Test: Marin Pine Mountain - włóczęga 27,5+

Drukuj
Tomasz Makula

Marin Pine Mountain to przybysz z zachodniego wybrzeża USA, gdzie wyjątkowo dobrze czuć ducha wolności. Stalowy hardtail z kołami 27,5+ wydaje się być stworzonym do nieskrępowanej rowerowej włóczęgi i jazdy na szlaku. Jak jest w rzeczywistości?

Galeria
Galeria: Marin Pine Mountain 27,5+ Zobacz pełną galerię

W ostatnim czasie w rowerowym świecie da się rozróżnić dwa różne podejścia do kolarstwa. Chociaż nie ma tu mowy o żadnym konflikcie, to sytuację można śmiało porównać do różnic dzielących w XIX wieku pozytywistów z romantykami. Z jednej strony mamy bowiem nastawionych wyczynowo zawodników, którzy każdy kilometr ich treningu realizują według ściśle przemyślanego planu - prawdziwa praca u podstaw, ścisła matematyka, mierzenie watów, tętna, nauka górą! Z drugiej strony rowerowi romantycy - prawdziwi włóczędzy, nastawieni na przygodową ucieczkę w góry. Bez mierzenia czasu, kilometrów, przewyższenia, z dala od wszelkiej... elektroniki. Czysta jazda dla przyjemności, sztuka dla sztuki.

Chociaż obie powyższe filozofie są fascynujące i mają w sobie "to coś", to wydaje się, że ostatnimi czasy na sile zaczęła przybierać bardziej opcja "przygodowa". O tym fakcie przypomniał nam gość z dalekiej Kaliforni, a mówiąc dokładniej z Hrabstwa... Marin - dokładnie tak - firma Marin swoją nazwę zaczerpnęła wprost z nazwy swojej małej ojczyzny.

Bohater tytułowy, czyli model Pine Mountain, poza włóczęgowym charakterem, o którym poniżej, łączy w sobie jeszcze kilka tematów, będących ostatnio w rowerowym świecie "na językach". Hardail z kołami w nowym standardzie 27,5+ zbudowany ze stali - to znajdziemy na jego oficjalnej wizytówce. Czas na szczegóły.

Rama i widelec

Po pierwsze - materiał. Stal zdecydowanie wraca do łask w sezonie 2017, czy mówiąc bardziej konkretnie, wraca do mainstreamu - bo wśród rowerowych koneserów ten pierwotny materiał zawsze cieszył się ogromnym szacunkiem. Rama modelu Pine Mountain zbudowana została z podwójnie cieniowanego CrMo, a całość wykończono nadzwyczaj wysmakowanym malowaniem - stalowo-szary lakier kontrastuje z umiejętnie dobranymi pomarańczowymi akcentami. Cóż... jeśli wzrok konsumuje jako pierwszy, to na widok Pine Mountaina od początku ciekła nam ślinka. Pine Mountain posiada unikalny, vintage'owy styl, co dobrze współgra z jego charakterem.

Pine Mountain idealnie wpisuje się w grono rowerów wyprawowo-przygodowych. Po pierwsze warto zwrócić uwagę na to, że Marin w konstrukcji ramy ukrył wiele gniazd do mocowań wszelkiego rodzaju sakw, bagażników i innych "bikepackingowych" elementów. W oczy rzuca się oczywiście sztywny widelec (stal CrMo), który także posiada gniazda do montażu bagażnika - w sztywny widelec wyposażona jest tylko podstawowa wersja Pine Mountaina (bo w ofercie Marina znajdują się jeszcze dwa wyższe modele, posiadające z przodu amortyzację) - to zdecydowanie podkreśla wyprawową orientację testowanego modelu. Nie wyciągajcie jednak zbyt wczesnych wniosków - Pine Mountain to nie tylko rower do bike packingu.

 

 

 

 

 

Słowo o konstrukcyjnych cechach ramy - Pine Mountain jak już wiecie przystosowany został pod koła 27,5+. To wymusiło na Marinie zastosowanie szerszego standardu piast. Kalifornijczycy nie poszli jednak utartą drogą i nie zastosowali tu sztywnych osi. Ku naszemu zaskoczeniu mamy tu po prostu 9mm szybkozamykacze o szerokości 141mm z tyłu oraz 110mm z przodu. Poza tym Marin raczy nas prostymi rozwiązaniami, które do tego modelu pasują jak ulał - prosta rura sterowa skrywająca stery w standardzie 1 1/8" - 1 1/2”, wkręcany suport, wewnętrznie poprowadzone linki. Pierwotne piękno stalowych konstrukcji i prostota.

Słowo o geometrii, bo w końcu Marin jest rowerem górskim i gdzieś w mnogości segmentów rynku MTB warto go ulokować. Kąt główki ramy 69-stopni to tylko nieco bardziej płasko, niż w przypadku rowerów do XC. Pine Mountain nie jest też przesadnie długi, więc jego charakter zawieszony jest gdzieś pomiędzy trailówkami i cross-country. Zamysł konstruktorów wydaje się być jasny - ten rower ma po prostu efektywnie podjeżdżać i zachowywać się możliwie neutralnie na zjazdach. 

 
 

 

Wyposażenie

Nasz Marin pochwalić może się całkiem dobrym stosunkiem ceny do poziomu zastosowanych tu podzespołów - rower katalogowo kosztuje 3899 zł, ale oczywiście ogromną zasługę w dobrym wyniku cenowym ma zastosowanie sztywnego widelca z przodu.

Napęd 1x10 włóczęgi z Kaliforni złożono na korbie Marina wyposażonej, a jakże, w blat z 32 zębami narrow-wide - trzymanie łańcucha bez zarzutów. Za zmianę przełożeń z tyłu odpowiada jeden z hitów ostatniego sezonu, czyli manetka i przerzutka SRAM GX. Czemu GX zawdzięcza swoją dobrą sławę? Przede wszystkim idzie o przeniesienie większości cech pracy amerykańskich przerzutek na niższy pułap cenowy - mamy więc mocną sprężynę, która nie tylko zmienia biegi zdecydowanie i precyzyjnie, ale także trzyma łańcuch w ryzach na dużych nierównościach.

 
 

 

W Marinie znajdziemy nie tylko podzespoły z Ameryki. Za hamowanie odpowiadają tu produkty Shimano - na kierownicy zestawienie SRAM - Shimano może budzić pewne kontrowersje, jednak co najważniejsze wszystko powyższe działa bez zarzutu. Hydrauliczne hamulce M445 dostarczone przez japońskiego producenta chociaż nie są częścią składową którejś z wyższych, wiodących grup, to oferują wystarczającą siłę hamowania.

 

Bardzo ważnym elementem całości są w tym wypadku koła - te zbudowano na obręczach Marina i piastach Joytech. Taki zestaw obuto w popularne opony Nobby Nic o szerokości 2.9”. Niesposób pominąć również nowocześnie skrojonego kokpitu - bardzo szeroka kierownica 780mm (możecie mieć problem ze zmieszczeniem się tu i ówdzie) oraz krótki mostek pomagają w wygodnym i przede wszystkim pewnym prowadzeniu maszyny.

 

 

 

 

Jak jeździ?

Pine Mountain to jak najbardziej rower uniwersalny i chociaż nie posiada typowo ścieżkowego zacięcia, balansując gdzieś na linii trail - XC, to nic nie stoi na przeszkodzie, by taką maszynę zabrać na szlak. W tym miejscu trzeba pamiętać, że nie mamy do dyspozycji amortyzatora (dlatego też mówiąc o ścieżkach mamy raczej na myśli te bardziej "flow") - oczywiście szerokie opony z odpowiednim ciśnieniem przyzwoicie pochłaniają drobne nierówności w postaci kamieni i korzeni, ale nie można mówić tutaj o całkowitym substytucie amortyzowanego widelca. 

 
 

 

Koła 27,5+ to jeden z najważniejszych elementów układanki - zapewniają ogromną dozę przyczepności i pozwalają Marinowi na więcej, dalej i lepiej, co w przypadku roweru wyprawowego jest na miarę złota. Szeroka guma radzi sobie w naprawdę ekstremalnych warunkach, jak chociażby grząski śnieg. W przypadku podstawowego Pine Mountaina istnieje jednak w tej układance małe "ale" - chodzi o brak sztywnych osi. O ile w przypadku tylnego koła nie ma się raczej do czego przyczepić, tak już duże koło z przodu i szeroka opona wgryzająca się w glebę na wirażach obnaża pewne braki w sztywności widelca (na dodatek mamy do czynienia ze stalą). Efekt jest taki, że na szybkich zjazdach w zakrętach powstałe przeciążenia są na tyle duże, że zdarza się obcieranie tarczy o klocki. Nie jest to tragedia, szczególnie w perspektywie traktowania Pine Mountaina jako rower do bikepackingu, ale sprawa jest warta odnotowania. Obstawiamy, że jeśli ktoś będzie chciał zaadaptować stalówkę z Kaliforni na pełnoprawnego ścieżkowca i tak prędzej czy później wyposaży go w amortyzator z osią 15 mm. Lub kupi po prostu wersję wyższą z amortyzacją.

Jak zwykle w przypadku rowerów ze stali musimy liczyć się z nieco większą wagą - w tym wypadku redakcyjny wskaźnik zatrzymał się na poziomie 13,9 kg. Trzeba jednak zaznaczyć, że chociaż Pine Mountain nigdy nie będzie demonem prędkości (i zresztą nigdy do takiego miana nie aspirował), to świetne właściwości trakcyjne szerokiej opony pomagają nam podczas wspinaczek.

 
 

 

Projektantom Marina trzeba oddać, że naprawdę postarali się podczas tworzenia specyfikacji testowanego przez nas modelu - jeśli chodzi o wyposażenie trudno się do czegokolwiek przyczepić, szczególnie mając z tyłu głowy cenę roweru. Napęd, hamulce, dobór ogumienia i przede wszystkim umiejętnie skomponowany kokpit. Tutaj wszystko gra tak jak należy!

 

Podsumowanie

Dawno nie gościliśmy w redakcji roweru, którego charakter, wygląd i rodowód były tak jednolite - tu po prostu wszystko współgra od A do Z. Pine Mountain to przede wszystkim uniwersalny rower górski do dalekich wypraw z sakwami nawet w bardzo wymagających warunkach, co zawdzięczamy zastosowaniu kół 27,5+ z szerokimi oponami. Co nam to daje? Przede wszystkim bezcenne poczucie nieograniczonej wolności, które docenią wszyscy rowerowi włóczędzy. Schodząc na ziemię: Pine Mountain to także rower z przyzwoitym wyposażeniem, a wśród nielicznych wad wymienić należy brak sztywnych osi oraz niemałą wagę 13,9 kg, którą jednak na podjazdach rekompensują po części wzorowe właściwości trakcyjne szerokiej opony. Co jeszcze? Cóż... To sprawa subiektywna, ale naszym zdaniem Marin po raz kolejny dał tu popis swoich umiejętności designerskich - wygląd 10/10.

 

 

Marin Pine Mountain

Marin Pine Mountain
  • CENA 3899.00 PLN
  • RAMA Double Butted CrMo, 27.5+ Wheels, Boost 141x9mm Open Dropouts
  • WIDELEC CrMo, Suspension Corrected
  • PRZERZUTKA TYLNA SRAM GX, 10-Speed
  • MECHANIZM KORBOWY Marin Forged Alloy 1x10, Hollow Spindle, Steel Forged Narrow-Wide 32T Chainring, 76mm BCD, 53mm Chainline
  • SUPORT Sealed Cartridge
  • KASETA Sunrace 10 b., 11-42 z.
  • ŁAŃCUCH KMC X10
  • PIASTA PRZEDNIA Joytech, 110x9mm, 6 Bolt Disc, 32H
  • PIASTA TYLNA Joytech, 141mmx9mm, 6 Bolt Disc, 32H
  • OBRĘCZE Marin Aluminum Double Wall, Disc Specific, 40mm Inner, Pinned Joint, 32H, Tubeless Ready
  • OPONY Schwalbe Nobby Nic, 27.5x2.9”
  • MANETKI SRAM GX, 10-Speed, rear only
  • DŹWIGNIE HAMULCA  Shimano BR-M445 Hydraulic
  • HAMULEC PRZEDNI Shimano BR-M445 Hydraulic Disc, 180mm 6 Bolt Disc
  • HAMULEC TYLNY Shimano BR-M445 Hydraulic Disc, 160mm 6 Bolt Disc
  • KIEROWNICA Marin Mini-Riser, 6061 aluminium, 15mm, 780mm, 4º, 9º
  • CHWYTY Marin Locking
  • MOSTEK  Marin 3D aluminium
  • STERY  FSA Orbit, Sealed Cartridge Bearing, 1 1/8" x 1 1/2”
  • SIODEŁKO Marin MTB
  • WSPORNIK SIODEŁKA Marin aluminium
MTB 650B+ HARDTAIL Marin GDZIE KUPIĆ

 

Dystrybutor: halarowerowa.pl

Fot. Tomasz Makula