Orbea Alma 29 S Team

29 i hiszpański temperament

Drukuj

Orbea Alma była pierwszym twentyninerem w ogóle, którego rama została wykonana z karbonu, oficjalna premiera miała miejsce w 2006 roku, gdy zdecydowanie niewiele firm myślało o sprzęcie na dużych kołach w ogóle, a już europejskich w szczególności.

Na sezon 2011 przygotowano kolejną, zupełnie odmienioną generację, która praktycznie bez zmian wkroczy w rok kolejny. My zaś dostaliśmy wyjątkową możliwość przetestowania jej w najwyższym, teamowym wariancie. Oczywiście nie mogliśmy się powstrzymać!



Majstersztyk
Każdego, kto zna trochę hiszpańską markę, nie zdziwi zapewne informacja, że w Almie 29 zastosowano bardzo wiele technologii sprawdzonej już wcześniej w podobnie wyglądającej Almie 26. Dotyczy to przede wszystkim obchodzenia się z karbonem, a więc czegoś, co nazwano Size Specific Nerve (SSN), a co oznacza, że każdy z trzech dostępnych rozmiarów ramy wyróżnia się innym ułożeniem włókien, a nawet ich strukturą, dopasowaną do odmienych wag użytkowników, jak i sił występujących we wspomnianych wielkościach. Tradycyjnie dla firmy rama to konstrukcja monolityczna, w której użyto trzech różnych rodajów włókien, różniących się właściwoścami. Firma nazywa je „GSB”, gdzie „Gold” to poziom najwyższy, poniżej znajdują się „Silver” i „Bronze”. Każdy z nich ma inne zadanie - od usztywnienia konstrukcji (G), poprzez pochłanianie drgań (S), po wytrzymałość (B).

 



Inne cechy wyróżniające konstrukcje to np. DCR, czyli Direct Cable Routing, czyli cały system prowadzenia pancerzy i linek, jaki został stworzony we współpracy z firmą Gore. Ma za zadanie obniżenie oporów działania układu, a że przy okazji bajecznie wygląda - to już inna sprawa. Z punktu widzenia czystego przełożenia na efektywność jazdy wymienić wypada fakt zastosowania środka suportu zgodnego z systemem BB30, stożkowej główki sterowej (1-1/2 do 1-1/8 cala), skróconych widełek tylnych, jak i giętej rury podsiodłowej. Suma sumarum zabiegi te spowodowały, że rama schudła od 150 do 200 gramów, w zależności od rozmiaru.

Geometryczna zagadka
Jak już wspomnieliśmy Alma 29 dostępna jest w trzech rozmiarach, te zaś mają rozmiarówkę bardziej typową zdecydowanie dla górali klasycznych, a nie twentyninerów. Starczy spojrzeć na efektywną długość rury górnej, która wynosi 575 mm dla rozmiaru S, 590 dla M i 620 dla L! Oczywiście, jest odrobinę więcej „powietrza” niż w porównaniu z mniejszymi kołami, podobnie jak dłuższy jest tylny trójkąt, który ma 439 a nie 425 mm, ale już kąty są dobrze znane - 71,5 i 73 stopnie. Większość znanych nam sprzętów na 29 calakach jest po prostu dłuższa, z tym większą ciekawością czekaliśmy na test. Uwaga na marginesie - temat twentyninenrów i ich geometrii w podobny sposób traktuje również inna hiszpańska marka, Mondraker. Ona również dąży do maksymalnego upodobnienia obydwu kategorii hardtaili do ścigania. Czyżby to iberyjski klimat i upodobanie do corridy? ;)

 

 


 

Top
Jak już wspomnieliśmy, do testu dostał się nam najwyższy możliwy model, oznaczony jako 29 S Team. Występuje w dwóch wariantach kolorystycznych, za każdym razem specyfkacja pozostaje ta sama - komplet SRAM XX i podobnie ambitne pozostałe dodatki. Napęd występuje w najpopularniejszym wariancie - z korbą 26/39 z. i zębatką tylną 11-36 z. Również hamulce to XX. Za amortyzację z przodu odpowiada Fox 32 F29 z osią sztywną 15 mm i o skoku 100 mm. Rower toczy się na wariancie Crossmaxów oznaczonym 29 (i zieloną żabą) oraz oponach Hutchinson Python TL Ready 29x2,2. Mostek, sztyca i kierownica to produkty Orbei, siodło zaś to Selle Italia SLR XC Gel Flow. Trudno sobie wyobrazić lepszy zestaw, ale i w razie chęci byłoby jeszcze co odchudzić, np. przechodząc z dętek na system bezdętkowy, tudzież na lżejsze opony. Albo zmieniając koła na coś składanego, bo ładne Maviki jednak ważą niemal 1800 gramów. Tym niemniej kompletny rower w rozmiarze M nie przekroczył 10,5 kilograma, wraz z pedałami. Nieźle.

 

 



Bądź czujny!
Orbea zrobiła znaczący postęp, bo pierwsza wersja była dostępna w tylko jednym rozmiarze średnim, obecna Alma 29 pozwala dzięki rozmiarom trzem na łatwiejsze trafienie w ten właściwy. Jak go dobrać? Tu zasada jest prosta - w przeciwieństwie do wielu innych twentyninerów wybieramy taki sam, jakby rower był na mniejszych kołach. Co w naszym przypadku oznaczało M. Ten jednak, kto dosiądzie sprzętu, a jeździł już na innym twentyninerze, może być lekko, szczególnie początkowo, rozczarowany, bo pierwsze metry nie są zbyt spektaktakularne. Choć z drugiej strony rzecz można ująć inaczej - ten twentyniner wyjątkowo mało różni się pod względem prowadzenia od klasycznych górali. Jeśli ktoś więc poszukiwał stabilności jazdy, to tu będzie rozczarowany, bo Alma 29 skręca chętnie! Czy to wada? Zdecydowanie nie, rzecz w tym, że sprzętowi nadano zdecydowanie „crosscountrową” charakterystykę. Zawijanie się wokół drzew, gwałtowne zmiany kierunku, przerzucanie tylnego koła - tak, tu wszystko jet możliwe. A przy tym dochodzi coś więcej, o czym można się przekonać wjeżdżając w trudniejszy teren. Alma 29 bardzo ładnie zjeżdża, wygładzając przeszkody, przetaczjąc się przez nie - koła działają niczym walec. Pozostaje przy tym pod kontrolą - w czym pomaga stosunkowo nisko umieszczony środek ciężkości. Szkoda trochę, że seryjna kierownica ma 600 mm, szersza dodałaby kropkę nad i i pozwoliła na jeszcze więcej. Trochę inaczej rower zachowuje się na podjazdach, gdzie wymaga aktywnej pracy ciałem. Przesunięcie na czub siodła to konieczność, bo gdy jest stromo, to nie pomoże nawet lepsza przyczepność dużych kół - przednie koło zaczyna się odrywać od ziemi i tańczyć. To kolejne potwierdzenie na to, że Alma 29 to sprzęt dla tych, którzy już potrafią jeździć. Inni atakując ściankę polegną! I to bynajmniej nie z powodu na osprzęt - SRAM XX tradycyjnie działa bezbłędnie, a przełożenia są wystarczające.

 

 



Dwa coraz bliższe światy
Alma 29 jeździ równie dobrze co jej odpowiednik na mniejszych kołach, oferując inetersujące połączenie zwrotności, typowe dla maszyn do ścigania, z wygładzaniem przeszkód, szczególnie na zjazdach. Bardzo sztywna rama o pięknych kształtach ma też cechy, które czynią z niej sprzęt uniwersalny - np. bardzo dużo miejsca na opony, w tylnym trójkącie nazwanym 4X zmieszczą się gumy aż do 2,35 szerokości! Nietypowa, jak na twentyninera geometria sprawia, że będzie godna polecenia szczególnie dla osób, które mają już większe doświadczenie, a chciałyby spróbować na własnej skórze, co się kryje w sprzęcie na większych kołach. W tym przypadku to sprzęt zdecydowanie nie będzie usprawiedliwieniem braku sukcesów. Skoro używ go sam Julien Absalon, to czego chcieć więcej?


Cena: 19999 zł
Rama: ORBEA ALMA OMS 29
Widelec: FOX 32 F29 RLC Q15 100
Korba: SRAM XX BB30 26x39
Stery: ORBIT ZS 1/2 półzintegrowane
Kierownica: FSA K-FORCE
Mostek: FSA OS-99 CSI
Manetki: SRAM XX
Hamulce: SRAM XX DISC
Przerzutka tył: SRAM XX
Przerzutka przód: SRAM XX
Łańcuch: SRAM PC 1090
Kaseta: SRAM XX 11-36 10S
Koła: MAVIC CROSSMAX 29 TL
Opony: HUTCH PYTHON READY 29x2.1
Sztyca: FSA K-FORCE LIGHT
Siodło: SELLE ITALIA SLR XC GEL FLOW
* Rower jest objęty programem MY ORBEA, dzięki któremu w standardzie można wybrać inny widelec (Rock Shoxa SID WC, korbę - Shimano XTR, kierownicę czy hamulce).


Fot.: Maciej Łuczycki