Test: Marin Argenta Elite - tylko szosa?

Drukuj
Gdyby nie spora waga, można by się nawet pokusić o stwierdzenie, iż zwarta była i fajnie wyprofilowana kierownica zachęcają do dynamicznej jazdy. Tomasz Brzewski

Początkujący fani szosy są rozpieszczani przez producentów rowerów. Na rynku można znaleźć coraz więcej ciekawych propozycji wygodnych i trwałych rowerów, które nie zrujnują budżetu przy zakupie. Jednym z nich jest Marin Argenta Elite.

Galeria
Galeria: Marin Argenta Elite Zobacz pełną galerię

Oferty firmy Marin od jakiegoś czasu wręcz nie sposób nie zauważyć na polskim rynku. Wszystko za sprawą z jednej strony świetnego stosunku ceny do jakości, z drugiej - bardzo ciekawych modeli. Na naszych łamach udało nam się już przetestować m.in. interesujące trailowe sztywniaki, przyglądaliśmy się też rowerom gravel. Jednak amerykańska firma ma też rowery w bardziej klasycznych segmentach, które mają zdobywać serca swoich użytkowników przede wszystkim komfortem i wysoką jakością.

Temat poszukiwań swojego pierwszego roweru szosowego to dla wielu prawdziwe wyzwanie. Internetowe fora pełne są zagorzałych dyskusji odnośnie tego, na co przede wszystkim zwrócić uwagę. Nie da się jednak ukryć, że wśród cech, które najczęściej wymieniamy w kontekście idealnego roweru na początek przygody z szosą są przede wszystkim - wygoda, trwałość, brak rygorystycznych ograniczeń wagowych i możliwość rozwoju. Nowa Argenta Elite sprawia wrażenie, że przy jej projektowaniu ktoś wziął sobie te sprawy bardzo do serca.

Prosta i trwała konstrukcja

Już na pierwszy rzut oka widać, że Argenta Elite to rower projektowany tak, jakby ktoś przeczytał internetowy poradnik dotyczący wyboru rekreacyjnej szosy dla początkującego. Wiele cech ramy i widelca zostało dobranych tak, aby w żadnym stopniu nie ograniczać użytkownika i pozwolić mu na rozszerzenie zakresu zastosowań swojego nowego roweru.

Mamy tu więc aluminiową ramę o taperowanej główce, która ułatwia potencjalną wymianę widelca na lżejszy i droższy (chociaż oryginalnemu, karbonowemu też na generalnie niczego nie brakuje). Jest węglowa sztyca o zmiennej średnicy dla podniesienia komfortu tłumienia wibracji. Jest i zewnętrzne prowadzenie przewodów dla ułatwienia serwisu. Jest masa miejsca na szerokie opony - mieszczą się gumy o szerokości nawet 35 milimetrów lub 32 z błotnikami. Nie zabrakło też mocowań do bagażnika czy właśnie wspomnianych błotników. Docenią to wszyscy, którzy chcieli by tego roweru używać również do codziennej komunikacji lub do szosowej turystyki.

Pozycja za kierownicą  - typowe endurance, czyli siedzimy prosto i wygodnie. Sprzyja temu kanapowate siodełko i całkiem praktyczna, gumowa owijka kierownicy poprawiająca kontrolę nad rowerem np. w deszczu.

 

 

 

 

 

 

Wyposażenie

Koła w Argenta Elite to typowe pancerne rozwiązanie idealne na długie treninigi i... zrzucanie wagi. Nie są lekkie, ale za to wytrzymałe, a 27-milimetrowy stożek dodaje odrobinę aerodynamicznego sznytu. Fabryczne opony Schwalbe Lugano to typowy produkt treningowy, ciężkie, ale wykonane z odpornej gumy.

Napęd to kombinacja komponentów Shimano Tiagra z korbą FSA Gossamer i hamulcami autorskiej produkcji Marina (chodziło o więcej miejsca na opony). Korba ma stopniowanie 50/34, co w połączeniu z kasetą 11-28 zapewni większości z nas spokój na podjazdach.

Miłym dodatkiem w tym przedziale cenowym jest karbonowy wspornik siodła produkcji własnej Marina. Rower waży w naszej konfiguracji około 9,3 kilograma i wyceniono go na 3899 złotych.

 

 
 

 

 

Komfortowy wstęp w świat kolarstwa szosowego

Musimy Wam przy okazji tego testu coś zdradzić. Największym problemem przy okazji naszego spotkania z Argentą był fakt, że ten rower to w zasadzie znacznie więcej niż po prostu rower szosowy, a do takiej konwencji niejako zmusza nas ten test. Tak naprawdę model ten ma tyle różnych twarzy, na ile pozwoli fantazja użytkownika. W końcu możemy w nim zainstalować iście gravelowe ogumienie (35 milimetrów!) i zabrać na szutry, albo doposażyć w bagażnik i objechać pół kontynentu jako szosowy turysta. W porównaniu z większością "zwykłych" modeli szosowych z tego przedziału cenowego Argenta oferuje po prostu więcej i aż przykro musieć skupić się wyłącznie na jednym aspekcie tej prostej, ale uniwersalnej konstrukcji. 

 

 
 

 

 

Tak jak wspominaliśmy na początku pozycja za kierownicą tego roweru jest bardzo wygodna i nie ma problemu z naprawdę dużym zakresem jej regulacji. Kanapowate siodło docenią osoby, które jeszcze nie zdążyły przyzwyczaić się do szosowej ascezy. Plus za użycie karbonowej sztycy o zmiennej średnicy, która naprawdę podnosi komfort jazdy na tym rowerze. Widać dużą dbałość o prostotę obsługi, wystarczy popatrzeć chociażby na prowadzone na zewnątrz przewody, które nie wymagają od mechanika (albo samego użytkownika) doktoryzowania się z tego, gdzie też zaginęła linka wewnątrz ramy (niestety rynek zna takie przypadki). 

Na oponach 25C rower prowadzi się pewnie, ale widać, że to nie do końca zgodne z jego charakterem. Patrząc na hamulce z gigantyczną podkową szczęki, cały czasy mamy z tyłu głowy poczucie, że ktoś z tego roweru zabrał właściwe koła. Na większych oponach Argenta wyglądałaby dużo bardziej proporcjonalnie i nie da się ukryć, że nawet jeśli byłyby to slicki 32C , to rower jeszcze lepiej dopasowywałby się do swojego charakteru.

 

 
 

 

 

Precyzja prowadzenia jest wystarczająca, od dynamiki oczywiście nie można wymagać cudów. W końcu jest to rower z wagą ponad 9 kilogramów i przede wszystkim - ciężkimi kołami. Absolutnie nie ma jednak problemu z wybraniem się na szosową ustawkę i dotrzymaniem tempa kolegom na lżejszych maszynach.

 

 

 

 

Grupa Shimano Tiagra to już w tym przedziale cenowym aboslutny must have. Napęd z wielu względów idealny dla początkujących. Jest wystarczająco precyzyjny, oferuje więcej biegów niż Sora, a przy tym w połączeniu z korbą FSA ma bardzo litościwe dla nogi stopniowanie. W przypadku tego roweru 50/34 to naprawdę dobry pomysł, a podejrzewamy, że osoby o zacięciu rowerowego turysty mogłyby chcieć nawet poeksperymentować z korbą przełajową.

 

 

 

Podsumowanie

Argenta Elite to rower, który zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się rekreacyjną szosą jedną z wielu, to producent zdołał w nim przemycić nieco swojej filozofii produkowania rowerów zaskakujących. W końcu nie na co dzień zdarza nam się możliwość kupna klasycznej szosy, która w kilka chwil może się zmienić w gravela, albo sprzęt do rowerowej turystyki. A Argenta pozostawia naprawdę wiele drzwi otwartych.

 

 

Marin Argenta Elite
  • Rama: Aluminium
  • Widelec: Karbon, karbonowa rura sterowa
  • Przerzutka tylna: Shimano Tiagra
  • Przerzutka przednia: Shimano Tiagra
  • Korba: FSA Gossamer
  • Wspornik siodła: Marin, karbon
  • Waga: 9,28 kg
  • Cena: 3899.00 PLN

Strona producenta: www.marinbikes.com