Przerzutka tylna SRAM X7

Drukuj

Długo oczekiwanymi nowościami kończącego się już roku były przerzutki X-7 i X-9 wraz z manetkami cynglowymi Trigger. <br />

Długo oczekiwanymi nowościami kończącego się już roku były przerzutki X-7 i X-9 wraz z manetkami „cynglowymi” Trigger.
Manetek Trigger i tak nie miałem zamiaru kupować, bo od ok. 7 lat jestem wierny manetkom obrotowym i tak zostanie może nawet na zawsze, jednak przerzutki z literką X od momentu ich premiery wzbudziły we mnie ciepłe uczucia i już wtedy wiedziałem, że kiedyś sobie takie kupię. Jak planowałem tak zrobiłem i dzisiaj przedstawiamy Wam test przerzutki X-7.

Test
: Przerzutkę kupiłem w jednym ze sklepów internetowych, po otwarciu paczki od razu uśmiechnąłem się od ucha do ucha, bo X-7 zwłaszcza w matowo-czarnej kolorystyce wygląda bardzo ładnie i profesjonalnie. Niektórych ucieszy zapewne wiadomość, że kolor jest podobny do starego XTR. Ostre cięcia cieszą oko, lekka, ażurowa konstrukcja znana już z X.0 też wygląda niebanalnie, ładne przetłoczenia i ogólnie zgrabny wygląd sprawiają dobre wrażenie. Materiały i wykonanie również nie budzą zastrzeżeń co w cenie mieszczącej się w 200 złotych jest miłym zaskoczeniem, jedynie z tyłu przerzutki dla oszczędności pojawiły się tandetne blaszki, których na szczęście za bardzo nie widać. Ku uciesze wielu fanów SRAM odszedł wreszcie od tworzyw sztucznych na rzecz aluminium. Przerzutka waży dokładnie 268g co oznacza, że przytyła o 10g w porównaniu do poprzedniczki 7.0 – to bardzo mały przyrost wagi biorąc pod uwagę praktycznie całkowite wyeliminowanie tworzyw sztucznych i zastąpienie ich aluminium. Troszkę niższą masą legitymuje się XT a, co oczywiste, topowe X.0 i XTR Remote ważą już sporo mniej, bo odpowiednio 207/211 (średni/długi wózek) i 201g. Cena również nie jest zła – konkurencyjny LX 2004 kosztuje podobnie (ok. 210 złotych), ale w/g mnie materiały i jakość wykonania X-7 są lepsze niż w LX. Jednak nowa grupa LX na 2005 rok jest zupełnie inna i być może teraz jest już lepsza od X-7, niestety dla wyznawców Shimano złą wiadomością będzie tradycyjnie wyższa cena odnowionej grupy. 0 km – montaż jak to montaż, wystarczyło tylko zdjąć starą przerzutkę SRAM 7.0 i założyć nową X-7, pancerzy i linek nie wymieniałem więc wymiana poszła bardzo sprawnie. 20 km – przerzutka działa jeszcze wolno i mało precyzyjnie, ponieważ wraz z nią założyłem nową i w miarę tanią kasetę SRAM PG-950 wraz z nowym łańcuchem SRAM PC-69. Do kompletu założone są roczne manetki SRAM 9.0 i korba XT ‘99 z zębatkami firmy Specialites TA o przebiegu ok. 1500 km. 100 km – cały napęd już się ułożył i działa bardzo dobrze, nie mam najmniejszych uwag co do jego działania, ma się wrażenie, że w rowerze pracuje znacznie droższy sprzęt, jestem bardzo zadowolony. 500 km – przy pierwszych oględzinach X-7 zauważyłem mały luz na korpusie i wózku, na razie go olewam i zobaczę co będzie później. Robię pierwszą przekładkę łańcucha na również nowy PC-69 (w sumie mam ich cztery). 1000 km – pierwszy tysiąc mam już za sobą i wszystko jest w najlepszym porządku. Luzy są takie jakie były, przerzutka nic sobie nie robi z jazdy w kiepskich warunkach – nie ma żadnej rdzy lub pogorszenia działania a ażurowa konstrukcja nie zatrzymuje błota. 1500 km – bez zmian, wszystko OK. 2200 km– jest początek czerwca a za oknem wciąż kiepska pogoda (jest chłodno i ciągle pada), w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak trochę pogrzebać z rowerkiem, przy okazji czyszczenia sprzętu porządnie przeglądnąłem też testowaną przerzutkę – na korpusie są luzy, ale przynajmniej nie powiększają się od ostatniego razu, wciąż jestem pod wrażeniem obu sprężyn, które mimo przejechania ponad 2000 km działają jak nowe – w 7.0 sprężyna od wózka (odpowiadająca za naciąg łańcucha) padła już po ok. 500 km i coraz bardziej musiałem skracać łańcuch, żeby nie telepał się na wszystkie strony. Przerzutka 7.0 po przebiegu ok. 2500 km (aktualnie ma przejechane ok. 5000 km) powędrowała do treningówki i to z bardzo krótkim łańcuchem, tak więc nowa X-7 ma u mnie duży plus za nowe sprężyny. 4000 km – nie ma o czym pisać, z przerzutką nic się nie dzieje, sama radość gdy sprzęt działa bez zarzutów. 5000 km - jak wyżej. 6000 km – po niecałych 5 miesiącach jazdy w większości po górach przerzutka nadal chodzi bardzo dobrze, kółeczka są już dosyć mocno starte, ale powinny przejechać jeszcze ze 2000-3000 km, jestem pod wielkim wrażeniem sprężyn, które nadal są jak nowe. Luzy od kilku miesięcy w ogóle się nie powiększają i nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie miało być inaczej. Przerzutka jest trochę poobijana od upadków i latających Beskidzkich kamieni, ale poza tym wszystko jest super. Plusy: - lepsza pod każdym względem od poprzedniczki, - mocne i trwałe sprężyny, - szybkie i precyzyjne działanie, - lżejsza od konkurencyjnego Deore LX 2004, - warta swojej ceny, - ładny i profesjonalny wygląd, - kolorystyka a’la XTR, - duża trwałość kółeczek, - przerzutka dobrze czyści się z błota. Minusy: - mocna sprężyna pantografu wymusza użycia większej siły, ale przynajmniej przerzutka działa szybko i precyzyjnie, - trochę tandetne blaszki z tyłu korpusu. Ocena: Funkcjonalność – 6/10 Wygląd – 6/10 Trwałość – 7/10 Jakość – 7/10 Jakość/cena – 8/10 Ogólnie – 7/10 Podsumowanie: Cała seria X przebojem wdarła się na rynek i od razu pokazała na co ją stać - najnowsze produkty SRAM’a są znacznie lepsze od poprzedników co widać w testach umieszczanych w prasie czy w internecie. Należy się też cieszyć z tego, że za ok. 200 złotych otrzymujemy bardzo fajny sprzęt średniej klasy, który wreszcie zatarł moje złe wspomnienia związane z koszmarnym poprzednikiem 7.0. Przerzutka jest naprawdę godna polecenia – jest szybka, precyzyjna i trwała. Doświadczony zawodnik pewnie podziękuje za taką precyzję, bo nie ma się co oszukiwać, że lepszy i droższy sprzęt chodzi o wiele lepiej, jednak dla znacznej większości rowerzystów taki sprzęt będzie zupełnie wystarczający niezależnie od rodzaju terenu czy warunków pogodowych. Oby wszystko za ok. 200 złotych było tak dobre.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj