Bontrager Serano RXL Carbon

Spis treści:

Teoria
Jazda

Siodło ma być wygodne, nie przeszkadzać w jeździe i – opcjonalnie – ma być lekkie. Tyle. Reszta to lepszy lub gorszy marketing. Proste? Myślałby kto! Pod koniec zeszłego roku znany producent komponentów rowerowych, firma Bontrager postanowiła zmierzyć się z tymi pozornie prostymi założeniami.

Do pracy zaprzęgnięto speców od biomechaniki tworząc pięć odrębnych typów siodeł opracowanych z myślą o różnych pozycjach na rowerze: leisure (rekreacyjne), fitness, performance (wyczynowe), aggressive i aerodynamic.

Do naszej redakcji trafił Bontrager Serano RXL Carbon – topowe wydanie jednego z dwóch modeli serii aggressive. Jak większość modeli Bontragera siodełko występuje w trzech rozmiarach (szerokościach) – 128mm, 138mm i 148mm. Nam trafił się drugi z nich.

Teoria

Serano to siodło stworzone z myślą o szosie. Jego kształt bazuje na prototypie, którego używał Andy Schleck na ostatnim TdF. Na pierwszy rzut oka siodło wygląda bardzo klasycznie. Żadnych kanałów, udziwnień, po prostu ładne, bardzo starannie wykonane, czarne siodło.

Skorupę długą na 270mm starannie wyprofilowano unosząc tył nieco w górę. Na zewnątrz umieszczono cienką warstwę wyściółki pokrytą czarną, syntetyczną skórą. Konstrukcję siodła wykonano ze sprężystego karbonu zapewniając tym samym trwałość, komfort (w stylu ProTour) przy zachowaniu niskiej masy. Skoro już o tym mowa – zgodnie z zapewnieniami producenta w zależności od szerokości Serano RXL waży od 180g do 190g. Testowany przez nas egzemplarz zamiast spodziewanych 185g ważył jedynie 173g. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takie niespodzianki.

Karbonowe (a jak!) szyny przystosowane są do specjalnie zaprojektowanych przez Bontragera mocowań 7x10mm. Nie macie takich? Na szczęście standardowe mocowania działają jak trzeba. Testowaliśmy je na sztycach Aerozine, Thomson, RockShox i KindShock. Czy były problemy? Zero. Null. Wady? Tylko jedna – za przyjemność jazdy na siodle Andy’ego Schleck trzeba sporo zapłacić. – 225 prawdziwych pieniędzy ($) , lub jak kto woli 759 zł u polskich sprzedawców.

Jazda

Tyle teorii, czas na trochę praktyki. Aby poznać się z siodełkiem naprawdę dobrze testowaliśmy je w rowerze szosowym, cyclocross’ie i górskim fullu.

Siodło jak przystało na wyczynowy model jest twarde, choć magiczne właściwości karbonowej skorupy skutecznie niwelowały drgania. W warunkach szosowych jest po prostu wyśmienite. Nawet na drogach o naprawdę kiepskiej nawierzchni bardziej dokuczały nadgarstki niż, te, no… siedzenie. Co więcej – podobne opinie mieli obaj nasi testerzy, co w przypadku siodeł wcale nie zdarza się często.

Kolejna próba – cyclocross. Po kilkudziesięciu kilometrach po asfalcie, szutrach i leśnych duktach cztery litery testującego miały się również zadziwiająco dobrze. Zachęceni udanym testem w terenie przełożyliśmy Bontragera do górskiego fulla enduro – Orbei Revelon. Siodło kolejny raz sprawdziło się doskonale. Podczas stromych podjazdów nos nie wrzynał się nadmiernie tam gdzie nie trzeba, dłuższe trasy również nie stanowiły najmniejszego problemu. Klasyczny, wąski kształt siodła bardzo ułatwiał przenoszenie ciężaru ciała do przodu i do tyłu w zależności od okoliczności terenu.

Póki co mamy z Bontragerem 2 tygodnie bliższej znajomości. Siodło wróciło do szosówki, wciąż wygląda jak nowe, najmniejszych śladów używania, co dobrze świadczy o jakości użytych materiałów. Kolejne przejechane kilometry potwierdzają nasze pierwsze spostrzeżenia dotyczące Serano.

Mała uwaga na koniec – obserwacje z jazdy są jednak wysoce subiektywne. Niestety (a może na szczęście) matka natura dała każdemu inną wrażliwość w miejscu gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Co odpowiada nam może, ale nie musi odpowiadać każdemu z Was. Siodło pod tym względem jest bardziej osobistą rzeczą niż skarpety…