Test: Symulator podjazdów na trenażer Elite Rizer

Poznaj nasze wrażenia z testów Elite Rizer - symulatora nachylenia oraz sterowania przeznaczonego do trenażerów rowerowych smart.

Drukuj
Elite Rizer Michał Kuczyński

Rozkwit świata wirtualnej jazdy trwa w najlepsze, a Elite Rizer jest tego najlepszym przykładem. Urządzenie symuluje podjazdy i zjazdy, a także pozwala skręcać rowerem podczas wirtualnego treningu. Sprawdziliśmy Rizera i już wiemy, czego dokładnie możemy od niego oczekiwać.

 

 

 

Popularność trenażerów smart i kręcenia kilometrów na Zwifcie rośnie z każdym rokiem. Wcale nas to nie dziwi, bo choć na dworze jest przyjemniej, bywa że logistyka czy pogoda zwyczajnie nie pozwalają na trening na zewnątrz. Wirtualne aplikacje treningowe w połączeniu z inteligentnymi trenażerami wprowadziły rewolucję w jeździe stacjonarnej. Tego typu treningi przestały być przykrym obowiązkiem. W zamian stały się ciekawe i dynamiczne do tego stopnia, że wielu kolarzy na zimę zamyka się w domu i nie wystawia koła za próg swego domu aż do wiosny. Wirtualna jazda rządzi się swoimi prawami.Trzeba zainwestować niemałą sumę w dobry trenażer, bo takowy znacznie poprawia jakość wirtualnej zabawy. Kolejnym krokiem zwykle jest wentylator, bo inaczej się nie da oraz jakiś monitor (o ile go nie posiadamy), który pozwoli w pełni poczuć się ,,jak na dworze”. Jak pokazuje przykład nowego Elite Rizera to nie koniec, bo jazda może być jeszcze bardziej rzeczywista. Nowy produkt w ofercie Elite to symulator nachylenia oraz sterowania, można powiedzieć, że nie nowość na rynku, bo na szeroką skalę dostępny jest popularny model od Wahoo, ale wnoszący wyraźnie więcej. Rizer to ,,coś więcej”, bo poza faktem, że symuluje podjazdy i zjazdy pozwala jeszcze na skręcanie kierownicą w trakcie pedałowania na Zwifcie. Jednym słowem to kolejny krok do uczynienia naszego indoorowego treningu jeszcze bardziej rzeczywistym. W naszym artykule przekażemy Wam garść wrażeń z jazdy na Rizerze. Warto przeczytać do końca, bo poza oczywistymi kwestiami ,,jak działa symulacja” dodatkowo okazuje się, że Elite wnosi kilka niespodziewanych ekstra cech, które czynią kręcenie pod dachem jeszcze bardziej naturalnym. 

 

 

Zobacz też:

 

 

 

 

Budowa i kompatybilność

Elite Rizer nie jest przesadnie duży, ale ma znaczną wysokość, więc zajmuje nieco miejsca, gdy go nie używamy. Producent zadbał o ładny design, więc - czy będzie stał osobno, czy z wpiętym rowerem - nawet w domowym salonie powinien cieszyć oko nie tylko jego właściciela. Aluminiowa wieża po prostu elegancko się prezentuje. Do ewentualnego przenoszenia przygotowano skórzaną rączkę. Podstawa Rizera wcale nie zajmuje dużo miejsca, ale mimo małej rozpietości nóżek oferuje bardzo dużą stabilność w trakcie jazdy. Samo jej regulowanie do podłogi odbywa się w standardowy dla Elite sposób, czyli za sprawą kręcących się okrągłych ,,nóżek”. Fajnie, że produkt przychodzi do klienta gotowy i nasza rola ogranicza się do wyjęcia go z kartonu, zamontowania roweru i sparowania z trenażerem. W tym miejscu ważna uwaga - Elite Rizer jest kompatybilny ze wszystkimi trenażerami, które mają łączność w protokole ANT+ lub Bluetooth. Dzięki temu klient nie jest ograniczony do trenażera włoskiej marki, a może użyć dowolnego, który np. już posiada. Jedynie przy starych urządzeniach warto sprawdzić kwestie fizycznych przeszkód - choćby tego, czy widełki trójkąta nie uderzą o obudowę trenażera podczas symulacji zjazdów, które Rizer też wykonuje. Przed zakupem powinno się też sprawdzić, czy trenażer (a dokładniej mocowanie trenażer-rower) pozwala na rotację całego roweru góra-dół podczas pracy Rizera. Podobnie jak trenażery smart, również nowe urządzenie Elite wymaga podłączenia do prądu, to oczywiste, ale wolimy o tym wspomnieć. W zestawie poza symulatorem i kablem zasilającym otrzymujemy też wszystkie popularne końcówki osi przedniego koła - QR, 12x100, 15x100, 15x110. 

 
 

 

Banalna obsługa 

Elite Rizera można używać na trzy sposoby - automatycznie, gdy steruje nim aplikacja do wirtualnej jazdy typu Zwift (zapewne tak będzie jeździło 99% użytkowników) lub ręcznie za pomocą dwóch opcji - smartfonowej aplikacji Rizer lub przycisków na korpusie (konkretnie na jego szczycie) urządzenia. Tryby ręczne obsłuży nawet małe dziecko. W trybie automatycznym jest oczywiście jeszcze prościej, o ile chcemy po prostu jeździć, bez większych konfiguracji. W takiej sytuacji Rizera można sparować z trenażerem za pomocą przycisków w kilka sekund i gotowe, można trenować. My jednak pobraliśmy dedykowaną do urządzenia apkę Rizer, bowiem chcieliśmy zbadać pełną funkcjonalność, a poza tym właśnie w niej można spersonalizować jego działanie. 

 

 

Wracając do clou, w trakcie testów oczywiście jeździliśmy ze Zwiftem, a przed jazdą wykonaliśmy jedynie szybką aktualizację softu (dostępna była już nowsza wersja, jak to zwykle bywa w produktach świeżo wypuszczonych na rynek) i sparowaliśmy Rizera z trenażerem Elite Suito. Całość przebiegła błyskawicznie - od wyjęcia Rizera z pudła do wprawienia go w gotowość treningową. W Zwifcie spotkała nas mała niespodzianka. Okazuje się, że gdy aktywny jest też pomiar mocy to - przynajmniej tak było w naszym wypadku - Zwift domyślnie paruje miernik nie tylko jako źródło kadencji i mocy, ale również sterowania (na liście w ogóle nie wyskakuje Suito), a Rizera jako urządzenie dodatkowe do sterowania. Ciekawa sprawa, po prostu na liście urządzeń do użycia jako ,,controllable” nie było w ogóle trenażera. Podczas każdej jazdy protokół działania był więc taki, że najpierw wchodziliśmy w źródło wskazań mocy lub kadencji (bo tam akurat Suito było widoczne), wybieraliśmy go i dopiero wtedy na liście urządzeń do sterowania aplikacją (controllable) pojawiał się trenażer. Mały wtręt, ale tak go wybieraliśmy i to może przydać się użytkownikom, którzy rychło wejdą w jego posiadanie. Dopiero potem zmienialiśmy źródło mocy na bardziej wiarygodny i dokładny zewnętrzny pomiar mocy. Trochę na okrągło… ale tak naprawdę to żaden problem, bo zabiera z życia jakieś 5-10 sekund. Taki stan występował u nas za każdym razem (czyli pojawia się przy każdej jeździe na Zwifcie) i tylko po sparowaniu Suito z Rizerem. Oczywiście problem nie istniał, gdy wyjęliśmy baterię z pomiaru mocy w korbie, czyli ten cały temat ominie użytkowników, którzy nie mają osobnych mierników mocy. Zresztą może być tak, że jest to jakiś mały bug, którego zlikwiduje kolejna aktualizacja oprogramowania. Poza tym Zwift automatycznie łączy się z Rizerem, który jest sparowany z naszym trenażerem, a jedyne co możemy jeszcze wykonać to kalibracja sterowania (skręcania), która trwa dosłownie kilka sekund. 

Jazda

 

 

Zanim przejdziemy do jakości działania symulacji nachylenia i skręcania chcemy podzielić się jeszcze ogólnymi wrażeniami z jazdy. Pierwsze, co rzuca się w oczy to perfekcyjna stabilność roweru na Rizerze. Jest wyraźnie lepsza, aniżeli z rowerem, który ma zapięte przednie koło. Zabetonowanie z posadzką czuć, gdy wykonujemy sprinty oraz w trakcie interwałów, podczas których na zmęczeniu zaczynamy szarpać rowerem na boki. W zasadzie brakuje jej jedynie, gdy jeździmy na bardzo stromych podjazdach, powyżej 15% przód może nam delikatnie odrywać, ale takich ,,tras" nie spotkacie zbyt wiele w wirtualnych aplikacjach... Druga sprawa, która jest warta wspomnienia to zwiększona mobilność roweru - podczas jazdy podstawa Rizera porusza się lekko w płaszczyźnie przód-tył, a sam widelec może pracować lekko na boki. Do tego dochodzi możliwość skręcania kierownicą i otrzymujemy znacznie bardziej naturalny wzorzec ruchu, który naprawdę nawiązuje do prawdziwej jazdy na rowerze. Nie jesteśmy tak spięci na sztywno jak zwykle. To bardzo czuć podczas mocnych jazd, treningów z wysoką kadencją oraz wstawiania w korby. Tam gdzie pojawia się dynamika różnica robi imponujące wrażenie. Po prostu nasze ciało wykonuje ruchy znacznie bardziej przypominające jazdę na prawdziwym rowerze, aniżeli na rowerze stacjonarnym. To jest naprawdę świetne! 

Od razu dodamy, że do Rizera warto mieć przed sobą duży ekran - TV lub monitor. Pomijamy fakt, że tak jest bardziej realistycznie w wirtualnej rzeczywistości, ale dodatkową przesłanką są zaburzenia błędnika. My pierwszą jazdę wykonaliśmy ze Zwiftem odpalonym na smartfonie i - gdy rower unosił się czy opadał - uczucie było dziwne. Na pewno jazda wpatrzonym w kierownicę nie jest naturalna i warto, aby spoglądać przed siebie. Ponadto dochodzi jeszcze jedna kwestia ,,około testowa”, czyli mniejsza powierzchnia potrzebna do jazdy w domu. To ważna sprawa szczególnie dla lokatorów małych mieszkań. Zauważyliśmy, że cały zestaw jest krótszy, niż klasyczna opcja, gdy rower stoi oparty na przednim kole

Zmiana nachylenia

 

 

Symulowanie nachylenia odbywa się w zakresie od -10% do +20%, czyli urządzenie jest w stanie symulować wzniesienia do stromizny aż 20% i zjazdy o nachyleniu do -10%. Jak już wspominaliśmy można robić to ręcznie - z aplikacji lub przez przyciski - i działa to bardzo dobrze. Szybko i sprawnie można czynić regulację nachylenia w trakcie jazdy. Cały ,,bajer” polega jednak na automatycznym sterowaniu nachyleniem wraz ze zmianami gradientu w aplikacji do wirtualnej jazdy. Ta funkcja działa dokładnie tak, jak automatyczna zmiana oporu w trenażerze, gdy nachylenie na trasie się zmienia. Jeśli więc decydujemy się, aby aplikacja sama sterowała Rizerem jednocześnie będziemy otrzymywać zwiększenie oporu i symulację podjazdu, gdy jest po górę oraz obniżenie oporu i pochylenie w dół, gdy na trasie są zjazdy. Trzeba przyznać, że Rizer robi to świetnie, reaguje szybko i płynnie zmienia nachylenie. Nie ma w tym czasie zacięć, szarpnięć, czy nagłych zbyt mocnych ruchów. Silnik działa pewnie i w tempie, które jest komfortowe dla naszej percepcji. Właściwie możemy dodać, że jakość symulacji nachylenia jest wyraźnie lepsza, niż dość brutalne utwardzanie oporu przez Suito, które w naszym przypadku było używane w parze z Rizerem

Tu na pewno cały ,,indoor-ekosystem” ma znaczenie - fajnie, jeśli ma się duże i nieco droższe urządzenie, które nadąży jakością zmian oporu za tym, jak dobrze robi to Rizer. W tej materii najlepiej działają największe modele z najcięższymi kołami zamachowymi. Stali bywalcy na Zwifcie zapewne kojarzą, że w przypadku samego oporu można regulować to, jak brutalnie działa opór przy zmianach nachylenia. Gdy Rizer jest sparowany z trenażerem funkcja o nazwie Training Difficulty działa również na niego i gdy obniżymy ,,poziom trudności” urządzenie podnosi się oraz opada nieco łagodniej, po prostu o mniejszy procent. Cała ta obsługa i dostosowanie go do siebie jest banalna i każdy posiadacz trenażera smart spokojnie sobie z tymi czynnościami poradzi. Na koniec słowo o głośności, która oczywiście jest, bowiem silnik emituje dźwięk, natomiast nie jest on głośniejszy niż sam trenażer, a oba te dźwięki i tak zawsze zagłusza sam napęd w rowerze

Sterowanie

 
 

 

Kolejną nowością, którą Rizer wprowadza w wirtualną jazdę na rowerze jest możliwość skręcania. Podczas jazdy na Zwifcie można skręcać kierownicą jeszcze bardziej imitując realne kolarstwo. Z drugiej strony podczas prawdziwej jazdy głównie pochylamy rower, a nie skręcamy kierownicą, więc jest to swego rodzaju przekłamanie. W naszej opinii należy uznać za ciekawe, że mamy taką opcję, bo pozwala to na precyzyjną jazdę na kole innym użytkownikom Zwifta i realne oszczędności podczas jazdy grupowej, czyli tak jak ma to miejsce naprawdę. Do tego ruchomość kierownicy - o czym już pisaliśmy - poprawia naturalne wrażenia z jazdy, bo rower jest znacznie mniej usztywniony. Samo kierowanie rowerem jest tylko dodatkiem, bo jeśli zapomnimy skręcić ludzik klasycznie zrobi to za nas sam. Kwitujemy zatem, że taka funkcja jest, a tylko do nas należy decyzja, co z nią zrobimy. 

Czy warto?

 

 

Elite Rizer na pewno wnosi sporo korzyści do wirtualnej jazdy. Zapewnia dodatkowe wrażenia, które czynią jazdę bardziej rzeczywistą. Mamy symulację nachylenia, pojawia się opcja kontrolowania jazdy na kole i cała zabawa staje się jeszcze bardziej podobna do prawdziwego kolarstwa. Osoby, które wsiąkły na dobre w jeżdżenie pod dachem z pewnością docenią to, jak wiele oferuje Rizer, bo w dużym skrócie zapewnia on po prostu więcej zabawy. To trochę tak samo, jak z trenażerami. Między podstawowymi modelami smart direct drive, a najdroższymi jest mniej więcej 100 procent różnicy w cenie. Jeśli kogoś stać, warto dopłacić. Podobnie jest z Rizerem. Jeśli ktoś ma nadmiar w budżecie, sensowne będzie jego nabycie. Z drugiej strony jasne jest, że jeśli chodzi o ,,wykonanie roboty treningowej” jego obecność będzie pomijalna. Oczywiście korzystne jest stymulowanie mięśni, gdy znajdujemy się pod różnymi kątami, bowiem to zmiana bodźca, jakim traktujemy nasz organizm podczas ćwiczeń. Dochodzą nam więc bardziej efektywne treningi pod górę, symulacja ataków z góry, a ponad wszystko większy fun na Zwifcie. Poza tym są jeszcze dodatkowe plusy, które nam wyjątkowo się spodobały. Wśród nich wymienilibyśmy przede wszystkim wyraźnie bardziej naturalne wrażenia z pracy ciała na rowerze - wszystko dzięki lekkim ruchom kierownicy na boki oraz możliwości minimalnego bujania na boki i przesuwania widelca przód-tył. Drugą sprawą jest ogromna stabilność podczas mocnej jazdy, sprintów i ataków. Na koniec dochodzi jeszcze temat miejsca - całość jest krótsza, aniżeli klasyczny zestaw z założonym przednim kołem. Czyli warto!

Cena: 3 699 zł (podana cena ma charakter sugerowanej ceny detalicznej, co oznacza, że zgodnie z polskim prawem, każdy sprzedawca ma dowolność w ustaleniu cen dla swoich Klientów)

Strona polskiego dystrybutora: elite-trenazery.pl