Test: Przełajowa Merida Mission CX 7000 (2020)

Drukuj
Tomasz Makula

Mission CX 7000 jest nową odsłoną przełajówki Meridy. Jak model ten ma się do otaczającej nas gravelmanii, jaki charakter projektanci zamknęli w ramie z włókna węglowego i w końcu - jak w cyclocrossowej praktyce poradził sobie Mission CX? Sprawdzamy!

Galeria
Galeria: Merida Mission CX 7000 (2020) Zobacz pełną galerię

Lata lecą, mody przychodzą i odchodzą, a przełaj był, jest i (najprawdopodobniej) będzie trwał długo, długo, długo. Tak to już jest - cyclocross jest bodajże najbardziej konserwatywną dziedziną kolarskiego fachu, chociaż oczywiście współczesne, nowoczesne rowery przełajowe mocno różnią się od tych, na których błotni fachowcy ścigali się przed laty. I chociaż cyclocross trudno uznać za mainstream, to właśnie jego alternatywność sprawia, że w przełaju kolarze odnajdują coś pociągającego - a później może być już tylko lepiej, bo jak się szybko okazuje, CX uzależnia, produkuje tony adrenaliny podczas wyścigów i staje się świetną alternatywą dla zimowych treningów na zewnątrz. O tym co w przełaju najpiękniejsze i dlaczego w ostatnich latach coraz więcej osób zimą wsiada na rowery z barankiem i szerszą oponą, pisaliśmy w tekście: Cyclocross - za co go kochamy? I do lektury tego tekstu serdecznie zachęcamy.

Powyższe nie zmienia faktu, że nowoczesność przyniosła rowerom przełajowym godnego rywala, a w zasadzie - bliskiego kuzyna, który według wielu może być uznawany za alternatywę dla przełajówek. Mamy oczywiście na myśli gravele, na które obecnie trwa niewątpliwy boom i chyba coraz więcej osób uświadamia sobie, że szutromania nie jest chwilową modą. Warto jednak odróżniać rower przełajowy od gravela, bo chociaż konstrukcje z tych dwóch segmentów łączy bardzo dużo, to jednak różnice są zasadnicze i dotyczą de facto jednego z najważniejszych aspektów roweru - tego, jak się prowadzi.

Merida to jeden z producentów, który zarówno w segmencie przełajowym, jak i gravelowym ma do powiedzenia bardzo dużo, więc portfolio tego producenta jest idealnym polem do pokazania na czym zasadzają się główne różnice pomiędzy powyższymi. Nie myślcie jednak, że ten tekst będzie porównaniem, bo bohater jest tu jeden i reprezentuje jasno określony segment - PURE CYCLOCROSS! Poznajcie bliżej Meridę Mission CX 7000 z kolekcji 2020.

Na czym polegają te różnice?

U podstaw różnic pomiędzy CX i gravel stoi zastosowanie obu rowerów - przełajówki mają być jak najbardziej zwrotne i dynamiczne w prowadzeniu, natomiast gravele swoją charakterystyką prowadzenia przypominają bardziej SUV-a, mają być stabilne i zapewniać komfortową pozycję. To oczywiście znaczne uproszczenie, bo i gravel gravelowi nierówny (znajdziemy tam też bardziej wyścigowo zorientowane rowery), jednak można stwierdzić, że rower szutrowy w związku z tym, że jest pomyślany jako wyprawowiec (czyli będzie często dociążony dodatkowym bagażem), ma prowadzić się przede wszystkim stabilnie, a więc jego żywiołem nie będą ciasne agrafki, a raczej szeroko pokonywane łuki. Przełaj jest zgoła inny - konstrukcje cyclocrossówek muszą być bardziej zwarte, by kolarz mógł lepiej przenieść ciężar ciała na przednie koło. Rower musi być mocno reaktywny, aby szybko odpowiadać na polecenia kolarza, który musi zmagać się z bardzo interwałowymi i krętymi trasami wyścigów przełajowych. Reasumując - przełajówki muszą prowadzić się dokładnie tak, jak wymaga tego trasa wyścigu - CX musi być zwrotny, szybko odpowiadać na ruchy kierownicą. Gravel jest inny - jest bardziej ospały w prowadzeniu, ciężar ciała kolarza nie jest nad przednim kołem, a raczej bardziej w rejonie siodła, za czym idzie bardziej stonowane pokonywanie wiraży i znacznie mniejsza nerwowość, co punktuje podczas jazdy z obciążeniem np. sakwami.

CX Mission 7000 jest przełajówką z włókna węglowego, więc jego twórcy w domyśle mieli jeden cel - ma to być rower wyścigowy, za co ortodoksyjni przełajowcy go pokochają. W związku w powyższym głowa sterowa CX Mission w wersji węglowej jest niska, a rura górna pozwala efektywnie pochylić się nad przednim kołem. Nie możemy przy tym napisać, że pozycja tu zajmowana nie jest komfortowa - nie musicie być wyczynowym kolarzem, aby czuć się na Mission CX dobrze, bo skrócony, powodujący bardziej "zwartą" pozycję reach sprawia, że nie musimy się tu mocno pochylać - przynajmniej nie przez cały czas, tylko wtedy, kiedy przyjdzie taka konieczność (np. w przełajowych agrafkach czy na zjeździe). Jadąc na szosie nadal możemy stwierdzić, że na Mission CX siedzi się wygodnie. 

Przy tym wszystkim Merida osiągnęła tu pełnię dynamiki prowadzenia - Mission CX błyskawicznie odpowiada na ruch kierownicą, co w rękach mniej wprawionego zawodnika może początkowo być odczytywane jako nerwowość. Wprawiony w boju błotniak doceni, że rower szybko potrafi zmienić kierunek jazdy, błyskawicznie reaguje na korektę linii zjazdu czy daje możliwość cięcia zakrętów 180 stopni niczym w kultowej grze "snake" na jakiejś pierwotnej Nokii. 

 

 

 

 

 

 

Rama i widelec

Kluczową cechą Missiona CX 7000 w perspektywie jego wyścigowych zastosowań jest oczywiście materiał, z którego wykonano ramę i widelec – oba elementy zostały w pełni wykonane z włókna węglowego CF3. Za powyższym idzie oczywiście niska masa, która w przypadku seryjnego wyposażenia modelu CX 7000 wynosi jedyne 8,5 kg – nasz pomiar potwierdza to, co deklaruje producent, więc jest dobrze! A musicie wiedzieć, że łatwo tę masę można zredukować, chociażby przez rezygnację z dętek na rzecz tubelessów (koła i opony w Mission CX są na to przygotowane). Zawodową gotowość ramy potwierdza tu certyfikat UCI, a o wytrzymałość ramy zadbać ma technologia budowy ram Meridy - Nano Matrix Carbon, które zakłada zastosowanie nanocząsteczek w żywicach wiążącycych poszczególne warstwy karbonu, co wg producenta sktutkować ma znaczącym zwiększeniem wytrzymałości ramy na uszkodzenia mechaniczne.

Włókno węglowe w parze z kilkoma rozwiązaniami konstrukcyjnymi ma też zapewnić przełajówce Meridy dużą sztywność boczną. Po pierwsze zatem mamy powiększony węzeł suportu, który w parze z suportem press-fit oraz korbą Shimano Ultegra stanowi bardzo szczelny układ, w którym większość energii włożonej w kręcenie korbą jest przekazywane na łańcuch i dalej na prędkość. Zwykliśmy nazywać to efektywnym transferem energii, którego Missionowi CX z carbonu nie można odmówić. Super, że w nowym modelu producent zdecydowałe się zamontować korbę Ultegry, bo w modelu z sezonu 2019 montowano korbę FSA Gossamer Pro.

 

 
 

 

 

Po drugie sztywność Missiona CX ma skutkować bezkompromisowo precyzyjnym prowadzeniem, nawet przy największych przeciążeniach – są taperowane stery, są sztywne osi kół 12 mm z przodu i z tyłu, co zasadniczo rozwiązuje powyższą kwestię. Warto zauważyć, że osi kół posiadają chowaną wewnątrz dźwignię, która służy do odkręcania i przykręcania osi – rozwiązanie takie jest bardzo estetyczne i pozwala na beznarzędziowy montaż kół. 

Rama Missiona CX skrywa jeszcze dwie godne odnotowania cechy – po pierwsze mamy typowe dla Meridy, bardzo dopracowane wewnętrzne prowadzenie przewodów, które nie hałasują podczas jazdy na wertepach. Po drugie – górne rury tylnego trójkąta posiadają demontowalną poprzeczkę, która służy do przykręcenia błotników. Proste i genialne jednocześnie – z pewnością wielu z użytkowników Missiona CX będzie chciało nie tylko na nim się ścigać, ale także używać go na dłuższych dystansach zimowych treningów, gdzie błotniki będą zdecydowanie mile widziane.

 

 
 

 

 

Napęd i hamulce

Wyścigowemu potencjałowi Missiona CX 7000 miało sprostać jego wyposażenie, na którym Merida nie oszczędzała – na pokładzie znajdziemy w zdecydowanej większości podzespoły z grupy Shimano Ultegra R8000 (i R8020, czyli hydrauliczne elementy Ultegry). Moglibyśmy napisać, że mamy tu grupę kompletną, gdyby nie kaseta – tylko ten element pochodzi z niższej 105-tki. Bardzo ważnym elementem całości jest z kolei tylna przerzutka Ultegra z serii RX – w praktyce znaczy to tyle, że mamy tu wersję ze sprzęgłem dokładnie takim, jakie stosowane jest w przerzutkach Shimano do MTB, co rozwiązuje problem skaczącego łańcucha na nierównościach. Ultegra RX znakomicie stabilizuje łańcuch i napina go, co przekłada się na równie dobrą precyzję pracy w każdym, nawet bardzo nierównym terenie. A przy okazji rozwiązany zostaje problem obijania się łańcucha o ramę.

 

 
 

 

 

O działaniu nowej Ultegry pisaliśmy szeroko w osobnym teście, dlatego dociekliwych czytelników odsyłamy do lektury osobnego artykułu. To co jest ważnym w kontekście traktowania Missiona CX jako roweru do ścigania w CX – szybkość i precyzja zmiany biegów jest doskonała, nawet pod dużym naciskiem w korby. Do tego hamulce hydrauliczne – Shimano dzierży naszym zdaniem patent na tworzenie najlepszych zacisków na rynku, oferując nie tylko pełnię kontroli za sprawą świetnej modulacji i siły hamowania. Hydraulika Shimano jest po prostu stosunkowo łatwa w serwisie, co doceni każdy amator i osoba serwisująca rower.

Całkowicie osobną kwestią w modelu Mission CX jest konfiguracja przełożeń – Merida zdecydowała się na umieszczenie tu napędu z przednią przerzutką w konfiguracji 2x11. W czasach kiedy napędy 1x zaczynają zdecydowanie dominować, może być to niewielkie zaskoczenie – szczególnie dlatego, że w perspektywie ścigania po interwałowych trasach i w momencie solidnego doładowania adrenaliną wynikającą z rywalizacji, wygodniej byłoby się skupić na obsłudze jednej manetki. Trzeba jednak oddać, że dzięki przedniej przerzutce Ultegry (która nota bene działa znakomicie szybko i lekko) otrzymujemy szerokie spectrum przełożeń, które docenią osoby, chcące na Missionie CX 7000 pokonywać też dłuższe dystanse w szybszym tempie (czyt. trenować zimą). Całkiem przy okazji przednia przerzutka stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed spadnięciem łańcucha – co prawda w dobie dopracowanych zębów blatów narrow-wide obawa o spadanie łańcucha jest niewielka, jednak co warto odnotować – najbardziej przezorni przełajowcy i tak stosują prowadnice łańcucha, co zasadniczo zaciera zyski wagowe, wynikające z braku przerzutki i jednego blatu z przodu.

 

 

 

 

 

 

Serce przełaju – koła i opony

Seryjnie Mission CX 7000 stoi na systemowych kołach Fulcrum Racing 700 DB. Zestaw waży 1740 g, więc nie należy do najlżejszych, jednak nie ogranicza jakoś bardzo potencjału dynamiki naszej przełajówki. Najważniejsze, że jest tubeless i jest sztywny bocznie. Nie ma co jednak ukrywać – jeśli chcecie powalczyć o czołowe miejsca na wyścigu, to pewnie i tak trzeba będzie prędzej czy później zainwestować w koła z włókna węglowego. Fulcrumy są wołem roboczym do znoszenia trudów setek kilometrów treningów i amatorskich ustawek, ale aby uwolnić pełnię potencjału Missiona CX, dobrze będzie wrzucić tu lżejszy zestaw.

Opony Maxxis All Terrane mają maksymalną, dopuszczalną przez UCI szerokość 33mm, co bardzo doceniamy – z urzędu mamy gumy, na których możemy się legalnie ścigać. Bieżnik opon jest typowo przełajowy – zapewnia świetny grip w mokrych warunkach i najbardziej grząskich trasach oraz szybko się oczyszcza. Powyższe atuty są odczuwalne na asfalcie – tam opony są zauważalnie wolniejsze i głośne, jednak coś za coś. Maxxisy w terenie naprawdę dają radę i tam rozwijają skrzydła!

 

 
 

 

 

Pozostałe wrażenia

Mission CX 7000 był przez nas intensywnie testowany na lokalnej rundzie, gdzie regularnie trenujemy w formie przełajowej – kiedy brak czasu lub temperatury spadają niebezpiecznie nisko, to zdecydowanie wolimy pojechać szybką i interwałową godzinkę na rundkach, niż „zamulać” na dystansach. Powyższe dało nam dobry punkt odniesienia, a wnioski są następujące.

 

 

 

 

Merida stworzyła przede wszystkim bardzo lekki i sztywny bocznie rower, co naturalnie przekłada się na szybkość i dynamikę. To są kluczowe cechy w każdej odmianie kolarskiego fachu, a w perspektywie przełaju przede wszystkim doceniamy to, że Mission CX szybko napędza się po wyjściu z zakrętów 180 stopni czy po pokonaniu trawersu. W zmienny i bardzo „pokręcony” charakter tras przełajowych wpisuje się też geometria i charakter prowadzenia nowej przełajówki Meridy – rower szybko reaguje na ruchy kierownicą, dzięki czemu możemy błyskawicznie zmieniać kierunek jazdy i korygować naszą linię. Do tego Mission CX dobrze jedzie w ciasnych wirażach, zgoła inaczej, niż rower typu gravel. To też zasługa samej pozycji na rowerze – jesteśmy tu mocniej pochyleni nad przednie koło, co z urzędu pozwala nam lepiej składać się w najciaśniejszych zakamarkach przełajowych tras. Im bardziej interwałowa trasa, tym dla Missiona CX lepiej. Warto odnotować, że Mission CX wygodnie spoczywa też na ramieniu, kiedy przyjdzie nam wrzucić rower na plecy na podbiegu - górna rura ramy jest płaska, przez co dobrze dopasowuje się do naszego barku.

Za duży sukces uznajemy wynik, jaki zobaczyliśmy na wadze – 8,5 kg z dętkami i nie najlżejszymi kołami? Dla nas bomba. To pokazuje jednoznacznie, że w Missionie CX drzemie potencjał na ściganie w przełajowej elicie i zresztą sama charakterystyka prowadzenia roweru wydaje się to potwierdzać.

Nie znaczy to też, że Mission CX nadaje się tylko do ścigania – jeśli regularnie jeździsz na rowerze i nie straszna Ci nieco bardziej sportowa pozycja na rowerze, to spokojnie na Missionie będziesz mógł pojechać długodystansowy trening. Z racji na mocno terenowe opony raczej polecamy wybrać dukty leśne – bieżnika Maxxisów trochę szkoda na asfalt, podobnie jak sił kolarza, bo przeznaczony na błoto bieżnik siłą rzeczy generuje większy opór toczenia, niż opona stricte gravelowa, nie mówiąc już o slickach.

No właśnie - warto w tym miejscu mieć świadomość tego, że mając pod nogą napęd 2x11 możemy ten rower śmiało traktować także w kategoriach całorocznego, uniwersalnej szosówki (o osobliwej geometrii). Kiedy wrzucimy tu oponę szosową (coś około 32 mm szerokości) bez bieżnika śmiało można na Mission CX jechać na długi trening na szosie, bo przełajowa, dynamiczna charakterystyka tego modelu absolutnie w niczym tu nie przeszkadza.

 

 

 

 

 

Podsumowanie

Pod względem prowadzenia Merida Mission CX 7000 odpowiada dokładnie na to, co dyktują trasy zawodów przełajowych – im bardziej interwałowy i zmienny charakter wyścigu, tym Mission CX 7000 czuje się lepiej. Merida w swojej carbonowej przełajówce osiągnęła świetną dynamikę prowadzenia – i mowa tu zarówno o reaktywności roweru, jak i o przyspieszenia oraz generalną szybkość. Powyższe nie byłoby możliwe, gdyby nie lekkość i sztywność całej konstrukcji. Gotowy Mission CX 7000 waży 8,5 kg z seryjnymi, systemowymi kołami, które można traktować jako solidny zestaw treningowy. Potencjał wyścigowy w modelu Mission CX stoi na poziomie ścigania w elicie, chociaż napęd 2x11 czy takie detale jak demontowalna poprzeczka w tylnych widełkach do przykręcenia błotnika pozwala patrzeć na ten bolid także w kategoriach maszyny do treningów na dłuższych dystansach.

 

 

Specyfikacja

Merida Mission CX 7000 (2020)
  • RAMA MISSION CX CF3 Carbon
  • WIDELEC MISSION CX CF3 Carbon
  • STERY VP-B303AC Neck
  • PRZERZUTKA PRZÓD Shimano Ultegra
  • PRZERZUTKA TYŁ Shimano Ultegra RX GS
  • TARCZE HAMULCOWE Shimano RT64 160 mm
  • MANETKI Shimano Ultegra disc
  • MECHANIZM KORBOWY Shimano Ultegra 46-36T
  • WKŁAD SUPORTU Shimano Pressfit BBR72
  • KASETA Shimano CS-R7000 11-30 11S
  • ŁAŃCUCH KMC X11
  • OBRĘCZ PRZÓD Fulcrum Racing 700 DB 100x12 Centerlock
  • OBRĘCZ TYŁ Fulcrum Racing 700 DB 142x12 Centerlock
  • OPONY Maxxis All Terrane 700x33C zwijana TR
  • HAMULCE Shimano Ultegra
  • KIEROWNICA MERIDA Expert SL
  • MOSTEK MERIDA Expert CC 31,8 mm
  • SIODŁO MERIDA Expert CC
  • SZTYCA MERIDA Expert CC 27,2 mm Carbon
  • WAGA 8,53 kg
  • CENA 13 999 zł
Merida Polska

 

 

Dystrybutor: www.rowerymerida.pl

Fot. Tomasz Makula

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj