Test: Shimano Deore XT M8000

Drukuj
Nowe Shimano Deore XT to m.in. 11 biegów z tyłu oraz przednia przerzutka Side Swing, która nie pogarsza pracy napędu w rowerach o pełnym zawieszeniu. Maciej Łuczycki

Kilka dni spędzonych nad jeziorem Garda stworzyło idealne warunki do wnikliwego przetestowania nowej grupy Shimano Deore XT M8000. Sprawdziliśmy, jak w praktyce spisuje się nowość japońskiego giganta, na którą czekało praktycznie całe środowisko związane z MTB.

Galeria
Galeria: Shimano Deore XT M8000 Zobacz pełną galerię

W świecie MTB król jest jeden. Nazywa się Deore XT. Tak było, tak jest i nic nie zapowiada zmian. Są grupy droższe, lżejsze, a zawodowcy na swoich maszynach zwykle montują znacznie bardziej prestiżowe komponenty (żeby daleko nie szukać - bliźniaczego XTRa). Gdy jednak poszukujemy najnowszych technologii, bezkompromisowego podejścia do jakości i trwałości i co najważniejsze - rozsądnej ceny, to XT po prostu nie ma sobie równych. 

Nie dziwota więc, że Shimano poszukiwało na miejsce oficjalnej prezentacji najnowszej odsłony królewskiej grupy wyjątkowej imprezy. W USA mają swoje Sea Otter Classic, my, Europejczycy mamy Bike Festival Garda. Północne Włochy (lub jak kto woli Południowy Tyrol), ogromne jezioro położone na 50 m n.p.m. i wyrastające z niego potężne skały. Nad brzegiem malownicze włoskie miasteczka, plaże, palmy. Wystarczy jednak dosłownie kilka kilometrów w linii prostej, by znaleźć się w prawdziwych górach, na ponad 2000 m n.p.m. Półki skalne, wijące się serpentynami drogi, podjazdy z nachyleniem ponad 25%, a na koniec nagroda - ciągnące się kilometrami zjazdy. Przez całe lato to miejsce pielgrzymek fanów żeglarstwa, paralotniarstwa i przede wszystkim kolarstwa w każdej możliwej odsłonie. Przyznajcie sami - trudno wyobrazić sobie wspanialsze miejsce na organizację największej plenerowej imprezy dla branży. 

Ale siedzenia na plaży i picia drinków z palemką nie było. Prezentacja nowej grupy XT miała w sobie coś z fimów Hitchcocka - zaczęła się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie już tylko rosło. Najpierw posadzono naszych wysłanników wraz z innymi dziennikarzami z branży na szlakowe fulle i popędzono pod górę. “Docenicie pracę przełożeń pod obciążeniem”- mówili. Doceniliśmy. Po dwóch godzinach i zdobyciu ponad 1900 m pionu okazało się, że na górze padał deszcz. Wiadomo, góry… Błoto, śliskie kamienie i łomot w dół - rozpoczął się test nowego napędu i hamulców. Kilka pomniejszych gleb. Absolutnie perfekcyjnie spędzony czas! :-) 

No dobrze, ale to nie relacja z wycieczki nad Gardę. Byliśmy tam, by dostarczyć Wam informacji co nowego przygotowało Shimano w najświeższej odsłonie grupy XT. Do rzeczy! Najnowsze XT otrzymało symbol M8000. Cztery cyfry, czyli 11-biegowa kaseta. Nowe przerzutki, korba, manetki, zmienione hamulce - słowem kompletna grupa osprzętu. Shimano szczyci się tym, że XT nie powstawało jako prosty transfer technologii z XTRa. Tym razem obie grupy projektowane były jednocześnie, tworzone rozwiązania od początku planowane były do zastosowania w obu grupach z uwzględnieniem różnych materiałów używanych do produkcji wyścigowego XTR i wszechgórskiego XT.

KASETA I ŁAŃCUCH

Najbardziej rzucająca się w oczy różnica to 11-biegowa kaseta. Na początek mamy dobrą wiadomość dla posiadaczy drogich kół - inaczej niż w konkurencyjnych rozwiązaniach Japończycy zadbali, by nowe zębatki umożliwiały dalsze stosowanie dotychczasowych bębenków, obejdzie się więc bez zbędnych wydatków. Kaseta, choć szersza o dodatkowy, aluminiowy blat, urosła jedynie o 1,85 mm. Niby niedużo, ale to nadal nie tłumaczy, jak udało się to wcisnąć na bębenek piasty dostosowany do 10 biegów! Pomyślicie pewnie, że znowu zafundowano nam cieniutkie, szybko zużywające się zębatki. Otóż nie, zębatki pozostały dokładnie takie same! Shimano zapewnia, że będą co najmniej równie trwałe, jeśli nie trwalsze niż dotychczasowe. To w czym tkwi sekret? Pierwsza sprawa – największa z zębatek została osadzona na ażurowym i specjalnie wyprofilowanym pająku tak, by blat został odsunięty w stronę szprych. Dodatkowo minimalnie zmniejszono przestrzenie pomiędzy zębatkami, aby urwać dodatkowe części milimetra. Mniejsza ilość miejsca wymusiła zmiany w konstrukcji łańcucha - jego zewnętrzne elementy są cieńsze przy jednoczesnym pozostawieniu dotychczasowej przestrzeni wewnątrz ogniw. Tym sposobem możemy cieszyć się 11 biegami bez ryzyka obniżonej trwałości kasety. 

Nowe zestawy zębatek dostarczane będą w dwóch wersjach - 11-40T i 11-42T. Mniejsza z kaset przeznaczona jest dla napędów dwu i trzy tarczowych, 11-42T dedykowana jest do zestawu 1x11. Podczas rozmowy z naszym reporterem technik Shimano podkreślił, że możliwe jest użycie większej z kaset w napędach z większą ilością biegów z przodu, jednak praca takiego napędu nie będzie optymalna i w przypadku jazdy z napędami 2x11 i 3x11 zdecydowanie zaleca się korzystanie z kasety 11-40T.

 

TYLNA PRZERZUTKA

Nowa tylna przerzutka to nie tylko odświeżony wygląd. Zmian jest znacznie więcej, a kluczowe wydają się trzy. Pierwsza sprawa to fakt, że nie będzie już dwóch wersji przerzutki - bez sprzęgła ciernego do XC i ze sprzęgłem do ostrzejszych odmian MTB. Dlaczego tak? O tym za moment. Kolejna to pantograf przerzutki, poruszający się dokładnie zgodnie ze stopniowaniem kasety. Celem inżynierów było zapewnienie stałej odległości pomiędzy górnym kółkiem przerzutki, a zębami poszczególnych biegów kasety. Jak przekonują technicy Shimano, takie rozwiązanie zapewni stałą, wysoką jakość pracy napędu na każdym z przełożeń niezależnie od pracy zawieszenia. Ostatnią zmianą jest wprowadzenie regulacji siły działania sprzęgła ciernego. Użytkownik samodzielnie może dostosować do własnych preferencji i stylu jazdy jak mocno napinany będzie łańcuch i tym samym czy biegi zmieniać się będą z aksamitną płynnością, czy z męskim, stanowczym kliknięciem. Możliwość ta wpłynęła na decyzję producenta o wycofaniu się z produkcji dwóch osobnych wersji nowej przerzutki XT. 

 
 

 

PRZEDNIA PRZERZUTKA

Jakość zmiany biegów z przodu od zawsze była największym wyzwaniem dla producentów osprzętu. Powodem tego była duża różnica wielkości blatów, ogólna ciasnota w miejscu pracy wózka (tylne widełki, łańcuch, wózek, opona i Bóg wie co jeszcze). Nic dziwnego, że od wielu sezonów hitem są napędy z jednym blatem na korbie. Nie ma co się jednak czarować - jeśli oczekujemy od roweru prawdziwej uniwersalności, sprawności nie tylko podczas jazdy w dół i w płaskim terenie, ale również na podjazdach, to zakładając, że nie macie łydy jak Kwiatkowski - przełożenia z przodu są zdecydowanie dobrym pomysłem. Nowe XT ma w swoim arsenale rozwiązanie bolączek przednich przerzutek - Side Swing. 

 

 

Przerzutka XT Side Swing działa pod każdym względem inaczej niż dotychczasowe. Pierwsze primo - wózek nie pracuje po łuku do góry a liniowo w bok. Pozwoliło to na rezygnację ze skomplikowanych przetłoczeń wózka wspomagających zmianę biegu. O ile w sztywnym rowerze nie miały one szczególnie dużego znaczenia, to gdy do akcji wkraczało tylne zawieszenie, przy skrajnych ustawieniach często praca napędu była wyraźnie gorsza niż przy neutralnym, środkowym ustawieniu łańcucha względem wózka przedniej przerzutki. Side Swing całkowicie niweluje ten problem. 

Kolejne zagadnienie zauważone przez konstruktorów to problem coraz większej ciasnoty panującej w okolicach suportu. Szerokie opony, duże koła, krótkie chainstaye - wszystko to sprawiało, że coraz większym wyzwaniem okazywało się znalezienie miejsca na mechanizm przerzutki. W XT Side Swing zdecydowano się przenieść go w całości… na zewnątrz. Tam miejsca jest pod dostatkiem. Pancerze i linki poprowadzono płasko w osi roweru i voila - kolejne milimetry urwane! Jesteśmy przekonani, że w sezonie 2016 producenci rowerów skwapliwie skorzystają z możliwości dalszego skrócenia tylnych trójkątów, a my zyskamy zwrotniejsze rowery bez konieczności montażu opon z kolarzówek.

 

KORBA

Nowe korby XT stylistycznie i technicznie bardzo przypominają znanego już dobrze XTRa. Na pierwszy rzut oka poza kolorystyką nie różnią się niemal wcale. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach - w tym przypadku jest nim masa. XTR jest naturalnie nieco lżejszy, ale konstrukcja i zastosowane technologie są dokładnie takie same. Najważniejsze zmiany dotyczą zębatek. Wykonane zostały z kompozytu węglowego połączonego ze stalowymi zębami dla zapewnienia trwałości. W napędach 2x11 i 3x11 zmieniono ułożenie i kształt pinów wciągających, wspomagających ruch łańcucha podczas zmiany przełożenia. Zębatki specyfikowane w wersji dla napędu 1x11 wyposażono z kolei w technologię określaną jako DCE - Dynamic Chain Engagement. Zamysłem inżynierów było znalezienie kompromisu pomiędzy utrzymaniem łańcucha na zębatce, a zapewnieniem lekkości pracy napędu. Wiadomo - ciasno spasowany łańcuch będzie generował dodatkowy opór, który nasze nogi będą musiały pokonywać przy każdym obrocie korby. Póki co nie mieliśmy jeszcze niestety okazji jeździć z napędem XT 1x11, natomiast w 2-rzędowym mechanizmie wszystko pracowało lekko i płynnie, pomimo jazdy w najróżniejszych, nawet najbardziej wymagających warunkach.

 
 

 

MANETKI

Manetka najnowszego XT to praktycznie kopia rozwiązań z zakresu ergonomii znanych już z grupy XTR. Mamy więc dłuższą, zakrzywioną dźwignię zmiany w “dół”, wykończoną okrągłymi wgłębieniami oraz zakrzywioną dźwignię zwalniającą o większej powierzchni i wykończoną podłużnymi teksturami, aby możliwe było wyczucie pod palcem, której dźwigni dotykamy. Prawdę powiedziawszy trudno powiedzieć na ile nadawanie faktury dźwigniom ma sens – duża część z nas jeździ w rękawiczkach i pewnie nigdy nie poczuje zalet tego rozwiązania. Z drugiej strony - od przybytku głowa nie boli… 

Co osiągnięto dzięki wydłużeniu dźwigni? Głównie przedłużono jej ruch, co umożliwia zmianę  kilku biegów podczas jednego ruchu palca - o trzy biegi w dół lub o dwa w górę. W przypadku dźwigni zwalniającej kliknięcia są bardzo wyraźne, co gwarantuje, że nie zrobimy sobie wrednego psikusa na pojeździe. 

 

 

Istotną zmianą jest wprowadzenie do XT systemu mocowania manetki w standardzie I-Spec II pochodzącego z XTR. Wystarczy usunąć z manetki plastikową zaślepkę i wsunąć manetkę pod spód klamki hamulca. Po połączeniu klamki i manetki wciąż można regulować ich wzajemną pozycję zarówno w pionie i w poziomie, dostosowując kokpit idealnie do wielkości dłoni i preferencji  zawodnika. 

Shimano nie zapomniało o zapewnieniu kompatybilności “w dół” - nowa manetka dostępna będzie w dwóch wersjach - zgodnej z nowym I-Spec II i taką samą, nową manetką z mocowaniem kompatybilnym z poprzednim standardem mocowania I-SpecB stosowanym w “starym” XT i niższych grupach. Druga z wersji umożliwia również montaż przy pomocy niezależnej obejmy na kierownicę. Są więc w efekcie trzy osobne odmiany tej samej manetki, różniące się jedynie sposobem montażu.

 

HAMULCE

W przypadku nowych hamulców, jak to malowniczo przedstawił nam technik z Shimano - stare spotykało się z nowym. Sporo zmieniło się na zewnątrz - zrezygnowano z osłony zbiorniczka wyrównawczego znanej z poprzedniej wersji, nowa klamka ma zamkniętą komorę tłoczka, analogicznie do tej znanej z XTRa. Zachowano również kształt obudowy i ergonomię XTR, przeniesiono ten sam kształt dźwigni hamulca z tą różnicą, że zamiast z karbonu wykonano ją z aluminium. Pojawiła się również obejma zgodna z I-Spec II. 

 

 

Same nowości, więc gdzie to “stare”? Wewnątrz. Poprzedni model hamulca XT cieszy się bardzo dobrą opinią, dlatego Shimano podjęło decyzję o pozostawieniu wszystkich wewnętrznych elementów klamki i zacisku bez zmian. Taki face lifting w wydaniu rowerowym. No może nieco więcej niż face lifting – jak by nie patrzeć, ergonomię i stylistykę zrównano z poziomem XTR. Ostatnia, bardzo istotna sprawa to klocki hamulcowe - te dostarczane będą w czterech wersjach - z i bez radiatora i okładzinami żywicznymi oraz metalizowanymi. Zupełnie niezmienione pozostały tarcze Ice Tech – adapter Center Lock, aluminiowy pająk zapewniający transfer ciepła i stalowa część cierna. 

KOŁA

Niestety nie możemy powiedzieć niczego o kołach wchodzących w skład nowej grupy XT - te będą dostępne w najbliższych miesiącach, póki co nie mieliśmy jeszcze okazji na nich jeździć.

 

 

WRAŻENIA

XT to XT. Kropka. Naprawdę nie ma co się rozwodzić - osprzęt tej klasy od zawsze pracował na najwyższym dostępnym poziomie i to się nie zmieniło. Poprawiona ergonomia, świetna stylistyka - wszystko to sprawia, że jesteśmy dziwnie spokojni o to, jak publika przyjmie nową grupę osprzętu. Wyczuwalne po dwóch dniach jazdy różnice w stosunku do poprzednika to zasadnicza poprawa pracy przedniej przerzutki, stopniowanie kasety i regulacja pracy sprzęgła. Side Swing jest rzeczywistym, dużym krokiem naprzód, bo przednie przerzutki pracując pod obciążeniem i dużych przekosach zawsze były nieco problematyczne. Nowe rozwiązanie Shimano zwyczajnie działa równie dobrze w każdych warunkach, czyli robi to, o co od dawna wielu kolarzy górskich zanosiło modły do wszelkich możliwych bóstw. 11 biegów to kolejny krok w ewolucji MTB - większy zakres kasety i ciasne stopniowanie daje możliwość precyzyjnego dobrania przełożenia i jazdy pełnym piecem.

A... jeszcze jedno. Garda rządzi! Kto nie był, niech jak najszybciej to nadrobi. ;-)

 

Dystrybutor: www.shimano-polska.com

Fot. Maciej Łuczycki / Irmo Keizer