Test dampera 5-th Element Air

Drukuj

5 tygodni temu przedstawiłem Wam pierwszą odsłonę testu ramy Santa Cruz Blur. Dzisiaj przyszedł czas na omówienie i przetestowanie tłumika zastosowanego w tej ramie.

5 tygodni temu przedstawiłem Wam pierwszą odsłonę testu ramy Santa Cruz Blur. Dzisiaj przyszedł czas na omówienie i przetestowanie tłumika zastosowanego w tej ramie.Jest to w miarę nowy a już słynny na całym świecie damper 5-th Element Air amerykańskiej firmy Progressive Suspension, która od ponad 20 lat zajmuje się produkcją tylnych amortyzatorów do motocykli a od 3 lat robi dampery także do rowerów.

Testowy damper jest dzieckiem technologii ostatnich 2 lat i należy do tych tzw. „inteligentnych”, które „potrafią rozpoznawać” jakie impulsy dochodzą do zawieszenia w wyniku pedałowania a jakie od nierówności podłoża – chodzi o to, że impulsy o małej częstotliwości (powolne) prawie zawsze pochodzą tylko od bujania się rowerzysty więc pozbycie się ich wyjdzie tylko na plus. Dopiero impulsy o dużej częstotliwości (szybkie) pochodzą z reguły od podłoża i na nich damper z „platformą” (tak pospolicie nazywa się takie dampery) musi działać tak jak każdy inny damper bez „platformy” (oczywiście pomijam jakieś marketowe sprężynki), czyli dobrze tłumić takie impulsy. To wszystko jest w sumie logiczne, problemy pojawiają się dopiero wtedy gdy taki damper z „platformą” ma być równie czuły jak jego „normalni” bracia. Niestety nie mam porównania jak w testowej ramie spisuje się zwykły damper, bo minął już ponad rok odkąd przejechałem się Blurem z damperem FOX AVA (jeszcze bez PPD) i po prostu nie pamiętam jak on chodził.

Kilka faktów
:

- damper 5-th Element Air ma w sobie ok. 25% więcej oleju niż konkurencja – zapewnia to lepsze tłumienie i stabilność podczas katowania dampera,
- większa ilość oleju to również niższa temperatura pracy całego dampera,
- co oczywiste wraz z „piątym elementem” dostajemy oryginalną pompkę producenta (fotka obok),
- „baloniasta” obudowa dampera została przewidziana specjalnie na dużą ilość powietrza,
- w komorze nie ma żadnych wypustek czy ścianek utrudniających przepływ powietrza – zapewnia to także niską masę,
- damper ten ma znacznie więcej powietrza niż konkurencja więc wymaga mniejszego ciśnienia w komorze niż dampery FOX’a o ok. 30%! Nie trzeba być fachowcem, żeby się domyśleć, że niższe ciśnienie oznacza (przynajmniej z reguły) większą trwałość. Np. w innych damperach początkowe ciśnienie 100 PSI może dojść nawet do 400 PSI bardzo obciążając damper podczas gdy 5-th Element w tej samej sytuacji nie dojdzie nawet do 300 PSI,
- niższe ciśnienie to także mniejsze opory przy ugięciu dampera i to także dzięki temu wydaje się, że rama Santa Cruz Blur ma w rzeczywistości większy skok niż deklarowane 115mm. Wracając do trwałości, to oczywiście nie twierdzę, że dampery FOX’a są mało trwałe, bo to nie prawda, ale dampery tańszych firm mają z tym problemy. Ja osobiście już od 6 lat (!!!) jeżdżę na powietrznym FOX’ie Alps 5 R i przez ten czas damper puścił tylko trochę oleju ze zbiornika (pogorszyło się tłumienie). Olej na szczęście nie wydostał się na zewnątrz a sam damper działa do tej pory, nigdy też nie zdarzyło mi się, żeby uszło z niego powietrze.
- dodatkowo dzięki większej ilości powietrza damper mniej się grzeje i jest bardziej odporny na ujemne temperatury,
- specjalne zabezpieczenie praktycznie uniemożliwia dobicie,
- damper o długości 162,5 mm (skok 37,5 mm) waży 195-205 g, o długości 187,5 mm (skok 50 mm) waży 220-230 g a o długości 196,9 mm (skok 50 mm) waży 230-240 g – daje to przewagę 100-150 g w porównaniu do FOX’ów z PPD i Manitou Swingerów z SPV.

Test: Na początku dużą uwagę zwraca na siebie wygląd samego dampera - wygląda bardzo atrakcyjnie i profesjonalnie zwłaszcza dzięki czarnej goleni. Prawdę mówiąc nie pamiętam, żebym kiedykolwiek spotkał dampera z czarną golenią. Wielka szkoda, że FOX nie poszedł w te ślady i nie przygotował amorów i damperów na 2005 rok właśnie z czarnymi goleniami poprzestając (może tylko na razie?) jedynie na czarnej kolorystyce całych damperów czy amorów.
Po wyjęciu „piątego” z ramy nie mogłem uwierzyć, że coś tak długiego waży tak mało! Dokładnie 240 g przy długości 196,9 mm jest rewelacyjnym wynikiem! Mój stary FOX Alps 5 R o długości 155 mm ważył aż 260 g. Taki wynik „piątego elementu” musi wzbudzać respekt u konkurencji, bo np. bezpośredni konkurent Manitou Swinger (także z „platformą”) o podobnej długości waży o ok. 120 -150 gram więcej. Podobnie jest z FOX’ami z PPD.

Kolejnym ważnym aspektem jest to, że damper pracuje bardzo cicho - nie słychać żadnego chlupania oleju a „teflonowe” świszczenie pojawia się rzadko. Z pełnym przekonaniem mogę potwierdzić też to, że praca tego dampera daje wrażenie znacznie większego skoku koła niż to jest w rzeczywistości i co ciekawe koniec „realnego” skoku koła nie daje o sobie znać w brutalny sposób – damper bardzo ładnie wyhamowuje dopiero pod koniec skoku i nie dopuszcza do jego dobicia. Nie wiem jak on to robi, ale nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek choćby zbliżył się do końca jego skoku nie mówiąc już o jego dobiciu – fenomenalna sprawa. Nie muszę chyba wspominać, że przy takiej pracy damper połyka wszystko – od małych kamyczków po duże kamory i korzenie.

Sama regulacja dampera ogranicza się „tylko” do napompowania komory IFP (musi być pompowana jako pierwsza, bo wpływa na SAG), następnie pompujemy sobie główną komorę ustalając SAG a na koniec czerwonym pokrętłem reguluje się tłumienie. Ktoś mógłby zapytać skąd wiadomo jakie ciśnienie i gdzie napompować. Otóż kupując cały ramę Santa Cruz dostaje się szczegółową instrukcję wszelkich nastawów dampera w zależności od wagi rowerzysty. Wbrew pozorom proponowane nastawy są bardzo trafne (wspominałem już o tym w pierwszej części testu ramy Santa Cruz Blur) i po minimalnych poprawkach uwzględniających styl jazdy każdy znajdzie dla siebie złoty środek. W ostateczności pozostaje wiecznie żywa metoda prób i błędów.

Nie będę się rozpisywał na temat technologii czy innych dziwnych rzeczy, bo nie chcę nikogo zanudzać teorią. Poniżej przedstawiam Wam tylko kilka komentarzy z zachodniej prasy na temat damperów 5-th Element:
- "5th Element pokazał swoją klasę szczególnie w przypadku Bullita, który jest przecież rowerem jednozawiasowym a efektywnością pedałowania i eliminacją pompowania dorównuje wielu bardzo dobrym rowerom ze skokiem o połowę mniejszym - jest to rzecz niesłychana w przypadku roweru o tak dużym skoku (178 mm). 5th Element przy hamowaniu wykonuje wspaniałą robotę, dzięki czemu zawieszenie nie usztywnia się - co nam imponuje biorąc znów pod uwagę, że jest to jednozawiasowiec” (Mountain Bike Action US),
- "Dla tego kto wymaga najlepszej jakości działania 5th Element jest najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się tylnemu zawieszeniu od czasu wynalezienia tylnego amortyzatora. Praca jaką wykonuje ten amortyzator przy ugięciu to magia” (Bicycling – US cycling magazine),
- "Nic na czymkolwiek do tej pory jeździliśmy, nie jest w stanie konkurować z 5th Elementem. Damper ten powoduje że zjazdówka z 20 cm skokiem "pedałuje" lepiej niż niektóre rowery ze skokiem o połowe mniejszym! Jakość pracy tylnego zawieszenia jest fenomenalna, i dotyczy to zarówno drobnych nierówności jak i ogromnych zeskoków" (Pedal - Canada's Cycling Magazine).

A jak „piąty element” spisywałby się w klasycznym jednozawiasowcu? W pierwszej części testu ramy Santa Cruz Blur bardzo pochopnie (a raczej przez przypadek) napisałem, że taki damper sprawowałby się „równie dobrze” w jednozawiasowcu jak i w ramce z systemem VPP – nie jest do końca prawdą, ponieważ żeby w jednozawiasowcu uzyskać choćby zbliżoną redukcję bujania trzeba znacznie zwiększyć ciśnienie w komorze IFP co z kolei odbija się na czułości całego zawieszenia. Pal licho jeśli ktoś lubi twarde zawieszenie (np. zawodnicy XC, dla których przeznaczony jest np. Santa Cruz Superlight), ale jeśli ktoś na fullu szuka głównie komfortu, to jednozawiasowiec z dobrze zestrojonym (pod kątem mniejszego bujania) "piątym elementem" nie będzie dla niego dobrym wyborem (no chyba, że nie będzie korzystał z „platformy” nie pompując ciśnienia do komory IFP). VPP ma to do siebie, że bardzo ładnie wyłapuje nierówności i buja w znacznie mniejszym stopniu niż jednozawiasowiec. Niestety na dzień dzisiejszy (lub jak kto woli na chwilę obecną) mogę sobie tylko gdybać, bo nie mam możliwości sprawdzenia takiego dampera w jednozawiasowcu. Jednak już teraz z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że w przyszłym roku przetestuję dla Was ramkę Santa Cruz Superlight z tym właśnie damperem i na własne oczy i nogi przekonam się jak to wszystko działa w mojej ukochanej praktyce.

Wypada też wspomnieć o sposobie połączenia dampera z ramą. Otóż w damperze tym zastosowano połączenie kulowe (fotka obok), które w razie małej sztywności ramy zabezpiecza damper przed uszkodzeniem tłumiąc naprężenia powstałe w wyniku gięcia się ramy. Jest to bardzo potrzebne zabezpieczenie, ponieważ damper zbudowany z aluminium 7005 jest tak bardzo wycieniowany, że sztywne połączenie mogłoby być dla niego zabójcze. W testowej ramie Santa Cruz Blur nie ma raczej takiego zagrożenia, ponieważ rama ta ma jeden z najwyższych na świecie współczynników sztywności do wagi wśród ram XC.

Wielka szkoda, że numer seryjny nie jest nabity tylko naklejony (fotka obok, numer zamazałem przy pomocy programu graficznego). Po drugiej stronie dampera jest z kolej naklejka opisująca pod który model ramy pasuje (fotka poniżej). Szkoda także, że manometr w pompce nie jest z żadnej strony otoczony jakimś plastykiem lub gumą, ponieważ każde położenie pompki na ziemi zostawia ślady obicia na jego obudowie.

Jeśli chodzi o cenę dampera, to oczywiście nie będę mówił, że 1500 złotych to grosze, ale i tak jest to znacznie mniej niż bardziej znana konkurencja w postaci firm FOX i Manitou, których to dampery z systemami PPD i SPV kosztują w Polsce grubo ponad 2000 złotych! Wielka szkoda, że kupując ramę Santa Cruz trzeba dopłacać 410 złotych akurat do 5-th Element a nie np. do droższego (w Polsce) FOX’a, ale tak to już jest, że dampery dołączane do ram (jako OEM lub kity) mają zupełnie inne ceny niż dampery sprzedawane detalicznie (ceny detaliczne są niestety dużo wyższe). Na szczęście firma Crazy Crank wynegocjowała na tyle dobre warunki cenowe, że dampery firmy Progressive Suspension w detalu są sporo tańsze niż FOX’a czy Manitou. Do tego dochodzi serwis w Polsce, który wszelkie naprawy lub przeglądy wykonuje w ciągu kilku dni.

Na pochwałę zasługuje instrukcja obsługi i serwisowania – znajdziemy w niej wszystkie potrzebne informacje na temat amortyzatora i jego nastawów a także tabelkę z przeglądami (TUTAJ).

Na koniec wyjaśnię jeszcze sprawę „platformy” firmy Manitou (tzw. SPV), bo pewnie niektórzy z Was myślą sobie, że to coś unikalnego z własnej stajni. Prawda jest taka, że to firma Manitou odkupiła od firmy Progressive Suspension licencję na tą „platformę” i nazwała ją sobie SPV.
Z kolei jeśli chodzi o system PPD FOX’a, to jest to nic innego jak sztuczne zwiększenie kompresji i przez to niby zmniejszenia bujania. Owszem, bujanie się zmniejszyło, ale dampery stały się strasznie „kołkowate”, ich czułość jest po prostu kiepska. Na szczęście na 2005 rok FOX odpuścił sobie tą żenadę i chyba powrócił do deski kreślarskiej, bo nie sądzę, żeby tak renomowana firma jak FOX zbyt długo pozostawała w tyle za firmami, które już od dwóch lat z wielkim powodzeniem sprzedają przednie (Manitou) i tylne (Progressive Suspension i Manitou) amortyzatory z „platformą”. Dobrze, że chociaż system TerraLogic pozwala liczyć się firmie FOX w walce o klientów zafascynowanych nowinkami technicznymi. Ciekawe który z producentów odkurzy i przekonstruuje koncepcję elektronicznej regulacji zawieszenia, bo czekam na to z wielką niecierpliwością.

Plusy:
- sensacyjnie niska waga,
- linearna charakterystyka pracy,
- duża czułość,
- odpowiednie ustawienie ciśnienia powietrza w komorze IFP praktycznie likwiduje bujanie zawieszenia,
- świetna jakość wykonania,
- daje wrażenie większego skoku koła niż to jest w rzeczywistości,
- pracuje z dużo niższym ciśnieniem niż większość damperów,
- możliwość wszechstronnej regulacji,
- serwis w Polsce,
- ma 25% więcej oleju niż konkurencja,
- jest bardzo cichy,
- bardzo dokładna instrukcja obsługi i serwisowania,
- bardzo atrakcyjna kolorystyka i profesjonalny wygląd,
- wraz z damperem dostajemy świetną pompkę,
- atrakcyjna cena w porównaniu do damperów FOX’a i Manitou oferowanych w Polsce u innych dystrybutorów i niemal identyczna z ceną na rynku amerykańskim,
- połączenie kulowe zmniejszają naprężenia działające na amortyzator.

Minusy:
- ogólnie wysoka cena, ale za bardzo dobry sprzęt zawsze trzeba zapłacić,
- tylko 1 rok gwarancji,
- bardzo delikatna gumka do oceniania wartości skoku,
- pokrętło regulacji tłumienia nie ma kliknięć (ważne chyba tylko dla niektórych rowerzystów),
- manometr pompki powinien być otoczony jakimś plastykiem lub gumą,
- niektórzy rowerzyści chcieliby mieć blokadę skoku.

Podsumowanie: Jestem pod wielkim wrażeniem produktu firmy Progressive Suspension. Za 1500 złotych dostajemy wszechstronny, bardzo lekki i świetnie działający amortyzator powietrzny z półki tych tzw. „inteligentnych”, który momentalnie po pojawieniu się na rynku został okrzyknięty przez kilka magazynów rowerowych z Europy i USA najlepszym damperem Świata. Nie wiem czy jest to najlepszy damper na Świecie, ale na pewno jest to najlepszy damper na jakim jeździłem do tej pory. Słowem: świetny i naprawdę godny polecenia.

Obserwuj nas w Google News

Subskrybuj