Amerykański stan Kalifornia słynie na całym świecie co najmniej z kilku powodów, a na mapie branży rowerowej również zajmuje miejsce szczególne. Przez Hollywood? Raczej nie… kapela Dead Kennedys? Pudło… Przez rosnące jedynie tam najstarsze drzewa świata (sosny długowieczne – ponad 4 tys. lat!)? Hmm to chyba też nie to, chociaż czapki z głów… Odpowiedź brzmi: Marin! To właśnie z Kalifornii, leżącej na południowym zachodzie USA, pochodzi marka Marin, która swoją nazwę wzięła od jednego z tamtejszych hrabstw - firma zresztą na każdym kroku podkreśla swoje terytorialne korzenie, ponieważ osoby tworzące Marina odważnie sądzą, że stacjonują w najlepszym miejscu pod Słońcem jeśli chodzi o jazdę na rowerze.
Założona w 1986 roku firma (świętująca swoją drogą obecnie swoje 30-lecie – wszystkiego najlepszego Marinowcy, a może Marines? ;-)), najbardziej rozpoznawalna jest wśród pasjonatów szeroko pojętego MTB. To jednak nie rowery górskie będą głównym tematem tego tekstu, a inne bardzo amerykańskie zjawisko – kolejne słowo klucz brzmi: gravel. Na warsztat wzięliśmy dwie szutrówki kalifornijskiego producenta, a jak wiadomo Amerykanie dla jazdy po szutrach stracili głowę i to właśnie zza Oceanu w głównym stopniu dotarła do nas moda na tego typu konstrukcje.
Do naszej redakcji trafiły dwa gravele marki Marin w bardzo zbliżonych cenach oraz podobnym wyposażeniu – model Gestalt 1 oraz Lombard – rowery łączy bardzo wiele, ale wbrew pozorom bazują one na innych ramach, pomiędzy którymi znaleźliśmy istotne różnice.
Gravel? Szutrówki? Ale o co chodzi?
My tu sobie gadu, gadu, a być może dla części z Was wcale nie jest takie oczywiste, czym jest ten cały gravel. Otóż rowery typu gravel to gatunek w prostej linii wywodzący się z szosy i będący niej bardzo blisko – podobieństwa spotkamy praktycznie na każdym kroku – szosowa jest geometria czy wyposażenie (może nie licząc coraz częściej spotykanych w szutrówkach napędów 1x11). Nastawiamy się więc na robienie wielu kilometrów. Dodajemy do tego słowo „przygoda”, która często wymaga zjechania z ogólnodostępnej szosy na bezdroża (to dlatego na szutrówki mówi się też hybrydy – po prostu 2 w 1). Co więcej rowery te coraz częściej widuje się także w roli mieszczuchów do szybkiej komunikacji w zatłoczonych metropoliach. Aby jednak bez konsekwencji móc zjechać w lekki teren, a więc na szutry czy utwardzone ścieżki, potrzebujemy wprowadzić kilka modyfikacji w dotychczas znanych konstrukcjach szosowych. Jakie to modyfikacje dowiecie się na przykładzie bohaterów naszego testu.
Ramy
Zacznijmy od tego, że testowane przez nas rowery chociaż są bliskimi krewnymi, to jednak nieco się od siebie różnią – oczywiście na samym początku w oczy rzuca się design, który zarówno w przypadku Gestalta, jak i Lombarda bardzo nam się spodobał – rowery są po prostu unikalne i mają w sobie jakiś wyjątkowy charakter – szczególnie w oliwkowo-szarym Lombardzie unosi się zapach przygody na bezdrożach. Malowanie Lombarda jest matowe, a w oczy rzuca się nadruk Marin w dolnej części rury dolnej, który posiada ciekawą strukturę. Gestalt 1 z kolei to stalowy metalik oraz bordowe elementy malowania – oba rowery to naprawdę wysmakowane designersko sztuki.
Modele Gestalt i Lombard wykonane zostały z tego samego stopu cieniowanego aluminium 6061. To co łączy obie konstrukcje to praktycznie bliźniacze rury sterowe, widelce oraz identycznie poprowadzone przewody wewnątrz ramy. Oba rowery, co w przypadku szutrówek nie jest niczym zaskakującym, a wręcz naturalnym, wyposażone zostały w hamulce tarczowe.
Mówiliśmy o wyprawach w nieznane, ale i codziennym przemieszczaniu się Marinem w mieście – rowery wyposażone zostały w stosowne otwory, dzięki którym zamontujemy zarówno błotniki, jak i bagażnik – i tu uwaga, bo co jest super, to także możliwość zamontowania bagażnika z przodu, czyli tzw. pizza racka – mamy w widelcu dwa oczka, dzięki czemu taki bagażnik możemy sobie zainstalować – za sprawą takich rozwiązań gravele można łatwo zaadaptować na rowery, którymi dosłownie będziemy mogli wyruszyć w wielomiesięczną wyprawę w nieznane.
A jeśli już mówimy o długich dystansach, to w przypadku ramy ważną jest też geometria. Zarówno Gestalt, jak i Lombard dają rowerzyście wygodną, wyprostowaną pozycję – w przeciwieństwie do wyczynowych szosówek do ścigania, gdzie jesteśmy mocno pochyleni. Dodatkowo Marin w obu modelach wspiera nas mostkiem, który wznosząc się daje nam wyższy chwyt kierownicy – dzięki temu na obu modelach możemy podróżować naprawdę komfortowo.
To co różni modele to długość rur łańcuchowych – w tym wypadku Lombard (oliwkowy) ma chaistay o długości aż 432 mm! To bardzo długi ogon, jakiego nie spotkamy nawet w szosach kategorii endurance. W modelu Gestalt chainstay to wartość 415 mm, czyli nadal długa, ale spotykana już w szosówkach o nastawieniu długodystansowym – dlatego Gestaltowi nieco bliżej do typowego roweru szosowego.
Wyposażenie
Przewrotnie w tym teście nie zaczniemy od napędu, ale od… opon, które mówią nam też nieco o charakterze obu rowerów – Gestalt 1 wyposażony jest w gumy Schwalbe G-One o szerokości 30 mm – to bardzo dobre opony spotykane często w innych szutrówkach. Lombard z kolei stoi na oponach Schwalbe Road Cruiser o szerokości aż 35 mm – to jednoznacznie wskazuje nam, że Lombard skłania się bardziej w stronę turystyki, z kolei Gestalt ma w sobie sporo sportowego pazura – to zresztą sugerują też wspomniane powyżej długości chainstayu.
To, że Lombard ma bardziej turystyczno-rekreacyjne geny, a Gestalt stoi bliżej typowej szutrówki, z którą moglibyśmy się pokusić nawet o jakiś gravelowy wyścig (w USA takowe są organizowane, my jeszcze musimy poczekać), potwierdzają przełożenia zastosowane w testowanych rowerach. O ile oba modele wyposażono w grupy Shimano Sora, to Lombard posiada z przodu 3 tarcze (50/39/30), natomiast Gestalt typową dla wielu szosówek kompaktową korbę z 2-blatami (50/34). Z tyłu zarówno w jednym, jak i drugim znajdziemy 9-biegową, miękką kasetę 11-32, dzięki której podjedziemy większość górskich szos – z tym, że w przypadku Lombarda nie będziemy musieli być bardzo wytrenowani, a młynkując powoli dotoczymy się do szczytu.
Nieco zaskakującym było to, że w zestrojonym mimo wszystko bardziej sportowo Gestalcie zamontowano suport w standardzie Octalink, podczas gdy Lombard posiadał już Hollowtech II. Mimo wszystko w Gestalcie również chciałoby się zobaczyć suport Hollowtech, bo to bardziej sztywny standard i na pewno częściej spotykany w szosach z tej półki cenowej.
Wrażenia z jazdy
Na obu testowanych Marinach zajmujemy praktycznie tak samo komfortową pozycję – dzięki wznoszącym się mostkom oraz krótkiej rurze górnej możemy jechać wyprostowani, a jeśli zechcemy trochę poszaleć, to zawsze do dyspozycji mamy dolny chwyt – co ciekawe, Marin Gestalt posiada charakterystyczną dla szutrówek kierownicę z rozchodzącymi się w stronę zewnętrzną rogami baranka. Trzeba przy tym dodać, że również dolny chwyt w obu rowerach należy do tych bardziej wygodnych.
W związku z tym, że mamy do czynienia z ramami aluminiowymi, za tłumienie nierówności odpowiadają tu w głównej mierze szerokie opony, które wywiązują się z tego zadania wzorowo – naprawdę to zdumiewające, jak inny potrafi stać się rower przez zastosowania innej opony. W bardziej turystycznym Lombardzie szerokość 35 mm to już ekstremum w tej klasie rowerów.
Komfortowa charakterystyka w połączeniu z możliwością zamontowania bagażników z przodu i z tyłu oraz błotników czyni z modeli Gestalt i Lombard nie tylko rowery do przygodowych podróży w nieznane… oba rowery mają drugą bardziej praktyczną i prozaiczną twarz – dzięki zastosowanym w nim rozwiązaniom świetnie sprawdzą się także w mieście, chociażby podczas dojazdów do pracy.
A jak spisuje się osprzęt Sora? Zdecydowanie widać różnicę szybkości zmiany przełożeń w stosunku do wyższej Tiagry – Sora zmienia biegi wolniej, ale też jej przeznaczeniem nie są wyścigi – do wycieczek i codziennych zastosować komunikacyjnych w zupełności wystarczy. Przełożenia w obu rowerach zostały skomponowane tak, aby nawet osoby w gorszej kondycji mogły czerpać maksymalną przyjemność z jazdy.
Podsumowanie
Marin w modelach Gestalt i Lombard przedstawił prawdziwie amerykańską wizję tego, co rozumiemy pod pojęciem gravel. Obie konstrukcje są udane, cieszą oko i dają bardzo dużo radości z jazdy. Dodatkowo w rowerach tych faktycznie da się wyczuć pewien szczególny charakter marki, a raczej miejsca w jakim oba modele zostały zaprojektowane. Przy tym wszystkim, głównie dzięki zastosowaniu tańszej grupy Shimano Sora, producentowi udało się utrzymać przystępną cenę.
Marin Lombard
- Cena: 3500.00 PLN
- RAMA aluminium 6061
- WIDELEC aluminium 6061
- PRZERZUTKA PRZEDNIA Shimano Sora
- PRZERZUTKA TYLNA Shimano Sora
- MECHANIZM KORBOWY Shimano Sora Hollowtech II, 50/39/30 zębów
- SUPORT Shimano Hollowtech II
- KASETA Sunrace 9 biegów, 11-32 zęby
- ŁAŃCUCH KMC X9
- PEDAŁY Aluminum Platform
- OBRĘCZE Maddux XCD22
- OPONY Schwalbe Road Cruiser, 700x35C
- SZPRYCHY 14g czarne stalowe
- MANETKI Shimano Sora
- DŹWIGNIE HAMULCA Shimano Sora
- HAMULCE Promax Render R mechaniczne tarczowe 160mm
- KIEROWNICA Marin Compact Drop
- OWIJKA Marin Silicon Gel Tape
- MOSTEK Marin aluminium
- STERY FSA No.8B
- SIODEŁKO Marin Fitness
- WSPORNIK SIODEŁKA Marin aluminium
- Waga 11,38 kg
Marin Gestalt 1
- Cena: 3750.00 PLN
- RAMA aluminium 6061
- WIDELEC aluminium 6061
- PRZERZUTKA PRZEDNIA Shimano Sora
- PRZERZUTKA TYLNA Shimano Sora
- MECHANIZM KORBOWY Shimano M345 Compact, 50/34 zęby
- SUPORT Shimano Octalink V2 Cartridge
- KASETA Sunrace 9 biegów, 11-32 zęby
- ŁAŃCUCH KMC X9
- PEDAŁY Resin Platform
- OBRĘCZE Maddux CR24D
- OPONY Schwalbe G-ONE Performance, 700x30C
- SZPRYCHY 14g czarne stalowe
- MANETKI Shimano Sora
- DŹWIGNIE HAMULCA Shimano Sora
- HAMULCE Tektro Spyre-C mechaniczne tarczowe 160mm
- KIEROWNICA Marin Compact 12º Flared Drop
- OWIJKA Marin Microfiber Tape
- MOSTEK Marin aluminium
- STERY FSA No.8B
- SIODEŁKO Marin Endurance Concept
- WSPORNIK SIODEŁKA Marin aluminium
- Waga 10.06 kg
Dystrybutor: Motor-Land
Fot. Michał Lewandowski