Marin 2019: Kalifornijskie nowości

Drukuj

Legenda z Kaliforni prezentuje swoją kolekcję 2019, a my rzucamy okiem na to, co najciekawsze - poznajcie nowości Marina z kolekcji 2019.

Jak co roku w miesiącach letnich i początku drugiej połowy roku jesteśmy bombardowani kolejnymi rowerowymi premierami. Najwięksi gracze przy okazji imprez takich jak Crankworx, Sea Otter czy nasz europejski Eurobike zrzucają kurtynę z najciekawszych nowości na kolejny rok, a nawet pokazują kompletną ofertę na sezon 2019. Nie dziwcie się więc, że w najbliższym czasie poznacie smaczki przyszłorocznych kolekcji - na pierwszy ogień wzięliśmy kaliforniskiego Marina, który coraz śmielej poczyna sobie na polskim rynku.

Producent z zachodniego wybrzeża to marka bez dwóch zdań legendarna - jej amerykańskie korzenie oraz fakt, że firma istnieje już od 1986 roku, kiedy to kolarstwo górskie dopiero raczkowało, sprawia, że ekipa Marina miała realny wpływ na rozwój MTB na przestrzeni lat. Dziś, pomimo tego, że marka ma wszelkie atrybuty, by starać się swój rodowód wykorzystać marketingowo, w Marinie dba się nie tylko o dobry poziom swoich autorskich konstrukcji, ale i dużą wagę przywiązuje się do zdroworozsądkowych cen. I to jest naszym zdaniem jeden z głównych powodów, dlaczego Marin na naszym krajowym rynku rośnie w siłę. Są też wyjątki od reguły i prawdziwy pokaz technologicznych sił Marina, który cenę przesuwa na drugi plan - na myśli mamy oczywiście model Wolf Ridge z kosmicznym systemem zawieszenia Naild R3ACT (dociekliwych zapraszamy do lektury osobnego tekstu).

My jednak nie o ekonomii, ale o tym, co nowego znajdziemy w ofercie firmy spod znaku niedźwiedzia. Bo dzieje się dużo, przede wszystkim w tych segmentach, w których Marin czuje się wyjątkowo mocno - ścieżkowe i endurowe fulle, trailowe hardtaile czy szutrówki - wszędzie tu możemy liczyć na sporo ciekawych nowości. Zatem... po kolei!

 

Sprawdź również!

 

 

 

 

Enduro z dużym kołem

Zaczniemy od pokazanego początkiem lipca całkowicie nowego fulla Alpine Trail - tym modelem Marin dołącza do producentów, posiadających w swojej flocie rasowy, pełnozawieszony rower enduro z 29-calowym kołem. Alpine Trail bazuje na systemie zawieszenia, spotykanym też w innych fullach Marina, a więc MultiTrac - w założeniu ma on znakomicie radzić sobie z dużymi przeszkodami i izolacja procesu pedałowania i pracy zawieszenia. Mocno podkreśla się też fakt zastosowania jednoczęściowego rockera, zwiększającego sztywność boczną zawiechy oraz samego mocowania dampera typu Trunnion. Alpine Trail bazuje na aluminiowej ramie o bardzo nowoczesnej i agresywnej geometrii - kąt głowy sterowej to wspierające nas na zjazdach 65 stopni, reach 440 mm w rozmiarze M i stosunkowo krótki chainstay w przypadku mowy o 29-calowcu - to 430 mm. Tak krótki ogon to wypadkowa konstrukcji tylnego trójkąta, która uwzględnia zastosowanie sztywnych osi w standardzie Boost (z przodu oczywiście też mamy Boosta) oraz asymetryczność.

 

 
 

 

 

Gama modeli Alpine Trail ma cechować się bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości, ale jednocześnie ma być już na wstępie kompletnym rowerem enduro - i nie da się ukryć, że patrząc na wyposażenie dostępnych na polskim rynku modeli wszystko wydaje się tu bardziej niż tylko racjonalne. Alpine Trail 8, wyceniony został na 14 499 zł, ale na pokładzie mamy 160 mm widelec Fox 36 Performance, 150 mm damper Fox Float DPX2 oraz napęd SRAM NX Eagle 1x12 (hamulce to TRP Slate T4). W zestawie dostajemy też od razu droppera KS LEV Integra Dropper Post. Jeśli na Waszych ścieżkach bywa czasami ciasno pomiędzy drzewami, to uważajcie - seryjnie Alpine Trail ma kierownicę szeroką na 800 mm! 

 

 

 

 

Tańszą wersją jest model z numerem 7 - za obsługę zawieszenia odpowiada tu widelec RockShox Yari RC i damper X-Fusion O2 PRO RXC, napęd zbudowano na podzespołach Shimano SLX M7000 i korbie FSA Comet (1x11). Co ciekawe - Marin oddaje do naszej dyspozycji kasetę 9-46, zatem jest bardzo uniwersalnie i w razie potrzeby będziemy mogli dokręcić na bardziej płaskich odcinkach. Także tu seryjnie mamy droppera, mianowicie model X-Fusion Manic. Taka konfiguracja wyceniona została na 9999 zł. 

 

 
 

 

 

Hardtail do najcięższego

Nazywa się San Quentin i jest zderzeniem dwóch pokrewnych żywiołów - dirtu oraz jazdy ścieżkowej. Efekt musiał być piorunujący - San Quentin bazuje na aluminiowej ramie, gdzie zjazdowe zacięcie stara się zostawić nieco przestrzeni dla uniwersalności. 65-stopni kąta głowy ramy, 444 mm zasięgu, chainstay na poziomie 425 mm, a do tego 130-milimetrowy (w modelu oznaczonym jako jeden 120-milimetrowy) skok widelca oraz koła 27,5 z gumami o sporej szerokości 2,6 cala. Brzmi więcej niż ciekawie. San Quentin w założeniu ma sprostać najtrudniejszym ścieżkom - jest już czymś więcej, niż kolejnym trailowym hardtailem, z dumą patrząc w stronę większych braci do enduro i czerpiąc z tej strony inspiracje. Co ciekawe San Quentin, w zależności od poziomu zaawansowania modeli, posiada sztywne osi Boost (modele 2 i 3) lub szybkozamykacz (podstawowy model 1). 

 

 

 

 

 
 

 

 

Za podstawowowego San Quentina 1 przyjdzie nam zapłacić 2999 zł (wow!?) - na pokładzie czeka nas SR Suntour XCM32 z osią sztywną Boost oraz napęd 1x9 zbudowany z tylnej przerzutki i manetek Shimano Altus i korby Marina. Za kontrolę odpowiadają hydrauliczne hamulce Tektro M275. San Quentin 2, wyceniony na 4699 zł, to już napęd SRAM NX (1x11) i amortyzator RockShox Recon, natomiast topowy model oznaczony numerem 3 za 6599 zł oferuje nam widelec 130-milimetrowy RockShox Revelation RC, napęd Shimano SLX M7000 (z korbą FSA Comet) oraz seryjnie montowanego droppera X-Fusion Manic.

Szutry ciągle w natarciu

Marin obronną ręką przeszedł ostatnie lata szutrowej rewolucji, wyrastając wręcz na jednego z ciekawszych producentów uniwersalnych rowerów gravel (w kolekcji 2019 czeka na nas 15 modeli szutrowych!), które czasem... ciężko jednoznacznie jako gravel zaszufladkować. Wszystko przez to, że szutrówki to rowery naprawdę uniwersalne i łączą w sobie przymioty komfortowych szosówek, rowerów przełajowych oraz... szybkich rowerów miejskich. W tym środowisku Marin czuje się znakomicie i należy do producentów, którzy wyznaczają trendy. Przykład to chociażby mocne stawianie na ramy wykonane ze stali. 

 

 

 

 

Przykładem uniwersalnych modeli ze stali CrMo są wszystkie warianty Nicasio. Dobrym reprezentantem tej grupy jest nowy model Nicasio 2 - z jednej strony mamy tu stalową ramę, która posiada wygodną, stabilną geometrię i wygląda klasycznie, a z drugiej strony Marin upchnął tu sporo nowoczesnych rozwiązań: taperowane stery, sztywne osi kół (!), mocowania dla błotników i tylnego bagażnika oraz karbonowy widelec. Seryjnie rower stoi na oponach o szerokości 35 mm. Nicasio 2 wyceniony został na 5499 zł - na liście wyposażenia znajdziemy podzespoły z grupy Shimano Tiagra (napęd 2x10) oraz hydrauliczne hamulce tarczowe BR-RS405.

 

 

W rodzinie Nicasio znajdziemy też bardzo ciekawy model Ridge, który wydaje się łączyć dwa na pozór osobne żywioły - gravel i rasowe MTB. Rower zbudowano na tej samej ramie, na jakiej powstała opisana powyżej "dwójka", ale... doczekał się seryjnie zamontowanego droppera, zastosowano tu napęd 1x11 oraz seryjnie postawiono na koła o średnicy 27,5, co pozwoliło na zamontowanie opon o szerokości 47 mm!

Sezon 2019 przynosi też nowe warianty modeli Gestalt - to także rodzina komfortowych graveli z geometrią endurance, jednakże wykonanych z aluminium. Marin Gestalt to podstawowy model z tej linii - znajdziemy tu aluminiową ramę i widelec oraz takie standardy jak taperowana sterówka, wewnętrzne prowadzenie linek, mocowanie hamulców tarczowych post mount oraz mocowania na bagażnik i błotniki - jak przystało na prawdziwy rower "przygodowy". Podstawowy Gestalt to koszt 3199 zł - model wyposażono w grupę napędową Shimano Claris (2x8) z korbą FSA Tempo, mechaniczne hamulce tarczowe Tektro R280 i opony o szerokości 32mm WTB Exposure Comp. 

 

 

 

 

Nowością jest także Gestalt 2 - jest to już o wiele bardziej zaawansowana szutrówka, o czym świadczy chociażby rama (także z aluminium) posiadająca sztywne osi kół oraz w pełni karbonowy widelec (także z osią sztywną). 4699 zł - na tyle wyceniono model z "dwójką", na którego pokładzie czeka grupa Shimano Tiagra (2x10) z korbą FSA Gossamer oraz bardziej zaawansowane tarczówki mechaniczne Tektro MD-C500.

 

 
 

 

 

Bardzo ciekawie zapowiada się także kuzynostwo powyższych modeli, a więc seria Gestalt X - w założeniu mają być to rowery z barankiem, których charakter przesunięty jest w stronę MTB. Tak, aby można było jeździć po szosie, szutrach, ale i... singlach! Żywym dowodem na powyższą teorię jest model Gestalt X11, który zbudowany został z aluminiowej ramy i w pełni karbonowego widelca, posiada sztywne ośki, taperowane stery, napęd 1x10 (mieszankę grup SRAM Apex, GX z kasetą Sunrace 11-42T) i umożliwia także bikepacking. Przy tym wszystkim w X11 zastosowano szerszą oponę (37 mm na kole 28"), tarczówki Tektro MD-C500 oraz... sztycę regulowaną! Cena katalogowa - 8599 zł.

Strona producenta: www.marinbikes.com