Pierwszy rzut oka na nazwę marki Shockblaze może być mylący - otóż Shockblaze to marka wywodząca się z mekki światowego kolarstwa, a więc Włoch. Dokładnie tak! Filozofia tej firmy jest jednak nieco inna, niż wielu najbardziej prestiżowych graczy z Italli, gdzie na każdym kroku rozbrzmiewają nazwiska włoskich legend kolarstwa. Otóż Shockblaze wydaje się stawiać nie tyle na prestiż, co na racjonalność. Marka może nie ma tak długich tradycji jak inni włoscy producenci (firma liczy 15 lat, a więc dokładnie tyle samo co bikeWorld - wszystkiego najlepszego!), natomiast w miejsce tych lat tradycji, za które zawsze przychodzi słono płacić, oferuje stosunkowo atrakcyjne ceny i rowery, które budowane są z myślą o zachowaniu dobrego stosunku ceny do jakości. To o wiele cięższe zadanie, niż w przypadku tworzenia high-endowych rowerów dla milionerów, gdzie upycha się po prostu wszystko co naj... droższe (a nie zawsze najlepsze).
Dobrym przykładem na realizację powyższych założeń w praktyce miał być model, który trafił do naszej redakcji - hardtail Shockblaze R7 w wersji PRO z kołem 29-calowym (w ofercie Włochów mamy jeszcze opcję 27,5-cala). Rower katalogowo wyceniony został na 3499 zł, przez co może zainteresować grono tych amatorów kolarstwa, którzy chcą zacząć nieco bardziej poważną przygodę z maratonami MTB i XC. Na ile R7 PRO jest "PRO" w rzeczywistości i czego zasadniczo możemy się po tym modelu spodziewać?
Rama i geometria
Cała linia hardtaili R7 oparta została na ramach z aluminium hydroformowanego i podwójnie cieniowanego. Całość sprawia wrażenie naprawdę solidnego wykonania, chociaż spawy nie są bardzo mocno szlifowane, co też może świadczyć o stawianiu w tym wypadku na solidność - mimo tego rama prezentuje się całkiem nieźle! Jak przystało na relatywnie niską półkę cenową nie spotkamy tu najbardziej zaawansowanych obecnie standardów rowerów MTB, jak chociażby sztywne osi Boost - z przodu i z tyłu mamy klasyczne szybkozamykacze. Shockblaze zadbał jednak, aby wśród standardów znalazły się te absolutnie najważniejsze - wewnętrzne prowadzenie linek to sprawa głównie estetyczna, natomiast już stożkowa głowa sterowa czy suport w standardzie Hollowtech II są obowiązkowymi punktami, jeśli mowa o zachowaniu przyzwoitej sztywności bocznej roweru. Co ważne - suport jest wkręcany, a nie wciskany (PressFit) - w tej półce cenowej jest to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, bo suporty wkręcane są po prostu w odczuciu większości osób bardziej żywotne i sprawiają mniej kłopotów serwisowych, a w razie potrzeby łatwiej je wymienić.
Geometrycznie model R7 PRO wydaje się idealnie wpisywać w potrzeby osób, szukających roweru za około 3,5 tys zł. Potencjalny nabywca "R-siódemki" to w naszych oczach kolarz, który stawia pierwsze kroki w świecie ścigania XC / XCM, ale jednocześnie sporo jeździ na co dzień. Całkiem prawdopodobne, że nie ma tu jeszcze mowy o wyczynowej formie, bo na tym stadium zwykle walczymy z własnymi granicami, sprawdzamy się, trenujemy... po prostu odwalamy czarną robotę, którą trzeba zrobić, by myśleć w niedalekiej przyszłości o miejscach "w dychu" czy na podium. Shockblaze R7 PRO stanowi więc swojego rodzaju geometryczny kompromis pomiędzy stricte wyczynowym traktowaniem MTB, a nieco bardziej łagodną, wygodną charakterystyką. Na rowerze nie jedziemy ekstremalnie pochyleni (główka ramy w rozmiarze M to 105 mm), ale też nie jest to pozycja typowo rekreacyjna. Podobnie sprawa ma się z długością roweru - chainstay na poziomie 440 mm to nie jest bardzo krótki ogon (pamiętajcie, że mamy tu 29-calowe koło i brak Boosta), co w efekcie powinno skutkować kompromisem na linii stabilność i dynamika prowadzenia. Tak w skrócie można podsumować numerologię stojącą za modelem R7.
Wyposażenie
W kwestii napędu najprościej byłoby napisać, że model PRO wyposażony został w podzespoły z grupy Deore. W praktyce jednak sprawa jest bardziej skomplikowana, bo włoski producent celem poczynienia oszczędności i obniżenia ceny roweru sięgnął po części Deore z różnych generacji tejże grupy. Warto zacząć od tylnej przerzutki - Shockblaze ma na swojej stronie błąd, informując, że w R7 PRO znajdziemy zmieniarkę SLX. W rzeczywistości mamy tu przerzutkę Deore M610 - zasadniczo przerzutka działa bez zarzutu pod względem jakości zmiany biegów, natomiast nie mamy tu niestety sprzęgła Shadow RD+, które stabilizuje pracę łańcucha, co zawsze doceniamy w perspektywie jazdy w cięższym terenie. Warto wyposażyć się zatem na wstępie w osłonę rury łańcuchowej, bo istnieje ryzyko, że podczas jazdy po wybojach łańcuch uderzy o ramę i pozostawi odpryski lakieru. Przednia przerzutka również pochodzi z grupy Deore M610. Korba w standardzie Hollowtech II to poza grupowy mechanizm MT500. Jedynie manetki zmiany biegów pochodzą z najnowszej odsłony Deore M6000. Nie zmienia to faktu, że całość jest ze sobą kompatybilna i działa jak należy - w zupełności wystarczy, aby bez dodatkowych trosk zacząć przygodę z mniej wymagającymi maratonami, jakich na krajowym podwórku mamy pod dostatkiem.
Napęd skonfigurowano w kombinacji 3x10 - mamy zatem bardzo szeroki zakres przełożeń, który z jednej strony pozwoli na szybką jazdę po płaskim, a z drugiej nawet na bardziej wymagających podjazdach daje przełożenie wystarczająco łaskawe dla zawodników o mniejszej mocy (mała zębatka korby liczy sobie 22 zęby, a z tyłu największa koronka to 36 zębów).
W budżecie około 3,5 tys. zdecydowanie możemy liczyć już na amortyzatory powietrzne - nie jest to reguła, bo niektóre bardziej prestiżowe brandy w tym segmencie rynku stosować będą jeszcze amortyzatory ze sprężyną, natomiast naszym zdaniem mając 3,5 tys. powinniśmy szukać modelu z widelcem powietrznym. Shockblaze wyposażył model R7 PRO w podstawowy, powietrzny model RockShoxa - jest to 100-milimetrowy widelec 30 Silver Solo Air. Nie mamy tu sporego pola do popisu jeśli chodzi o regulacje, natomiast widelec ten na potrzeby amatorskiego ścigania w pełni spełnia swoje zadanie i pracuje na pewno lepiej, niż wariant sprężynowy. Nie mamy tu sztywnej osi koła, co przy 29-calowej obręczy skutkuje mniejszą sztywnością boczną przy ostrzejszych, szybkich wirażach (szczególnie, jeśli rider waży więcej, niż Maja Włoszczowska), natomiast na plus warto odnotować blokadę skoku, którą uruchamiamy manetką z poziomu kierownicy.
Hamulce - są hydrauliczne, natomiast Shockblaze postawił na bardzo podstawowy model M315. Hamulce pracują skutecznie, natomiast irytowała nas przydługaśna klamka hamulcowa, która kojarzy nam się bardziej z rowerami trekking / cross, niż z rasowym, wyścigowym MTB.
Reszta podzespołów to przede wszystkim części z logo Maxtec - są to produkty jednej z największych fabryk rowerów w południowej europie (Bułgaria). Firma ta zresztą jest właścicielem marki Shockblaze, więc zasadniczo możemy tu mówić o podzespołach własnej produkcji.
R7 PRO 29" w praktyce
R7 PRO na dużym kole jawi się jako wyważony rower na początek bardziej ambitnej przygody ze ściganiem - przede wszystkim w maratonach. Wydaje nam się, że rower o takim charakterze świetnie wpisuje się w większość polskich wyścigów, gdzie na dłuższych dystansach docenimy odrobinę więcej komfortu, jaki daje nam pozycja na R7. Mamy tutaj bowiem do czynienia z udanym kompromisem pomiędzy wyczynową, a bardziej komfortową charakterystyką. Jedynie na bardzo interwałowych trasach i stromych ściankach możemy odczuwać pewien dyskomfort, związany z koniecznością mocnego dociążenia przedniego koła - mamy tu delikatnie wyższą głowę sterową niż w rowerach zawodniczych, więc musimy się mocniej zagiąć, aby nie podniosło nam na ściance przedniego koła.
Całe szczęście mamy pod sobą obręcze o średnicy 29" - do maratonów to jest najlepszy rozmiar, jaki możecie wybrać. Koła zaplecione przez Maxtec (na obręczach Mach1 i piastach Formula) może nie są lekkie i stanowią raczej zestaw do setek kilometrów treningu, ale jak już je napędzimy, to toczą się przyzwoicie, połykają nierówności z subtelnością niemieckiego czołgu i po prostu za nic robią sobie wszelkie przeszkody. Podobnie jest na podjazdach - większe koło oferuje zauważalnie większą trakcję i nie zrywa tak łatwo przyczepności. Wszystko to skutkuje powszechnym przekonaniem, że 29" jest po prostu szybsze, niż 27,5".
Charakter prowadzenia "R-siódemki" (rasowo to brzmi, no nie?) również jest wyważony, ale skłania się nieco bardziej w stronę stabilności, głównie za sprawą nie najkrótszej bazy kół. Kąt widelca na poziomie 70 stopni to maratonowa klasyka gatunku. R7 dobrze zjeżdża, przyzwoicie się wspina. Jest po prostu solidnym MTB ze 100 mm skokiem!
Musimy pamiętać, że wariant PRO ma być w założeniu modelem "dla Kowalskiego", więc Shockblaze celowo sięga tu po kompromisy w kwestii wyposażenia. Zasadniczo nie widzimy w tym nic złego, pomimo tego, że pierwszy rzut oka na tabelkę specyfikacji może wprowadzić zawrót głowy. Nowe Deore byłoby tutaj znakomite, ale jesteśmy świadomi, że wykracza poza budżet, za jaki możemy kupić R7 PRO. Więc zasadniczo zastosowanie starszych podzespołów Deore jest dobrym pomysłem, bo wszystko działa jak należy - po prostu... Jedyne co nam się marzy to sprzęgło Shadow+ z tyłu. Podobnie sprawa ma sie z widelcem - mamy podstawowy model powietrznej "trzydziestki" od RockShoxa, co w naszym budżecie jest racjonalnym wyborem.
Zasadniczo zmienilibyśmy jedną rzecz - mostek. Wolelibyśmy nieco krótszy wspornik kierownicy, zgodny z nowoczesnymi standardami rządzącymi MTB. Jeśli przyszły posiadacz podzieli nasze zdanie, to wymiana mostka jest na tyle łatwa i niedroga, że zasadniczo nie będzie stanowiła większego problemu.
Testowany hardtail, głównie za sprawą cięższego wyposażenia, uzyskuje na wadze wynik 13,5 kg - nie jest to mało, ale po raz kolejny trzeba powrócić do kwestii widełek cenowych, w jakich oscylujemy, bo biorąc pod uwagę ten aspekt wszystko jest w normie. I zasadniczo podczas jazdy masa naszego Shockblaze'a nie rzuca się jakoś przesadnie w oczy, może jedynie na długich podjazdach zabierze trochę więcej energii, natomiast rowerem ciągle da się dość dynamicznie przemieszczać.
Podsumowanie
Solidne MTB z dużył kołem do maratonów w jak najbardziej racjonalnych pieniądzach - tak w skrócie można określić model Shockblaze R7 w wersji PRO. Solidnie wykonana aluminiowa rama ma w sobie cechy ścigacza, ale bez żadnych ekstremizmów (nieco wyższa główka ramy, dłuższa baza kół). R7 jak na swoją półkę cenową (przypomnijmy 3,5 tys. zł) posiada wszystkie standardy, których możemy oczekiwać - to taperowana głowa sterowa i suport Hollowtech II (na szczęście z gwintem). Pozostałe standardy "ściganckie" to już wyższa półka... W kwestii wyposażenia Shockblaze kombinował jak mógł, aby całość działała bardzo dobrze i jednocześnie nie kosztowała krocie - i zasadniczo misja ta zakończona została powodzeniem. Jeśli chcecie stawiać pierwsze kroki w zawodach i zacząć regularnie wybierać się na maratony, zwłaszcza te bardziej płaskie, to Shockblaze R7 PRO jest godny polecenia.
Shockblaze R7 Pro 29
- RAMA SUPERLIGHT ALLOY, HYDROFORMED DOUBLE BUTTED TUBING, TAPPERED HEAD TUBE, INNER CABLE ROUTING
- WIDELEC ROCKSHOX FS 30 SILVER TK, REMOTE LOCK, QR, SOLO AIR, 100mm
- PRZERZUTKA PRZEDNIA SHIMANO DEORE FD-M611, BLACK
- PRZERZUTKA TYLNA SHIMANO DEORE M610 10s
- MECHANIZM KORBOWY SHIMANO FC-MT500-3, FOR REAR 10-SPEED, 175mm, 40X30X22T, BLACK
- KASETA SHIMANO CS-HG50-10, 10-SPEED 11-13-15-17-19-21-24-28-32-36T
- ŁAŃCUCH SHIMANO CHAIN CN-HG54
- PEDAŁY XERAMA SP-910S, ALLOY BODY
- OBRĘCZE MACH1 MC40E
- OPONY SCHWALBE, SMART SAM K-GUARD 27.5x2.25
- MANETKI SHIMANO DEORE, SL-M6000, FRONT 2/3-SPEED RAPIDFIRE PLUS 1800MM, W/O OGD
- HAMULCE SHIMANO BL-M315/BR-M315,DISC BRAKE ASSEMBLED SET
- KIEROWNICA MAXTEC, MTB-AL-320BTFOV, 720mm, RISE: 20mm x 6 DEG.
- MOSTEK MAXTEC, TDS-D507B-8FOV, ALLOY, RISE -7D
- STERY MAXTEC, H156E, 1-1/8"-1.5"
- SIODEŁKO MAXTEC, VL-1489
- WSPORNIK SIODEŁKA MAXTEC, SP-C218, ALLOY, 27.2x350mm
- WAGA 13,5 kg
- CENA 3499.00 PLN
Dystrybutor: shockblaze.pl
Fot. Tomasz Makula