Zimowe dylematy to problem, który dotyka wielu spośród nas – ci którzy mogą sobie pozwolić na posiadanie drugiego (lub trzeciego, czy czwartego, w końcu jak wiemy idealny ilość rowerów w domu to n+1, gdzie n oznacza ilość rowerów aktualnie posiadanych) roweru, dopieszczony i zadbany sprzęt letni mogą spokojnie przetrzymać w garażu podczas niesprzyjających warunków atmosferycznych. Jednak cała reszta, której względy finansowe lub akomodacyjne nie pozwalają na posiadanie więcej niż jednego roweru, ma do rozstrzygnięcia dylemat – odpuścić jazdę, pomęczyć się na trenażerach i siłowni, czy zaryzykować i jeździć. Jesteśmy raczej zwolennikami teorii, iż rower służy do tego aby jeździł, a wszystko kiedyś się zużyje – więc szkoda tracić czasu.
Wbrew pozorom zima to może być doskonały czas do jazdy i doskonalenia techniki – w końcu mróz równie skutecznie jak letnie słońce eliminuje problem wszechobecnego błota. Zwłaszcza lubimy dni, kiedy na lekko zmrożoną ziemię spadnie pierwsza warstwa cienkiego śniegu – trakcja jest wtedy rewelacyjna, widoki piękne, a powietrze... wyjątkowe. Tak naprawdę jedynym zagrożeniem dla sprzętu jest niska temperatura, a rower po dłuższej nawet jeździe często wraca do domu...bardziej czysty niż w lecie.
Oczywiście – niskie temperatury mają wpływ na sprzęt i jego zużycie. Współczesne rowery mają wiele elementów, których działanie związane jest z wszelkiego rodzaju hydrauliką – od hamulców po zawieszenie. Przyjrzyjmy się więc, jak elementy te reagują w starciu z temperaturami rzędu -15 stopni.
Zawieszenie
Tutaj niska temperatura jest zdecydowanie odczuwalna. Jeśli mieliśmy idealnie ustawiony rower pod letnie warunki (czytaj – po prostu na plusowe temperatury) to o podobnej charakterystyce na mrozie możemy zapomnieć. Oleje na mrozie gęstnieją, więc pierwsze co odczujemy, zwłaszcza zanim olej się zmiesza i „zagrzeje” to generalne stępienie zawieszenia i to w obie strony. Czytaj – pewnemu „rozleniwieniu” ulegnie zarówno kompresja, jak i tłumienie odbicia, tak więc zarówno widelec, jak i damper będą zdecydowanie mniej czułe na szybkie uderzenia.
Oczywiście rower full suspension dalej fullem pozostanie – wymaga tylko nieco przyzwyczajenia. Oczywiście można eksperymentować z wymianą olejów na rzadsze w zimie, ewentualnie zmianą ciśnienia powietrza – jednak więcej tym ryzykujemy, niż możemy zyskać. Lepiej po prostu pogodzić się z odmiennymi warunkami. Pamiętajmy też o tym, aby po jeździe na mrozie wstawiać rower do ciepłego miejsca (z dodatnią temperaturą), aby woda która pojawiła się podczas pracy zawieszenia nie zamarzła uszkadzając np. uszczelki.
Hamulce
Tutaj również bardzo mocno odczujemy wpływ temperatury. Generalna ospałość klamek na reakcje to standard, przyczyny są analogiczne jak w przypadku zawieszenia, czyli gęstnienie płynu. Oczywiście hamulce hydrauliczne dalej będą działać, jednak trzeba się do nowej charakterystyki przyzwyczaić. Jest też wysoce prawdopodobne, że mogą bardziej niż zwykle ocierać klocki o tarcze – pod wpływem niskich temperatur obkurczają się membrany i inne elementy gumowe. Podobnie jak w przypadku zawieszenia, pamiętamy o tym aby nie zostawiać roweru na mrozie – na hamulcach, z racji na wysoką temperaturę jaka wytwarza się podczas tarcia, wytworzy się duża ilość wilgoci i wody – nie możemy pozwolić na jej zamarznięcie, bo ryzykujemy tym samym uszkodzenie membran tłoczków i wszelkich uszczelnień.
Sztyce regulowane
Byliśmy bardzo ciekawi jak sprawdzi się ten element w starciu z mrozem. Jest małe zaskoczenie – testowana sztyca Rock Shox Reverb i Kind Shock LEV nie wykazują większego zainteresowania odmienną temperaturą. Raczej spodziewaliśmy się zjawiska podobnego jak przy amortyzacji – czyli chociażby spowolnienia pracy systemów. Nic takiego nie zaobserwowano – obie sztyce płynnie się chowają, odskakują na pozycję wyjściową bez zbędnej zwłoki. Lekką „gumowatość' można wyczuć jedynie na hydraulicznej manetce Rock Shoxa. Warto jednak podkreślić, iż zimowa eksploatacja na pewno skróci interwał między odpowietrzaniem sztycy, duże różnice temperatur sprzyjają wzrostowi ilości pęcherzyków powietrza w układzie hydraulicznym sztycy – a to dość szybko daje się odczuć jako luz góra – dół.
Opony
Element kluczowy dla satysfakcji z jazdy. Stosujemy jedną świętą zasadę – ciśnienie powietrza w oponach ustalamy na zewnątrz, w temperaturze w której rower będzie jeździł. Pompując opony do założonego ciśnienia w mieszkaniu, a potem wychodząc na mróz, szybko zaskoczy nas radykalny spadek ciśnienia. Najlepszy sposób – wystawić rower np. na balkon na pół godziny, wtedy pompować. Opony rowerowe co do charakterystyki zachowują się na niskich temperaturach podobnie jak samochodowe – a więc, analogicznie do „zimówek”, te wykonane z miększej mieszanki gumy zachowują swoją przyczepność i właściwości, twardsze natomiast robią się „nerwowe” i zwłaszcza w zakrętach lubią gwałtownie zrywać przyczepność. Opony z kolcami to w ogóle osobna liga – jednak w warunkach o których dzisiaj mówimy, a więc po prostu zmarzniętej ziemi i śliskim śniegu, kolce wcale nie są potrzebne.
Reasumując...
Współczesny, wypasiony rower ścieżkowy zdecydowanie nie boi się zimy. Wymaga tylko nieco więcej uwagi i zdrowego rozsądku w serwisowaniu – jednak warto tym zaryzykować, aby otrzymać bezcenną dawkę endorfin, które na pewno pomogą przetrwać trudne dla kolarza zimowe miesiące. Mimo wszystko mróz naprawdę da się lubić.