Tak, stylem Fluxowi bliżej jest do rowerów freeridowych i zjazdowych niż wycieniowanych i wymuskanych rowerów cross country. Pewna surowość z niego bije. Zamiast fikuśnego hydroformingu, minimalizm. Zamiast precyzyjnie polerowanych łączeń rur , walące po oczach spawy. Zamiast przenikających się, intensywnych kolorów – ascetyczna jedna barwa i prosty napis.
Dave Turner nie kreuje swojej marki poprzez wyszukany marketing. Po prostu buduje bardzo dobre rowery dla wymagających. W kolekcji znaleźć można niewiele, bo tylko cztery modele ram. Na jednym biegunie znajduje się zjazdowy DHR, a na drugim nasz Flux. Pozostałe dwa modele 5.Spot i Sultan uplasowane zostały gdzieś w okolicach enduro. Latem tego roku nastąpi premiera długo wyczekiwanego modelu do All-mountain – RFX. Dawid Turner zajmuje się budową ram z pełnym zawieszeniem od 1994 roku i jest to wynik jego wcześniejszych doświadczeń w pracy z Horstem Leitnerem (zwieszenie FSR). Jako ciekawostkę można dodać że pierwsze rowery zjazdowe firmy Kona były konstrukcjami budowanymi przez Davida Turnera właśnie.
Zawieszenie
Wszystkie też opierają się na systemie zawieszenia DW Link robiącym karierę w rowerach przeznaczonych do bardziej grawitacyjnych zastosowań. Jeszcze kilka lat temu system ten, który stworzył i opatentował Dave Weagle (jak nietrudno się domyślić stąd pochodzi nazwa DW) stosował z powodzeniem Iron Horse, a obecnie Ibis i Pivot, . Od 2009 patent wykorzystywać może Turner. Tyle historii i powiązań, ale na czym tak naprawdę ma polegać działanie DW Link?
W pewnym sensie jest obejściem opatentowanego systemu VPP należącego do Santa Cruz, gdzie obie krzywki wahacza obracają się w przeciwnych kierunkach. W testowanym przez nas Fuxie i pozostałych Turnerach krzywki obracają się w tę samą stronę. Jakie to ma znaczenie dla pracy zawieszenia? Szczerze mówiąc nie wiem. Przynajmniej nie do końca. Nie mam na tyle bujnej wyobraźni i odpowiednio dużej wiedzy z przedmiot ów ścisłych, by ogarnąć pojęcie anti-squat curve, bądące próbą opisania pracy zawieszenia poprzez wykorzystanie modelu matematycznego. Zresztą nie ma to większego znaczenia. Liczy się efekt działania oraz wrażenia z jazdy.
W górę
Jazda rowerem pod górę zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nawet nie dlatego, że system zawieszenia spisał się jak należy, ale że mimo wizualnego wrażenia toporności i wcale nie najniższego ciężaru 13 kg (platformowymi najlżejszy zmontowany Flux pochodzi z Belgii i waży 9,35 kg, rozmiar M i opony 2,35) uzyskujemy wrażenie lekkości i błyskawicznego przenoszenia energii z naszych nóg na napęd. Nigdy wcześniej nie jeździłem na DW Link, ale efekt mógłbym porównać do tego, który znam z Maestro lub VPP. Zwłaszcza podczas ostrego depnięcia na pedały podczas krótkich i stromych podjazdów, lub wtedy, gdy trzeba rozpędzić się, by nabrać odpowiedniego tempa, odczuć można tendencję do usztywniania się zawieszenia przy równoczesnym pozostaniu aktywnym. Wyeliminowano również niepożądany efekt pogowania. Turner fajnie sobie radzi podczas jazdy pod górę na siedząco, jednak, gdy trzeba naprawdę zabrać się do roboty i ruszyć tyłek z siodełka, wtedy daje się odczuć, że to nie jest sztywniak, choć wówczas można wrzucić na tłumiku wajchę Pro Pedal i „utwardzić” w ten sposób pracę zawieszenia.
W dół
W dół jest jeszcze lepiej. W rowerze drzemie ogromny potencjał i zadaje on kłam dość powszechnym opiniom, że na XC nie można pojeździć dla przyjemności, bo jedynym zadaniem tych rowerów jest efektywne przemierzanie kolejnych kilometrów wytyczonej trasy w jak najszybszym czasie i mało komfortowych warunkach. Na Fluxie dzięki powolnej kompresji dampera w początkowej fazie ruchu sprężyna powietrzna nie utwardza się szybko i nie powoduje silnego wzrostu tłumienia. W efekcie zawieszenie jest czułe na małych nierównościach, co przyczynia się do poprawy komfortu oraz trakcji. A to jest nie bez znaczenia dla utrzymania płynności jazdy. Wspomniana płynność oraz utrzymanie trakcji zachowane zostają także podczas mocnego hamowania. Dzięki DW Link rower nie usztywnia się, i co bardzo ważne wyraźnie czułem pełniejszą kontrolę nad całym rowerem dzięki zachowaniu sterowności – co również charakteryzuje tego typu systemy.
Rama
Patrząc na ramę osoby niezorientowane powiedzą, że wykonano ją jakąś przestarzałą technologią. Brak hydroformingu,widoczne, równo położone spawy -. i niezalakierowana naklejka wyglądająca jakby miała odpaść po pierwszym lepszym wymyciu Karcherem. Ci bardziej zorientowani zobaczą niemal ręczną robotę, niszowy wypust, ramę ”z duszą” działającą na znakomitym systemie zawieszenia. Oczywiście ci drudzy będą mieli rację, chociaż totalne odpuszczenie kwestii wizualnych i brak zabezpieczenia logo w sprzęcie za tak duże pieniądze uważam za przesadne. To tak jakby producent manierą gwiazdy rocka chciał pokazać środkowy palec i powiedzieć „walić image, dobre maniery i całą tę otoczkę. Liczy się tylko to, jaki jestem naprawdę i co sobą reprezentuję. Opakowanie to marketingowy bełkot, którym gardzę”. A ja to kupuję. Lubię rocka.
Osoby praktyczne docenią fakt, że wszystkie osie obrotu są smarowane przez specjalne porty (kalamitki) bez potrzeby rozbierania ramy na części. Takie rozwiązanie znacząco wydłuża żywotność łożysk, które w polskich mokrych warunkach powinny znieść 3 do 5 lat bardzo intensywnego użytkowania. Równocześnie skraca się czas serwisowania roweru między kolejnymi startami w zawodach lub wyjazdami w góry. Wiele elementów ramy jest wycinanych CNC. To zauważa się na drugi rzut oka: okolice osi suportu, haki koła, elementy tylnego trójkąta. Również bardzo mądrym rozwiązaniem jest zastosowanie aluminiowych insertów w tylnym mocowaniu zacisku hamulca w systemie post-mount. W ten sposób nawet jak zerwiemy gwint zbyt mocno dokręcając śrubę wymieniamy tylko aluminowy insert kosztujący kilka złotych a nie cały tylny trójkąt.
Paradoksalnie o aluminiowych ramach, oprócz tego że wykonane są z aluminium 6061 T-6, nie dowiemy się wiele. Interesujący może być fragment znajdujący się na stronie polskiego dystrybutora: „Ramy produkowane są w SAPA (Portland Oregon), ośrodku zajmującym się od ponad 40 lat zaawansowaną obróbką aluminium. SAPA znana jest z wysokiej jakości aluminium oraz najnowszych maszyn do obróbki tego materialu. W wolnym czasie gdy nie składają ram dla Turnera zajmują się produkcją części dla NASA i lotnictwa.”
Geometria
Producent oferuje 5 wielkości. Nam tradycyjnie przypadła środkowa, która waży 2,74 kg (dane producenta). Istotnym wyróżnikiem jest ustawienie kątów. 70 stopni z przodu determinuje rower w kierunku bardziej zjazdowego i mniej nerwowego na zakrętach. To nie jest wielkość typowa dla XC. Podobnie jak mocno opadająca rura górna. Z drugiej strony nisko zawieszony suport jest wybitnie w stylu XC . Wspominam o nim, ponieważ kilka razy zdarzyło mi się przyszorować piętą na ostrych zakrętach.
Jaka wersja?
Turner prezentuje się podobnie jak inne uznane, ale sprzedające na dość małą skalę rowery z USA. Pierwszym wyróżnikiem jest wąska kolekcja oparta na kilku, ale za to sprawdzonych modelach. Drugi to produkcja u siebie, na rodzimym rynku, z dostępnych na miejscu, wyselekcjonowanych materiałów. Trzecim jest system sprzedaży ograniczający się do kilku wybranych punktów, a w przypadku dystrybutorów zagranicznych wyłącznie u nich, przy czym coraz powszechniejszym kanałem sprzedaży i komunikowania się z klientami jest całkowite przejście do Internetu. Tak też działa nasza rodzima firma Pogo Bikes z Warszawy. „Jesteśmy internetowi by maksymalnie obniżyć koszty i dostarczyć na rynek rowery w atrakcyjnych cenach.” piszą o sobie.
Ostatnim wyróżnikiem jest swego rodzaju tworzenie rowerów pod zamówienie. Zamiast typowego roweru z konkretnym osprzętem przypisanym modelowi, mamy wzór ramy (na przykład Flux) oraz tak zwane kity (lub też sety), czyli po prostu zestawy osprzętowe. Więcej ma to wspólnego z szyciem garnituru na miarę, niż kupnem gotowca. W ten sposób firma oszczędza na kosztach związanych z produkcją, dystrybucją i logistyką skupiając się na jakości produktu, choć oczywiście i tak nie można powiedzieć, by rower należał do tanich. Flux, który otrzymaliśmy do testów w opcji Trail kit kosztuje 13 799 PLN, a i tak jest najbardziej atrakcyjny cenowo. Na zbudowanego na komponentach wyższej klasy Flux Pro wydamy prawie 25 tysięcy.
Osprzęt
Bardzo mi się podoba, że Turner nie wciska kitu a jego kity zawierają pełne grupy osprzętowe. Shimano SLX w nowej wersji 3x10. Z jednej strony stanowi to bazę do dalszej rozbudowy roweru, a z drugiej wrzuca rower niejako all mountain. W przypadku hamulców Formula RX ciężko mówić o kompromisie. Są blisko topu i niczego im nie brakuje. Amortyzatory? Turner postawił wyłącznie na Foxa. Z przodu znajdziemy bez wyjątku na wersję Fluxa Float FIT RLC o skoku 120 mm. Z tyłu RP 23 dający 105 mm skoku.W pierwotnym założeniu Flux Trail miał mieć na wyposażeniu kierownicę, mostek, sztycę i inne części od Race Face, ale ponieważ marka zawinęła żagle, dostaliśmy sprzęt na nie mniej kultowych komponentach KORE.
Podsumowanie
Rower jest godnym konkurentem dla innych znanych producentów rowerów tej klasy. Turner to świetna customowa marka, a Flux jest jej godnym reprezentantem. Chociaż prezentowany jest jako rower XC/maraton/trial, to uszeregowałbym go bardziej w grupie trial/AM tak, ale techniczne. Używanie go na maratonach, gdzie liczy się wykręcenie kilometrów na asfalcie i szutrowych drogach byłoby zbrodnią. Ale w maratonie po prawdziwie górskich szlakach najeżonych korzeniami i kamieniami Flux dałby z siebie wszystko, a może i więcej.
Marka Turner w bikeKatalog.pl: www.bikekatalog.pl/2011/marka/351/T/
Dystrubutor: www.pogobikes.com