Test: Canyon Aeroad CF SLX 9.0 SL

Drukuj
Canyon Aeroad CF SLX 9.0 SL Michał Lewandowski

Canyon Aeroad dał się poznać kolarskiej publiczności jako wszechstronna maszyna do ścigania na szosie - bolid ekip Movistar i Katusha święcił triumfy w sprintach, w klasykach oraz na górskich wspinaczkach. Jaki jest w rzeczywistości jeden z najbardziej pożądanych rowerów segmentu aero? Poznajcie bliżej model Aeroad CF SLX SL 9.0.

Galeria
Galeria: Canyon Aeroad CF SLX 9.0 SL Zobacz pełną galerię

Istnieją na kartach kolarskiej historii takie rowery, które wyznaczyły kierunek rozwoju całej rowerowej technologii na kilka kolejnych lat – do takich maszyn zdecydowanie zalicza się druga generacja szosy Canyon Aeroad, który w momencie swojej premiery (zaprezentowano go w sezonie 2014, jako model przygotowany na rok modelowy 2015) o pół kroku wyprzedził konkurencję w segmencie rowerów aerodynamicznych. Nie dziwi nas więc, że Aeroad na przestrzeni dwóch, a w sumie już trzech lat (2015 – 2017) przechodzi jedynie kosmetyczne zmiany, polegające na modyfikacjach specyfikacji. W sezonie 2016 udało nam się dopaść i sprawdzić jedną z topowych odsłon tego modelu – wariant CF SLX SL 9.0.

Zanim przejdziemy do konkretów warto wspomnieć o tym, co w Aeroadzie zmieni się w roku 2017 – bo taką wiedzą od niedawna dysponujemy. Najistotniejszą modyfikacją będzie wprowadzenie do oferty Aeroada wyposażonego w hamulce tarczowe, co nas zupełnie nie dziwi, jeśli zerkniemy na poczynania konkurencji – dosłownie wszyscy oszaleli na punkcie tarczówek, nawet w rowerach aero. Canyon był ostatnim bastionem, w którym broniły się tradycyjne szosowe szczęki, czego znamiennym wyrazem była sprawa kontuzji Ventoso podczas tegorocznego Paris-Roubaix. Teraz za sprawą ujednolicenia obowiązujących standardów i ich optymalnego dopracowania również niemiecki producent zdecydował się dołączyć do tego trendu - typowy niemiecki rozsądek i chłodna kalkulacja - to rozumiemy. Oczywiście nadal w ofercie dostępne będą Aeroady z tradycyjnymi szczękami – ich topowe warianty wyposażone zostaną w najnowszą grupę Shimano Dura-Ace, z kolei konstrukcja ramy, czyli serce i dusza roweru pozostanie niezmieniona.

Tytułem wstępu warto jeszcze dodać, że Aeroad zapisał się nie tylko na technologicznych kartach historii, ale także, a może przede wszystkim, na tych typowo kolarskich – rower ten pod nogą zawodników Movistar i Katusha na przestrzeni ostatnich dwóch lat święcił olbrzymie triumfy na zróżnicowanych frontach i jednoznacznie dowiódł, że rowery aero spisują się nie tylko w płaskich sprintach, ale także klasykach (zwycięstwo Kristoffa w Ronde van Vlaanderen) i górach (np. Rodriguez na Plateau de Beille podczas Wielkiej Pętli czy poczynania Valverde…) – to wszystko złożyło się na etykietę Aeroada jako kompletnego roweru do ścigania na najwyższym poziomie.

Aerodynamiczne wojny

Podczas projektowania drugiej generacji ramy Aeroada nadrzędnym celem było osiągnięcie konstrukcji stawiającej możliwie niskie opory powietrza – swoją drogą to znamienne, jak szybko najwięksi producenci znudzili się ekstremalnym obniżaniem masy… po głębszym namyśle wcale nie powinno nas to jednak dziwić – po pierwsze ciągle w mocy pozostaje limit wagowy UCI, a po drugie… tworzenie ultralekkich rowerów nie jest już celem samym w sobie. W tym wypadku siły wszystkich rynkowych gigantów przerzucono na front zwany: aerodynamika.

Canyon już dawno czuł pismo nosem i Aeroad bezustannie znajduje się w czołówce najbardziej pożądanych rowerów segmentu aero – najważniejszym elementem układanki są kształty poszczególnych rur: sterówka jest zaskakująco prosta od frontu i odpowiednio zwężona w partiach wewnętrznych – o dziwo nie mamy tutaj do czynienia z konstrukcja typu tapered, tylko ze sterami 1 i ¼ cala i autorską konstrukcją niemieckiego producenta zwaną Acros. Dolna rura otrzymała profil Trident 2.0 – jest opływowa od frontu, ale w odpowiednim miejscu ścięta, aby dobrze radzić sobie też z wiatrem bocznym. Tylny trójkąt w sposób typowy dla aerodynamicznych konstrukcji zdecydowanie niżej łączy rury seatstayu z rurą podsiodłową.

 
 
 

 

Drugim niezwykle ważnym elementem „aero” jest zintegrowany kokpit (o bojowej nazwie H11 Aerocockpit CF) – płaskie profile rur kierownicy tworzą z mostkiem idealną, jednolitą bryłę i nawet podkładki pod mostkiem zostały idealnie dostosowane do całości. Rzecz jasna poszczególne przewody poprowadzono wewnątrz kokpitu, by możliwie w jak najmniejszym stopniu oddziaływały na przepływ powietrza (to samo tyczy się modułu Di2, ukrytego w dolnych partiach kierownicy).

Całość określić możemy jako wyjątkowo zwartą konstrukcję – tylne koło zostało idealnie wpasowane w rurę podsiodłową, chowając się w jej cieniu aerodynamicznym – takich smaczków w Aeroadzie jest jeszcze kilka, a powód zawsze jest ten sam – zniwelowanie niepotrzebnych zakłóceń przepływu powietrza. Warto też wspomnieć o tym, że zastosowano tu hamulce szczękowe w standardzie direct mount (szczęki są osadzone na dwóch piwotach i zbliżone bardzo blisko ramy i widelca) oraz zintegrowano zacisk sztycy, który ukryty jest w rurze górnej (sama sztyca też zresztą posiada profil Trident 2.0). Wszystko co tylko można było Canyon zatrudnił w służbie aerodynamiki.

 

 

Piękno minimalizmu

Musicie wiedzieć, że w Canyonie ktoś inny odpowiada za właściwości aerodynamiki, a ktoś inny za design – oczywiście rower musi wyścigowy musi być przede wszystkim szybki, ale musi też dobrze wyglądać. Canyon przyzwyczaił nas do swojego charakterystycznego stylu, który zyskał sobie na świecie tysiące zagorzałych miłośników. Aeroad jest tego najlepszym przykładem – minimalistyczne malowanie w czarnym macie z subtelnymi, połyskującymi napisami, proste linie, ukryte linki i pancerze i esencja designerskiego minimalizmu – od razu widać, że Canyon to dziecko niemieckiej myśli technologicznej i estetycznej. Nie wiemy jak dla Was, ale naszym zdaniem Aeroad to jeden z najpiękniejszych rowerów szosowych… nie będziemy się rozdrabniać… w historii kolarstwa.

 
 

 

Wyposażenie

Testowany przez nas CF SLX SL 9.0 był modelem z roku 2016, a na jego pokładzie spotkaliśmy kompletną grupę Shimano Dura-Ace Di2 w wersji 9070. Elektroniczna zmiana przełożeń ma swoich zwolenników i my do nich należymy – w Di2 podoba nam się równie dobra kultura pracy bez względu na warunki atmosferyczne, szybkość i precyzja działania – charakter działania godzien zawodowych kolarzy. Szczególnie lubimy manetki sprinterskie, które są perfekcyjnie dopasowane do anatomii dolnego chwytu używanego na finiszach – minimalny ruch jednego z kciuków i zmieniamy przełożenie z tyłu. Warto jednak skupić się w tym wypadku na nowej odsłonie Shimano Dura-Ace, która ma charakteryzować się m.in. jeszcze bardziej sztywną korbą – przebieramy już nogami żeby to sprawdzić, bo dla nas (teraz już) stary Dura-Ace był pod tym względem świetny.

 

 

 
 

 

Hamulce – prawdopodobnie gdyby nie nowa wersja Aeroada z tarczówkami nie rozwodzilibyśmy się długo nad zastosowanymi tutaj szczękami, ale… ktoś, kto miał do czynienia zarówno z tarczówkami, jak i szczękami w kontekście użytkowania z kołami karbonowymi z pewnością dostrzeże różnicę… na korzyść tarczówek. Nie zrozumcie nas źle, bo szczęki Dura-Ace w standardzie direct mount działają przyzwoicie, ale nawet najlepsze klocki na najlepszej powierzchni hamowania karbonowego zestawu nie dadzą tyle pewności co tarcza (nie mówiąc już o warunkach deszczowych). Podczas testów właśnie tu widzieliśmy pole do poprawy i warto dokładnie śledzić temat tarcz w szosie, szczególnie jeśli idzie o konstrukcje aerodynamiczne (czy to nie zepsuje tych właściwości?!). A swoją drogą… spotykany świst na dohamowaniach wywołany tarciem klocka o powierzchnię kół (w naszym przypadku była to specjalna powierzchnia Exalith, wydająca charakterystyczny dźwięk)… to typowo wyścigowe doświadczenie i w nas akurat przywołuje miłe wspomnienia ze ściganckiej przeszłości.

Jeśli jesteśmy już przy kołach, to nasz CF SLX SL 9.0 2016 stał na zestawie Mavic Cosmic Pro Carbon Exalith – lekkie (1620 g para), wyścigowe koła z aluminiową obręczą i karbonowym stożkiem o przyzwoitych właściwościach aerodynamicznych - zarówno ze względu na wysokość, jak i szerokość obręczy.

 

 

Poczuć się jak „pros”

Musicie wiedzieć, że o ile Aeroad jest w stanie wygrać zarówno na płaskim finiszu, pagórkowatym klasyku i najwyższych górach, to mamy tu do czynienia z wszechstronnością dość specyficzną – cały czas zdecydowanie mowa tu o ściganiu i rower ten raczej nie jest dla każdego. Determinuje to wyścigowa geometria, długa górna rura i niska sterówka, która pozwala na rowerze zająć bardzo agresywną pozycję.

O aerodynamice napisaliśmy już sporo i chociaż nie dysponujemy profesjonalnym tunelem aerodynamicznym by sprawdzić Aeroada w warunkach laboratoryjnych, to jego większa szybkość względem klasycznych szosówek jest odczuwalna podczas jazdy. Niech dowodem będzie to, że sprowokowani charakterem tego roweru, pomimo braku wybitnie wytrenowanej w testowym okresie nogi, udało się pobić kilka KOM-ów. To naszym zdaniem najważniejsze – odczucia codziennej jazdy, bo przecież nie ścigamy się w laboratoriach… a na szosie Aeroad jest piekielnie szybki, nie tylko w krótkich finiszach, ale i podczas dłuższych tempówek.

 

 

A co ze sztywnością? Stoi na topowym poziomie, bo inaczej być nie może – główce sterowej pomimo innej konstrukcji niż najpopularniejszy standard „tapered” nie brakuje zupełnie niczego, a suport PressFit BB92 także stanowi wzór efektywności, szczególnie w połączeniu z korbami Dura-Ace. Aeroad z racji na powyższe cechy traci nieco w kategorii komfortu, ale trzeba podkreślić, że wysokiej jakości karbon i tak robi w tej kwestii sporo dobrego. Warto byłoby jednak założyć tu opony o szerokości 25 mm, bo z doświadczenia wiemy, że doda nam to sporo komfortu i przyczepności i jednocześnie nie zwiększy oporów toczenia.

 

Podsumowanie

Canyon Aeroad to definicja wyścigowej szosy z najwyższej półki – nie dziwi nas, że dwa tak mocne zespoły jak Katusha i Movistar sięgają po te konstrukcje najczęściej. No właśnie… jest jedno ale: to nie rower dla wszystkich i nie każdy będzie mógł w pełni wykorzystać drzemiący w nim potencjał. Jak zwykle w przypadku Canyona, z racji na model sprzedaży bezpośredniej, konkurencyjna jest cena, chociaż jak zwykle w przypadku rowerów z topowej półki tylko nieliczni będą mogli dostąpić przyjemności jazdy na nim – nie zmienia to faktu, że jeśli macie na koncie wolnych około 26 tys. zł (tyle kosztuje wersja 2017 z nowym Dura-Ace), to możecie poczuć pod nogą 6,85 kg szosówki, na której ścigają się najwięksi kolarze tego świata.

 

 

Specyfikacja

Canyon Aeroad CF SLX 9.0 SL
  • RAMA Canyon Aeroad CF SLX
  • WIDELEC Canyon Aeroblade SLX
  • STERY Acros Canyon ACROS | CANYON
  • TYLNA PRZERZUTKA Shimano Dura-Ace Di2, 11S
  • PRZEDNIA PRZERZUTKA Shimano Dura-Ace Di2
  • MANETKI Shimano Dura-Ace DI2, 11S
  • HAMULCE Shimano Dura-Ace
  • KASETA Shimano Dura-Ace 11s
  • KOŁA Mavic Cosmic Pro Carbon Exalith
  • OPONY Mavic Yksion Pro GripLink
  • KORBA Shimano Dura-Ace, 11S 52 | 36
  • WKŁAD SUPORTU Shimano PressFit BB92
  • KOKPIT Canyon H11 Aerocockpit CF
  • SIODŁO Fizik Arione R5
  • SZTYCA Canyon S27 Aero VCLS CF
  • MASA 6,9 KG
Katalog 2016 Canyon

 

 

Dystrybutor: www.canyon.com

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj