Test: Eddy Merckx EM 525 Disc Ultegra Di2

Drukuj
Dawid Kaleta

Tak jak kiedyś Eddy Merckx elektryzował tłumy fanatyków kolarstwa na całym świecie, tak dzisiaj poruszenie wywołuje premiera nowego roweru oznaczonego nazwiskiem "Kanibala". Ekscytacja udzieliła się także nam - przetestowaliśmy model EM 525 w wersji endurance.

Galeria
Galeria: Merckx EM525 Endurance Disc Di2 Zobacz pełną galerię

Jak powinien wyglądać modelowy wstępniak do testu roweru takiej marki jak Merckx? Cóż, pewnie 90% autorów zrobiłaby tutaj krótki brief kariery Kanibala, podsumowując jego morderczy styl wygrywania, bezkompromisowość i charyzmę. Znalazłoby się miejsce na opis któregoś z największych sukcesów Mistrza, jednego z tych które zrobiły na nas największe wrażenie. Po opisaniu zawodniczej kariery Eddy'ego przyszedłby czas na zajęcie się rowerami sygnowanymi jego nazwiskiem. To kolejne zwycięstwa i kolejny rozdział historii kolarstwa pisany w niemniej brawurowym stylu niż największe triumfy samego Merckxa.

Zaczniemy jednak od mocnego uderzenia - jeśli ktoś nie wie, kim był Eddy Merckx, najprawdopodobniej nie powinien być w ogóle zainteresowany zakupem testowanego przez nas roweru. On po prostu nie jest dla niego - są setki albo tysiące zwykłych propozycji rodem z katalogu tajwańskiego producenta ram karbonowych, które będa lepszym rozwiązaniem. Może nawet będą lżejsze, na pewno tańsze. Po co przepłacać za logo Merckx?

Jeśli natomiast nieznajomość nazwiska Merckx postrzegacie za nietakt, to EM525 najprawdopodobniej jest rowerem dla Was. Możliwe, że tylko w sferze marzeń, bo jego cena rzecz jasna powala. Rama zbyt sztywna dla amatora, a komponenty zbyt wysublimowane, żeby zażynać je na wielogodzinnych zimowych treningach na lokalnych dziurawych drogach. Jeśli jednak czujecie dreszczyk podniecenia na samo brzmienie nazwy Merckx, nie możecie tego roweru nie zauważyć, nawet jeśli nigdy nie stanie w Waszym garażu.

Zejdźmy na ziemię - czas bliżej przyjrzeć się Merckxowi EM 525 czyli propozycji stworzonej zgodnie ze współczesnymi trendami projektowania rowerów o bardzo dobrych właściwościach aerodynamicznych, korzystających z dobrodziejstw (lub przekleństw - jak kto woli) hamulców tarczowych oraz takich zdobyczy rowerowej inżynierii jak np. sztywne osi kół. Nazwa modelu, jak zresztą wszystkich w ofercie marki nie jest przypadkowa - liczba 525 oznacza listę zwycięstw Kanibala, a napis na ramie dumnie przypomina, że każde z nich jest tak samo ważne i tak samo..wieczne (jak i gwarancja na ramę). W ofercie dostępnych jest kilka wersji osprzętowych EM525 oraz dwa warianty geometrii - wyścigowy Performance oraz bardziej komfortowy Endurance (właśnie w taką ramę wyposażono nasz model testowy). 

Rama i osprzęt

Rama w porównaniu z wersją oznaczoną jako Performance różni się zauważalnie wyższą główką i nieco krótsza górną rurą, co pomimo identycznych profili i bardzo podobnego kształtu całości pozwala na zajęcie bardziej wyprostowanej pozycji za kierownicą. Rama jest niezwykle nowoczesna, oferując m.in. wspomniane sztywne osi 10 mm obydwóch kół oraz mocowania hamulców tarczowych w standardzie flat mount. Ciekawostką i ukłonem w stronę rowerów endurance jest miejsce w ramie i widelcu na opony do 30 mm szerokości. Waga ramy - 1100 gramów, widelca - 360 gramów. Testowany rower posiadał ramę w rozmiarze M.

 

 

 

 

 

Testowa konfiguracja roweru obejmowała grupę napędową Shimano Ultegra Di2. To obecnie jeden z najbardziej rozchwytywanych napędów w amatorskim peletonie często wybierany także przez mniej zamożne zespoły z zaplecza World Touru. Precyzyjny i perfekcyjnie powtarzalny wyróżnia się nieco bardziej litościwymi dla kieszeni cenami części zapasowych niż topowy Dura Ace. Nasza wersja Ultegry posiadała już zaktualizowane oprogramowanie pozwalające na korzystanie z nowych funkcji takich jak np. zsynchronizowanie pracy przedniej przerzutki. Przełożenia - zdecydowanie "nieendurance": kaseta 11-25 oraz korba 52/36T. Słowem: wyścigowo.

Kompletna grupa Ultegra w przypadku EM525 oznacza także nowe hydrauliczne hamulce Shimano BR-RS805 (to hydrauliczny odpowiednik Ultegry). Zamocowano je we wspomnianym standardzie flat mount.

Testowany egzemplarz roweru posiadał koła Fulcrum Racing Quattro Carbon z osiami 10 mm. To małe odstępstwo od katalogu, w którym figuruje propozycja od EDCO - model Aerosport Umbrial Disc. Koła oczywiście w wersji pod oponkę - Continental GP 4000S II o szerokości 25 mm.

Kokpit od Dedy to prawdziwe dzieło sztuki. Zestaw Superzero Aero wykonano oczywiście z karbonu, a aerodynamiczny profil doskonale współgra z linią ramy. Wisienką na torcie listy osprzętu jest siodło Prologo z charakterystycznymi gumowymi włoskami zapogiającymi ślizganiu się po jego powierzchni.

 

 
 

 

Endurance o wyścigowym temperamencie

Tym co najbardziej uderza w przypadku pierwszego kontaktu z EM525 jest konieczność zupełnego przewartościowania tego, co dotychczas sądziliśmy o rowerach endurance. Jeśli to słowo przywodzi Wam na myśl nieco kanapowe i miękkie konstrukcje dla kompletnych szosowych nowicjuszy, to w Merckxie najprawopodobniej dostali do ręki zupełnie inny słownik kolarskich wyrazów obcych (albo po prostu są tak przesiąknięci ideą rywalizacji, że w każdym rowerze muszą ukryć "special feature", dzięki któremu nawet planując niedzielną przejażdżkę z kumplami będziemy w stanie wygrać sprint na Walońskiej Strzale). 

EM525 jest sztywny. Po prostu - i szczerze powiedziawszy trudno myśleć inaczej, kiedy się temu rowerowi przyglądamy bliżej. Niesamowicie masywny węzeł środka suportu, potężna dolna rura ramy, bardzo krótki tylny trójkąt i aerodynamiczne profile - na tym rowerze z powodzeniem widzielibyśmy jednego z mistrzów sprintu. Faktycznie - geometria jest nieco mniej agresywna i nie "kładzie" nas tak bardzo na kierownicy, ale rower nie traci przy tym nic z cech tak pożądanych podczas ścigania - precyzji prowadzenia czy dynamiki. Jest to jednak obarczone pewną nerwowością, która wyklucza porównywanie EM525 z wieloma innymi konstrukcjami stworzonymi zgodnie z filozofią "komfortowych rowerów do jazdy na długi dystans".

 

 
 

 

 

W połączeniu ze sztywnymi osiami obydwóch kół rower niezwykle precyzyjnie trzyma sie obranej przez nas lini i bardzo dobrze zjeżdża, ale wymaga ciągłej uwagi. Jesteśmy gotowi zaryzykować stwierdzenie, że to najprawdopodobniej jeden z najlepiej zjeżdżających rowerów endurance z jakimi mieliśmy do czynienia. Więcej - to godny rywal dla kilku uznanych, klasycznie wyścigowych konstrukcji. Jednak wjechanie na dziury wymaga mocniejszego chwytu kierownicy -  widelec i rama w zdecydowany sposób komunikują nam stan nawierzchni. Dla osób które faktycznie chciałyby ten rower ukierunkować w stronę większego komfortu interesująca może wydać się opcja montażu opon aż do 30 mm szerokości (duża w tym zasługa hamulców tarczowych).

 

 

 

Na podjazdach dało się odczuć wagę roweru (hamulce tarczowe robią swoje), jednak nikt tutaj nie próbuje przekonywać, iż to rower stworzony do wygrywania premii górskich. Prawdziwy potencjał oprócz wspomnianych zjazdów pokazuje na płaskich odcinkach, gdzie wielu obserwatorów myli go z typowo aerodynamicznymi rowerami wyścigowymi. Faktycznie - pod wiatr EM525 prowadzi się niezwykle stabilnie i staje się solidną bazą do generowania Wattów wywołujących drżenie podekscytowania followersów na Stravie.

 

 
 

 

Grupa napędowa Shimano Ultegra Di2 to dla wielu szczyt wyścigowych marzeń. Udowodniła wielokrotnie swoją niezawodność, precyzję zmiany przełożeń i kulturę pracy. Do opini wypracowanych przez napędy nawiązują nowe hamulce RS 805. Ich praca jest wzorowa - są niezwykle mocne w każdych warunkach, pozwalając zapomnieć o stresie jazdy w złych warunkach atmosferycznych. W połączeniu ze sztywnymi osiami kół zyskujemy dodatkowy plus w postaci dużo lepszej powtarzalności ustawienia tarczy względem zacisku, co zaowocowało brakiem stwierdzonego dźwięku ocierania tarcz o klocki w trakcie testów. W porównaniu z szosową hydrauliką Shimano z niższych grup poprawiono ergonomię klamkomanetek - pomimo obecności zbiorniczków wyrównawczych są mniejsze, lepiej leżą w dłoniach.

Zastosowanie tak aerodynamicznego kokpitu jak Deda Superzero w rowerze mającym słowo "endurance" w nazwie może się wydać kontrowersyjne, jednak po bliższym zapoznaniu się z charakterem EM525 nie mamy zastrzeżeń - to bardzo dobry wybór. Kierownica wygodnie leży w dłoniach, pomimo płaskiego profilu nie przeszkadza także na krótkim chwycie. 

 

 
 

 

 

Siodło Prologo to produkt znany ze świata kolarskich profesjonalistów. System gumowych "włosków" faktycznie doskonale stabilizuje ciało na siodle, jednak należy zaznaczyć iż model ten jest bardzo twardy - warto poświęcić chwilę na bikefitterskie dobranie właściwej szerokości do swojej budowy.

 

Podsumowanie

Merckx EM 525 to bez wątpienia rower nietuzinkowy i ekscytujący. Zdecydowanie nie jest to konstrukcja uniwersalna, która będzie odpowiadać każdemu. Nawet doświadczeni adepci kolarstwa mogą ją odebrać jako wymagającą. Ma swój urok i trudno traktować ją li tylko jako narzędzie do spokojnych treningów. Ma duszę - przekona się o tym każdy komu podczas próby regulacji wysokości masztu podsiodłowego klin zacisku wpadnie do środka ramy. :) Wymaga zastanowienia, a najlepiej jazdy testowej - lub przynajmniej przeczytania tego testu, gdyż sucha kolarska teoria nie pozwala właściwie zakwalifikować ani zrozumieć tego roweru. W każdym aspekcie pozostawia ogromny zapas i sami finalnie nie możemy zdecydować się, czy to najbardziej wyścigowy endurance z jakimi mieliśmy do czynienia, czy po prostu rower aero maskujący swoje sprinterskie muskuły nieco bardziej wyprostowaną pozycją za kierownicą.

 

Specyfikacja

Eddy Merckx EM 525 Disc Endurance
  • Cena: 31 567,79 zł
  • Rama: Carbon Monocoque Disc
  • Widelec: Carbon Monocoque Disc
  • Napęd: Shimano Ultegra 6870 Di2
  • Korba: Shimano Ultegra FC-6800 (52/36)
  • Hamulce: Shimano BR-RS805
  • Koła: EDCO Aerosport Umbrial Disc
  • Kokpit: Deda Superzero
Katalog 2017 Eddy Merckx

 

 

Strona dystrybutora: www.psdistribution.pl

Fot. Dawid Kaleta