Spis treści:
Już dwa lata temu KROSS zrewolucjonizował swoją kolekcję rowerów szosowych. Modeli jest więcej, na bardziej rozciągniętym pułapie cenowym (do prawie 20 tysięcy złotych!), dzięki czemu rowery są też bardziej zróżnicowane. Jednak ilość to nie wszystko – zdaniem wielu obserwatorów KROSS mimo wszystko jest marką specjalizująca się w kolarstwie górskim i jego wszystkich aktualnie modnych odmianach. Rowery szosowe pełnią tutaj rolę uzupełnienia – w końcu to obowiązek, żeby zawodnicy Kross Racing Team mieli na czym trenować.
W przeciwieństwie do marek, dla których szosa to główny rdzeń działalności, KROSS nieco unika zabawy w wyznaczanie trendów, a pełnię wysiłków działu R&D kieruje w stronę swoich rowerów MTB. Efektem jest kolekcja szosowa bez skrajnie wyścigowego zacięcia, ale za to bardzo mocno zorientowana na trend, który decydenci polskiej marki uznali za najbardziej przyszłościowy. W końcu coraz więcej osób zaczyna się interesować szosą bez planów na angaż w World Tourze, a raczej z myślą o możliwości odwiedzania kolejnych epickich miejscówek i cieszenia oka obłędnymi widokami. Dlatego w całym tym zamieszaniu tak dużo pierwiastka długodystansowego, zwanego oczywiście endurance – większość szosowych Krossów oferuje stosunkowo bardziej wygodną geometrię, mocne i bezpieczne hamulce tarczowe oraz komponenty znane raczej z właściwości aerodynamicznych, wytrzymałości, a niekoniecznie "ultra–wylajtowania".
Mimo wszystko w kolekcji można znaleźć kilka rowerów... innych. Oczywiście creme de la creme tego tematu jest model Vento 8.0 schodzący ze swoją wagą poniżej 7 kg (to było zaskakujące - brawo KROSS!), jest też jednak rower w konfiguracji „most wanted”, czyli nasze testowe Vento 6.0. Typowy rower do zadań wszelakich – wyposażony w najbardziej zdroworozsądkowe, a przy tym rozchwytywane komponenty, z uniwersalną geometrią. Na papierze prezentuje się jak sprzęt do tańca i do różańca – wystarczająco wytrzymały, żeby wytrzymać intensywne, całoroczne katowanie po drogach rozmaitej jakości, ale przy tym umożliwić pierwsze starty w szosowych wyścigach. Zobaczmy jednak, jak sprawdza się w praktyce
Szosowy "must–have"
Jeśli przejrzycie dowolne rowerowe forum i tematy związane z zakupem pierwszego poważnego roweru szosowego, to zauważycie pewną konsekwencję. Rowerzyści w Polsce najczęściej szukają roweru w przedziale cenowym 6-8 tysięcy złotych, z napędem który będzie dość tani w utrzymaniu, a przy tym wszystkim łatwo będzie go modyfikować do grup wyższych. Dodatkowo warto, aby rower miał jakieś systemowe koła, nie wspominając o tak oczywistych rzeczach (chociaż nie u wszystkich producentów!), jak karbonowa rama wraz z widelcem.
Często taki rower wchodzi w życie szosowego amatora albo jako pierwszy (rzadziej) lub jako ten pierwszy „poważny”, po przygodzie z pierwszym, używanym lub po prostu bardzo prymitywnym sprzętem. Sprostać takim wymaganiom naprawdę niełatwo – rower musi znieść jeszcze wiele błędów użytkownika, wytrzymać jazdę w różnych warunkach pogodowych (w końcu mało kto na początku ma budżet na dwa komplety kół).
Vento 6.0 i jego charakter
Jak KROSS postanowił sobie poradzić z tym wyzwaniem? Nowe Vento 6.0 bazuje na karbonowej ramie i widelcu o dość klasycznej geometrii. Na pewno nie można tu mówić o tak modnych dzisiaj kątach endurance. Górna rura jest poprowadzona płasko, główka ramy jest niska, co nadaje rowerowi (zwłaszcza po usunięciu podkładek spod mostka) bardzo wyścigowego wyglądu. Konstrukcja oferuje wszystko to, co w tego typu rowerze jest dzisiaj uważane za obowiązkowe. Mamy więc wewnętrzne prowadzenie przewodów, taperowaną główkę oraz karbonową rurę sterową widelca.
Również jeśli chodzi o osprzęt KROSS postawił na to, czego wszyscy szukają i co po prostu jest sprawdzone. Praktycznie kompletna grupa Shimano 105 obejmuje napęd wraz z łańcuchem i kasetą, korbę, hamulce oraz klamkomanetki. Konsekwencja zdecydowanie cieszy i jest na plus, bo grupa 105 to od lat wzór jeśli chodzi o kompromis pomiędzy działaniem na wyczynowym poziomie i bardziej przystępną ceną. Napęd zestopniowano dość twardo – kaseta 11-28T i korba 52/36T. Czytaj – można pokusić się o sprinty, ale i nieco większa góra nas tu nie zabije. Wydaje się, że tego typu konfiguracja jest idealnie dostosowana do grupy docelowej, w którą Vento 6.0 celuje - to średniozaawansowany kolarz, które pierwsze rowerowe szlify zdecydowanie ma już za sobą, a korba 52/36 to krok w kolarską dojrzałość.
Miłą odmianą od średniej prezentowanej przez konkurencję w tym przedziale cenowym jest postawienie wyłącznie na komponenty od znanych dostawców. Na pokładzie Vento 6.0 znajdziemy więc może nie superlekkie, ale za to bardzo dobrze toczące się koła DT Swiss R24 Spline. To dobry wybór na koła treningowe, świetnie oddający fakt, iż „systemówki” chociaż często wcale niewiele lżejsze od kół składanych, za sprawą lepszych łożysk i generalnie wyższej jakości spasowania po prostu jeżdżą lepiej. A już na pewno lepiej... brzmią.
Zgodnie z opisem z katalogu Vento 6.0 powinno być wyposażone w kokpit oraz sztycę marki Zipp, które to komponenty odnajdziemy także w wyższych modelach KROSS. Nasz testowy egzemplarz wyposażono jednak w części Easton – w zasadzie na bardzo podobnym poziomie tak jakościowym, jak cenowym. Zaskoczyła nas jedynie dość wąska kierownica 420 mm, przy rozmiarze M wiele osób będzie już przyzwyczajonych do większej szerokości.
Tak skonfigurowany rower waży około 8.1 kg, a KROSS wycenia go na 7599 zł.
Normcore, czyli po prostu... rower
Znacie to określenie? W czasach, kiedy wszystko musi być dziwne, inne, ekstremalne normcore to stan... normalności. Taki styl bycia wręcz idealnie pasuje do naszego odbioru Vento 6.0, bo rower ten jest po prostu (albo aż!) rowerem szosowym. Nie jest super lekki, nie wyróżnia się wybitnym poziomem komfortu, pewnie nikt nie napisze na jego temat artykułu o fenomenalnie zaawansowanej konstrukcji węzła supportu zwiększającego sztywność o 0,56644%. Vento po prostu spełnia swoje zadania, oferując swojemu właścicielowi to, czego statystycznie w tego typu rowerach szukamy.
Tak jak wspominaliśmy, rama Vento 6.0 to nie jest kolejna udziwniona konstrukcja endurance, w której parcie na zrelaksowaną pozycję za kierownicą poskutkowało dziwnym wyglądem czy kompletnym wykastrowaniem wyścigowego charakteru. Jeśli ustawicie mostek na kilku podkładkach, ten rower pozwoli na zajęcie dość komfortowej pozycji – jeśli jednak jesteście fanem zasady slam that stem, możecie przyprawić Vento bardzo mocno wyścigowy wizerunek.
Po wyregulowaniu roweru i zajęciu miejsca na siodełku zauważymy, iż rower jest zwarty. Zwłaszcza w połączeniu z krótkim (90 mm) wspornikiem dość wąskiej kierownicy. Sztywność ramy i generalna precyzja prowadzenia Vento 6.0 są poprawne – tylko i aż. Po prostu rower zachowuje się tak, jak oczekiwalibyśmy tego od klasycznej karbonowej konstrukcji. Plusem ewidentnie jest to, iż w połączeniu z dość wytrzymałymi kołami i oponami Schwalbe Lugano 25C mamy poczucie niejakiej pancerności. Skutkuje to oczywiście ograniczeniem dynamiki – przy gwałtownych sprintach albo w górach czujemy, że ten rower waży ponad 8 kilo. Jeśli jednak akurat trzeba przejechać przez przejazd kolejowy, dziurawą miejską ulicę albo nawet zjechać na szuter – rower buduje w nas poczucie świętego spokoju. Naszym zdaniem to jedna z ważniejszych cech, jakich oczekiwalibyśmy od roweru z podobną konfiguracją w tym przedziale cenowym – nie ma tu miejsca na finezję, ale jest ogromny margines bezpieczeństwa na wypadek dziwnych sytuacji.
Napęd – Shimano 105 to pewnie najlepiej znana grupa na rynku (może poza Ultegrą R6800, ale ta w końcu doczekała się następcy). Wszystko działa po prostu solidnie. Tak jak wspominaliśmy Krossowi dobrze robi wykorzystanie kompletnej grupy napędowej, pozwala to uniknąć jakichkolwiek problemów z brakiem kompatybilności. Z punktu widzenia amatora kolarstwa szosowego wybór 105tki skutkuje też łatwością modyfikacji na lżejsze i droższe grupy wyższe, co nie byłoby możliwe przy ograniczonej do 10 przełożeń Tiagrze.
Koła DT Swiss R24 Spline to najprawdopodobniej jeden z bardziej znanych i lubianych modeli (obok Mavic Aksium) systemowych kół z niższej półki cenowej. Nie ma tutaj jeszcze zaawansowanych rozwiązań obniżających wagę czy podnoszących poziom aerodynamiki, ale są dobre łożyska, dostępność części zamiennych i generalnie gładkie, lekkie toczenie. Bez większych obaw o to, że napotkana na trasie studzienka zmusi nas do szukania szybkiej pożyczki w szemranym para-banku.
Podsumowanie
Podsumowując test Krossa Vento 6.0 będziemy trzymać się teorii, że największą siłą tego roweru jest jego normalność, której spodziewamy się po tej półce cenowej. Trudno po prostu dopatrzeć się w nim większych wad, zarówno w konstrukcji ramy i widelca, jak i konfiguracji. Jest duża szansa, że kiedykolwiek zrobicie sobie listę rzeczy jakie powinien mieć Wasz pierwszy, karbonowy rower szosowy do wszystkiego, to po wykreśleniu niespełniających kryteriów konkurentów, na polu bitwy pozostanie właśnie Vento 6.0 Normalny rower szosowy w coraz bardziej odjechanym szosowym świecie – ot, normcore.
- Rama: T784 Carbon
- Widelec: Karbon, wraz z karbonową rurą sterową
- Przerzutka tył: Shimano 105
- Korba: Shimano 105 52/36T
- Koła: DT Swiss R24 Spline
- Opony: Schwalbe Lugano Kevlar Guard 700-25c
- Kierownica: Zipp Service Course 80 (aluminium, S - 400mm, M - 420mm, L/XL - 440mm, 31,8mm)
- Wspornik kierownicy: Zipp Service Course (aluminium, S - 80mm, M - 90mm, L - 100mm, XL - 110mm, rise 6, 31,8mm)
- Waga: 8,1 kg
- Cena: 7599.00 PLN
Strona producenta: www.kross.pl