Test: Elite Suito - niedrogi trenażer direct

Sprawdzamy w praktyce interaktywny trenażer typu direct drive Elite Suito

Drukuj
Elite Suito Michał Kuczyński

Suito to mocna rynkowa premiera ze strony Elite. Pełna funkcjonalność i interaktywność zostały tu zaaplikowane do nieco uboższego opakowania. Powyższe pozwoliło jednak zaoferować Elite bardzo atrakcyjną cenę. W praktyce sprawdziliśmy, jak wyszło połączenie topowych cech z kilkoma oszczędnościami.

Elite Suito to absolutna nowość wśród produktów włoskiej marki. Niedawno pisaliśmy o nim wzmiankę w artykule: Nowości Elite - co nowego u trenażerowej potęgi? Tymczasem udało nam się już go przetestować. Zanim jednak przejdziemy do wrażeń z ,,jazdy” warto powiedzieć więcej o jego dwóch głównych cechach - atrakcyjnej cenie i rozbudowanej funkcjonalności.

Oczywiście wszyscy użytkownicy trenażerów - my również - zwykle zachwycamy się topowymi modelami. Stanowią one pokaz płynności, idealnego odwzorowania pedałowania, są dokładne, ciche i… bardzo drogie. Suito z kolei to urządzenie, które oferowane jest za 2999 zł, a szybkie sprawdzenie ofert ze sklepów internetowych podpowiada, że można go nabyć już za około 2500 zł. To naprawdę niewiele, zliczywszy jego topowe cechy. Przypomnijmy, że mówimy o urządzeniu typu direct drive, które jest interaktywne, mierzy (a w zasadzie estymuje) moc oraz kadencję. Do tego maksymalna moc, którą możemy na nim rozwinąć, również stoi na bardzo wysokim poziomie (1900 W). W zasadzie czego chcieć więcej? To trochę jak z osprzętem - 95% riderów zaspokoi swoje potrzeby grupą 105, ale lubimy mieć Ultegrę lub Dura-Ace’a… Czy Suito jest właśnie taką 105-tką?

 

 

Zobacz też:

 

 

 

 

Wypakowanie i instalacja

Trenażer przychodzi do nas spakowany standardowo dla Elite’a. Wielkie pudło kryje w sobie styropianową osłonę w której schowany jest Suito. W oczy jednak (a właściwe w ręce) od razu rzuca się jego znacznie niższa masa, niż modeli droższych. Oczywiście to nie do końca dobrze, bo świadczy m.in. o lżejszym kole zamachowym, które odpowiada za realistyczne odczucia podczas pedałowania, ale z drugiej strony to fajnie - w końcu noszenie trenażera nie grozi kontuzją kręgosłupa. Tuż po wyjęciu zaczęliśmy cieszyć się jeszcze bardziej, że to budżetowy model. Jego prostota powala na kolana droższe urządzenia Elite. Nóżki są fabrycznie przytwierdzone, nie trzeba niczego skręcać, tak jak zazwyczaj u włochów bywało. Wystarczy po prostu go rozłożyć i podłączyć do prądu. Kolejną doskonałą cechą jest fabrycznie zamontowana kaseta Shimano 105 (11 s). Zapewne właśnie tego typu kaseta pokrywa się z typami napędów 80% potencjalnych nabywców Suito. 105 działa oczywiście zarówno z 11-biegowymi napędami Shimano, jak i Sram. Dzięki temu cały proces instalacji trenażera składa się z jego rozłożenia, podłączenia do gniazdka oraz wpięcia roweru. Coś pięknego! Jeszcze nigdy w Elite nie było tak łatwo. My akurat używaliśmy głównie roweru CX ze sztywną osią 12mm, ale w zestawie są też końcówki pod QR-kę. Jeśli mamy Boosta, czeka nas dokupienie dodatkowych adapterów, bo nie ma ich w komplecie. 

Trenujących w mieszkaniach z pewnością ucieszy fakt, że trenażer składa się do bardzo kompaktowych rozmiarów i ma poręczny uchwyt do przenoszenia. W aspekcie transportu czy magazynowania jest zwyczajnie wygodniejszy, niż więksi, ciężsi i drożsi, choć oczywiście (w jeździe) lepsi bracia - różnice tkwią w szczegółach, o czym zaraz. 

 
 

 

Budowa

Nowy trenażer Elite różni się od pozostałych modeli direct drive, które znamy. To że jest mniejszy i lżejszy to jedno. Ma też otwartą konstrukcję, możemy oglądać jego koło zamachowe i gumowy pasek, który je oplata. Nie zastosowano tam żadnej obudowy, tak jak ma to miejsce w innych urządzeniach. Przy tym ma też bardziej foremny kształt, niż modele wyższe. Gniazdko na kabel znajduje się z tyłu, co jest oczywiście najlepszą lokalizacją na przewód elektryczny. Trenażer opiera się o podłoże na 3 nóżkach, każde ma regulowaną wysokość, łatwo więc skompensować nierówną podłogę. To w zasadzie tyle, całość wygląda zgrabnie i zapewnia stabilność nawet gdy robimy glikolityczne tempówki, czy próbujemy finiszować. Można poczuć, że nie jest tak stabilny, jak modele o większej wadze, natomiast nie stanowi to jednak żadnego problemu. Dobra regulacja podpórek i mata Elite załatwiają sprawę.  

 

 

 

Obsługa - włączanie i parowanie

W zakresie całego procesu aktywacji urządzenia, wszystko przebiega dość standardowo. Możemy trenować w oparciu o aplikację myETraining Elite’a, czy też inne popularne programy. Generalnie całość sprowadza się do sparowania Suito z pożądaną aplikacją oraz połączenia się z dodatkowymi czujnikami. Możemy dodatkowo łączyć się czujnikiem tętna, kadencji, czy posiadanym miernikiem mocy. Przypomnijmy, że Suito jej nie mierzy, a estymuje. Dla wielu stanowić to będzie wartościową cechę, ponieważ pomiar mocy w rowerze jest naszym zdaniem bardziej dokładny, niż estymacja Suito. Mnogość protokołów łączności zapewnia, że niezależnie czy mamy urządzenia z rodziny Apple, czy Windowsa lub Androida, będziemy w stanie sparować wszystkie potrzebne czujniki. Od strony parowania, łączenia z aplikacjami i ogólnego wchodzenia z Suito w świat on-line nie odnotowaliśmy żadnych kłopotów. Zawsze przebiegało to sprawnie, szybko i bezproblemowo. 

 

 

Pozostaje jeszcze jedna, bardziej mechaniczna kwestia. Elite dostarcza w zestawie karteczkę z ikonką smaru, która z początku wydaje się być dodatkiem o enigmatycznym znaczeniu. Dziś już wiemy o co chodzi - warto zadbać o czysty i dobrze nasmarowany napęd w rowerze. To znacznie wycisza pracę całego układu. 

Kalibracja i dokładność

Nieco czasu poświęciliśmy natomiast kalibracji. Wykonywaliśmy ją kilkukrotnie, sam proces jest łatwy, aplikacja sama mówi nam co robić i informuje nas, gdy kalibracja się skończy. Mamy natomiast wątpliwości co do wskazań wartości mocy. Naszym zdaniem waty pokazywane przez Suito są nieco niższe, niż te z miernika mocy. Dodatkowo mogą się zmieniać wraz ze wzrostem temperatury trenażera. Tyle byliśmy w stanie zaobserować w realiach redakcyjnych progów. Na pewno jeśli dysponujemy własnym miernikiem mocy problem nie istnieje, bo wykonamy precyzyjny trening w oparciu o wskazania własnego pomiaru mocy. Jeśli jednak zamierzamy bazować na wskazaniach Suito, problem może się pojawić. Jeśli zamierzamy grać w Zwifta, to w pewnym sensie nasze wyniki mogą być przez to przekłamane. Nie dajmy się jednak zwariować - to zabawa on-line i zapewne większości nie będzie to przeszkadzało. Pytanie jedynie, czy kupuje się go głównie do trenowania, czy bardziej do grania w wirtualne rowerowe ściganie? 

 
 

 

Odnośnie dokładności pomiaru warto wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Reakcja na zmiany mocy (gdy zaplanujemy trening interwałowy i np. z 200 W moc skacze nam na 700 W) jest obarczona około 3 sekundowym opóźnieniem. W aplikacji widzimy, że interwał się już zaczął, ale faktyczny, pełny opór pojawia się chwilę później. Podobnie w drugą stronę, gdy kończymy mocne pedałowanie, puszczamy korby, koło zamachowe nadal się kręci, a Suito wciąż (przez jakieś 3-5 sekund) pokazuje dość wysokie wartości, choć faktycznie generujemy 0 wat. Sprawdziliśmy więc wykresy mocy - rzeczywiście, moc tuż po zakończonych sprintach jest przez chwile ewidentnie zawyżona. Pytanie tylko - czy stanowi to problem? Odpowiedź zależy od naszych potrzeb, jeśli trenażer ma być narzędziem do zrealizowania treningu, to tego typu mankamenty są pomijalne, jednak trzeba je wymienić, bo topowe modele są tu bardziej dokładne, a zwiftowi maniacy uczciwości wirtualnej jazdy też mogą kręcić nosem w takich przypadkach. 

 

 

 

Wrażenia z jazdy

Ze swoją ceną Suito stawia nas przed wyborem, czy wybrać najwyższej klasy trenażer z rolką oporową czy jednak warto dopłacić do wyższego modelu typu direct drive? Naszym zdaniem różnica między klasycznymi trenażerami, gdzie występuje poślizg między oponą i rolką, a Suito jest znaczna. Testowany Elite zapewnia bardziej realistyczne wrażenia z pedałowania, co dla trenujących dużo pod dachem będzie miało bezpośrednie przełożenie na lepszą jakość jazdy i treningu. Podczas pedałowania na siedząco i dłuższych interwałów efektywna różnica między Suito, a droższymi modelami z napędem bezpośrednim nie jest duża. Największe różnice zauważamy przy mocnych zrywach i nagłych zmianach tempa. Mocny atak, finisz, puszczenie korb, albo jakaś wyścigowa kombinacja kilku krótkich przyspieszeń następujących jedno po drugim. W takim użytkowaniu czuć różnice między topowymi trenażerami a Suito. 

 

 

Jesteśmy dalecy od rozstrzygania, czy np. Elite Direto jest warty znacznie większego wydatku dla lepszych odczuć z jazdy, podczas gdy charakterystyka pracy ciała na trenażerze mocno odbiega od tego co robimy na dworze. Trenażer zawsze będzie jedynie uzupełnieniem, bo prawdziwej jazdy nie da się zastąpić. Elite i inne marki wykonują ogromną pracę, by kręcenie pod dachem było coraz bardziej naturalne i chwała im za to. Pamiętajmy jednak, że wzorzec ruchu na sztywno spiętym rowerze jest inny, niż na dworze, gdy ciągle lekko się bujamy. Czy wobec tych różnic warto zastanawiać się nad różnicami przy sprintach? Naszym zdaniem nie, a to co oferuje Suito, będzie w stanie absolutnie zaspokoić treningowe potrzeby większości amatorów kolarstwa i przyjemnie zmęczyć się na Zwifcie. 

Słowo jeszcze o głośności. Suito nie jest szczególnie hałaśliwy - przy jeździe na wysokich kadencjach z mocami około 250W nasz napęd jest głośniejszy, niż sam trenażer. Mocne interwałowe treningi nie sprawiły, aby jego głośność była kłopotliwa, tak jak ma to miejsce w przypadku zwykłych trenażerów z rolką. Suito na tym polu nie różni się specjalnie od innych modeli direct drive. 

Podsumowanie

Elite zdecydowało się na odważny ruch. Zaoferowało stosunkowo tanie i jednocześnie bardzo rozbudowane urządzenie. Jego funkcjonalność jest wystarczająca do efektywnego trenowania i popularnej zabawy w Zwifta. Z drugiej strony musimy być świadomi, że pedałowanie na nim nie jest tak rewelacyjne, jak na najwyższych modelach direct drive. Te różnice widać głównie przy najintensywnijszych treningach. Na ściganiu się w Zwificie, gdzie nieco bardziej szanujemy eksplozywną energię (niczym na wyścigu), a sama symulacja wzniesień jest realistyczna, a brak płynności jest mniej odczuwalny. Główną wadą jest wg nas ograniczona dokładność estymacji mocy. Jeśli to nam nie przeszkadza, albo możemy odczytywać moc z własnego miernika mocy, to szczególnie warto spoglądać w jego stronę. Czuć, że jest to model z nieco niższej półki, ale wciąż pozwala na wszystko to, co urządzenia droższe. Ma powyższe ograniczenia, które dla jednych mogą być istotne, podczas gdy dla innych są zupełnie obojętne. Wszystko więc zależy od indywidualnych potrzeb. Rewelacyjne natomiast są jego kompaktowe rozmiary, niska masa i łatwość przenoszenia oraz przechowywania - to spodoba się każdemu.

Specyfikacja

Elite Suito
  • Typ: Direct Drive
  • Jednostka oporowa: Magnetyczna z bezstopniową regulacją oporu
  • Maksymalny opór: 1900 W
  • Symulacja nachylenia: do 15%
  • Dokładność pomiaru mocy: +/- 2,5%
  • Łączność: ANT+ i Bluetooth Smart
  • Kompatybilność: QR i thru-axle12 mm (w zestawie), Boost (adaptery do dokupienia)
  • Cena: 2999 zł

 

Strona dystrybutora: www.elite-trenazery.pl