Test: Rowerowa odzież Silvini na zimę i jesień

Testujemy zimową odzież Silvini: spodnie Movenza, kurtkę Casino oraz rękawice Ortles.

Drukuj
Silvini Casino Michał Kuczyński

Zimą wymagamy od stroju przede wszystkim zapewnienia ciepła. Jednak im jazda mocniejsza, tym większe znaczenie ma też to, w jakim stopniu nasza odzież potrafi "oddychać". Sprawdziliśmy w różnych intensywnościach, jak radzi sobie komplet odzieży na zimę od Silvini.

Marka Silvini znana jest jako producent technicznej odzieży sportowej, a ich oferta skierowana jest przede wszystkim do kolarzy i biegaczy narciarskich. W katalogu firmy znajdziemy sporo produktów dedykowanych wyłącznie rowerzystom, ale także garderobę, która jest uniwersalna i sprawdzi się podczas kręcenia na rowerze, jak i również w trakcie uprawiania innych dyscyplin. 

Silvini przygotowało nam do testów gotowy zestaw zimowej odzieży. Znalazły się w nim 3 produkty. Typowo rowerowe spodnie na szelkach z wkładką, które dodatkowo wyposażono w membranę, kurtkę softshellową dedykowaną do różnych dyscyplin sportowych oraz rękawice "rowerowo-biegówkowe" (do kolarstwa i narciarstwa biegowego). Nie ingerowaliśmy w ten zestaw i sami byliśmy ciekawi, jak takie połączenie poradzi sobie w praktyce. Od początku bowiem całość nosiła znamiona wszechstronności - mamy tu na myśli możliwości stosowania odzieży Silvini na różnych frontach. Zdajemy sobie sprawę, że maksymalnie skoncentrowani na treningu rowerowym użytkownicy zawsze wybiorą kurtkę typowo rowerową, ale z drugiej strony - ilu z nas uprawia zimą też inne dyscypliny? Pewnie wielu, my także. Biegamy, biegamy na nartach, chodzimy po górach, wszystko to w ciekawy sposób uzupełnia trening kolarski. Może więc to dobry pomysł, aby nie mnożyć kurtek w szafie i przy okazji oszczędzić trochę grosza, a za to mieć jeden softshell do wszystkich dyscyplin? Ciekawi jak sobie poradzi, sprawdziliśmy zestaw w chłodnych i wilgotnych jesiennych warunkach. 

 

 
 

 

Gdzie i jak testowaliśmy?

Okres naszego testu przypadł na przełom października i listopada, padło więc na dwie dyscypliny sportu - jazdę na rowerze oraz bieganie, które uprawialiśmy w temperaturach od około -3 do +8 stopni Celsjusza. Jeździliśmy i biegaliśmy zarówno na otwartej przestrzeni, jak i w terenie leśnym. Warunki były typowe jak na tą porę roku - wietrzne, wilgotne, generalnie wymagające dla odzieży. Sporo kilometrów wpadło nam w tym czasie w równym wytrzymałościowym tempie, ale nie omieszkaliśmy się też umęczyć interwałami, sprawdzając jednocześnie, jak produkty poradzą sobie przy mocniejszym gazie oraz bardziej agresywnej pracy ciałem w terenie. 

Spodnie zimowe Movenza

Zimowe spodnie od Slivini, to zaawansowany technicznie produkt, który sprosta potrzebom szerokiej grupie użytkowników. Począwszy od amatorów, którzy użyją ich podczas rekreacyjnych przejażdżek, na regularnie trenujących zawodnikach skończywszy. Zostały w całości, od pasa w dół, wykonane z elastycznego materiału, który od wewnątrz ocieplony jest charakterystycznym polarem. Dodatkowo przód spodni Movenza od zewnątrz wzbogacono o wiatro i wodoszczelną membranę. Dół nogawek jest rozpinany, co ułatwia ich zakładanie i ściąganie. Podobnie szelki, które w przedniej części mają rozpinany zamek dla ułatwienia zakładania oraz ewentualnego załatwiania potrzeb fizjologicznych w trakcie treningów. Same szelki wykonano z siatki. Ciekawostką jest, rzadko występująca w kolarskich spodniach, kieszeń na wysokości lędźwi do której możemy schować coś wielkości smartfona lub małej pompki rowerowej. Może się przydać i ma jeszcze jedną przydatną funkcję - dobrze chroni okolice nerek przed podmuchami wiatru, gdyż w jej okolicach spodnie są grubsze i cieplejsze. Można więc powiedzieć, że jej obecność daje nam podwójną korzyść. 

 
 

 

Jeżeli chodzi o zakres temperatur, w których Movenzy się sprawdzą, to oczywiście wiele zależy od indywidualnych preferencji i samego tempa jazdy. Nasze doświadczenia podpowiadają, że najlepiej jeździ się w nich w przedziale temperatur od -1 do +5 stopni Celsjusza, przy czym idąc mocno w -3 też nie zmarzliśmy, a jadąc sobie lekką wytrzymałość przy +8 nadal nie powodowały przegrzewania. Bardzo fajne dla osób, które chcą jeździć mimo lekkich opadów, jest zastosowanie membrany w przedniej części. Woda z deszczu o niewielkim natężeniu, którą zbieramy na swój przód od pędu powietrza oraz spod przedniego koła, jest oczywiście w stanie je zmoczyć, ale nadal zachowują właściwości grzewcze i taka ,,wilgotna jazda” nie stanowi kłopotu podczas treningu ze średnią i wysoką intensywnością. Oczywiście nie mamy tu do czynienia z wodoodpornymi nogawkami, ale zastosowana membrana nie chłonie wody, dobrze izoluje i pozwala na komfortowe potrenowanie przy lekkim deszczu. Przy założeniu, że mamy z tyłu błotnik w rowerze. Tylna część spodni jest bowiem pozbawiona takowej ochrony przed wilgocią i jeśli woda spod koła będzie leciała prosto na nasze pośladki, to szybko będziemy przemoczeni i przesiąknięci wodą. Nie wspomnieliśmy jeszcze o wietrze - przód jest na niego odporny, ale boczne podmuchy mogą wychładzać okolice pośladków, szczególnie jeśli jeździmy z krótką kurtką. To w zasadzie taki branżowy standard - spodnie szczelne z przodu, a mocno oddychające z tyłu - Slivini wpisuje się ten zwyczajowy sposób szycia kolarskich spodni na chłodne dni.

W aspekcie komfortu jest dobrze. Wkładka bez problemu radzi sobie z absorpcją naszego potu, pozostaje dzięki temu sucha i nie podrażnia skóry. Jej kształt został dostosowany do anatomii męskiego ciała, nasze jazdy podpowiadają, że jej wygoda spokojnie pozwala na kilkugodzinne treningi bez poczucia dyskomfortu. Reszta spodni na podobnym poziomie - materiał od wewnątrz jest miękki i miły w kontakcie ze skórą, nie ociera, ani nie podrażnia. Osobom lubiącym wykonać agresywniejszą jazdę - na MTB lub na przełaju - spodoba się fakt, że mimo membrany nie są ekstremalnie sztywne. Można w nich mocniej popracować biodrami, zeskoczyć i wskoczyć na rower, bez uczucia, że zaraz je rozerwiemy. Nie są oczywiście tak elastyczne jak lekkie spodenki, ale zdecydowanie nie krępują nam ruchów.

 
 

 

Krój spodni Movenza spodoba się osobom amatorsko trenującym kolarstwo. Spokojnie ułożą je sobie na ciele osoby o wytrenowanej, szczupłej sylwetce, jak również riderzy, którzy mają nadmiar kilogramów ulokowany na brzuchu i w okolicach pośladków oraz ud. Dość obszerne są okolice szelek, dlatego bardzo chudzi mogą mieć poczucie luzu w okolicy brzucha. Podobnie z nogawkami - w miejscu gdzie są zamki, czyli przy samych kostkach, spodnie są szerokie, na taką mocną, sprinterską łydkę. Przy sylwetce górala, będzie tam nadmiar materiału, który swobodnie zbierze się w ryzy ochraniaczami na buty. Spodnie te dobrze współpracują z zimowymi butami, które kończą się sporo za kostką - sporo jeździliśmy właśnie w kombinacji z dedykowanym, zimowym butem.

Silvini nie zapomniało też o bezpieczeństwie - spodnie wyposażone są w odblaskowe wstawki oraz paski, które znacząco podnoszą widoczność rowerzysty.  

Cena: 395 zł

 

 

 

 

 

 

Uniwersalna kurtka Casino

Kurtka Casino to sportowy softshell, który ma mocno wiatroodporne i lekko wodoodporne właściwości. Kurtka posiada też lekkie ocieplenie. Model został skonstruowany z myślą nie tylko o ochronie przed warunkami atmosferycznymi, ale również z uwzględnieniem potrzeby oddawania nadmiaru ciepła. Cały przód i górna część pleców jest softshellowa, natomiast z tyłu od okolicy łopatek w dół oraz tylna część rękawów wykonane zostały z cieńszego i dobrze oddychającego materiału. Krój Casino jest dość przylegający, w zasadzie na pierwszy rzut oka nie widać, że to nie ciuch zaprojektowany tylko z myślą o jeździe na rowerze. Zajęcie sportowej pozycji na jednośladzie zdradza, że jej tył nie został szczególnie przedłużony, choć (co bardzo ważne!) zbyt krótka nie jest, a także, że w okolicach klatki piersiowej jest pewien nadmiar materiału i tam kurtka jest nieco luźna. Generalnie jednak skrojenie Casino nie różni się od wielu typowo rowerowych kurtek. Wspomniany nadmiar w okolicy klatki piersiowej to mały margines bezpieczeństwa dla osób o mało wytrenowanej sylwetce. 

 

 
 

 

Dopasowanie jej do rowerowych potrzeb jest więc dość proste i sprowadzało się do mocnego ściągnięcia jej w pasie. U dołu znajduje się regulacja, która pozwala precyzyjnie dostosować jej obwód. Co ważne podczas jazdy w typowo sportowej pozycji na rowerze XC rękawy i tył kurtki nie są zbyt krótkie. Casino jest dość sztywna, więc bardziej spodobała nam się w jeździe po szosie i szutrach, niż agresywnej zabawie na singlach. W zamian jej membrana (która powoduje tą sztywność) perfekcyjnie chroni przed wiatrem oraz lekkim deszczem. Ponieważ stopień izolacji od chłodu jest bardzo wysoki, to nam idealnie sprawdzała się w trakcie treningów wytrzymałościowych i jazdy w strefie tempo czy też podczas interwałów. Przy wyższej intensywności jej oddychalność będzie już niewystarczająca i możemy się w niej pocić. 

Zakres temperatur na jakie ją polecamy, jak zawsze będzie uzależniony od indywidualnych preferencji, ale nam sprawdzała się z ciepłą bielizną termoaktywną pod spodem w temperaturach od -3 do 1-2 stopni na plusie, a także od +2 do +7 z cienką potówką z długim rękawem pod spodem. Oczywiście można by ją użyć jako trzecią warstwę przy jeszcze większych mrozach. Jedyne, co w aspekcie izolacji od chłodu nam się nie spodobało, to brak dostatecznej stabilności u dołu kurtki. Wprawdzie można perfekcyjnie wyregulować jej dopasowanie do ciała, ale brakuje w tym miejscu typowego dla kolarskiej odzieży silikonowego paska, który zapobiega podciąganiu się tyłu kurtki ku górze. Połączenie pracującej sylwetki i śliskiej powierzchni kolarskich spodni sprawia, że kurtka podwija nam się ku górze i zaczyna odsłaniać nerki. Skutkuje to tym, że aby nam nie podwiewało, co kilkanaście minut jesteśmy zmuszeni ręką ściągać ją niżej, do wyjściowej pozycji. Nie jest to szczególnie irytujące, ale trochę przeszkadza - cóż, to chyba cena jej uniwersalności i gotowości na inne dyscypliny sportu...

 
 

 

W Casino znajdziemy aż 4 kieszenie, dwie z przodu po bokach, jedną na lewej piersi oraz jedną z tyłu na wysokości prawej nerki. Do tych z przodu spakujemy telefon, klucze, multitoola i jakąś przekąskę, natomiast do tej tylnej zmieści się pompka, dętka i łyżka. Brakuje nam tu jednak miejsca na jakąś dodatkową wiatrówkę czy deszczówkę. Z jednej strony można powiedzieć, że przecież takowa nie jest potrzebna skoro to softshell. Z drugiej jednak wielu z nas lubi zabrać ze sobą choćby awaryjną kamizelkę, gdy pogoda się zmieni albo zrobi się nam zwyczajnie chłodno - choćby ze zmęczenia. Bardzo podoba nam się natomiast fakt, że ulokowano na niej sporo odblasków, które znacząco wpływają na poprawę naszego bezpieczeństwa. 

 
 

 

W kurtce udało nam się też trochę pobiegać. Świetnie nadaje się do biegów w równym tempie - takich jakie uprawiamy, gdy uzupełniamy nasz kolarski trening o zimowe przebieżki. Jeśli więc trafią się chłodne i wilgotne zimowe dni, gdy zamiast roweru wybierze się bieg, Casino spokojnie można wykorzystać także do tego sportu. Uważamy więc, że jeśli ktoś podchodzi do tematu zimowego treningu multisportowo, to można śmiało spoglądać w stronę tego modelu. Jeśli jednak chcecie być w pełni pro, albo trenujecie na rowerze bardzo dużo, to raczej kierowali byśmy uwagę w stronę typowych modeli kolarskich. Głównie z uwagi na kieszenie z tyłu oraz lepsze trzymanie się kurtki w miejscu (nie podciąganie się w trakcie jazdy). 

Cena: 540 zł

Rękawice Ortles

 

 

Uzupełnieniem podstawowej odzieży w naszym testowym zestawie były rękawice Ortles. Zostały one w całości wykonane z ocieplonego softshellu, a dodatkowo wyposażono je w kilka przydatnych dodatków. Dolną część dłoni wyposażono w dodatkową, dość dużą wstawkę z syntetycznej skóry. Zapewnia ona dobrą przyczepność między rękawicą a kierownicą. Dokładne oględziny wskazują, że okolice kciuka zostały wykonane bardzo solidnie, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić w 1,5 miesiąca jazdy, ale wróżymy im dużą odporność na wycieranie w tej okolicy. Szczególnie docenią tę konstrukcję osoby, które zamierzają jeździć dużo po wertepach na CX lub gravelu, czy choćby jeśli używa się manetek typu gripshift w rowerze górskim. Wówczas dobre wzmocnienie tej okolicy to podstawa, aby w pół zimy nie przetrzeć tam dziury na wylot. Specami od biegówek nie jesteśmy, ale mieliśmy kijki w rękach ,,kilka razy w życiu” i wygląda na to, że ta konstrukcja sprawdzi się idealnie również w przypadku narciarstwa klasycznego. Kolejnymi dobrymi wstawkami są silikonowe nadruki na palcach dla lepszej przyczepności oraz wstawki na kciukach i palcach wskazujących, które umożliwiają obsługę ekranu smartfona. Choć to akurat wychodzi w nich ciężko i mało precyzyjne, bo same rękawice są dość grube i trafianie palcami w małe ikonki jest wymagające. Całą konstrukcję wieńczy mankiet zapinany rzepem, który umożliwia precyzyjne dopasowanie rękawiczki do nadgarstka lub szczelne zamknięcie pod mankietem rękawa kurtki. 

 
 

 

Ortlesy są ciepłe, w zasadzie jeżdżenie w nich powyżej 3-4 stopni Celsjusza na plusie może się odbywać w lekkim tempie. Jeżdżąc mocno, dłonie będą się nam pocić. Idealnie sprawowały się w przedziale od 3 do -3 stopni Celsjusza. Sądzimy, że do około -5, może -6 nadal byłoby w nich ciepło. Udana izolacja od chłodu to zasługa nie tylko ocieplenia, ale również obecności softshella. Są odporne na wiatr i lekki deszcz, a gdy dłonie się spocą, pozostają odporne na efekt przewiewania spoconych rąk. Jeśli chce się jeździć mocno, polecamy je na lekki mróz i warunki tuż powyżej zera. Dobrze obsługuje się w nich zarówno MTB, jak i szosowe manetki. Może nie są królami perfekcyjnego chwytu, ale jeśli spojrzymy na to przez pryzmat tego, że dają sobie radę w mrozie, to należy powiedzieć, że są w aspekcie czucia kierownicy precyzyjne jak na swoją klasę temperaturową. 

Są też komfortowe w kontakcie ze skórą. W okolicy opuszków czuć dość grube szwy, jednak w trakcie jazdy ani razu o tym nie myśleliśmy, bardziej widać to, gdy dokładnie je oglądamy podczas przymiarki. Sam krój jest dopasowany do anatomii dłoni, palce są długie, a środek średnio obszerny. Rękawice leżą na dłoni jak trzeba.

Cena: 130 zł

Strona producenta: www.silvini.pl