Arctica to polska marka o ugruntowanej pozycji na rynku. Jej sportowe okulary od lat znane są dobrego poziomu i atrakcyjnego stosunku ceny do jakości. Jako redakcja wiele razy mieliśmy z nimi kontakt i musimy przyznać, że często Arctica zaskakiwała nas świetnym działaniem, a innym razem było po prostu zwyczajnie, bez fajerwerków. Ostatnie lata to mocny rozwój kolekcji w kierunku modnych obecnie modeli z dużymi szkłami. Kilka ciekawych par okularów polskiej marki, wpisujących się w ten nurt designerski, mieliśmy okazję przetestować w roku ubiegłym: Test: Okulary rowerowe Arctica – udane modele w dobrych cenach! Natomiast tym razem trafiły do nas zupełnie nowe okulary Sprint, które dołączyły do kolekcji Arctica na 2025 rok. Poznajcie nasze wrażenia z jazdy w tym modelu!
Podstawowe cechy
Okulary rowerowe Arctica Sprint to model o nowoczesnym wyglądzie z jedną dużą szybą, która jest tutaj dominującym elementem. Oprawki to tak naprawdę tylko zauszniki i nosek, ponieważ Sprinty są pozbawione ramek. Szkła mają więc dużą powierzchnię, a pole widzenia teoretycznie jest tu szerokie i niczym niezakłócone. Brak ramek automatycznie przekłada się też na lekką konstrukcję. Realnie testowane okulary ważą 32 gramy. Występują z czarnymi oprawkami, ale w 3 różnych opcjach soczewki:
- Arctica Sprint S-357 – niebieskie przeciwsłoneczne
- Arctica Sprint S-357A – niebieskie przeciwsłoneczne z zieloną lustrzaną powłoką
- Arctica Sprint S-357F – fotochromy
Szkła nie są wymienne, po prostu wybieramy jedne okulary z konkretną soczewką. Regulacje to dość klasyczne rozwiązania, czyli mamy tutaj możliwość płynnego naginania noska i zauszników, a tym samym dostosowanie Sprintów do kształtu głowy i nosa. Wszystkie trzy modele w komplecie mają zamykane na zamek ochronne etui oraz woreczek/szmatkę. Warto jeszcze dodać, że do Sprintów istnieje możliwość zamontowania korekcyjnej wkładki.
Wrażenia z jazdy
Duża szyba i lekka, bezramkowa konstrukcja to dwie dominujące cechy Sprintów, które zapowiadały, że okulary będą wygodne i stabilne na głowie, a przy tym powinny mieć perfekcyjne i niczym niezakłócone pole widzenia. W praktyce mniej więcej tak to wszystko działa, ale mamy tu pewne zastrzeżenia. Po pierwsze należy wspomnieć, że owszem, brak tutaj fizycznie plastikowej oprawy dookoła soczewki, ale same szkła mają na swoim obwodzie obramowanie, które nie jest soczewką. To takie zmatowione szkło, przez które nic nie widać. Grubość tego obramowania to około 3 mm i ciągnie się ono przez prawie cały obwód soczewki.
W praktyce działa to tak, że podczas patrzenia w skrajnych położeniach głowy ,,martwe pole” obramowania zasłania nam pole widzenia. Czyli mamy efekt identyczny jak w zwykłych okularach z ramką. Takie zjawisko dotyczy skrajnych sytuacji – np. obracania się na szosie, aby skontrolować ruch za naszymi plecami, czy jazdy w pozycji TT, ewentualnie gdy okulary lekko nam się zsuną z nosa, a my mamy pochyloną głowę, choćby podczas jechania na maksa jakiegoś podjazdu na MTB. To wszystko nie są częste sytuacje, ale występujące kilka razy podczas każdej jazdy. Mało tego, w tym ,,obramowaniu” potrafi się też lekko odbijać światło tworząc mini-odbłyski. Jest to mały minus, który czuć podczas jazdy, ale dotykający nas na tyle, rzadko, że nie psuje całościowo dobrego obrazu, jaki mamy z soczewek w Sprintach. Natomiast jest realnym minusem i musimy o tym wspomnieć.
Poza tym okulary mają mocno zaokrąglony kształt szyby, więc na całej powierzchni znajdują się stosunkowo blisko twarzy, a do tego posiadają bogate możliwości regulacji pozwalające dobrze ustawić je pod siebie. Bliskość głowy wraz z niską masą – przypomnijmy, waga pokazuje im dokładnie 32 gramy – procentują podczas jazdy i sprawiają, że okulary są komfortowe i nie ciążą na nosie. Pozostają też dość stabilne, choć zdecydowanie najlepiej czują się na szosie i dobrych szutrach. Na wertepach, czy podczas intensywnego MTB trzeba je co jakiś czas poprawić. Szczególnie, gdy głowa jest spocona i zauszniki nie mają wówczas aż tak dobrego tarcia o naszą czaszkę. Sprinty zdecydowanie najlepiej czują się po prostu jako wyposażenie kolarza szosowego, choć śmiało można traktować je jako oksy na MTB, gravela i wszelkie inne, rekreacyjne rowerowanie. Do agresywnego MTB będą za delikatne i raczej będą zsuwały się podczas skoków, czy pokonywania dużych przeszkód. Choć tradycyjnie pamiętajmy, że każdy ma inną głowę i to co dla jednego jest stabilne, dla drugiego może być niestabilne i na odwrót. Kaski, buty i okulary – podobnie jak odzież – trzeba po prostu zmierzyć przed zakupem.
Trzy różne soczewki
Najbardziej wszechstronną opcją są okulary Arctica Sprint S-357F, czyli model wyposażony w soczewki fotochromowe, które zmieniają swój poziom ściemnienia reagując na to, jak jasno jest w naszym otoczeniu. Sama optyka, jakość oddawania kształtów, czy kontrast są tu bardzo dobre. Nie mamy do nich żadnych zastrzeżeń, podobnie jak to tego, że soczewki te w ogóle nie męczą wzroku. Tempo rozjaśniania i ściemniania nie jest błyskawiczne, ale pozostaje w normalnym zakresie dla tego typu okularów. Jak przystało na bezbarwny/czarny fotochrom świetnie działają w ciemne i mocno pochmurne dni, ponieważ wtedy są prawie bezbarwne. Następnie super spisują się we wszystkie przejściowe warunki, kiedy chmury występują na przemian ze słońcem. Zaczynają być nieco zbyt mało ,,przeciwsłoneczne” dopiero w bezchmurne dni, kiedy słońce jest bardzo mocne. Według nas ten fotochrom to idealna opcja na jedne okulary do wszystkiego, kiedy po prostu nie chcemy zastanawiać się, jakie szkła wybrać oraz do jazdy w terenie, gdzie naprzemiennie poruszamy się po lesie i terenie otwartym.
Arctica Sprint S-357 to wariant na mocne słońce, są to niebieskie przeciwsłoneczne soczewki, które spisują się idealnie w bezchmurne dni, czyli tam gdzie S-357F już sobie radziły słabiej. Odbiór kolorów i obrazu jest naturalny, dobrze przyciemniony i z lekkim wyostrzeniem kształtów. Barwa soczewki nie męczy wzroku i całość – wraz z lekką oprawką – tworzy udane okulary na dni z mocnym słońcem.
Alternatywą na takie warunki jest Arctica Sprint S-357A, czyli niebieskie przeciwsłoneczne soczewki z zieloną lustrzaną powłoką. Tutaj również mamy bardzo poprawne doświadczenia, bowiem ani niebieskie przyciemnienie, ani zielona powłoka lustrzana nie tworzy nam dużych przekłamań w odbiorze kolorów, co – gdy jest przesadzone – często męczy wzrok i głowę. Mamy tutaj dobre ściemnienie, naturalne barwy, choć z wyraźnym podciągnięciem nasycenia kolorów. Można to odebrać jako ładniej pokolorowaną rzeczywistość, ale w pozytywnym znaczeniu, ponieważ zjawisko nie jest mocne, po prostu nasycenie jest nieco lepsze. Samo lustro – poza fajnym wyglądem – daje też poprawę kontrastu, co przydaje się szczególnie w obserwacji dziur w nawierzchni, czy przeszkód, które pojawiają się gdzieś na naszej trasie.
Podsumowanie
Nowy model okularów kolarskich Arctica Sprint to zdecydowanie udany model, który docenią najbardziej użytkownicy chcący mieć na lekkie i stabilne okulary, ale wyglądające ,,masywnie” i nowocześnie. Duża szyba łączy się tu bowiem z niską masą, dzięki czemu mamy z jednej strony duże okulary, a z drugiej ważące po prostu niewiele. Oba modele przeciwsłoneczne zdecydowanie polecamy na dni z intensywnym słońcem, gdyż są komfortowe dla wzroku i dają pełną ochronę przed mocnymi promieniami, a jednocześnie ładnie oddają kolory i kształty. Z kolei fotochromy to opcja bardzo uniwersalna, która pokrywa nam cały zakres warunków od zupełnie ciemnych do słonecznych, z wykluczeniem totalnie bezchmurnych dni, kiedy to przydałoby się użyć już S-357 lub S-357A.
Ceny:
- Arctica Sprint S-357 – 349 zł
- Arctica Sprint S-357A – 349 zł
- Arctica Sprint S-357F – 399 zł
Strona producenta: arctica.pl










