Test: BikeYoke Divine SL - lekki dropper do XC

Sprawdź nasze wrażenia z długodystansowego testu regulowanej sztycy BikeYoke Divine SL o skoku 80 mm, która jest przeznaczona do rowerów XC/Maraton.

Drukuj
BikeYoke Divine SL Michał Kuczyński

Obserwacja światowej czołówki XC i maratonów nie pozostawia wątpliwości - droppery weszły na stałe do regularnego wyposażenia rowerów XC. Nam udało się spędzić kilka miesięcy z jedną z najlżejszych regulowanych sztyc na rynku. Mowa o Bike Yoke Divine SL, która nie dość, że nie waży dużo, to ma też rozsądne 8 cm skoku.

Regulowana sztyca BikeYoke Divine SL trafiła do nas pod koniec stycznia. Dla mniej wtajemniczonych czytelników dodamy, że BIkeYoke to niemiecka marka, która może pochwalić się ciekawym portfolio produktów. Trzon oferty stanowią droppery, ale poza nimi w katalogu znajdziemy też inne ciekawe pozycje. Przeważnie są to rozwiązania, które pozwalają tuningować rower i stanowią ewolucję fabrycznych patentów i komponentów. BikeYoke wytwarza m.in. części do zawieszenia, napędów, różnego rodzaju obejmy - jednym słowem smakowite gadżety, które powstają z chęci dopieszczenia fabrycznych rozwiązań poszczególnych producentów. Z pewnością godne uwagi dla zaawansowanego grona riderów, które w kwestii jakości pracy oraz ergonomii lubi postawić przysłowiową kropkę nad i. 

Lekka i solidna Divine SL 

Do redakcji na testy trafiła wyjątkowo lekka regulowana sztyca przeznaczona do ścigania się w cross-country i maratonach. Konkretnie wariant o średnicy 30,9 mm z manetką TriggyX, która ergonomią i ,,sposobem naciskania” jest podobna do dolnego cyngla manetek typu Trigger lub Rapidfire. Całkowita długość sztycy wynosi 400 mm, a jej skok to 80 mm. Divine jest jednak dość wyjątkowa i konstrukcyjnie mocno różni się od wielu innych sztyc, które są powszechnie znane i stosowane. Przede wszystkim cały mechanizm jest zlokalizowany w górnej części sztycy, dzięki czemu tego droppera można skracać. Z fabrycznych 400 mm do 283 mm, co stanowi cenną opcję dla posiadaczy małych rozmiarów ram oraz wszystkich tych, którzy chcą pozbyć się każdego zbędnego grama z całkowitej masy roweru. Równie dobre informację mamy dla użytkowników, którzy potrzebują znacznie wyciągnąć sztycę z ramy - istotne dla nich będzie, że w ramie musi spoczywać jedynie 8 cm masztu, dzięki czemu może być wysunięte aż 32 cm wspornika, co w przypadku użytkowników rowerów XC może być przydatne. 

 

 

To jednak nie wszystko. Dość często sztyce do XC posiadają jedynie około 6 cm skoku, tutaj mamy wyraźnie więcej, bo aż 8 cm. Zestawiając powyższą długość i skok, trzeba dodać, że to najlżejszy produkt na rynku w swojej klasie i jeden z najbardziej oszczędnych wagowo dropperów w ogóle. Sama sztyca waży realnie 392 gramy. Manetka wraz z obejmą 38 gramów, do tego dochodzi pancerz i linka, co w sumie daje równe 500 gramów. Zważywszy, że klasyczne, lekkie karbonowe wsporniki ważą około 250 gramów, a mocno odchudzone około 200 gramów, trzeba już na wstępie - zanim wsiądziemy na rower - oddać Bike Yoke, że z ich sztycą rower nie tyje zbyt mocno. To ogromny plus w kontekście maszyn, których istotną rolą jest dynamiczne podjeżdżanie i urywanie każdej sekundy.

Model Divine SL ma też kilka innych opcji produktowych. Przede wszystkim występuje również w wersji o średnicy 31,6 mm. Można go obsługiwać manetką TriggyX (do napędów 1x) lub 2-By, która będzie rozwiązaniem dla osób używających przedniej przerzutki. 

Dropper do XC i maratonów - czy warto?

 
 

 

Nie będzie to akapit bezpośrednio powiązany z Divine, ale niewątpliwie warto poświęcić temu zagadnieniu kilka obszernych zdań - bo wiemy, że wielu potencjalnych użytkowników posiada właśnie tego rodzaju rozterkę. Natomiast jeśli już wiesz, że dropper to integralny element Twojego górala, to przeskocz do kolejnego śródtytułu.

Doskonale wiemy, że większość z osób ścigających się we wszelkich dyscyplinach formatu cross-country lubi liczyć gramy i z pewnością zaczyna przedzakupowe kalkulację od tego, ile rower przytyje i czy spowolni nas to na podjazdach. Poza tym czasem pojawiają się pytania o luzy na sztycach i o to, czy wpływają one na efektywności transferu mocy. Szybko rozwiejemy wątpliwości - w przypadku Divine rower tyje o 300 gramów, to naprawdę symboliczna różnica w skali maszyny ważącej między 9,5 a 11,5 kg (tyle ważą współczesne, dobre wyścigówki). Do tego dropper ani nie zakłóca prowadzenia roweru, ani nie podlega rotowaniu. Jednym słowem - ciężko odczuć, że wozimy dodatkowe gramy. Co do luzów - w przypadku Divine są one absolutnie minimalne, ale posiadamy też doświadczenia z bardzo prostymi i topornymi dropperami, które wręcz tańczą na boki - fakty są jednak takie, że tego się nie zauważa. Mniej więcej daje to takie uczucie, jak jazda na rowerze z karbonową sztycą o średnicy 27,2 mm. Czuć, że pracuje, ale bez wpływu in minus na cokolwiek. 

 

 

Potencjalne minusy mamy omówione, czas na zalety. To oczywiście trzeba poczuć na własnej skórze, bowiem różnica jest diametralna. Dopiero po opuszczeniu sztycy zaczynamy w pełni korzystać z potencjału roweru. Zamiast odchylać się do tyłu, można usytuować ciężar ciała w centrum roweru. Mocno ugięte kończyny sprawiają, że na rowerze XC zaczynamy zjeżdżać w prawdziwej zjazdowej pozycji, która zakłada oparcie większości ciężaru ciała na nogach. Zakres pracy nóg i mobilność miednicy sprawia, że z łatwością połykamy uskoki, dużo szybciej pokonujemy zakręty i znacznie bardziej dynamicznie przechodzimy ze skrętu w skrętu. Wreszcie można też naprawdę pochylić rower w ciasnych łukach i bandach oraz dobrze balansować na trawersach. Poza tym mocno ugięte nogi pozwalają na znacznie szybszą reakcję - wiele potencjalnie ciężkich sytuacji udaje się wyprowadzić, a nie zakończyć glebą. Tak naprawdę z dropperem przyjmuje się wyraźnie inny styl jazdy, linie przejazdu się zmieniają, a prędkości rosną. Najśmieszniejsze jest jednak to, że odczuwalnie jedziemy wolniej, bo wszystko jest znacznie prostsze. To jedna z tych ewolucji roweru, która po prostu znacząco ułatwia jazdę. Podobnie jak większe koło, opony bezdętkowe, jeden czy drugi amortyzator, tak i dropper sprawia, że jeździ się łatwiej, szybciej i bezpieczniej oraz z wyraźnie większym flow! Wracamy do Divine.

 

 

 

Sztyca Divine SL - budowa i kwestie techniczne

 
 

 

Lekka konstrukcja została wykonana z aluminium. To pierwsza zaleta, bowiem odpadają obawy o zmiażdżenie karbonowego wspornika oraz ewentualne zsuwanie się go w trakcie jazdy. Nie twierdzimy, że karbonowy byłby zły, ale faktem jest, że przy aluminium mamy mniej obaw eksploatacyjnych, szczególnie w przypadku mniej zorientowanych w obsłudze roweru użytkowników. Nasza Divine jeździła pod około 85 kilogramowym riderem i przy dokręceniu obejmy z momentem 5 Nm żadnych kłopotów nie mieliśmy. Z technicznych kwestii na plus zaliczamy też jarzemko bez offsetu, które obsługuje zarówno pręty stalowe, jak i karbonowe (okrągłe i owalne), a dodatkowo ma tytanowe śruby. Jak przystało na długodystansowy test sprawdzaliśmy je z dwoma różnymi siodłami. Niezależnie od materiału i rozmiaru prętów mocowanie było pewne i nie uległo ani razu poluzowaniu w trakcie jazdy. 

Sztyca przepracowała w rowerze kilka miesięcy. W tym czasie ani razu nie odnotowaliśmy zacięcia się, pogorszenia jakości pracy, czy powiększenia się luzu roboczego. Ten jest zresztą minimalny - delikatny na boki i subtelny w przód i tył. W zasadzie sprawa pomijalna, nie czuć tego ani trochę. Jeździliśmy w temperaturach od -8 do +23 stopni Celsjusza i wszystko działało właściwie, bez odstępstw od normy. Jedyne, na co możemy narzekać, to brak błota tego roku. W zasadzie raptem kilka razy przyszło nam skatować ją w błotnistych warunkach, raz wy wyjątkowo soczystych, a - jak wiadomo - to one najczęściej potrafią upośledzać droppery. 

 

 
 

 

Z kwestii serwisowych dodamy jeszcze, że montaż wymaga oczywiście przeprowadzenia pancerza z linką przez ramę, a nim przykręcimy siodło należy ustalić ciśnienie w komorze powietrznej. Wentyl znajduje się pod jarzmem siedziska. Robi się to klasyczną pompką do amortyzatora. BikeYoke zaleca ciśnienie 300 PSI, chociaż dopuszczalne są inne wartości z przedziału od 250 do 350 PSI. Zasada jest prosta, im wyższe ciśnienie, tym sztyca wraca szybciej, natomiast im niższe, tym wraca wolniej. ,,Fabryczne” 300 PSI to dobry kompromis - powrót jest szybki na tyle, że w zaczniemy ją opuszczać choćby dla jednego zakrętu. Jednocześnie nie tak rakietowy, by mógł spowodować przykre w skutkach uderzenie w krocze. Do jakości pracy przejdziemy jednak za moment. Utrzymywanie ciśnienia jest na tyle dobre, że przez nasz testowy okres nie mieliśmy potrzeby dopompowania. 

Manetka TriggyX - regulacje i ergonomia

 
 

 

Drugą składową całego systemu jest manetka. TriggyX jest wyjątkowo lekka, wraz z obejmą waży 38 gramów. Ma duży cyngiel, który nie stawia znaczącego oporu podczas naciskania. W kwestii regulacji opcji jest sporo. Obejmę można zamontować po obu stronach klamki, poza tym manetkę można też montować w dwóch pozycjach - ma dwa otwory tak jak sramowskie manetki Trigger. Podobnie zadziałać można z samą dźwignią - ma płynną regulację i można sprawić, że wystaje mniej lub bardziej w stronę dłoni. Ustawienie odległości od dłoni jest więc maksymalnie precyzyjne. Podobnie kąt pod jakim spoczywa względem ręki - tutaj mamy identyczne pole manewru, co w przypadku manetek zmiany biegów. Jest też opcja montażu TriggyX na wspólnej obejmie z klamką za pomocą matchmakerów. Są one do dokupienia osobno. Jedyne, co średnio nam się podoba, to spory opór śruby baryłkowej, choć oczywiście niebagatelny na to wpływ ma stopień zagięcia pancerza. Regulacja - w naszym wypadku - wymagała sporej siły. 

 

 

 

Działanie w terenie i dodatkowe funkcje

 

 

Wyższość sztyc regulowanych nad klasycznymi jest faktem. Widać to po zawodnikach światowej czołówki - oni w zasadzie nie rozstają się z dropperami, a ich rowery generalnie w ostatnich latach przytyły na rzecz bardziej zjazdowych możliwości. Sukces polega więc na osiągnięciu idealnego kompromisu między jakością pracy, wartością skoku, a niską masą. No i trzeba przyznać, że Bike Yoke poradziło sobie z tym zadaniem celująco. 

Obsługa jest prosta i bezproblemowa. Naciśnięcie manetki powoduje opuszczenie sztycy. Jeśli zjedziemy do dołu, osiągamy maksymalne opuszczenie, czyli obniżamy się o 8 cm. Możemy jednak puścić cyngiel wcześniej i zjechać mniej - np. o 1 cm do łatwiejszego pokonania trudnego podjazdu, czy o 2-3 cm, aby bardziej stabilnie pokonywać szutrowe zjazdy i jednocześnie móc na nich dokręcać. Gdy sztyca jest w dole, bądź w każdej innej (opuszczonej pozycji) wciśnięcie manetki powoduje powrót do wyjściowej pozycji. Kultura pracy, czyli lekkość działania TriggyX oraz szybkość opuszczania i wracania stoi w BikeYoke na wysokim poziomie. System działa bezoporowo, sprawnie i błyskawicznie. W zasadzie zachęca, aby opuszczać ją wszędzie i co chwila. Po adaptacji do nowej zabawki, zaczyna się ją używać absolutnie w każdym miejscu, gdzie do zyskania jest choćby jedna sekunda. Stąd Divine SL sprawdzi się nie tylko na zjazdach, czy lekko opadających trawersach, dropach itp, ale również zaczyna się jej chętnie używać choćby do szybszego pokonania nawrotu na płaskiej trasie, czy agresywnego wejścia w zakręt przed finiszem - w ściganiu się jest wiele nieoczywistych miejsc, gdzie opuszczenie sztycy pozwala zyskać przewagę z zaskoczenia. Choć oczywiście najwięcej zbudujemy jej na zjazdach. 

 
 

 

8 cm skoku to sporo. Oczywiście podczas manewrowania rowerem w locie, czy jazdy po trasie z wielkimi głazami endurowcy zastanawialiby się, jak można z tak małym skokiem dawać radę, ale to oczywiście dwa różne światy. W jeździe XC i Maraton te 8 centymetrów to dużo. Ta wartość buduje wręcz przepaść na każdym zjeździe. Manewrowanie i balansowanie sprawia, że jeździmy szybciej i bezpieczniej. Na stromych ściankach z zakrętami do pokonania, gdzie schodzimy bardzo nisko na nogach, będziemy dotykać udami krawędzi siodła - tam oczywiście można pomyśleć, że lepiej mieć te 100 czy 125 mm. Jednak nie stanowi to kłopotu, pamiętajmy, że to nadal kompromis między super niską masą, a rozsądnym skokiem, którego - jak na segment XC - mamy tu i tak dużo. Do bezpiecznego skoczenia dropa, bez gimnastyki z siodłem przy brzuchu, wystarcza nawet zapasem. Generalnie to co oferują trudne współczesne trasy, staje się wyraźnie łatwiejsze do pokonania z dropperem. Dodatkowa amortyzacja z nóg, które mają więcej zakresu pracy sprawia też, że wyraźnie oszczędzamy ręce. O ile przed pierwszą jazdą można się zastanawiać, czy warto dodawać sobie 300 gramów, o tyle po pierwszych konkretnych trailach nie ma się już wątpliwości, że od Divine’a nie ma odwrotu. Z dropperem jest po prostu lepiej i szybciej. Podjazdy czy płaskie fragmenty pozostają bez zmian, bowiem dropper od BikeYoke nie ugina się ani trochę w trakcie mocnego pedałowania w siodle. 

 

 

BikeYoke dodało jeszcze jedną ciekawą funkcję - Tech-Climb. Sprawia ona, że w każdym innym położeniu niż maksymalne wsunięcie lub wysunięcie, sztyca lekko pracuje. Ugina się o kilka milimetrów, amortyzując nierówności. To szczególnie przydatna cecha dla użytkowników rowerów typu hardtail, którzy chcą na techniczne podjazdy usiąść delikatnie niżej. Podjazd naturalnie pokona się nieco łatwiej, a lekkie bujanie rzeczywiście jest odczuwalne i daje dodatkowy komfort. Oczywiście jazda w trupa wymaga nieco uwagi, aby nie opuścić siodła zbyt nisko, ale osobom, które lubią być ciut niżej na ciężkie, technicznie podjazdy Tech-Climb może się spodobać. My widzimy również drugie, bardzo korzystne w przypadku maratonów MTB zastosowanie omawianej funkcji. Czasem zdarzają się długie szutrowe zjazdy, na których trzeba solidnie dokręcać - zejście w dół o 1-2 cm wyraźnie poprawia stabilność roweru na łukach i jednocześnie pozwala efektywnie pedałować z wysoką kadencją, a Tech-Climb dodatkowo pracuje i zwyczajne (nawet na fullu, w którym testowaliśmy BikeYoke) daje się odczuć ugięcie Divine’a. Oczywiście w FS to bez znaczenia, ale zjeżdżanie szutrówek na HT powinno być bardziej komfortowe, niż zazwyczaj. Abstrahując od mikro-amortyzacji - tego droppera na maratonie zdarzy się wam też użyć na bardzo szybkich zjazdach do ułożenia się w aero pozycji - jest wyraźnie stabilniej i mniej męcząco, niż w przypadku ,,składania się” z normalną sztycą.  

Serwis i zmiana średnicy sztycy

Na droppera producent daje 2 lata gwarancji, ale w przeciwieństwie do wielu innych firm BikeYoke posiada ciekawe zalecenia w kwestii okresowego serwisu. Podstawowy serwis zaleca co 100 godzin i ma się on ograniczyć do czyszczenia i smarowania wnętrza dolnej rury. Co ciekawe, BikeYoke nie zaleca w ogóle pełnego serwisu kartridża olejowego tak długo, póki wszystko działa prawidłowo. Firma chwali się też, że w trakcie pierwszych dwóch lat całość ma działać bezawaryjnie. Poza tym w Divine otrzymujemy też bardzo użyteczną opcję, z której można skorzystać przy zmianie roweru na model z inną średnicą sztycy (oczywiście poruszamy się między 30,9 lub 31,6 mm). W sztycach BikeYoke można bowiem zmieniać samą dolną rurę. Czyli przykładowo, jeśli nasza testówka ma 30,9 mm, to w przypadku zmiany roweru na ramę ze sztycą 31,6 można wymienić samą dolną rurkę, a nie całą sztycę.

Podsumowanie

BikeYoke Divine SL to produkt, który spełni oczekiwania ścigantów. Zapewnia doskonałą kulturę pracy - sztycy używa się łatwo, szybko i bez dodatkowego wysiłku. BikeYoke zachęca, aby spuścić ją nawet kiedy do przejechania jest tylko krótki, cięższy fragment. Nasze możliwości zjazdowe znaczenie rosną, jeździ się pewniej, szybciej i bezpieczniej, a przy okazji oszczędzamy siły dzięki większemu zakresowi pracy nóg. Na podjazdach i płaskich odcinkach nie będziemy rozczarowani - sztyca absolutnie nie pracuje. W trakcie okresu testowego nigdy nas nie zawiodła i podczas każdej jazdy - począwszy od tras XC po trailowe wyprawy - zawsze pracowała na wysokim poziomie. Na koniec zostawiamy masę i skok - 8 cm to dobry kompromis do XC i maratonów, natomiast Divine SL pozwala się nim cieszyć przy najniższej masie na rynku!

 

Specyfikacja

BikeYoke Divine SL
  • Cena: 1649 zł
  • Realna waga: 500 g (cały zestaw), 392 g (sama sztyca 30,9 mm)
  • Długość: 400 mm
  • Skok: 80 mm
  • Offset: 0 mm
  • Warianty: 30,9 mm i 31,6 mm
  • Prowadzenie linki: wewnątrz ramy
  • Minimalne wysunięcie z ramy: 185 mm
  • Maksymalne wysunięcie z ramy: 320 mm

Strona dystrybutora: www.sklep.emtb.pl