Wybrałem X.9 - najwyższy model Triggerów, będący odpowiednikiem shimanowskich XT, które wcześniej miałem zamontowane w rowerze. Przez jakiś czas zastanawiałem się nad Rocketami kompatybilnymi z przerzutkami Shimano, ale gdy znalazłem w moich rowerowych szpargałach starą przerzutkę 5.0 (DiRT i ESP w jednym ;-) postanowiłem pójść na całość, osobiście poznać zalety dwóch sztandarowych technologii SRAMa, a Shimano podziękować za (wieloletnią) współpracę.
Opis konstrukcji.
Korpus manetki wykonany ze stopu aluminium jest płaski od góry, co umożliwia montaż dowolnych hamulców na kierownicy pod kątem dobranym do osobistych preferencji i przyzwyczajeń. Dolna część obudowy jest z czarnego tworzywa sztucznego a elementy mechanizmu wewnętrznego ze stali nierdzewnej. Manetka składa się z trzydziestu części.
Łatwo dostępne otwory do wymiany linek są zabezpieczone plastikowymi śrubami-zaślepkami, które można odkręcić śrubokrętem płaskim lub krzyżakowym a na upartego także małą monetą. Pokrętła regulacyjne linek są duże i łatwe w obsłudze. Podczas obracania pokrętła, po każdym obrocie o 90 stopni jest słyszalne wyraźne kliknięcie, co ułatwia określenie ile śruby już się przekręciło.
Wskaźniki przełożenia wkomponowane w obejmę mocującą korpus manetki do kierownicy nie zajmują tyle deficytowego miejsca na kierownicy co szerokie „telewizorki” w Rapidfajerach Shimano. Przy zmianie przełożenia pasek z naniesioną skalą przesuwa się wewnątrz obejmy odpowiednio w górę lub w dół i wskazuje aktualne przełożenie widoczne przez ”szybkę” z przezroczystego tworzywa.
Manetki cynglowe Trigger podobnie jak Rapidfajery z Shimano mają dwie dźwignie sterujące. Długa srebrna dźwignia napinająca linkę mocno odstaje od kierownicy. Porusza się w płaszczyźnie poziomej. Krótsza dźwignia zwalniająca zapadkę mechanizmu manetki jest odginana do góry, a można ją obsługiwać kciukiem lub palcem wskazującym.
SRAM ten sposób obsługi manetki określa jako Thumbs Up! (Kciuki do góry!). Obie dźwignie mogą być obsługiwane kciukiem. Dzięki temu palec wskazujący pozostaje wolny do obsługi hamulca albo blokady amortyzatora, co daje amerykańskim manetkom pierwsze miejsce jako najlepszemu obecnie systemowi sterowania rowerem górskim dostępnemu na rynku.
Dźwignia napinająca jest wykonana ze stopu aluminium (w niższym modelu X.7 z tworzywa sztucznego), płaska dźwignia zwalniająca jest z czarnego tworzywa sztucznego.
Manetki obsługują 9 indeksowanych przełożeń tylnej przerzutki i 3 przedniej. Ważą około 260g (para) – a więc są trochę cięższe od XT a nawet od LX-a (odpowiednio 248 i 240g).
Montaż na kierownicy.
Przykręcenie manetek na kierownicy jest bardzo proste – śruby mocujące są dobrze dostępne o ile Triggery nie sąsiadują z korpusami klamek hydraulicznych hamulców tarczowych z wystającymi zbiorniczkami wyrównawczymi. Wtedy manetki i klamki trzeba wstępnie ustawić pod ulubionym kątem, odchylić klamki, przykręcić manetki „na stałe” i dopiero potem dokręcić klamki hamulcowe. Trudność całej operacji tkwi w dobraniu odpowiedniego kąta pochylenia, tak aby obsługa dźwigni manetek i hamulców była jak najwygodniejsza. Czasami trzeba wykonać kilka prób, najlepiej uwzględniając doświadczenia z jazd w terenie, w tym obsługę dźwigni zwalniającej kciukiem lub palcem wskazującym.
 Manetki chyba nie przypadkiem są sprzedawane razem z nawleczonymi linkami. Z CZARNYMI linkami!!! Linki są dobrej klasy, ale kolor, który nie pasuje do mojego roweru, spowodował, że natychmiast musiałem je wymienić. I tu „zaczęły się schody”: pierwszy raz bardzo trudno jest od razu prawidłowo przewlec linki przez mechanizm manetki. Linkę trzeba prowadzić pod kątem i trudno jest trafić w mały otwór wewnątrz manetki. Warto trochę potrenować „na sucho”, żeby nie mieć kłopotu z wymianą linki na zawodach.
 Manetki chyba nie przypadkiem są sprzedawane razem z nawleczonymi linkami. Z CZARNYMI linkami!!! Linki są dobrej klasy, ale kolor, który nie pasuje do mojego roweru, spowodował, że natychmiast musiałem je wymienić. I tu „zaczęły się schody”: pierwszy raz bardzo trudno jest od razu prawidłowo przewlec linki przez mechanizm manetki. Linkę trzeba prowadzić pod kątem i trudno jest trafić w mały otwór wewnątrz manetki. Warto trochę potrenować „na sucho”, żeby nie mieć kłopotu z wymianą linki na zawodach.Obsługa, ergonomia.
Gdy pierwszy raz zobaczyłem Triggery dźwignia napinająca wydawała mi się za długa. Szczególnie osoby o małych dłoniach mogą mieć wątpliwości, czy obsługa będzie wygodna. Dźwignia mocno odstaje od kierownicy i daleko trzeba odwieść kciuk aby na nią trafić.
Tak myślałem przed pierwszą jazdą, ale podczas jazdy wcześniejsze wątpliwości z "oceny statycznej" znikły, a to co się wydawało wadą pokazało swoje dobre strony.
Odruchowo wypracowałem sposób obsługi dźwigni napinającej przez naciskanie kciukiem tak, aby ślizgał się na dużej powierzchni dźwigni - w ten sposób skracam ramię siły i skok potrzebny do "zahaczenia" kolejnego przełożenia.
Dzięki konstrukcji manetki, długiej dźwigni i małym siłom potrzebnym do obsługi, w jednym, obszernym pociągnięciu kciuka wspomaganym lekkim ruchem dłoni, można przejść z "9" do "5", w kolejnym z "5" do "1"' a więc w dwóch pociągnięciach osiąga się pełny zakres przełożeń! Takiej szybkiej redukcji nie zrobicie w Rapidfajerach!
Dźwignia zwalniająca, którą można obsługiwać kciukiem lub palcem wskazującym to istota pomysłu SRAMa na manetkę cynglową. Łukowe podcięcie w dźwigni napinającej manetki ułatwia bezkolizyjną obsługę tym samym palcem także przedniej dźwigni. Przednia dźwignia wykonuje ruch w płaszczyźnie pionowej a nie poziomej. Gdy jest obsługiwana przez palec wskazujący, ruch palca jest bardziej naturalny bo jest podobny do zwykłego zginania.
Trigger działa zdumiewająco dobrze - manetka współpracowała z używaną "plastikową" przerzutką SRAM 5.0 nie pierwszej młodości, kupioną kiedyś z ogłoszenia na części. I uwierzcie lub nie - tania przerzutka z niskiej grupy wyciągnięta z rowerowych szpargałów pracowała z Triggerem niczym XTR – szybko i niezawodnie! Z przerzutkami Generacji X (X.0, X.9 lub X.7) powinno być jeszcze lepiej.
Zmiana przełożenia w manetce (w obie strony) jest sygnalizowana miłym dla ucha bikera metalicznym kliknięciem.
Przy „przesiadce” z Rapidfajerów trzeba się pozbyć nawyku obsługi „przedniej” dźwigni palcem wskazującym, który z przyzwyczajenia chciałby naciskać ją do tyłu a nie do góry. Najłatwiej jest przez jakiś czas obsługiwać obie dźwignie kciukiem (co jest zresztą bardzo wygodne) ograniczając użycie palca wskazującego tylko do jazdy na stojąco. Po jakimś czasie „shimanowski” nawyk powinien zniknąć.
Przednia dźwignia mogłaby jak dla mnie być na końcu bardziej wydłużona i inaczej wyprofilowana – cieńsza z przodu i z boku. Wtedy obsługa palcem wskazującym będzie wygodniejsza.
Można mieć zastrzeżenia do ergonomii odczytu na pionowej skali wskaźników przełożenia w manetkach SRAM-a. W każdym podręczniku ergonomii jest napisane, że odczyt z poziomej skali (Rapdifire) jest, wygodniejszy i bardziej niezawodny niż z pionowej, jednak nie układ powoduje tu potencjalne problemy a sposób opisania przełożeń na skali.
Skala jest nietypowa – o ile w lewej manetce przełożenia są „po Bożemu” reprezentowane przez kolejne liczby, to w prawej manetce są zaznaczone cyframi (9, 5, 1), punktami (7, 3) lub jako... puste pola (8, 6, 4, 2). Niezbyt to wygodne i na początku użytkowania Triggerów trzeba szybko przeliczać, na którym „biegu” się jedzie zanim się przyzwyczai do takiego sposobu prezentacji danych. Powinni to w SRAMie poprawić.
Podsumowanie.
Triggery są obecnie najlepszym produktem wśród mechanicznym manetek cynglowych obsługiwanych dwoma dźwigniami sterującymi. Prawdopodobnie już pozostaną ukoronowaniem całej linii rozwojowej tego rodzaju manetek.
Ponad 10 lat temu Shimano i jego najpoważniejszy wówczas konkurent, firma Sun Tour oferowały podobne manetki z dwoma dźwigniami. Shimano – STI, a Sun Tour manetki X-Press. W tych manetkach dwie dźwignie znajdowały się z tyłu, pod manetką i były obsługiwane kciukiem. Obie dźwignie poruszały się w płaszczyźnie poziomej. Ten układ konstrukcyjny stanowił wielki postęp w stosunku do jednodźwigniowych manetek montowanych nad kierownicą, jednak przy obsłudze zdarzały się pomyłki. Wystarczyło omyłkowo nacisnąć niewłaściwą dźwignię o co nie trudno w terenie i zmiana przełożenia następowała w kierunku przeciwnym do zamierzonego.
Ten problem wyeliminowały manetki Shimano Rapidfire Plus (znane obecnie jako Rapidfire). Jedna dźwignia sterująca została przeniesiona do przodu. Teraz obsługiwał ją palec wskazujący, więc pomyłki były niemożliwe. Niestety palec wskazujący obsługujący manetkę nie może równocześnie obsługiwać dźwigni hamulca a hamowanie słabszym palcem środkowym jest mało wygodne i mniej skuteczne.
Triggery mają rozdzielone obszary sterowania wrzucaniem i zrzucaniem (unika się pomyłek). Palec wskazujący może być zarezerwowany przede wszystkim do obsługi hamulca bez upośledzenia sterowania przełożeniami, a w razie potrzeby, lub gdy mamy taką fantazję może obsługiwać także manetkę. SRAMowskie manetki stanowią kolejny krok w rozwoju cynglowych manetek do MTB. Udostępniają olbrzymią elastyczność i wygodę obsługi oraz pełne połączenie równoczesnego sterowania przerzutkami i dowolnymi hamulcami. Długo musieliśmy na nie czekać. SRAM usiłował wprowadzić na rynek produkt dla tych bikerów, którzy są fanami manetek cynglowych. Niestety Triggery okazywały się niedopracowane. Problemy jakościowe dotyczące mechanizmu wewnętrznego przesuwały terminy wejścia manetek do sprzedaży.
Amerykanie oferując swoje manetki cynglowe powtarzają posuniecie, które kiedyś pozwoliło zaistnieć SRAMowi i odnieść sukces rynkowy – wykorzystują niezadowolenie części bikerów z nowych rozwiązań narzucanych przez japońskiego potentata, ale samo niezadowolenie to za mało, trzeba mieć konkurencyjny produkt. Teraz już nie ma wątpliwości, że czekać na Triggery było warto. Manetki SRAMa są godne polecenia. Z tylnymi przerzutkami SRAMa stanowią doskonałą parę. Czekamy na dobrą przednią przerzutkę, która ma się pojawić w przyszłym sezonie.
Co Waszym zdaniem można by zmienić lub poprawić w kolejnych seriach produkcyjnych Triggerów?
Na pewno warto będzie zmniejszyć masę manetek i poprawić czytelność skali na prawej manetce. Nie od rzeczy byłoby wprowadzenie modelu z dźwigniami dla osób o małych dłoniach. Do nocnej jazdy przyda się podświetlenie skali lub jak w dawnych mechanicznych zegarkach skala z fosforyzującymi liczbami. Amerykanie mogliby pomyśleć o odpowiedniku shimanowskiego Flight Decka (cylkokomputerka wskazującego między innymi przełożenie). Co jeszcze?
 
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
      