała typu aero tuck lub gdy ktoś rzeczywiście ma monstrualnie obniżoną i wyciągniętą pozycję na swojej szosie. Przyznamy szczerze, że przy amatorskiej jeździe na wysokim poziomie, gdzie średnia prędkość solo przekracza 35 km/h podczas około 2 godzinnej jazdy w pagórkowatym terenie, w zasadzie różnice przy wkładkach ciężko ocenić. Tzn. czuć je, ale nie ma to większego wpływu na jazdę. Bardziej czuć było – to z kolei na trenażerze – że oddychalność jest przez to minimalnie słabsza. Przy tym aspekcie też warto się zatrzymać na moment, ponieważ różnice w grubości materiału czuć. Tańszy w R jest cienki jak w większości wysokiej klasy spodenek, a ten z RSR jest niczym bibuła. To generuje dwie namacalne różnice. Po pierwsze RSR są jak druga skóra i czuć, że aero to ich drugie imię, a Equipe R są po prostu zwyczajne. Natomiast druga sprawa to kwestia oddychalności – kwestia odprowadzania ciepła i wentylacji skóry wydaje się być podobna, ale R na pewno trzymają w sobie więcej potu, bowiem dłużej schną. Zdajemy sobie sprawę, że to detale, ale jeśli szukać różnic to właśnie takie one są – niewielkie, choć wyczuwalne. 

 

 

Słowo jeszcze o komforcie. Warto mieć na uwadze, że doskonałe przyleganie i stabilne spoczywanie spodenek w jednej pozycji nie odbija się ujemnie na wygodzie. Z tego Assos słynie i Equipe R niczym się w tej kwestii nie różnią. Oczywiście wkładka S9 o grubości 9 mm tłumi wibracje nieco gorzej, niż monstrualna 11-milimetrowa ze spodenek w serii Mille, która w Assosie jest dedykowana do wygodnej długodystansowej jazdy. Jednak cieńsza budowa jest konieczna do zachowania wspomnianej już świetnej mobilności i komfortu przy pochylonej pozycji. Opisy producentów i profilowanie oferty pod konkretny styl jazdy to nie wymysł marketingu, takie detale czuć, gdy robimy coś naprawdę długo i intensywnie. Warto więc dobierać produkt do uprawianego przez siebie stylu jazdy. Testowany Equipe R to zdecydowanie model dla sportowców, kolarzy amatorów i miłośników dynamicznych ustawek, gdzie ,,śrutowanie” zaczyna się jeszcze zanim na dobre wyjedziecie z miasta…

 

 

Podsumowanie

Moglibyśmy napisać krótko, że Equipe R leżą i zachowują się niczym droższe modele, tyle że mają grubszy materiał i nieco inną wkładkę. W zasadzie w tym zdaniu została zawarta cała prawda i clou. Nowe spodenki są bardzo udane i pozwalają cieszyć się sportowym krojem oraz topowym działaniem przy znacznie mniejszym koszcie zakupu. Z drugiej strony różnice czuć, ale nie są one tak naprawdę duże. Ich znaczenie można przyrównać do tuningu topowego roweru ceramiką, czy doszukiwania się istotnych różnic między Ultegrą, a Dura-Ace’em. Equipe R to produkt wysokiej klasy na niemal topowym poziomie, a droższe spodenki są dla tych, którzy nie zadowalają się wspomnianą Ultegrą, tylko chcą mieć absolutny top. 

 

Strona producenta: www.assos.com