Test: Opony szosowe Pirelli P-Zero Velo

Drukuj
Pirelli P-Zero Velo Jan Piątkiewicz

Prawdopodobnie niewiele jest osób na świecie, które z jakiegoś względu nie kojarzyłyby marki Pirelli - nawet jeśli od pięknych kobiet i motoryzacji wolicie rowery, to i tak o niej usłyszycie - choćby za sprawą nowej generacji szosowych opon P-Zero.

Jakie macie pierwsze skojarzenia na myśl o marce Pirelli? Podejrzewamy, że głosy podzielą się mniej więcej po połowie między szybkością, a... pięknem, niezależnie od tego czy będziemy rozumieć je poprzez piękno modelek z kalendarza Pirelli, czy kunszt prezentowanej tam fotografii. Fakt faktem marka ta jest wyjątkowa, bo jako jedyny producent, bądź co bądź opon, zapisała się na stałe w annałach popkultury. No i jest jeszcze jeden istotny z kolarskiego punktu widzenia smaczek... Pirelli może pochwalić się włoskim rodowodem.

Wbrew przekonaniu niektórych osób Pirelli wcale nie debiutuje na rynku opon rowerowych. Marka kiedyś już doskonale radziła sobie w kolarskim świecie, jednak na około 30 lat z kolarstwem się rozstała. Obecnie w ofercie Pirelli znajdziemy opony do praktycznie każdego rodzaju pojazdu jaki możecie sobie wymyślić. Zaszczytne miejsce w tym wszystkim zajmują jednak maszyny służące do ścigania się i to właśnie nim dedykowane są produkty oznaczone jako P-Zero.

Opony obok których trudno przejść obojętnie

Przyznacie, że to nieco dziwne zdanie, jak na opis pierwszego wrażenia towarzyszącego oponom rowerowym? Cóż, może tak jest, ale tylko do momentu, w którym zobaczycie w sklepie opakowanie nowych P-Zero. Tutaj wszystko jest po prostu ładne i minimalistyczne. Klasyczne barwy producenta - czerwień, złoto i czerń, ponadczasowe logo i wzbudzająca dreszczyk nazwa, kojarząca się jednoznacznie z pędem powietrza i rykiem silników sportowych bolidów. Jednak jak to wszystko przekłada się na świat rowerów?

Testowany przez nas model P-Zero Velo to najbardziej uniwersalna odmiana nowej rodziny opon w rozmiarze 700x25C. Dostępne są także warianty węższe 23C oraz coraz wariant w coraz popularniejszej szerokości 28C. Wszystkie wersje, które trafiły na rynek, to zwijane opony. Producent póki co nie wprowadził do oferty szytek i jest w tym jakaś metoda - bo to właśnie opony w połączeniu z popularnością systemów Tubeless zdają się wyznaczać trendy wśród większości fanów kolarstwa szosowego.

 

 

 

 

Waga jednej sztuki P-Zero to 205 gramów przy oplocie 127 TPI, przy cenie 190 złotych. W oponach zastosowano mieszankę gumy Smartnet Silica - jak donosi Pirelli, ich mieszanka, która zresztą została opatentowana, swoje dość unikalne właściwości zawdzięcza bardzo dopracowanej technologii produkcji - nie idzie tylko o skład chemiczny mieszanki, ale nawet o strukturę, w której znajdziemy podłóżne cząstki krzemionki. Taki kształt cząsteczek daje możliwość ich ułożenia w bardziej uporządkowany sposób, co ma wg producenta odpowiadać m.in. za zmniejszenie oporów toczenia.

Tak jak wspominaliśmy na początku, Pirelli wzbudza w nas naprawdę duże oczekiwania, jeśli chodzi o stronę wizualną. Może Wam się wydać nieco zabawne, że wspominamy o takim wątku w przypadku produktu tak mało widowiskowego jak opony rowerowe, ale jednak - nieco się rozczarowaliśmy. Charakterystyczne włoskie logo dobrze znane z opon samochodów chociażby Formuły 1 nie trafiło do oferty rowerowej. Na oponach P-Zero Velo znajdziemy wzór bardziej klasyczny i mniej widowiskowy. Trochę szkoda, jednak taki, a nie inny design da się też zrozumieć - Włosi w przypadku opon stawiają po prostu na minimalizm i nie chcą, by krzykliwe logo zakłócało wizualną całość szosówek, które w opony Pirelli są odziane.

 

 
 

 

 

Po pierwsze - trakcja

Z założenia opony P-Zero Velo mają być szybką propozycją do ścigania się i treningów, z poprawioną kontrolą na mokrych warunkach. Producent testował swoje nowe produkty w warunkach deszczowych na torze wyścigowym w okolicach Mediolanu i zdecydowanie przyniosło to pozytywny efekt.

Pierwsze wrażenia z jazdy na nowych oponach? Przyczepność! Niezależnie od tego czy jedziemy po suchym czy mokrym asfalcie, czuć jak opona klei się do nawierzchni. Naszym subiektywnym zdaniem jest to zdecydowanie bardziej zasługa samej mieszanki gumy niż perforacji poprawiającej odprowadzanie wilgoci. To zdecydowanie jedna z najlepiej trzymających się drogi opon na jakich jeździliśmy, bez odczuwalnie zwiększonego oporu przy jeździe na wprost. Żywy dowód na to, że z punktu widzenia osiągów opony dużo lepszy efekt daje skupienie się na dopracowaniu materiału bieżnika niż pocięcie go rowkami, które generują większy hałas i zwiększają opory toczenia.

 

 

 

 

Kolejnym elementem na który zwróciliśmy uwagę jest łatwość zakładania opon na obręcze. Pomimo wystarczająco gęstego oplotu 127 TPI i wyczuwalnej warstwy antyprzebiciowej opony wskakują na swoje miejsce bardzo lekko, bez konieczności toczenia większej walki. 

Po kilkuset kilometrach testów w warunkach szos Andaluzji i polskiej wczesnej wiosny nie zauważyliśmy szczególnych oznak zużycia P-Zero Velo. To też aspekt, który podkreślają testerzy mający z tymi oponami do czynienia długodystansowo - nawet po 1000 km nie widać, aby opony miały zamiar utracić swoje właściwości.

 

 

 

Reasumując

P-Zero Velo to bez wątpienia rewelacyjna opona dla fanów prędkości na rowerze. W odpowiednich rękach pozwoli poprawić czasy na zakrętach, nie zabierając przy tym bezcennych sekund na prostej. Zdecydowanie ciekawy wybór - gdyby tak jeszcze wyglądały nieco bardziej jak... Pirelli!

 

Pirelli P Zero Velo
  • Cena: 190.00 PLN
  • Oplot: 127 TPI
  • Rozmiary: 700 x 23C, 700 x 25C, 700 x 28C
  • Waga: 205 gramów dla 25C

 

Dystrybucja: www.porebarowery.pl