Oczywiście najważniejszym novum było wprowadzenie do produkcji hamulców w ogóle materiału nazwanego „Carbotecture”, czyli karbonowego kompozytu o własnościach termoplastycznych. Nic w sumie dziwnego, bo po raz pierwszy cylinder główny wykonano z karbonu, a jest to klucz do tego, by cały zestaw hamulców był lekki. Zastosowano także konstrukcję lustrzaną, z dźwigniami, które można odwrócić i zastosować z lewej lub prawej strony kierownicy, jak i demontowane w całości obejmy w dźwigniach. Z punktu widzenia ergonomii od razu rzuca się w oczy zmieniony dizajn samych dźwigni, z powiększoną powierzchnią na place (albo palec, jeśli ktoś hamuje tylko jednym).
Sam zacisk hamulca ma zminimalizowaną konstrukcję, warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że wymiana hamulców jest możliwa bez demontażu koła - to także powoli staje się standardem, bo większość producentów zmierza właśnie w tę stronę. I super. Nie mniej interesujące jest użycie śrub torx T25 w miejsce standardowych imbusów, co również wypada powitać z entuzjazmem, bo upraszcza obsługę całości, w końcu tuning może odbywać się jednym kluczem, same śruby są zaś lepsze - czytaj trudniej je ukręcić. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle mamy torxa pod ręką.
Najwyższy model w kolekcji to MT8, który, ze względu na najbogatsze użycie kompozytów jednocześnie zagarnął miano najbardziej zaawansowanej konstrukcji. Z punktu widzenia użytkownika najciekawszy będzie jednak testowany przez nas model niższy, czyli MT6. Różnice w nim w stosunku do MT8 są jedynie minimalne, bo użyto aluminium w miejsce karbonu w samej klamce i obejmie, ale za to zdecydowanie spadła cena. Różnica wagowa wynosi zaś tylko 30 gramów (310 w porównaniu do 280 g). To zdecydowanie najbardziej opłacalny zakup w całej linii, jeśli zależy nam też na zaawansowanych rozwiązaniach technicznych - różnica cenowa wynosi zaś aż 400 zł (1079 w miejsce 1479 zł).
Jak to jeździ? Mieliśmy możliwość używać także innych modeli z serii i podstawowym warunkiem w ogóle, by działały, jest.... ustawienie zacisku. To tutaj trzeba włożyć najwięcej pracy, by uzyskać dobry końcowy efekt. Jego precyzyjne ustawienie to warunek solidnego działania, w nagrodę będziemy mieli do dyspozycji dużą, łatwo kontrolowaną siłę. Tu procentują powiększone dźwignie hamulcowe, które mają dobrą ergonomię (choć osoby o mniejszych rękach mogą narzekać na odsunięcie punktu obrotu od kierownicy). Ważne, że po ustawieniu zacisku modulowanie mocy jest łatwe i dobrze wyczuwalne, a odbywa się za pomocą zmiany siły nacisku na dźwignię. Jeśli ktoś lubi brutalną reakcję to akurat nie pod tym adresem, tym samym model jest godny polecenia także dla początkujących. Swój udział mają w tym także lekkie tarcze Storm SL, które działają bez szarpania, równomiernie współpracując z klockami. Szkoda, że na rzecz utrzymania niskiej masy całości zrezygnowano z możliwości regulacji punktu rozpoczęcia hamowania, którą znajdziemy w... prostszym MT4!
Można także odnotować 5-letnią gwarancję szczelności układu, jak i fakt, że odpowietrzanie z użyciem oleju mineralnego jest bardzo łatwe. Jak zwykle oczywiście należy uważać na to, czy w układzie nie ma powietrza (generalnie rzecz ujmując zdarza się to seryjnie wielu producentom). Wszystkie hamulce z serii MT mają za to seryjnie długie przewody, co ułatwia ich skracanie i dostosowane do własnych upodobań.
Dystrybutor: www.bdc-bike.com